Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

Kolejna wizyta w szpitalu, której Gerard się niesamowicie bał. Były dwa wyjścia - albo jego stan się poprawił, albo pogorszył. Siedział wraz z bratem w poczekalni i czekali na wyniki badań. Chciał aby Frank też tu był, ale niestety musiał się uczyć, na ważny sprawdzian. Czuł jak serce szybciej mu zabiło, gdy lekarz do nich podszedł i czuł jak łzy mu zaczęły płynąć po twarzy, gdy dowiedział się o swoim stanie.

Frank za to siedział przy biurku z książkami, ale za cholerę nie mógł się skupić. Czekał na wiadomość od Gerarda, a kiedy ta przyszła, czuł, jak zaczyna się stresować.

Od: Gerard ❤️

Za pięć minut będę u ciebie, wstaw wodę na kawę ❤️

Frank się zdenerwował troche bardziej, dlaczego Way trzymał go w niepewności? Chciał aby na zawał zszedł? Nie odpisując nic, ani starając się nie myśleć o tym, poszedł do kuchni i postawił dwa kubki, do których po chwili wlał kawę. Nie musiał długo czekać na Gerarda, bo już po chwili rozległ się dźwięk dzwonka.
Gerard widocznie starał się schować uśmiech, ale nie na długo, bo po przekroczeniu progu drzwi, rzucił się na chłopaka i zaczął go przytulać, płacząc ze szczęścia.

—Jest coraz lepiej, Frank! Słyszysz?!

W tym momencie złączyli swoje usta, a ich łzy szczęścia zaczęły się mieszać.

*****

Oglądali film, nie mieli siły na większe czułości, jak zwykłe pocałunki, więc po prostu leżeli, wtuleni w siebie. Frank postanowił olać naukę, a Gerardowi to nie przeszkadzało. Wiedział, że było to złe, był to ważny egzamin, ale zostało do niego jeszcze troche czasu, więc równie dobrze, będzie mógł uczyć się jutro.

—Ten kundel czasem się na coś przydaje jednak. —Powiedział Gerard, przerywając ciszę.

—Ale proszę nie obrażać mi Louisa, okej?

—Nie obrażam! Chodzi mi o to, że dzięki niemu tak właściwie się poznaliśmy! — Way pogłaskał psa po głowie, a ten się do niego przysunął i położył mu głowę na kolanach.

—Podryw na obsikanie nogi? Dlaczego nie? —Powiedział Iero, a Gerard uderzył go w ramie śmiejąc się. — Wiedział aby wybrać dobrego człowieka.

—Zabrzmiało to, jakby spotykanie bezdomnych, których później twój pies obsikuje było czymś normalnym i codziennym...

Frank tylko się zaśmiał i odpowiedział delikatnym pocałunkiem.

—Odpowadzić cię do domu? Zaczyna być późno.

—Jeśli chcesz...

Zbierali się jeszcze pół godziny, a droga do domu Way'a zajęła im około godziny. Cieszyli się, że wszystko wreszcie zaczynało się układać i mieli nadzieje, że nie zepsuje się to jakoś niedługo. Chcieli żyć ze sobą już do końca.


***
Następny rozdział to będzie epilog 🤭

3.03.2020

[słów: 420]

(Ten podryw na obsiaknie nogi wzięłam z komentarza od anarchistycznosc kc XD)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro