Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Gerard obudził się około godziny dwunastej z bólem głowy i amnezją z dnia wczorajszego. To znaczy pamiętał, że spotkał się z Bertem i poszli do niego, a tam..? Tamte zdarzenia widział jak przez mgłę, pamiętał pocałunki, ale czy doszło do czegoś jeszcze? Niby nie czuł żadnego bólu, ale świadomość, że jednak mogłoby dojść do jakiegokolwiek kontaktu fizycznego go przerażała.

Nie zgadzało mu się coś jeszcze. Jakim cudem znalazł się w łóżku Franka?

—Już wstałeś? —O wilku mowa. Frank przyszedł z tacą, na której było śniadanie, szklanka wody i tabletki przeciwbólowe oraz nawadniające.

—Co się stało wczoraj? —Zapytał Gerard odbierając od bruneta tace.

—Nie pamiętasz? —Frank przysunął krzesło do łóżka i usiadł na nim. —Przyszedłeś do mnie ledwo trzymając się na nogach. Płakałeś.

—C-co? —Gerard dotknął ręką swojej szyi, gdzie wczoraj jeszcze Bert się na niej zasysał. Odłożył tace na szafkę obok i poszedł do łazienki.

—Skąd to masz? —Frank poszedł za Gerardem do łazienki. Czarnowłosy mu nie odpowiedział, tylko oglądał swoją szyję.

—Muszę do niego iść... —Powiedział Way bardziej do siebie, niżeli do Franka.

—Do kogo? Nie puszczę cię nigdzie w takim stanie, umyj się, śmierdzisz. —Powiedział Frank i poszedł do pokoju po jakieś ubrania dla Gerarda.

—Dziękuję. —Wymamrotał i zamknął drzwi.


***

Szli do domu Berta w ciszy. To znaczy Gerard nic nie mówił, bo Frank cały czas się pytał "co się stało u Berta i kto to w ogóle jest.", ale Gerard mu nie odpowiadał. Myślał o tym wszystkim co się stało. Jak mógł pozwolić sobie pójść do nowo co poznanego chłopaka, po którym widać było jakie miał zamiary? Co prawda do Franka też poszedł nie znając go, ale po pierwsze - nie byli pijani, a po drugie - Frank chciał mu tylko pomóc.

Way zapukał w drzwi znajomego i po chwili otworzył mu ciemnowłosy.

—Stęskniłeś się? — Powiedział łapiąc go za kołnierzyk bluzki i chciał go pocałować, ale Gerard odsunął się od niego.

—Musimy pogadać. —Powiedział Gerard i kątem oka spojrzał na Franka, który stał za ogrodzeniem.

—Zapraszam. — Bert gestem ręki zaprosił Way'a do środka.

—Na zewnątrz. Nie chce tam wchodzić.

—Okej... Więc co chcesz?

—Co się wczoraj stało? Jak już przyszliśmy do ciebie...

—Oh, no wiesz... Było miło. Całowaliśmy się i podobało ci się, ale w pewnym momencie po prostu się odsunąłeś i sobie poszedłeś. — Powiedział.

—Nie pamiętam nic z wczoraj... — Chciał zawrócić, ale Bert złapał go za rękę.

—Wiem. Przepraszam, zrobiłem kilka głupich rzeczy. —Uśmiechnął się przepraszająco i wszedł do środka swojego domu.

Gerard wyszedł z posesji McCracken'a i poszedł w stronę swojego domu. Frank próbował dogonić Way'a, ale średnio mu to wychodziło ze względu na jego krótkie nóżki, więc po prostu zawołał:

—Jesteś gejem? — Gerard zatrzymał się w miejscu, a jego buty wydawały się teraz zaskakująco ciekawe. Brunet podszedł do starszego i złapał jego twarz w ręce, tak aby na niego spojrzał.

—Nie. Skąd takie pytanie? — Powiedział i przybił sobie mentalną piątke z czołem, bo przecież Frank wcale nie stał tak daleko i mógł słyszeć jego rozmowę z Bertem.

—Gerard... Słyszałem waszą rozmowę. Wiedz tylko, że mi nie przeszkadza to z kim chodzisz do łóżka. Jesteś moim przyjacielem i nic tego nie zmieni. —Uśmiechnął się, a Gerard wtulił się w jego małe ciało

Byli przyjaciółmi?


***
Krótki rozdział.

18.08.2019

Edit.
13.02.2020

[słów: 535]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro