Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39: „Dlaczego coś zawsze musi pójść nie tak?" ~ Yoongi

(Shori: NIESPODZIANKA! :DDD)


Zwykła czcionka - angielski

Pogrubiona - koreański

Mark podskakiwał w miejscu, czekając aż jego kumpel ubierze swoją zimową kurtkę i owinie się szalikiem. Yoongi nie przepadał za czapkami, ponieważ krępowały wilcze uszy, dlatego alternatywą dla wełnianego przykrycia głowy był kaptur bluzy, wyciągnięty przez kołnierz okrycia wierzchniego.

Sam Min ubrał się zwyczajnie, dbając chociaż o to, aby bluzka była wyprasowana, a spodnie świeżo wyprane. W końcu miał to być wypad na kręgle, jego randka z Jiminniem miała zacząć się później na wspólnej kolacji i pysznej, prawdziwej, gorącej czekoladzie dopełnionej cudownym zapachem truskawek i malin, emanującym wprost od blondyna.

Obaj wyszli przed salon, wcześniej żegnając się z panią Min („uważajcie na siebie", „dzisiaj jest zimno, nie biegajcie po parku", „drugie połówki zazwyczaj lubią, jak się przed nimi drzwi otwiera" - przy tym ostatnim sugestywnie spojrzała na swojego syna, który wykręcił tylko oczami). Do wyczulonych nozdrzy bruneta bardzo szybko dostał się niesiony przez wiatr aromat palonego węgla i dymu z wielkich kominów na dachu. Było zimno, ale nie na tyle, by zęby Yoongiego szczękały, tak jak te Marka. Min uśmiechnął się pod nosem, zapach który ich otaczał zawsze kojarzył mu się ze świętami.

Zegar na pobliskim ratuszu wskazywał godzinę siedemnastą, ale na ulicy było już całkiem ciemno. A to wcale nie przeszkodziło w rozpoznaniu jasnej czupryny w oddali, na której widok wilcza hybryda nastroszyła swoje puchate uszy. Nigdy by się nie spodziewał, że na widok Parka będzie reagował takim entuzjazmem jak teraz. Szybko usłyszał też radosny krzyk ze swoim imieniem w oddali, a drobna dłoń ukryta pod materiałem rękawiczki zamachała w jego kierunku.

Obie postacie szybko znalazły się przy nich i nim Yoongi zdążył zareagować, przerwał mu Mark.

- Cześć Cherry, wyglądasz... ślicznie - powiedział na jednym wdechu, czując jak robi mu się gorąco na policzkach. Płomiennowłosa nie była jego pierwszym zauroczeniem, ani pierwszą randką, ale zdecydowanie była pierwszą, która powodowała tak szybkie bicie jego serca.

- Dziękuję! - prawie pisnęła, tonem wyższym co najmniej kilka razy, niż normalnie. Zaczęła nerwowo gnieść w dłoni skrawek rękawa swojej kurtki. Dopiero, gdy uniosła wzrok z chodnika i wreszcie spojrzała na rozmówcę, jej oczy zrobiły się wielkie, jak talerze. - Ojej, przefarbowałeś włosy! - zauważyła odkrywczo, przez co zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Zazwyczaj nie gadała takich głupot, była po prosto zestresowana i zdenerwowana tak bliską obecnością chłopaka, który podobał się jej już od jakiegoś czasu. - Bardzo ci dobrze w tym kolorze... - dodała ciszej, znów spuszczając oczy.

Jimin nic nie mógł poradzić, że uśmiechnął się z rozczuleniem, widząc nieśmiałość tej dwójki. Wiedział, że wcale nie zachowywał się inaczej przy Yoongim, ale było to po prostu urocze. Kiedy tylko pomyślał o wilczej hybrydzie, zwrócił wzrok na nią, a jego uśmiech się poszerzył. Ogon natychmiast zaczął merdać, zbierając padający miękko śnieg, który zaczął delikatnie prószyć. Zbliżył się trochę bardziej do Mina, powstrzymując się przed rzuceniem mu się w ramiona.

- Cześć, hyung - przywitał się wesoło, nie mogąc oderwać wzroku od twarzy bruneta.

Wilcza hybryda odwróciła spojrzenie od pozostałej dwójki, słysząc melodyjny głos Jimina, który sprowadził na jego serce ogromną dawkę złocistego miodu. Posłał mu szerszy uśmiech, korzystając z faktu, że Mark i Cherry mieli właśnie swoją krótką scenę w aranżacji jak z filmu.

Stali nieopodal latarni, która oświetlała ich sylwetki od góry, a od boku neonowy szyld salonu fryzjerskiego. Z nieba padał na nich drobny śnieg, a oni wpatrywali się w siebie jakby spotkali się po latach rozłąki, błysk w ich oczach z każdą sekundą stawał się coraz większy.

- Też zmieniłaś kolor włosów. Trochę dawno, ale nie chciałem, żebyś była w tym sama - wytłumaczył Mark, na co Yoongi przybił sobie wewnętrznego facepalma. On usłyszał całkiem inne wytłumaczenie, które brzmiało „Słyszałem od Any, że uwielbia blondynów!".

- Och... to kochane... z twojej strony... - wydukała kocia hybryda, jeszcze bardziej czerwieniejąc i chowając twarz w kominie. Jej ogon drgał nerwowo za plecami, końcówka kiwała się na boki.

Park musiał zdusić chichot, żeby nie zawstydzić dodatkowo swojej przyjaciółki. I tak była już wystarczająco zażenowana własnym zachowaniem. Zamiast tego, jeszcze bardziej zbliżył się do Yoongiego i dyskretnie chwycił palcami jego rękaw tak, jak robił to wcześniej, gdy nie byli jeszcze na etapie trzymania się za ręce.

- To co? Idziemy? Jest trochę zimno. - zauważył przytomnie, ale nadal się uśmiechał, ukazując swoje białe zęby z krzywą jedynką.

- Tak, chodźmy. Bo przepadnie nam rezerwacja. - przyznał Min.

Nie wyrwał swojego rękawa spomiędzy palców psiej hybrydy. Wręcz przeciwnie, miał ochotę chwycić jego łapkę otwartą dłonią i schować w swojej kieszeni tak, jak zrobił to ostatnio. Ale powstrzymał się, mówiąc sobie, że wszystko przyjdzie w swoim czasie i wieczorem będą mieć dużo czasu dla siebie.

Podróż minęła im w miarę szybko, biorąc pod uwagę, iż miasteczko nie należało do dużych, a kręgielnia mieściła się w piwnicy siłowni połączonej z krytym basenem. Nastolatkowie oddali swoje kurtki do szatni, gdzie otrzymali też obuwie na zmianę. Ze względu na parkiet, nie mogli wejść do środka w zimowych buciorach. Tak przygotowani w końcu znaleźli się w pomieszczeniu, gdzie grała głośna muzyka, a jeden z torów na samym końcu czekał na nich.

Sala była urządzona w jasnych kolorach i kręciło się tutaj wiele znanych im twarzy, na co wilcza hybryda trochę się spięła. Kręgielnia mieściła aż sześc torów ułożonych każdy obok siebie, z czego cztery były zajęte przez grupki znajomych. W rogu pomieszczenia znajdował się barek, gdzie mogli zamówić sobie coś do picia i jakieś przekąski. Nawet nie zauważył kiedy tuż przed nim pojawiła się Anastasia, zawisając na szyi Jimina. Odsunął się kilka kroków w bok, patrząc z lekkim zaskoczeniem na Amy, która czaiła się za przyjaciółką.

- I tak się kończy niemówienie o swoich planach! Prawdziwi przyjaciele i tak zawsze znajdą drogę do siebie! - zaśmiała się głośno Ana.

Mark i Yoongi spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Na pewno nie tak zaplanowali sobie w swoich głowach to wyjście.

- Anaaa - jęknął Jimin, słaniając się na nogach pod ciężarem przyjaciółki. - Puść mnie, bo złamiesz mi kark.

Obok niego Cherry miała ochotę się rozpłakać. Kochała swoje przyjaciółki, naprawdę, ale równie bardzo jak je kochała, tak nie chciała ich obecności na swojej randce. Jiminnie nie był przeszkodą, bo wiedziała, że nie będzie śmiać się z jej potknięć, tylko wesprze ją i jej pomoże. A dziewczyny na pewno znajdą sobie wiele powodów do „niewinnych żarcików".

Jimin zaś, mimo swojej przyjacielskiej, towarzyskiej natury, naprawdę chciał przewinąć już te pierwsze dwie godziny wyjścia, żeby móc uciec z Yoongim do odosobnionego miejsca, gdzie będą mogli bez żadnych przeszkód całować się, przytulać i trzymać za ręce, popijając gorącą czekoladę.

Brunet zmarszczył brwi, niezadowolony z dodatkowego towarzystwa. O ile wiedział, że Cherry i Mark będą po prostu zajęci sobą, tak wiedział, że te dwie po prostu nie dadzą im spokoju.

- Wybaczcie, dziewczyny, ale wynajęliśmy tor tylko dla czterech osób - odezwał się, w ten sam sposób, zaznaczając także swoją obecność, bo do tej pory nikt nie zwrócił na niego uwagi.

Ana i Amy spojrzały na niego z wyraźnym zdumieniem, a ich entuzjazm ostygł, ustępując miejsca zdziwieniu. Dopiero kiedy Anastasia wróciła wzrokiem do Jimina, przez którego szyję nadal przewieszała ramię, potem znowu do Yoongiego, jej rysy zmiękczył wyraz zrozumienia. Odkąd zobaczyła przez okno klasy, jak wilcza hybryda czule obchodzi się z jej przyjacielem wiedziała, że coś ich łączy, o czym Jimin nie pisnął im ani słówka. Nigdy w ich wspólnych rozmowach nie poruszył tematu Min Yoongiego, chyba, że na samym początku szkoły, gdy jeszcze nie znał nikogo poza nimi. Trochę bolała ją taka skrytość u przyjaciela. Dlaczego nie chciał niczego im powiedzieć?

Jimin nie bardzo wiedział, co powiedzieć, więc milczał, patrząc nieco nerwowo na swojego chłopaka. Nikomu prócz Cherry nie powiedział, że w ogóle z nim rozmawia, a ludzie nie mieli sami okazji tego zauważyć, bo w szkole wciąż trzymali się od siebie z daleka tak, jak prosił go Yoongi (prócz Marka, który widział ich czasami razem poza szkołą). Mina Amy prawie krzyczała do niego „Co on tu robi?!", ale starał się ignorować jej zdezorientowane spojrzenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro