Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I

W pewnym liceum, uznawanym za jedno z najlepszych, rozpoczynał się kolejny dzień pełen wrażeń, a konkretnie krążące plotki, popalanie po toaletach, nastoletnie kłótnie, niezapowiedziane kartkówki i wiele innych. Temu wszystkiemu towarzyszył wiosenny klimat, wielkimi krokami wkraczający w czas letni, stąd też już mało komu chciało się pracować na lekcji, a nauczyciele częściej puszczali uczniom jakieś filmy niż faktycznie czegoś ich uczyli. Jedynie wyjątkowo złośliwi jeszcze odpytywali lub dawali jakąś pracę na lekcji, nie mówiąc już o pracy domowej... Na szczęście były to pojedyncze jednostki, u których się uczyć było wielkim pechem...

Na korytarzu nie brakowało głośnej młodzieży, które dyskutowała na różne tematy, w zależności od środowiska. Każdy gdzieś szedł, przez co panował ciągły ruch, jakby nie miał końca. Tymczasem dwójka najlepszych przyjaciół stała gdzieś z dala od fali skumulowanych hormonów w grupie najzwyklejszych nastolatków, ukazując tym swoją niezależność i wyższość. Obydwaj obserwowali przechodzących ludzi, opierając się o czarne szafki szkolne, robiąc przy tym miny pełne cynizmu, a raczej jeden z nich, długowłosy brunet z tunelami w uszach, który włosy wiązał w miarę staranny kok. Za to jego kompan wyrażał spokój i lekkość, przy równoczesnym akcie arogancji, jakby był lepszy od reszty. Dwójka ze znudzeniem oceniała przechodzących uczniów, kiedy nagle dostrzegli jedną z najpopularniejszch uczennic w szkole. Dziewczyna urodą przypominała Gigi Hadid, ale była znacznie niższa. Za to szatynka poruszała się z taką samą gracją modelki, mając na sobie starannie dobrane komplety ubrań wraz z torebkami i butami.

- Przespałbyś się z nią? - spytał nagle Gojo, wciąż wodząc wzrokiem na koleżanką.
- Nie podoba mi się - stwierdził beznamiętnie Geto.
- Co ci się w niej nie podoba? - spytał z uśmiechem, ciut zdumiony - Wszyscy na nią lecą...
- Za chuda. Ja wolę więcej ciała...
- Jaka to różnica? Nie ma znaczenia wygląd, jeśli jest dobra w tych sprawach...
- Mówisz tak, jakby każda z automatu pchała ci się do łóżka... - prychnął w lekceważącym uśmiechu, spoglądając na przyjaciela.
- Mam większe powodzenie niż ty - posłał mu zuchwały uśmiech.
- Laski lubią pajaców - przyznał pewnie, po czym dodał - Ale niektóre lecą na takich, których nie mogą zdobyć. Jak myślisz, którym typem jesteś ty, Satoru?
- Phi! - spojrzał na niego z wyrzutem - Po prostu mi zazdrościsz! - zaraz jednak zmienił wyraz twarzy na podstępny uśmiech - Z którym z nas by się przespała nasza mała piękność... Jak myślisz, Suguru?
- Myślę, że ze mną - stwierdził bez namysłu.
- Niby czemu? - zaśmiał się.
- Ona już zaliczyła wielu takich jak ty. Znudzona, prawdopodobnie szuka czegoś nowego i ciekawszego...
- Jeśli wybierze ciebie, muszę się przebrać za babę, a jeśli mnie, ty musisz to zrobić! - nagle palnął.
- Co? - spojrzał na niego, jakby nie do końca rozumiejąc.

Ale wysoki chłopak już ruszył stronę szatynowej koleżanki, która właśnie stanęła, widząc idącego w jej stronę białowłosego. Geto patrzył na to wszystko z pewnej odległości, kręcąc głową z politowaniem i lekkim uśmiechem. Tak naprawdę preferencje dziewczyny wcale go nie obchodziły ani ona sama, bo tak jak mówił wcześniej przyjacielowi, nie była w jego typie. Najwyraźniej jednak ta kwestia interesowała Satoru, ponieważ ten już prowadził miłą rozmowę z niższą i chociaż brunet nie słyszał, o czym dwójka gada, był pewny, że bladoskóry właśnie bajeruje przedstawicielkę płci pięknej, co robił niemal z przyzwyczajenia. Rzadko kiedy flirt brał na poważnie, a najczęściej mylił to ze zwykłą, uprzejmą wymianą zdań, stąd też miał czas, aby się w tym wyrobić. Geto nie odradzał tego wyższemu ani nie krytykował sposobu bycia przyjaciela, a przynajmniej nie ta tyle, aby go zniechęcić. Zresztą ten myślał trochę egocentrycznie i nawet, gdyby usłyszał od najlepszego kumpla, że jest idiotyczny w tym, co robi, on by przyjął do wiadomości i dalej robił po swojemu. Cały Gojo był typem stale poszukującym zabawy i rozrywki, nie zważając na okoliczności, a czasem nawet na uczucia innych. Co nie znaczy, że miał je gdzieś całkowicie... Nie bawił się innymi, ale czasem przesadzał w stosunku do niektórych, przez co łatwo innych irytował. Ale chyba nie teraz, bo, jak to oceniał Suguru, dziewczyna nie przestawała się przyjaźnie uśmiechać w stronę Gojo, a przy tym wciąż kiwała głową, uważnie słuchając tego, co ten ma do powiedzenia.

Za jakiś czas Satoru odszedł od szatynki i szybko wrócił do przyjaciela, chowając ręce w kieszenie, za to jego mina nie wyrażała niczego specjalnego. Wciąż szedł z tym swoim niewinnym uśmiechem, po którym nikt by nie poznał, co faktycznie może mu siedzieć w głowie, bo wyglądał na dosyć ułożonego i dojrzałego z nutą chłopięcego uroku. Gdy stanął przy Geto, rzekł spokojnie, opierając się o szafkę, gdy w drugiej brunet akurat grzebał:

- W jakiej sali Shoko dzisiaj zaczyna i o której?
- Skąd mam wiedzieć... - westchnął niższy - Po co ci ona?
- Musimy ją poprosić o pomoc w znalezieniu ci jakiejś sukienki i pomalowaniu cię - wytłumaczył spokojnie, a po krótkiej chwili wybuchnął śmiechem, widząc skołowanie na twarzy przyjaciela.
- Jaja sobie robisz? - spytał, patrząc poważnie na wyższego.
- Wybrała mnie - odpowiedział ze zdecydowanym uśmiechem.
- Co za łatwa laska... - syknął, patrząc w bok z niezadowoleniem - Zbyt wysoko ją oceniłem...
- Przyzwyczajaj się do obcasów, Suguru... - zachichotał niczym dziecko.
- Chyba nie sądzisz, że się będę przebierał za babę? - spojrzał na niego z powątpiewającym uśmiechem.
- Co? Nie masz psychy? - podpuszczał go z podstępnym uśmiechem.
- Ja nie mam psychy? - zmrużył oczy, dając się złapać w pułapkę, a do tego ułożył usta zadziornie i rzekł z zaskakująco przyjemnym tonem - Oczywiście, że mam.
- Więc postanowione - uznał z uśmiechem - Po lekcjach idziemy do Shoko zrobić z ciebie babę!
- Tylko uważaj, bo jeszcze się pomylisz i zaczniesz do mnie zarywać... - zaśmiał się złośliwie - Szczególnie po paru kieliszkach...
- W kwestii picia powinieneś siebie pilnować, Suguru - odwzajemnił śmiech, chociaż jego był niewinny.

Chwilę potem dwójka poszła już na lekcje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro