Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Muszę napisać ten rozdział XD

—Nie kłopocz się. I tak muszę jeszcze gdzieś pójść. — Powiedział Gerard gdy Frank zaproponował mu, że go odprowadzi.

—No okej... Wpadniesz potem, czy coś? — Zapytał młodszy.

—Zastanowię się, ale raczej się mnie nie spodziewaj jakoś bardzo, czy coś. — Chciał odejść, ale zatrzymały go ręce Franka, które go oplotły. Gerard nie spodziewał się takiego ruchu, ale po chwili oddał uścisk. Oparł głowę o włosy młodszego i zamknął oczy, a po jego ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Chciał zostać w ramionach Franka na zawsze. Niższy również nie chciał tego kończyć, ale odsunął się od Way'a i posłał mu uśmiech. Czarnowłosy patrzył w miodowe oczy niższego i się w nich zatracił. Z transu wyrwało go chrząknięcie Franka.

—Do zobaczenia. — Powiedział Gerard próbując ukryć rumieńce.

—Uroczo się rumienisz. — Brunet zachichotał i odszedł zostawiając Gerarda w osłupieniu. Czy on właśnie zachichotał jak piętnastolatka?
Takie pytanie chodziło po głowie Gerarda. Uśmiechnął się i poszedł stronę najbliższego sklepu monopolowego.

Wziął kilka pół litrowych butelek czystej oraz kilka piw, po czym podszedł do kasy.

—Samotny wieczór? —Zapytał chłopak, który pakował butelki do siatki.

—Słucham? —Gerard był mocno zdezorientowany. Nie spodziewał się, że chłopak po drugiej stronie się odezwie.

—Nikt tak po prostu nie kupuje takiej ilości alkoholu, no chyba, że ma imprezę, lub chce się zabić. Nie chcesz się zabić, prawda? — Sprzedawca spojrzał z przerażeniem na Way'a.

—Nie! Spokojnie... I tak, samotny wieczór... Tak jakby. —Powiedział Gerard wyjmując portfel.

—Więc... Jeśli chcesz moglibyśmy się spotkać. Za — Spojrzał na zegarek. — Za piętnaście minut mam koniec, co ty na to?

—No okej... Jak ci na imię w ogóle? — Zapytał Gerard.

—Bert, a tobie?

—Gerard. —Powiedział chłopak wręczając odliczoną sumę pieniędzy znajomemu.

—Okej, to poczekasz na mnie? Możesz tutaj.

—Spoko. — Gerard uśmiechnął się słabo i rozpoczął jakiś losowy temat do rozmów z nowo poznanym chłopakiem. Po jakimś czasie wyszli ze sklepu i udali się w ustronne miejsce, gdzie w spokoju mogli wypić alkohol. Dalej rozmawiali na różne tematy i kiedy byli już nieźle wstawieni Bert zapytał:

—Może pójdziemy do mnie? Zimno się tu robi.

—Jak ci zimno to pij. — Powiedział Gerard podając koledze butelkę. Nie chciał do niego iść, bo mimo iż był pijany, to dalej w miarę trzeźwo myślał i wiedział, że to może się źle skończyć, bo ciemnowłosy próbował z nim flirtować i nawet się z tym nie krył.

—Geeraard... — Przeciągał samogłoski.
—Chodźmy do mnie, obejrzymy jakieś filmy, czy coś. —Wstał i podał ręce chłopakowi, aby pomóc mu wstać.

I na swoje nieszczęście Gerard mu uległ.

Szli do domu w ciszy, ale nie takiej niezręcznej. Każdy pogrążony był we własnych myślach. Droga długa nie była i Gerard zauważył, że jest to osiedle obok osiedla Franka, więc jeżeli coś pójdzie, źle, to Gerard będzie miał gdzie uciec, dzięki czemu stał się spokojniejszy.

—Coś do picia? Kawy, herbaty, wody? Albo piwa? — Zapytał Bert idąc w stronę salonu.

—Wody. — Gerard usiadł na kanapie i włączył telewizor. W tym czasie Bert upewniając się, że Gerard jest zajęty, dodał do jego napoju tabletki i zamieszał napojem.

—Proszę. —Ciemnowłosy podał szklankę z napojem Way'owi i sam upił łyka swojego piwa.

—Co oglądamy?

—Ja bym sobie pooglądał twój tyłeczek. —Powiedział Bert odkładając szklankę z trunkiem, a Gerard się zarumienił. Upił kilka łyków wody i też odłożył szklankę. Bert położył dłoń na udzie Way'a, a ten na niespodziewany dotyk się spiął. McCracken zbliżył się do Way'a i dotknął swoimi wargami jego. Gerard go nie odepchnął, więc pomyślał, że ten tego chce. Tak więc zbliżył się jeszcze bardziej do czarnowłosego i zaczął go namiętnie całować. Gerard oddawał pocałunki, które po chwili zeszły na jego szyję. Bert zatrzymał się w jednym miejscu na dłużej i zassał się tam. Gerard nie wiedząc dlaczego myślał teraz o Franku. Wyobrażał sobie na miejscu Berta tego niskiego punka i podobało mu się to. Tak bardzo chciał, aby to Frank go całował i zostawiał malinki na jego szyi...

—Bert, my nie powinniśmy... — Powiedział Gerard delikatnie odsuwając od siebie chłopaka, a ten położył się na nim całym swoim ciałem, ignorując jego sprzeciwy.

Gerard momentalnie wytrzeźwiał i kiedy tamten siłował się z paskiem Way'a, on go od siebie odsunął patrząc na niego z przerażeniem.

—Oj no co jest? Nie mów, że ci się nie podoba... —Bert uśmiechnął się zawadzko, a Gerarda coraz bardziej przymulało. Nie mówiąc nic wstał i jak najszybciej udał się do wyjścia.

—Nie zbliżaj się do mnie. — Syknął i wybiegł z domu ciemnowłosego.

Frank w tym czasie słuchał muzyki, ale nie tak głośno, aby nie usłyszeć dzwonka do drzwi. Zszedł na dół mając nadzieję, że to Gerard i nie mylił się. Czarnowłosy ledwo stał o własnych siłach i gdy tylko brunet otworzył drzwi, wpadł w jego ramiona, a po jego policzkach mimowolnie poleciały łzy.

—Gerard? Co się dzieje? — Zapytał, ale ten mu nie odpowiedział. Niższy kopnął drzwi i upewniając się, że są zamknięte, poszedł do swojego pokoju, praktycznie trzymając śmierdzącego alkoholem Gerarda. Położył go na swoim łóżku i zdjął mu buty, po czym przykrył go kołdrą. Wyłączył muzykę i poszedł do kuchni.

Tej nocy na pewno nie będzie spał.


***
OK DOBRA, UDAŁO MI SIĘ COŚ NAPISAĆ XDD

Może jednak nie będę zawieszać tej książki?

Dla neon_trapdoor aby nie była zła na mnie, bo chciałam rozdział dodać w dzień, a nie o 2 w nocy XD
18.08.2019

Edit. C R I N G E

13.02.2020

[słów: 877]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro