Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42: „Przynajmniej mój związek jest szczęśliwy i nieskomplikowany." ~ Jimin

Normalna czcionka – angielski

Pogrubiona – koreański

Chodźmy, hyung... po prostu chodźmy... — Głos Jimina przybrał niemal błagalny ton, kiedy ciągnął swojego chłopaka w kierunku korytarza, z którego dopiero co uciekł. Miał nadzieję, że Any już tam nie będzie, choć nie wróciła za nim na salę. — My idziemy! Muszę być wcześnie w domu, Yoongi hyung mnie odprowadzi! — zawołał do reszty, a oni odpowiedzieli głośne potwierdzenia i odmachali.

Brunet nie rozumiał o co chodzi, w dodatku stres Jimina bardzo szybko wpłynął na niego, przez co znów wyglądał, jakby miał zaraz kogoś zaatakować. Mimo tego, dał się ciągnąć chłopakowi do szatni, gdzie odebrali swoje kurtki.

Poczekaj, bez pośpiechu. Ubierz się dokładnie — furknął starszy, widząc jak blondyn, niczym rozbrykany Golden Retriever, biegnie do wyjścia, w dłoni trzymając czapkę i szalik, a kurtkę mając rozpiętą. — Przy mnie przecież nic ci się nie stanie. Tylko powiedz mi, co w tej łazience widziałeś.

Nie dotarłem nawet do niej. — burknął Jimin i zrobił minę nabzdyczonego dziecka, kiedy zapinał kurtkę pod czujnym spojrzeniem swojego chłopaka. Nie dość, że właśnie przeżył małą rewolucję w swoim życiu towarzyskim, to jeszcze wciąż miał pełny pęcherz, a Yoongi był denerwująco powolny, podczas, gdy on chciał jak najszybciej stąd zniknąć. Jak nie oszaleć w takich warunkach? — Powiem ci, jak już wyjdziemy, hyung... — dodał ciszej, nasuwając czapkę na głowę.

Gdy obaj byli już ubrani, ruszyli do wyjścia. Park naprawdę chciał jak najszybciej wyjść, przez co był cały czas przed Minem i wzrokiem zdenerwowanej psiny poganiał bruneta. Jego uszka były podniesione, a ogon obijał się dosłownie o każda spotkaną rzecz, jakby żył własnym życiem. Zbliżając się do wyjścia, w drzwiach minęli się z Aną.

Yoongi chciał się z nią pożegnać, by nie robić przykrości blondynowi, ale zrezygnował, gdy zobaczył, że oboje odwrócili głowy, zupełnie na siebie nie patrząc. Nawet się do siebie nie odezwali.

Pokłóciliście się? — spytał brunet, gdy byli za zakrętem, idąc w kierunku mieszkania starszego nastolatka.

Nie, ona... powiedziała mi, że mnie lubi. Bardziej, niż przyjaciela... — mruknął nerwowo blondyn, powtarzając słowa przyjaciółki. Czuł się naprawdę okropnie. Nie chciał sprawiać jej przykrości, ale był zupełnie zdezorientowany w tamtym momencie. Poza tym... czy można nie sprawić przykrości, jeśli na miłosne wyznanie ma się inną odpowiedź, niż pozytywna? Jimin wiedział z kim chce być i nie była to Anastasia.

Ou... — Min wykrzywił usta w zdziwieniu. Podczas spotkania nie dało się nie wyczuć zapachu Any, w którym od razu rozpoznał jej zamiary. Nie reagował, bo wiedział, że Jimin jest tylko jego, ale nie spodziewał się takiego wyznania ze strony dziewczyny. — To było po niej widać. I trochę czuć, ale nie wiedziałem, że to o to chodzi.

Nie chciał, żeby psia hybryda się tak denerwowała. Byli już dość daleko od kręgielni, gdy zdecydował się złapać dłoń psiaka w swoją i – tak jak ostatnio to zrobił – schować ją do swojej kieszeni. Ciężko było mu powiedzieć cokolwiek w temacie wyznania Anastasi, dlatego milczał. Nie był ekspertem od uczuć, ale też niezbyt zainteresowały go rozterki nastolatki.

Jimin słusznie nie martwił się o reakcję swojego chłopaka na te słowa, bo widział i czuł, że Mina raczej nie bardzo to obeszło, a złapanie jego dłoni i schowanie w swojej kieszeni jedynie to potwierdziło. Psiak nie mógł przestać się martwić o to, jak będzie wyglądała teraz jego relacja z Aną. Naprawdę ją lubił, nie chciał, by zaczęła go unikać. Czuł się naprawdę źle i niekomfortowo w tej sytuacji. Będzie musiał porozmawiać z Cherry, kiedy oboje wrócą do domu.

Rozchmurz się. Idziemy na gorąca czekoladę, a potem na kolację do mojej mamy — mruknął w końcu wilk. Truskawkowo-malinowy zapach przecinał ten, którego nie lubił. Nieapetyczny zapach zdenerwowania, powodujący stres u Yoongiego.

Młodszy westchnął i pokiwał głową, starając się wyrzucić z niej negatywne myśli. Ścisnął mocniej dłoń bruneta, po czym zbliżył się do niego bardziej, by przycisnąć się swoim bokiem do jego. Poczuł, jak policzki zaczynają delikatnie go palić.

Przepraszam, hyung, po prostu... trochę to mną wstrząsnęło i martwię się, co teraz będzie — wyznał smutno, a kąciki jego ust mimowolnie wygięły się lekko w dół.

— Pewnie nie będzie po staremu i twoje koleżanki nie będą zadowolone, że masz chłopaka — powiedział szczerze Min, bo tak kojarzył to z filmów jakie oglądali z Hoseokiem, ale głośno się do tego nie przyznał.

Za to czując obecność Parka bliżej, zrobił to, co chciał przez całe spotkanie w kręgielni. Wiązało się to z puszczeniem łapki psiej hybrydy. Było warto, bo kilka sekund później trzymał go w ramionach, stojąc tuż przed wejściem do „kasztanowego" parku.

Jimin chętnie wtulił się w objęcia swojego hyunga, czując się wreszcie spokojnie i bezpiecznie. Jego postawa rozluźniła się, dając spiętym mięśniom odpoczynek. Wcisnął zaraz nosek w szyję starszego, co miał ochotę zrobić od początku tego spotkania i zaciągnął się ukochanym zapachem lasu, odnajdując w nim nową nutę. Była słodka, ale nie potrafił jeszcze jej dokładnie zidentyfikować. Nie zastanawiał się jednak nad tym długo. Przymknął oczy, ciesząc się bliskością oraz dotykiem ważnej osoby.

Na razie nikt oprócz Cherry o tym nie wie i tak może pozostać. — wymamrotał w szyję hyunga dość leniwym tonem.

Nie są głupie, pewnie się szybko domyślą. — odpowiedział Yoongi, przytulając policzek do czapki chłopca, w miejscu gdzie zazwyczaj lokował swój nos. Zauważył, że tuż przy uszach czuł najwięcej upragnionego truskawkowego zapachu, przeplatanego maliną. Zamruczał gardłowo, ściskając chłopaka na tyle, ile pozwalała im bariera z kurtek.

Następnie szybko przeszli przez park. W ciemności nic nie było widać, dlatego nie zatrzymywali się w poszukiwaniu kasztanów, ale Jiminnie obiecał Yoongiemu, że w najbliższym czasie tutaj wrócą. Dotarli do małej kawiarenki, nieopodal torów, za którymi znajdowała się dzielnica Mina. Nie wiedział nawet, że takowa się tutaj znajduje.

Bierzemy na wynos?

Taak, chcę już być u ciebie, hyung — jęknął blondyn, przykładając sobie oplecione rękawiczkami dłonie do zaczerwienionych od zimna policzków. Nie znosił takich niskich temperatur i chciał uciec od nich jak najszybciej, a gorący napój umiliłby im drogę.

Kiedy dostali swoje czekolady, ruszyli w stronę kamienicy Yoongiego. Starszy ponownie skrył lewą dłoń Parka w swojej kieszeni, a ten znów przysunął się do jego boku, by móc ściśle do niego przylegać. Mroźne powietrze smagało ich sylwetki i po kilku minutach nawet gorąca czekolada przestała przynosić pociechę. Jimin był naprawdę szczęśliwy, gdy weszli na klatkę schodową i ukryli dzięki temu przed wiatrem.

Dotarli do drzwi mieszkania nadal trzymając się za ręce, a Min otworzył drzwi, przez które buchnęło na nich ciepłe powietrze z wnętrza domu. Oraz piękny zapach czegoś smacznego.

Żadnego z nich nie zdziwił szeroki uśmiech pani Min, która w kilka sekund pojawiła się w przedpokoju, ze ścierką w dłoni.

Moje dwa zmarznięte pyszczki, chodźcie, kolacja czeka — szybko zniknęła w kuchni. Jej syn zmarszczył brwi, bo zazwyczaj pomagała się im szybciej rozebrać. Przestał się tym martwić, stwierdzając, iż pewnie musi mieć coś na gazie.

W pewnym sensie Yoongi miał nosa. Matka chłopaka już od jakiegoś czasu zastanawiała się jak przekazać mu pewne informacje. Chodziło o jej męża, a ojca młodego wilka. Gryzła swój język, nie chcąc psuć atmosfery. Szeroki uśmiech Jimina i jej syna w tym momencie był najważniejszy.

Mamo siadaj, ja przyniosę. Ty też siadaj, zmarzłeś. Moja mama potrzebuje z kimś pogadać — wygonił dwójkę do stołu, który przecież znajdował się zaledwie metr od blatu, na którym stały półmiski.

Starszy nastolatek z przyjemnością zaciągnął się zapachami. Wyciągnął sztućce (dla siebie pałeczki), powolnie przecierając je odpowiednią szmatką. Bez pośpiechu zaczął wszystko rozstawiać, wsłuchując się w radosną konwersację dwóch najważniejszych dla siebie osób. Ostrożnie wziął do ręki telefon mamy, chcąc go odłożyć na bok, ale ten niespodziewanie zawibrował, jednocześnie rozświetlając ekran.

Wilcza hybryda zastygła w bezruchu, gdy odczytała kawałek treści z wiadomości SMS.

Od: Mąż Sonmyeon

„Zarezerwowałem lot na 14.04 do Atlanty..."

Więcej nie był w stanie przeczytać, ponieważ podgląd wiadomości nie pozwalał na to. To jednak w zupełności wystarczyło, żeby go zmroziło i to nie przez zimną temperaturę za oknem.

(Shori: Teraz będą niezłe jajca)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro