Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29. Fire away

Moje ciało było wykończone i pragnęło jedynie snu, lecz umysł nie pozwalał mu zasnąć. Myśli jak szalone krążyły w mojej głowie, nie pozwalając na odpoczynek. Kręciłem się z boku na bok, a przez desperackie pragnienie snu nie mogłem znaleźć wygodnej pozycji. Po ponad dwóch godzinach męki stwierdziłem, że to nie miało sensu. Gdy wstałem, pierwszym odruchem było spojrzenie w okno Meadow, czy w jej sypialni nadal paliło się światło. Ciemno. Miałem nadzieję, że chociaż jej udało się zaczerpnąć nieco snu. Znalazłem w szafce kuchennej jakąś zapomnianą paczkę chipsów i wraz z nią usiadłem przed telewizorem.

Kolejne kilka dni minęło mi na próbie skontaktowania się z Meadow; nie odbierała też moich telefonów oraz ignorowała wiadomości. Nigdy nie mogłem złapać jej w domu, rano ja szedłem do pracy, a ona wracała dość późno. Raz mi się to udało, ale nie wpuściła mnie do domu. Udawała, iż jej nie było, co wychodziło średnio, ponieważ samochód zaparkowany na podjeździe mówił zupełnie coś innego. Wtedy odpuściłem, gdyż to dało mi jasno do zrozumienia, iż nie chciała się ze mną widzieć ani rozmawiać. Miałem tylko nadzieję, że wszystko było u niej w porządku i jakoś się trzymała.

W sobotę zorganizowaliśmy spotkanie całej naszej paczki – ja, Lucy, Marcella, Keegan i Mia. Najpierw zjedliśmy razem pizzę, następnie udaliśmy się do skateparku, gdzie spędziliśmy kilka dobrych godzin, rozegraliśmy kilka rund w kręgle, a później włóczyliśmy się po mieście do późnej nocy. Do domu wróciłem po trzeciej nad ranem, lecz zanim poczułem zmęczenie, musiało upłynąć trochę czasu. Następnego dnia nasze wojaże odsypiałem do południa i najchętniej pospałbym dłużej.

Padało, więc nie zamierzałem się nigdzie ruszać. Zrezygnowałem ze śniadania, po prostu od razu zrobiłem obiad, który skonsumowałem, siedząc w samym szlafroku przed telewizorem.

Mój spokój zakłócił dzwonek do drzwi.

Nikogo się nie spodziewałem, więc byłem nieco zaskoczony. Moje zdziwienie wzrosło, gdy przed drzwiami zobaczyłem Meadow.

– Hej – odezwała się pierwsza.

– Coś się stało?

W pierwszej kolejności zaprzeczyła ruchem głowy, lecz po tym wzruszyła ramionami. Spuściła wzrok na swoje dłonie, bawiąc się palcami.

– Chciałam porozmawiać...

– Tak? – zapytałem głupio, na co skinęła głową. – No dobrze.

Wpuściłem ją do środka, a następnie poszedłem się ubrać. Gdy wróciłem, Meadow siedziała na kanapie, rozglądając się dookoła, jakby była tu pierwszy raz. Zrobiłem dla nas obojga herbatę, po czym dołączyłem do kobiety, stawiając kubki na stoliku. Mruknęła podziękowanie.

– Więc o czym chciałaś porozmawiać?

– O wszystkim – oznajmiła pewnie.

Potarłem czoło palcami. Chciałem i oczekiwałem szczerej rozmowy, jednak w tamtej chwili nie wiedziałem, czy byłem na nią gotowy.

– Okej, zaczynaj.

Przez dłuższą chwilę milczała, wyraźnie się nad czymś zastanawiając.

– Nie wiem od czego – odezwała się w końcu.

– Od początku.

Moja odpowiedź chyba nie za bardzo ją nakierowała, gdyż westchnęła głośno i założyła kosmyk włosów za ucho.

Zaczęła mówić powoli, niepewnie, ostrożnie ważąc słowa, jednak z czasem wręcz wylewały się one z jej ust. To był dopiero początek, a mnie już powoli zaczynała boleć głowa od wszystkich informacji.

– Andy'ego poznałam na jednej z imprez, na którą zaprosiła mnie Eileen. Był uroczy, kochany. Polubiłam go. Dość szybko się do siebie zbliżyliśmy... Z perspektywy czasu myślę, że chyba to było za szybko, nieważne, co między nami wtedy było.

Słuchałem jej, przytakując oraz dając znak, że przyjmowałem do wiadomości wszystko, co mówiła, i by kontynuowała. Na razie nie miałem nic do powiedzenia. Teraz miała swoje pięć minut.

Skończyła opowiadać o swoim byłym, o imprezach z Eileen. Wzięła do ręki kubek z herbatą, upijając jej łyk, a ja próbowałem ułożyć sobie w głowie to, czego się dowiedziałem. W tamtej chwili też zdałem sobie sprawę, iż Meadow sprytnie w swoich wyjaśnieniach pomijała naszą paczkę i najwidoczniej chyba chciała odciągnąć to jak najdłużej w czasie, więc próbowała zapchać to nieistotnymi rzeczami z jej przyjaciółką z pracy oraz Andym.

– Ja, Keegan i Lucy w czymś ci przeszkadzaliśmy? – odezwałem się, gdy odstawiła naczynie z powrotem na stolik. Wyraźnie się zmieszała.

– W niczym mi nie przeszkadzaliście.

– W takim razie czemu zerwałaś z nami kontakt?

– Wcale nie zerwałam...

– Meadow, a jak inaczej by to wyglądało, gdybyś była na naszym miejscu? Trudno było się z tobą skontaktować, ciągle odmawiałaś spotkań.

Pierwszy raz podczas tej rozmowy spojrzała na mnie, jednak po moich słowach ponownie spuściła wzrok na swoje dłonie splecione na kolanach.

Przetarłem dłonią twarz. Między nami zapadła cisza, atmosfera robiła się coraz gęstsza. Oboje zaczynaliśmy się czuć nieco niezręcznie. Ten moment dobrze pokazywał, jak wpłynęła na nas ta rozłąka oraz jak wiele rzeczy będziemy mieć do przepracowania. O ile dojdziemy do tego momentu. W tamtej chwili nie miałem żadnych oczekiwań co do przyszłości naszej przyjaźni.

– Wiem... – podjęła znowu z westchnieniem. – To było głupie, nie powinnam tak robić.

– No, nie powinnaś – zgodziłem się, pocierając brodę.

– Przepraszam za to.

– Dlaczego to zrobiłaś? – dopytałem.

Wzruszyła ramionami.

– Myślę, że na początku ograniczałam kontakt w pewien sposób nieświadomie. – Zmarszczyłem brwi, nie do końca rozumiejąc, co miała na myśli. – Chodzi o to, że za każdym razem, gdy spotykałam się z wami, zwłaszcza z tobą, później Andy robił mi o to wyrzuty. Podświadomie zaczęłam unikać kontaktu, żeby później uniknąć konfrontacji z nim.

Westchnąłem głośno.

Chciałem to skomentować, jednak Meadow najwyraźniej to wyczuła, ponieważ położyła dłoń na moim kolanie, kontynuując:

– Próbowałam z nim rozmawiać o tym, tłumaczyć, że jesteś moim najlepszym przyjacielem i nic... romantycznego nas nie łączy. – Uniosłem brwi lekko zaskoczony. – Za każdym razem się denerwował, twierdził, że teraz tak mówię, a gdy zaprzeczałam, obrażał się.

– Podziwiam, że weszłaś w nim w związek, skoro już na początku pokazał, że coś jest nie tak z jego rozumowaniem.

– Teraz sama się temu dziwię. – Zabrała rękę z mojej nogi. – Ale wiesz, zauroczenie i te sprawy robią swoje.

– Taa – przytaknąłem.

– Masz rację, nie powinnam tak zrywać kontaktu, uciekać od wyjaśnień i w ogóle, ale nie wiedziałam, co robić.

Rozmawialiśmy długo, jakieś sześć godzin. Wiele rzeczy sobie wyjaśniliśmy. Meadow opowiedziała mi ze szczegółami, jak to wyglądało z jej strony, dzięki czemu nieco zrozumiałem postępowanie kobiety. Mimo to wciąż potrzebowałem czasu, aby w ciszy i spokoju zebrać myśli, jeszcze raz nad tym wszystkim się zastanowić. Wyznałem, jak ja się poczułem oraz jak odebrałem takie zachowanie, co było trochę trudno powiedzieć to na głos. Gdy wyobrażałem sobie naszą rozmowę, w mojej głowie wyglądało to zupełnie inaczej, mówienie prawdy było łatwiejsze.

Odrobinę uspokoiła mnie wiadomość, że nie bił jej wcześniej; ten jeden raz na koniec był jedynym. Z drugiej strony jednak nie byłem taki pewny, czy miałem się, z czego cieszyć, słuchając o tym, jak próbował wpłynąć na życie Meadow w każdym aspekcie. Przez niego odsunęła się od nas, to on ją namówił na zakładanie rzeczy, w których ona sama nie czuła się dobrze, choć Andy twierdził, iż wyglądała w nich seksownie. Przez niego zrobiła wiele rzeczy, na które w ogóle nie miała ochoty.

Około dziewiętnastej wróciła do siebie, a ja zostałem sam z natłokiem myśli. W życiu nie spodziewałem się usłyszeć tego, co usłyszałem w ciągu ostatnich godzin. Nie wiedziałem, co robić, nie potrafiłem uchwycić się jednej myśli, było ich zbyt wiele. Włączyłem telewizor, by spróbować skupić się na jakimś programie, i zapaliłem papierosa.


W środę miałem intensywny dzień w pracy i po powrocie do domu, zjedzeniu obiadu, marzyłem tylko o krótkiej drzemce. Od rana nie używałem swojego prywatnego telefonu, więc dopiero teraz sprawdziłem, czy ktoś się do mnie nie dobijał. Gdy tylko połączył się z Wi-Fi, od razu zalały go powiadomienia z naszej grupy na WhatsAppie, Lucy, Keegan, a nawet Meadow napisali do mnie prywatne wiadomości. Przez chwilę serce zabiło mi mocniej, gdyż pierwszą moją myślą było to, iż coś się stało, bardzo poważnego. Oczywiście w głowie miałem najgorsze scenariusze.

Leżąc w łóżku, przeczytałem całą konwersację na grupie, co zajęło mi jakieś dwadzieścia minut. Okazało się, że jako pierwsza odezwała się Meadow z propozycją wspólnego spotkania u niej w domu w ten weekend. Lucy nieco sceptycznie podchodziła do tego pomysłu, a Keeg na początku nic się nie odzywał. Kobieta zaczęła się uginać, gdy Meadow tłumaczyła, że chciałaby spotkać się z nami wszystkimi oraz porozmawiać. Zgodzili się.

Brakowało tylko mojej odpowiedzi, więc z tego powodu Meadow napisała sobie mnie prywatnie. Zaś Lucy wraz z Keeganem wypytywali o naszą wspólną przyjaciółkę, co się stało, czy rozmawialiśmy i tak dalej. Opisałem pokrótce niedzielne popołudnie, wymieniłem z nimi kilka wiadomości, gdyż oboje odpisali od razu, jakby ciągle siedzieli wpatrzeni w ekran telefonu, czekając w zniecierpliwieniu na moją odpowiedź.

Po tym jak zaspokoiłem ich ciekawość, ułożyłem się do snu. Było mi tak dobrze, gdy leżałem pod miękką kołdrą z głową zatopioną w poduszcze. Powoli zaczynałem odpływać, kiedy nagle z półsnu wyrwał mnie dzwonek do drzwi.

– Kurwa mać – mruknąłem pod nosem. – Też nie macie, kiedy przychodzić. Spieprzać do domu – mamrotałem do siebie, gdy schodziłem na dół.

Zastanawiałem się, czy otworzyć drzwi, czy udawać, że mnie nie było w domu. Ostatecznie jednak postanowiłem sprawdzić, kto przypomniał sobie o moim istnieniu.

– Hej – w progu przywitała mnie Meadow.

– Coś się stało?

– Nie... Po prostu widziałam, że jesteś w domu i... przyszłam.

Skrępowanie wiszące między nami było nie do zniesienia. Kiedyś wchodziła do mnie jak do siebie, nie czuliśmy żadnego zakłopotania. Nawet jeśli chodziłem po domu w samych bokserkach. Kilka razy zdarzyło się i bez.

Teraz samo nasze towarzystwo było dla nas krępujące.

Wpuściłem ją do środka.

– Chciałam się tylko zapytać, czy jesteś wolny w sobotę i czy przyjdziesz do mnie.

Przypomniałem sobie, że zapomniałem odpisać, choć myślałem inaczej.

– Szlag, zapomniałem. Jasne, będę.

– Okej, super. – Uśmiechnęła się krzywo.

– Mam nadzieję, że tak będzie.

Skinęła głową w odpowiedzi na moje słowa, po czym spojrzała na mnie uważnie.

– Obudziłam cię?

– Co? Nie.

– Wyglądasz na zaspanego – zauważyła.

– Cóż, miałem się zdrzemnąć.

– Och, okej. To nie będę przeszkadzać.

Pożegnaliśmy się krótko i niezręcznie, po czym wróciłem do łóżka.


Nadeszła sobota.

Podświadomie chyba się stresowałem, chociaż nie było czym. No, może oprócz małej obawy o kłótnię. Z drugiej strony jednak, gdyby miała być kłótnia, to wybuchłaby ona w momencie, kiedy Meadow wyszła z propozycją rozmowy. Poza tym byliśmy dorośli, więc takich rzeczy powinniśmy załatwiać w taki sposób. Bez krzyków, bo one były niepotrzebne i nic by one nie wniosły. Tylko spokojna, szczera rozmowa.

Keegan usiadł w fotelu, popijając wcześniej przygotowaną herbatę, ja wraz z Lucy zajęliśmy miejsca na kanapie, zaś sama zainteresowana zajęła drugi fotel. Meadow nie zwlekając, od razu przeszła do rzeczy.

– Chciałabym was przeprosić za moje zachowanie... – Jej głos był niepewny. Wzrokiem błądziła po naszych twarzach. – To było głupie z mojej strony.

– Co się stało? – zapytała Lucy.

Meadow wzięła głęboki wdech, przeczesując włosy palcami. Następnie powtórzyła im to samo, co mi. Może nie tak szczegółowo, ale to, co powinno zostać powiedziane, zostało. Nikt się nie odzywał, pozwalając jej mówić, póki nie skończyła, a na ich twarzach malował się szok. Dopiero, gdy skończyła, dopytali o kilka rzeczy.

– Jak się czujesz? – teraz głos zabrał Keegan.

– Tak sobie – odpowiedziała z wahaniem, wzruszając ramionami. – Z jednej strony trochę czuję ulgę, ale z drugiej... to boli mimo wszystko. – Keegan mimowolnie skrzywił się na to, co Meadow zauważyła. – Wiem, że dla ciebie, dla was to może być dziwne, ale mimo tego, jaki był, straciłam kogoś, tak?

Mówiła to z pewnością, jednak z każdym kolejnym słowem było jej coraz mniej. Spojrzałem na nią, a ona w tym samym momencie zrobiła to samo. W jej oczach, jak i w wyrazie twarzy dostrzegłem, że już nie była ani jednego słowa, które do tej pory wypłynęło z jej ust.

– To normalne, Meadow – uspokoiłem ją. – Odczuwać smutek po stracie. Masz do tego prawo. Nieważne jak między wami było. Jakby nie patrzeć, był twoim chłopakiem, więc w jakiś sposób byłaś z nim związana.

Kobieta zaczerpnęła głęboki oddech i przytaknęła.

Tym razem nie rozmawialiśmy o tym tak długo, jak zrobiła to ze mną ponieważ Lucy wymskął się żart o Andym, który rozśmieszył wszystkich, więc w tamtym momencie poważna rozmowa odeszła w zapomnienie. Przez chwilę było zupełnie tak jak wcześniej.


***

to już jest ostatni rozdział saudade, za tydzień pojawi się epilog, więc powoli kończymy przygodę z tym ff. nie powiem, że jestem z niego dumna czy coś, bo nie jest to szczyt moich możliwości. pisałam je bardziej dla siebie, a skoro zaczęłam je publikować to chciałam już to skończyć. teraz pracuję nad nowymi rzeczami, więc jeśli ktoś jest ciekawy, może zaobserwować profil, żeby niczego nie przeoczyć :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro