Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

57: „Nie pozwolę mu kontrolować mojego życia." ~ Yoongi

Normalna czcionka – angielski

Pogrubiona – koreański

Średnio będę chodził do szkoły teraz. W sumie, mamy już praktycznie wystawione oceny, siedzę na zadaniami do egzaminów końcowych. — mruknął Yoongi, sadowiąc się na miejscu.

Psiak wyraźnie posmutniał, zaczynając wiercić się delikatnie na swoim siedzeniu.

Restauracja nie zaliczała się do wystawnych, jak to zazwyczaj niemiło kojarzyło się Jiminowi. Naprawdę nienawidził bankietów, na które czasem musiał chodzić z rodzicami, kiedy był młodszy. Na szczęście, wraz z przeprowadzką do USA ten problem już mu nie doskwierał, bo gałąź firmy w Stanach nie rozwinęła się jeszcze na tyle, by jego obecność była gdziekolwiek potrzebna. Wracając jednak do lokalu, wnętrze było niezwykle przytulne, stoliki otoczone były drewnianymi krzesłami, na których leżały miękkie poduszki w stonowanych, delikatnych kolorach, obrusy na stołach należały do niezwykle barwne, a ozdoby wnętrza przywodziły na myśl swojski dom dużej rodziny na wsi.

To znaczy, że będziemy się widywać rzadziej? — spytał, starając się ukryć rozczarowanie w swoim głosie.

N-nie, raczej nie... chyba, że już nie chcesz pomagać mi z literaturą. Nadal mam problem — westchnął starszy chłopiec, niepocieszony wizją nauki tego przedmiotu. Naprawdę za tym nie przepadał. Co innego pisać teksty piosenek, co innego robić analizy i pisać długie eseje. To były dwa różne światy i był wdzięczny, że blondyn poświęcał swój prywatny czas, aby takiemu tłumokowi jak on coś wytłumaczyć. Zresztą, jakoś sobie radził, musiał tylko dłużej nad tym posiedzieć, ewentualnie szukał w internecie tego samego, tylko po koreańsku. Uczenie się w języku angielskim bywało takie upierdliwe, gdy nie znało się wszystkich słówek. — Co jemy?

Jasne, że pomogę ci, hyung! — zapewnił młodszy gorliwie, otwierając jedno z dwóch leżących na stole menu. — Będę ci pomagał tak długo, jak będziesz tego chciał! — Wtedy jego wzrok padł na dania, które były w ofercie restauracji. Miał ogromną ochotę na jakieś mięso, dlatego uważnie przeglądał proponowane dania obiadowe. Jedno szczególnie wpadło mu w oko, na obrazku wyglądało przepysznie. — Chyba wezmę żeberka na ostro z puree ziemniaczanym... — mruknął, sprawdzając jeszcze inne dania wzrokiem, czy na pewno nie chciałby czegoś innego.

Hmmm, to ja może wezmę golonkę. — pomyślał Min na głos.

Jak powiedział, tak zrobił, gdy pojawiła się przy nich kelnerka. Do zestawu zamówili też po pucharku lodów i coś do picia. W przypadku Yoongiego była to woda z cytryną, Jiminnie wolał sok pomarańczowy. Gdy pracownik restauracji odszedł, oczy starszego padły w końcu na śliczną twarz psiej hybrydy. Jego nosek był lekko czerwony od chłodnego wiatru, który zerwał się akurat jak zrobili sobie krótki spacer. Min uważał, że dodawał mu jeszcze więcej uroku.

Pogodziłeś się z dziewczynami? — spytał, unikając tematu swojej rui najdłużej jak się dało.

Na to wygląda... — mruknął blondyn, sącząc powoli swój sok. On również nie odrywał wzroku od ukochanego, skanując każdy szczegół jego twarzy. — Właściwie, dopiero dzisiaj Ana przyszła do mnie z propozycją spotkania i rozmowy na ten temat. Kiedy nas zauważyłeś, szliśmy właśnie do kawiarni, ale... wolałem iść z tobą, niż z nimi... — wyznał nieco ciszej, a jego policzki lekko się zaróżowiły.

Nie powiem, żebym się nie cieszył... skarbie — ostatnie słowo Yoongi dodał ostrożnie, patrząc na reakcję Jimina. W sumie nie wiedział, czy ten był na niego zły, obrzydzony, a może wystraszony. Niepewnie sięgnął do malutkiej dłoni leżącej na stole, łapiąc ją. Kciukiem niespiesznie gładził grzbiet, przyglądając się jej. — A na mnie się nie gniewasz?

Jimin westchnął cicho, próbując zignorować wewnętrzne wrzaski, które wylatywały z jego wyimaginowanego gardła przez to pieszczotliwe określenie. Ścisnął chętnie dłoń starszego swoją.

Nie jestem zły... Wiem, że to nie zależało od ciebie, ale nie wiem... — zaciął się, biorąc głęboki oddech, żeby się uspokoić i poukładać słowa w głowie — nie wiem, kiedy znów będę miał odwagę, żebyśmy... żebyśmy zbliżyli się w ten sposób... — dokończył, spuszczając nieco głowę. Nie było łatwo mu o tym mówić.

Nie musisz się tym stresować, nie będę nalegał — obiecał wilk równie cichy głosem, nie przestając głaskać dłoni swojego chłopaka. Tak bardzo chciałby mu pomóc i wymazać to, co się stało w pamięci. — Chcę cię przeprosić. Byłem u lekarza, mniej więcej wiem już, co robić. Będę cie uprzedzał, kiedy znowu to miałoby nadejść.

Okej... — odpowiedział niepewnie blondyn, a potem ponownie westchnął. Nie miał pojęcia, że sprawy tak się skomplikują. Gdyby mógł cofnąć czas tamtego dnia nie przyszedłby do Yoongiego i uniknął traumy, z którą musiał się teraz borykać. Do tego jeszcze pan Min... — Radzisz sobie w domu? — spytał ciszej, nie chcąc, żeby któryś z innych gościu lokalu usłyszał ich rozmowę. — Mam na myśli... tata dobrze cię traktuje?

Jest trochę ciężko, bo próbuje kontrolować to, co robię i z kim robię. Nie jestem do tego przyzwyczajony. Mama dużo pomaga, rozmawia z ojcem, ale jest jak jest. — westchnął starszy z lekkim niezadowoleniem. — Poza tym chcę, żeby mój ojciec cię poznał. Nie chcę się mu już dłużej podporządkowywać. Co o tym sądzisz?

Myślisz, że to dobry pomysł? — Jimin lekko się spłoszył. Szczerze mówiąc, po opowieści Yoongiego trochę bał spotkać się z jego ojcem twarzą w twarz. — Lekko przeraża mnie perspektywa spotkania z nim... Wydaje się surowym człowiekiem z tego, co mówisz — w tym czasie przyszła kelnerka, podając im zamówione dania.

Nie wiem, ostatnio dzieje się za dużo dziwnych rzeczy, kochanie. Nie chcę, żeby układał mi życie. Robił to wystarczająco długo — burknął Yoongi w niezadowoleniu. Chwycił widelec, zaczynając jeść, przez co przez chwilę byli cicho. — Nie wstydzę się ciebie. Jeśli tego nie zrobię, to ojciec uzna, że sprawa załatwiona tak, jak on chce. A to nieprawda.

Jimin myślał nad tym przez chwilę, przeżuwając kawałek wyśmienitego żeberka (ostre przyprawy już zaczynały przyjemnie palić go w język). Cóż, skoro przedstawił oficjalnie Yoongiego rodzicom, to teraz była jego kolej (no, przedstawić przynajmniej w połowie, bo pani Min już go znała i to bardzo dobrze). Uznał, że takie wyjście jest najbardziej sprawiedliwe.

Dobrze, pójdę go poznać... ale masz dla mnie jakieś wskazówki, jak lepiej wypaść? — spytał, już zaczynając się stresować, mimo że tylko o tym rozmawiali. Zaczął nawet planować w głowie, w co się ubierze.

Min skorzystał z tego, że miał wodę. Napił się, biorąc kilka łyków, przez co cała zawartość szklanki prawie znikła.

Staraj się patrzeć mu w oczy, bo jak będziesz uciekał wzrokiem, to uzna cię za słabego człowieka. To wojskowy, może brzmieć jakby miał przed sobą kogoś ze swojej brygady — mówił, krojąc swoje mięso.

Młodszy skinął głową, notując sobie w umyśle te uwagi. Czyli powinien być pewny siebie... cóż, nie była to jedna z cech, które posiadał, albo raczej... jego pewność siebie znajdowała się na tym samym poziomie, co większości ludzi – w jednych sytuacjach był pewny siebie, a w innych nie.

Czyli nie odwracać wzroku i nie zachowywać się, jak miękka klucha? — upewnił się, wpychając sobie do ust porcję puree. Zaczynał się robić coraz bardziej zdeterminowany.

Tak. I ubierz się elegancko. Ojciec pluje na niechlujnie ubrane osoby. Ale też nie pod krawat. Tak wiesz, luźno, ale elegancko — Yoongi gestykulował widelcem, gdy to mówił. Nie do końca umiał wyrazić o co chodzi z ubraniami. Nie raz ojciec słyszał jak narzeka na zbyt roznegliżowane kobiety, które nie miały w sobie za grosz moralności. — I pod żadnym pozorem nie zaczynaj tematu wojska, bo wszyscy uśniemy.

~*~

Nasączony więc tymi radami, Jimin starał się przygotować mentalnie na spotkanie z ojcem swojego chłopaka. Może i było to głupie, ale ze stresu zaczął nawet czytać różne artykuły na temat wojska i funkcjonowania go od środka, żeby wypaść w oczach pana Mina jak najlepiej.

Minęło kilka dni od jego randki z Yoongim, a spotkanie w mieszkaniu Minów miał zaplanowane na sobotę, czyli dosłownie jutro. Pisał z ukochanym codziennie, choć ten nie zawsze miał czas, bo musiał ukrywać się z telefonem po kątach. Jego ojciec nienawidził lenistwa, więc nie mógł po prostu zdzierżyć widoku swojego syna wlepionego w ekran. Yoongi już kilka razy pisał mu, że ma tego dość i szczerze mówiąc, najbardziej by chciał, żeby ojciec wrócił już do Korei. Znając historię jego rodziny, blondyn nie widział nic okrutnego czy niewdzięcznego w takim myśleniu.

Całą sobotę Jimin chodził jakby wypił z rana trzy mocne kawy, jedną po drugiej. To prawda, że chciał wypaść dobrze, ale nie miał zamiaru zatracić przy tym siebie, dlatego na swoją białą koszulę nałożył także beżowy sweter, wyciągając jedynie kołnierzyk na wierzch. Nie uważał, że wygląda nieelegancko, a to jednak spotkanie domowe, więc nie miał zamiaru pakować się w jakiś wymyślny garnitur. Włosów także zbytnio nie układał, choć dokładnie umył je i rozczesał. Blond grzywka opadała mu miękko na czoło, a końcówki kosmyków włosów wchodziły do jego kasztanowych oczu. Psi ogonek wydawał się jeszcze bardziej puchaty, niż wcześniej, miękka sierść lśniła od nałożonych na nią specyfików do pielęgnacji.

Zszedłszy do garażu, poprosił marudzącego Josepha o podwózkę, a po dwudziestu minutach już stał pod znajomą kamienicą. Drzwi na klatkę schodową były zepsute już od dłuższego czasu, więc bez przeszkód wszedł na odpowiednie piętro. Stanął przed drzwiami, próbując głęboko oddychać, żeby uspokoić kołaczące serce i nerwowo przebierając nogami. W końcu, po kilku dobrych minutach, zapukał do drzwi.

W mieszkaniu od razu zawrzało i dało się usłyszeć wszystkie trzy pary stóp uderzających o posadzkę oraz podniesione głosy. Niecałą minutę potem, po szarpaninie z zamkiem w drzwiach, drzwi otworzyły się zamaszyście prezentując wysokiego mężczyznę. Małe, przypominające kota oczy zatrzymały się na twarzy gościa, a wilcze uszy, identyczne jak miał Yoongi, pokazywały gotowość dorosłego do ewentualnego ataku. Młoda wilcza hybryda z pewnością nie odziedziczyła wzrostu po własnym ojcu, bardziej przypominając go z twarzy, niż z budowy ciała.

Głowa rodziny mimo widocznej siwizny przy skroniach prezentowała się znakomicie. Ramiona miał szerokie, umięśnione, tak samo jak resztę ciała. Ubrany był w czarny golf, podkreślające wszystkie wgłębienia i wypukłości oraz pasujące ciemne spodnie, które nie były już tak mocno dopasowane, ale wyraźnie podkreślały wysportowane uda wojskowego.

Park Jimin? — spytał niskim tonem, niemalże jakby zwracał się do szeregowego.

T-tak jest. — odparł chłopiec, natychmiastowo prostując plecy w nagłym stresie.

Nie spodziewał się, że pan Min będzie taki wysoki, zarówno jego żona jak i syn, nie grzeszyli wzrostem. Przez to wydawał się jeszcze bardziej przerażający, do tego te mięśnie... Jimin miał ochotę odwrócić się i uciec w popłochu.


(Shori: Będzie się działooooo

Co się dzieje w tym kraju... Z jednej strony chciałabym te strajki w szkole, bo będzie wolne, ale z drugiej muszę uwinąć się z ocenami do końca kwietnia i mogę być trochę w ciemnej dupie przez to XD O, taki wolny tydzień byłby idealny, żeby sobie odpocząć

Fakt faktem, maturzyści byliby najbardziej udupieni

No cóż, zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie. A tymczasem, żegnam się i do następnego rozdziału (TUŻ PRZED COMEBACKIEM!!!!!)!)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro