16
✨
Przez następny tydzień, Frank zmusił Gerarda do wprowadzki do niego i skakał przy nim, aby tylko ten się nie przemęczał. Way praktycznie nie wychodził z łóżka, co Frankowi odpowiadało jak najbardziej. Nie mógł pozwolić, aby Gerardowi coś się stało. Przynosił mu bomby witaminowe w postaci śniadania, obiadu i kolacji do łóżka, robił mu wspaniałą kawę i przytulał się z nim.
—Frank, nie jestem dzieckiem, a tym bardziej nie jestem chory. Nie muszę siedzieć ciagle w łóżku... — Powiedział Gerard, gdy Frank postanowił zmierzyć mu temperaturę, bo czarnowłosy powiedział, że mu zimno.
—Martwię się i tyle.
—Jesteś przewrażliwiony, kochanie.
—Nie mogę pozwolić aby coś ci się stało!
—Chodź tu do mnie. — Way rozłożył ręce, a Frank wpełzł na jego kolana zamykając go w szczelnym uścisku.
Czuł jak Iero się rozluźnia, aż w końcu odsunął go od siebie i pocałował go. —Nic mi nie będzie.
—Po prostu się kurwa martwię...
—Wiem, jesteś kochany.
—Znowu leci ci krew z nosa! — Frank wziął chusteczkę i przyłożył ją do nosa Gerarda.
—Oh
—To nie zdrowe, Gerard, musisz coś z tym zrobić.
—Właściwie... —Zawiesił się na chwile myśląc, czy powinien powiedzieć Frankowi o swojej chorobie. Nie chciał ale musiał, wiedząc, że brunet się załamie. To wyrok śmierci.
—Właściwie?
—Frank, jestem chory...
—Okej, Ale-
—Nie przerywaj mi. Frank ja... ja mam raka.
Frank poczuł jak robi mu się słabo. W jednej sekundzie jego życie straciło sens, przed oczami przeleciały mu wszystkie chwile z Gerardem, a jedyną myślą jaka była, to ta, że chłopak umrze.
—Nie chciałem ci mówić, nie teraz.
—Ale... Ale jak, dlaczego, kiedy... — Miał tyle pytań.
—W szpitalu mi go zdiagnozowali. Frank, kochanie, nie załamuj się.
—Jak mam się kurwa nie załamywać?! Czy ty siebie do cholery słyszysz?! Gerard, kurwa, ty umrzesz! Jak ja sobie mam bez ciebie poradzić? Jak ja mam patrzeć na twój ból o cierpienie, wiedząc, że za kilka miesięcy będziesz sześć stóp pod ziemią! — Zaczął krzyczeć, a łzy spływały po jego policzkach.
—Przestań! Nie umieram! Mam jeszcze dużo czasu, można to leczyć, ale...
—Ale?!
—Nie chce. Osiągnąłem w życiu wszystko czego chciałem. No prawie wszystko.
—Kurwa, ciebie popierdoliło? Będziesz się leczyć!
—Nie.
—W takim razie nie odzywaj się do mnie. Idź do siebie.
Frank wstał i wziął rzeczy Gerarda, pakując je w torbę. Czarnowłosy nic nie powiedział, tylko spojrzał z bólem, który przeszywał Franka.
—Okej.
Wziął swoje rzeczy i wyszedł.
✨
***
To nie tak się miało skończyć, nie bijcie mnie
23.02.2020
[słów: 400]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro