Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

54: „Cz-czy to jest to, co myślę, że jest?" ~ Jimin

Zwykła czcionka – angielski

Pogrubiona – koreański

Początek kolacji poszedł dobrze. Yoongi przywitał się z gospodynią, kłaniając się jej grzecznie i wręczając kawałek zakupionego ciasta o smaku białej czekolady, które podobno kobieta uwielbiała. Młodego Mina uderzyło w pierwszej chwili niezwykłe podobieństwo matki do syna. Oboje mieli puszyste, miękkie blond włosy, wydatne usta oraz oklapłe psie uszka wraz z puchatym ogonem. Jedynie oczy i kształt twarzy ich różniły, ponieważ oczy pani Park były duże i zakrzywione w podobny sposób w kącikach jak jego własne oraz kolorem przypominały bardziej jakieś szaro-błękitne kwiaty, niż jakikolwiek odcień brązu.

Kobieta była zachwycona prezentem i kiedy uśmiechnęła się szeroko do starszego nastolatka, Yoongi odkrył, że charakterystyczny eyesmile Jimina także nie został odziedziczony po niej. Bez przerwy wciągała go w rozmowę, głównie o szkole, bo był to prawdopodobnie najbardziej neutralny temat.

Potem z piętra zszedł pan domu.

To zdecydowanie po nim Jimin miał kolor oczu, była to pierwsza rzecz, jaką dostrzegł wilk, lecz po szybkich oględzinach nie zauważył żadnych innych podobieństw. Bardzo możliwe, że inne rysy twarzy psiak uzyskał po dziadkach, co było normalne. Niewiele zdarzało się ludzi, którzy byliby idealnymi mieszankami swoich rodziców, bez ingerencji genów poprzedniego pokolenia.

Co też zaskoczyło Yoongiego to fakt, że ojciec jego chłopaka nie był hybrydą. Do tej pory nie zastanawiał się nad tym, ale założył po prostu, iż taki scenariusz był bardziej prawdopodobny. Kiedy hybrydy rozmnożyły się do wystarczająco dużych rozmiarów, związki między nimi i ludźmi zaczęły stopniowo zanikać. Hybrydy wolały łączyć się z kimś ze swojego gatunku, kto rozumiał je i za nic nie oceniał. Mimo to, zdarzały się nadal takie związki, jak ten rodziców Jimina, którego dwie połówki, pomimo różnic, potrafiły dogadać się i idealnie dopełniać.

Wracając jednak do pana Parka, gdy tylko jego oczy spotkały się z oczami wilczej hybrydy, Yoongi poczuł, że nadzieja na bezproblemowy wieczór gaśnie w nim, jak płomień świeczki na wietrze. Oceniające spojrzenie było tak ciężkie, że Min czuł się tak, jakby miał się zaraz pod nim złamać i paść jak długi na podłogę.

Przywitał się jednak z gospodarzem, zachowując całkowicie neutralny wyraz twarzy, uściskiem dłoni, który był trochę silniejszy, niż było to potrzebne. Potem pani Park ponownie wynurzyła się z kuchni i rozluźniła atmosferę swoim melodyjnym szczebiotem, zachęcając resztę, by usiedli do stołu. Jimin zajął miejsce obok niego, najwyraźniej chcąc dodawać mu otuchy, jeśli byłoby to koniecznie.

Było dobrze, dopóki kolacja (na którą składała się niezwykle aromatyczna i miękka pieczeń z golonki) nie zniknęła z talerzy. Wtedy też głowa rodziny oparła brodę na złączonych dłoniach i utkwiła swój ciężki wzrok w Yoongim, który pod stołem chwycił mocno rękę psiaka.

A więc Yoongi... opowiesz nam trochę o sobie? — spytał pan Park uprzejmym tonem, któremu nic nie można było zarzucić.

Zaczyna się...

Um, nie bardzo jest co opowiadać... — odparł nastolatek, starając się utrzymać głos na takim samym poziomie głośności, ale nie dał rady patrzeć swojemu rozmówcy w oczy. Zamiast tego jego spojrzenie wisiało na nosie mężczyzny. — Przeprowadziłem się z mamą do Stanów przeszło trzy lata temu i od tej pory tu mieszkamy. Mama ma swój salon fryzjerski w mieście. — dodał, mając nadzieję, że ta informacja zadziała na jego korzyść.

Och, tak słyszałam o tym! — Gospodyni ożywiła się na te słowa. — Muszę tam w końcu zajść. — Nie mogła doczekać się rozmowy z mamą Yoongiego. Kto wie, może znalazłyby wspólny język?

A z czym wiążesz swoją przyszłość po zakończeniu szkoły? Jesteś na ostatnim roku, prawda? — Gospodarz kontynuował swój bezlitosny wywiad. — Zamierzasz pójść do koledżu?

Cóż, prawda była taka, że Yoongi nawet nie brał tej opcji pod uwagę. Studia w Stanach były niezwykle drogie, często uczniowie dopiero co po ukończeniu liceum musieli zaciągać ogromny kredyt, który potem spłacali resztę życia właśnie dlatego, że chcieli studiować. Starszy chłopiec nie miał zamiaru obciążać swojej matki dodatkowymi opłatami, chciał zacząć zarabiać jak najszybciej, nawet, jeśli wiązało się to z pracami fizycznymi. Po wzroku pana Parka poznał jednak, że nie była to dobra odpowiedź na to pytanie.

Mam jeszcze pół roku, żeby się nad tym zastanowić. Na razie nie myślałem poważnie nad dostępnymi opcjami. — odparł nie do końca szczerze. Wiedział, że tymi słowami straci trochę punktów u ojca Jimina, ale był pewien, że gdyby powiedział, że absolutnie nie ma zamiaru studiować, byłby z góry skreślony.

Kochanie, on ma dopiero osiemnaście lat. Ma jeszcze czas, żeby zdecydować, co chce robić — żona skarciła męża, doskonale zdając sobie sprawę z tego, co robił. Nie miała zamiaru pozwolić swojemu małżonkowi spłoszyć tego uroczego młodzieńca, który zdobył serce ich syna. Szturchnęła więc mężczyznę obok siebie, posyłając ostrzegawcze spojrzenie, po czym wstała od stołu. — Przyniosę deser. Kto chce kawy, a kto herbaty?

Wraz z tym pytaniem wyszło na jaw, że Yoongi i pan Park lubili tę samą kawę – czarną, niesłodzoną i bez mleka. Ta jedna wspólna rzecz nie pozwoliła jednak przełamać lodów, bo gospodarz nadal wyglądał na niezadowolonego, że musiał gościć wilka pod swoim dachem. Mała łapka Jimina w jego własnej dłoni pod stołem dodawała mu otuchy, ale i tak nie mógł pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia, że nieważne, co by zrobił lub powiedział, krytyczny wzrok głowy rodziny nie zmieniłby się w nic cieplejszego. Pocieszał go jedynie fakt, iż przynajmniej matka jego chłopaka od razu go polubiła.

Najwyraźniej w tym miejscu wywiad dobiegł końca. Panu Parkowi skończyły się neutralne pytania, które nie mogły być uznane za wścibskie czy niegrzeczne. Zajął się swoim kawałkiem ciasta i przez resztę wieczoru niewiele odzywał, pozwalając swojej małżonce prowadzić rozmowy. Zawsze była bardziej otwarta i towarzyska, niż on.

Ostatecznie wybiła godzina, kiedy Yoongi musiał zbierać się już do domu. Przyjął tę wiedzę z pewną ulgą, bo choć ciepła obecność Jimina przy jego boku była niezwykle miła i kojąca, przebywanie w tym samym pomieszczeniu, co pan domu, nie pozwalało wilczej hybrydzie w pełni się rozluźnić. Uprzejmie pomógł pani Park (która gorąco protestowała, ale nie słuchał sprzeciwów) w posprzątaniu po deserze i obiedzie razem z blondynem, a potem jego chłopak odprowadził go do przedpokoju, gdzie przytulił go mocno i wyszeptał, że poszło mu bardzo dobrze i nie ma co przejmować się ojcem. Starszy nastolatek nie miał zamiaru kłócić się z tymi słowami, pożegnał więc jedynie ukochanego długim całusem przy furtce, kazał mu szybko zmykać do domu, a sam udał się w ciemność, decydując się na spacer do domu.

Odetchnął głęboko, para zawirowała wokół jego twarzy, szybko rozrzedzając się w powietrzu. Mimo słów Jimina, brunet czuł, że mogło pójść mu lepiej i wcale nie był zadowolony z tego wieczoru. Wręcz przeciwnie, czuł, że nawalił.

~*~

Po kolacji pan Park wyraził głośno Jiminowi, że ten chłopak wcale mu się nie podoba, a Jimin (wspomagany protestami swojej matki) równie głośno odpowiedział, iż ojciec nie miał nic do powiedzenia w sprawie związku jego syna. Blondyn mógł być z kim chciał i brak aprobaty ojca w niczym mu nie przeszkadzał, zwłaszcza, że miał poparcie rodzicielki. Stłamszony gospodarz nie mógł zrobić nic, poza mamrotaniem pod nosem o tym, jak to nikt w tych czasach nie potrafił trzeźwo osądzić sytuacji i rzucaniem żonie oraz synowi urażonych spojrzeń.

Potem sytuacja ponownie wracała powoli do normy, głównie dlatego, że Yoongi odwiedzał dom swojego chłopaka jedynie, kiedy rodziców lub samego ojca w nim nie było. Styczeń i luty minęły niezwykle szybko, głównie na nauce do rozmaitych testów czy zaliczeń. Jimin nadal pomagał ukochanemu w literaturze angielskiej, asystując przy pisaniu wypracowań czy wypełnianiu zadań. Sam miał wyśmienite oceny, których poziom nie spadł nawet, gdy był trochę załamany po całym nieporozumieniu z wyprowadzką Yoongiego. Blondyn należał do tego rzadkiego typu ludzi, którzy lubili się uczyć, żeby zająć sobie czas, którego nie mieli jak przeznaczyć na coś innego. Do tego pamięć fotograficzna wszystko dodatkowo ułatwiała. Wystarczyło, że kilka razy przeczytał stronę w książce, by jej treść wyryła mu się w głowie.

Potem nadszedł marzec, a wraz z nim urodziny młodego Mina. Jimin dobre kilka tygodni głowił się, co byłoby dobrym prezentem dla niego, aż wreszcie zdecydował i ze swoich oszczędności kupił mu zupełnie nowy... laptop. I to nie byle jaki laptop, tylko naprawdę dobry laptop za dobrych kilka tysięcy dolarów. Yoongi za żadne skarby nie chciał przyjąć tego prezentu, zapierał się rękami i nogami, ale po jakimś czasie wreszcie się ugiął, kiedy blondyn wytłumaczył mu bardzo stanowczym tonem, że ten prezent wynikał jedynie z jego dobrej woli i wcale nie oczekiwał niczego równie kosztownego w zamian. Wilk nie powiedział tego młodszemu chłopcu, ale obiecał sobie, że w przyszłości na pewno jakoś odpłaci się za ten prezent.

Pod koniec marca nastąpiło gwałtowne ocieplenie, sprawiając, że wszystkie ulice Springs Heath spłynęły roztopionym śniegiem. Temperatura skoczyła raptownie z zera stopni do niemal dziesięciu na plusie. Ledwie kilka dni po roztopach dało się już wyczuć wiosnę wiszącą w powietrzu, niektóre drzewa i krzewy wypuściły już nawet pierwsze zielone pączki.

Wiosna jednak wiązała się z kolejnym ważnym wydarzeniem w życiu pary. Mianowicie, czternastego kwietnia do Ameryki miał przybyć dawno niewidziany ojciec Yoongiego. Nastolatek chodził przez to cały zestresowany, a im bliżej było tej daty, tym bardziej spięty był. Nie miał pojęcia, jak zakomunikować staremu wojskowemu, że odnalazł drugą połówkę, która nie zapowiadała się wcale na przelotną sympatię. Miał nadzieję, że matka go w tym wspomoże, bo czuł, że pan Min nie będzie zbyt zadowolony z tej wiadomości.

Ocieplenie klimatu wiązało się jednak także z czymś, o czy Yoongi kompletnie do tej pory nie myślał, bo w istocie go to nie dotyczyło. Tak, do tej pory.

Uświadomił sobie, że nadszedł jego czas pewnego popołudnia, gdy wraz z Jiminem wylegiwali się w jego łóżku, wymieniając od czasu do czasu leniwymi pocałunkami. Pani Min nie było w domu, zatrzymana sprawami salonu, więc para nie musiała się w żaden sposób ograniczać ze swoimi czułościami. Do tej pory całowali się w bardziej odważny sposób jedynie kilka razy, ale obaj szybko przerywali, kiedy robiło się trochę zbyt gorąco. Zgodnie stwierdzili, że woleli poczekać z przeniesieniem ich związku na nowy etap jeszcze jakiś czas. Na razie obaj nie czuli się gotowi na coś więcej, niż pocałunki i dotykanie przez ubrania.

Ale tego dnia coś się zmieniło...

Leżeli przytuleni ściśle do siebie, wymieniając się uroczymi buziakami, które kończyły się słodkimi cmoknięciami. Często Yoongi zjeżdżał nosem pod brodę swojego chłopaka, wywołując u niego niekontrolowanie chichoty, bo jego oddech go łaskotał. Nie mógł nic jednak poradzić na to, że zapach psiaka tego dnia wydawał mu się wyjątkowo słodki i odurzający, chciał go wdychać jak najgłębiej.

Hyungie... wiesz, jakoś tak... inaczej pachniesz — zamruczał młodszy chłopiec. Jego powieki były ciężkie, bo leniwe pieszczoty wprowadzały go w stan ociężałego zadowolenia. Miał ochotę uciąć sobie krótką drzemkę z noskiem w szyi bruneta.

Wilcza hybryda odsunęła się od szyi ukochanego i spojrzała mu w zadowolone oczy.

W jakim sensie? — spytał, szybko potem wracając do obszaru, który z takim zapałem obwąchiwał. Wcisnął nos w gardło blondyna, wydając z siebie ukontentowany pomruk.

Nie wiem do końca, jak to opisać... Jakoś tak... bardziej słodko i po prostu... dobrze. — wyjaśnił cicho, odchylając chętnie głowę, żeby dać starszemu nastolatkowi więcej dostępu do interesującego go obszaru.

Mmm, ty też dobrze pachniesz, Jiminnie. Lepiej, niż kiedykolwiek — westchnął błogo wilk z zamkniętymi w przyjemności oczami.

W pierwszej chwili nie zauważył dziwnej anomalii w jego ciele. Im jednak gorąco u dołu jego brzucha bardziej wzrastało, tym bardziej było go świadomy, choć zrzucił to po prostu na fakt, że obaj leżeli pod kocem w ubraniach.

Zmarszczył swój nos, nie mogąc wyleżeć w bezruchu. Intensywny zapach dzikiej truskawki i maliny jednoznacznie należał do Jiminniego, ale nie mógł ustalić źródła, skąd wydobywał się wdzięczny aromat. Starszy oddychał miarowo, owiewając karmelową skórę psiej hybrydy ciepłym oddechem, a gdy złożył dłuży pocałunek przy krtani, po całym ciele przeszedł go dreszcz, zatrzymując się w podbrzuszu. Nadmierne podekscytowane sytuacją wywołały w głowie ciemnowłosego licealisty bałagan. Pamiętał ich rozmowy, ale wiedział też, co mógłby zrobić z blondynem pod nieobecność swojej mamy. Teraz... teraz to był naprawdę okej moment według przyćmionego umysłu przez nieopisany gorąc toczony wraz z krwią przez żyły Mina.

Jiminnie... — szepnął cicho, a mokrym pocałunkom nie było końca. Dużymi dłońmi pewnie chwycił chłopca w tali, korzystając z tego, że Park leżąc na boku, przerzucił swoją nogę przez biodro Yoongiego. Z łatwością mógł operować jego ciałem, które chętnie poddawało się ciekawskiemu dotykowi opuszków wilka.



(Shori: Teraz to się zrobi gorąco :>)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro