Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Początek ciemności

- Hejka, nie widzieliście Jimina? - Yoongi wszedł do klasy, w której młodszy miał mieć teraz lekcje. Wczoraj mu mówił, że spotkają się jak zawsze pod szkołą ale nie było go.

-Hej.- Tzuyu spojrzała na niego maślanym wzrokiem. - Nie ma go jeszcze. Pewnie jeszcze śpi po upojnej nocy z Jeonem.- zaczerwieniła się na samą myśl, że jej szesnastoletni kolega robi takie rzeczy ze starszym o dwa lata kapitanem ich szkolnej drużyny.

- Nie był wczoraj z Jeonem - Min powiedział surowo - I już więcej z tym chujem nie będzie. Nie pozwolę na to.

Po chwili do sali wszedł wychowawca klasy, w której uczył się Park.- Proszę o ciszę! - klasnął w dłonie.- Kilka minut temu dzwoniła do mnie mama Jimina. Zniknął wczoraj o szesnastej z domu i do teraz ani razu się nie odezwał. Widział się ktoś z was z nim wczoraj?- wysoki i starszy mężczyzna nerwowo zaciskał słonie i ocierał czoło. Był jedną z tych osób wierzących w stare przesądy pradziadków.

- J-ja... Ale... Ale jak to zniknął? - zgłosił się wystraszony Yoongi.

-Słyszeliście wczoraj wieczorem ten głośny pisk? Czy tylko ja?- zapytał przestraszony Taehyung.
Kilka osób potwierdziło skinieniem.

-Może zabrali go przed halloween?- zapytała jakaś dziewczyna, a dreszcze przeszły po jej ciele.

- To jest poważna sprawa! Kto widział go po raz ostatni?!- nauczyciel zapytał.

- Ja go widziałem! Wyszedł z kina około szesnastej, siedemnastej. Wtedy widziałem go ostatni raz. Miał do mnie napisać jak tylko będzie w domu. Jednak nie dostałem od niego wiadomości. Pomyślałem, że zasnął. To wszystko wina tego skurwiela! Zajebie go! - Walnął pięścią w ławkę nie zważając na zachowanie czy słownictwo przy nauczycielu.

-Min Yoongi! Słownictwo! - do sali weszła dyrektorka.

-Czyja wina?- zapytał mężczyzna.

- Jeona Jungkooka!

-Twierdzisz, że on jest w to zamieszany?- kobieta patrzyła po uczniach swoim groźnym wzrokiem.

- Tak! Jak coś mu zrobił... - Niewiele myśląc nastolatek wyszedł szybko z sali idąc na stadion przed szkołę.

*

-Najpierw się pyta co u starszej, a później nie odpisuje. A później będzie się łasił do mnie. Pewnie znowu sierota telefon zgubił. - Kook parsknął śmiechem. Od kilku dni zastanawiał się jak ma zerwać z tym dzieciakiem.

- Gdzie on jest!? - Chudy mężczyzna szedł do rozbudowanego sportowca co wyglądało komicznie, a jeszcze śmieszniejsze było to kiedy uderzał go w twarz.

-O co ci kurwa chodzi?!- wokół nich zebrało się widowisko. Kapitan roztarł szczękę po uderzeniu.

- Mów co z nim zrobiłeś! - W oczach Yoongiego zebrały się łzy przez co  rzucił się ze słabymi uderzeniami na rosłego mężczyznę.

Jeon złapał go i wykręcił mu do tyłu oba nadgarstki.- Powiesz wreszcie o co ci chodzi? Czy mam ci zapierdolić?!

- Panie Jeon! Słownictwo! - w ich stronę szła dyrektorka.

-Powie mi ktoś wreszcie o co chodzi?- puścił blondyna i patrzył na kobietę z góry.

- Jak to co!? Jimin zniknął!

-Jak to? Wczoraj pisałem z nim jeszcze około szesnastej lub siedemnastej. - czarnowłosy nie przejął się tym zbytnio. Jego chłopak czasami zaszywał się w swoim pokoju i nie zjawiał się w szkole przez kilka dni.

- Jesteś chujem! Widział Cię w kinie z tą lafiryndą!

-Co ty gadasz?! Byłem z matką w szpitalu. Zapytaj kogo chcesz. - powiedział pewny siebie . W rzeczywistości jego rodzicielka była u swojej matki.

- Widziałem Cię kurwa!- Min patrzył na niego wściekły.

-Chuja w dupie widziałeś!

- Obaj do mojego gabinetu!- dyrektorka wrzasnęła.

*

Jeszcze tego samego wieczora Jimin zjawił się w mieszkaniu Jeona. Siedział na jego łóżku w podartych ubraniach i z czarnymi włosami. Jego skóra była biała. Niemal przezroczysta, a sine cienie pod oczami układały się w ślady po łzach prowadzące aż do krwisto czerwonych i pulchnych ust. Ciemność w pokoju koszykarza podobała się drobnemu chłopcu jak nigdy. Postanowił pokochać mrok.

Jungkook wszedł pewnym krokiem do domu odbijając piłkę od szarych paneli chociaż jego matka tyle razy mówiła by tego nie robił. Otworzył drzwi gwiżdżąc sobie pod nosem jednak przestał od razu widząc chłopaka.
- Kurwa! Ale mnie wystraszyłeś.

Młodszy uśmiechnął się patrząc na niego czarnymi oczami. Źrenice zasłaniały niemal całe białko nadając mu demonicznego wyglądu. W końcu tak chcieli jego nowi przyjaciele. Byli dla niego mili, a on chciał się tylko odwdzięczyć.
Nagle okno w pokoju się otworzyło, a do środka wpadł zimny, jesienny wiatr niosąc ze sobą brązowo- żółte liście.

- Halloween za trzy dni - starszy objął się ramionami i zamknął okno.- Moja mama Cię wpuściła?

-Przecież twoja mama jest w szpitalu. Jesteśmy sami.- w jego uśmiechu było coś niepokojącego. Im bliżej starszego się znajdował tym zimniej robiło się w pomieszczeniu.

- Czemu uciekłeś? Martwią się o Ciebie.- założył sportową bluzę- Chyba będę chory.

-Nie uciekłem. Chcę się z tobą pobawić.- przesunął palcem po gorącym policzku swojego chłopaka. Patrzył jak powstaje na nim fioletowy ślad jak po uderzeniu. - Znajdź mnie...- zachichotał niczym dziecko z najstraszniejszego koszmaru.

Jeon odsunął się od niego szybko czując ból na policzku. Każdy dotyk chłopaka po prostu go bolał.
- Co? Jimin... O co chodzi?

-Pobaw się ze mną w chowanego. Znajdź mnie.- wyszedł na korytarz i po prostu zniknął, a jego dziecięcy śmiech słychać było w całym domu licealisty. Okno po raz kolejny otworzyło się z hukiem, a na parapecie usiadła czarna wrona.

- Kurwa... Nieźle mi ten chuj przywalił.- starszy rozmasował siną szczękę i zamknął okno uważając, że to wszystko to tylko zwidy.

-----------------------------
Jak wasze nastroje po świętach?
Miłego wieczoru misiaczki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro