I
W pewnym liceum, uznawanym za jedno z najlepszych, rozpoczynał się kolejny dzień pełen wrażeń, a konkretnie krążące plotki, popalanie po toaletach, nastoletnie kłótnie, niezapowiedziane kartkówki i wiele innych. Temu wszystkiemu towarzyszył wiosenny klimat, wielkimi krokami wkraczający w czas letni, stąd też już mało komu chciało się pracować na lekcji, a nauczyciele częściej puszczali uczniom jakieś filmy niż faktycznie czegoś ich uczyli. Jedynie wyjątkowo złośliwi jeszcze odpytywali lub dawali jakąś pracę na lekcji, nie mówiąc już o pracy domowej... Na szczęście były to pojedyncze jednostki, u których się uczyć było wielkim pechem...
Na korytarzu nie brakowało głośnej młodzieży, które dyskutowała na różne tematy, w zależności od środowiska. Każdy gdzieś szedł, przez co panował ciągły ruch, jakby nie miał końca. Tymczasem dwójka najlepszych przyjaciół stała gdzieś z dala od fali skumulowanych hormonów w grupie najzwyklejszych nastolatków, ukazując tym swoją niezależność i wyższość. Obydwaj obserwowali przechodzących ludzi, opierając się o czarne szafki szkolne, robiąc przy tym miny pełne cynizmu, a raczej jeden z nich, długowłosy brunet z tunelami w uszach, który włosy wiązał w miarę staranny kok. Za to jego kompan wyrażał spokój i lekkość, przy równoczesnym akcie arogancji, jakby był lepszy od reszty. Dwójka ze znudzeniem oceniała przechodzących uczniów, kiedy nagle dostrzegli jedną z najpopularniejszch uczennic w szkole. Dziewczyna urodą przypominała Gigi Hadid, ale była znacznie niższa. Za to szatynka poruszała się z taką samą gracją modelki, mając na sobie starannie dobrane komplety ubrań wraz z torebkami i butami.
- Przespałbyś się z nią? - spytał nagle Gojo, wciąż wodząc wzrokiem na koleżanką.
- Nie podoba mi się - stwierdził beznamiętnie Geto.
- Co ci się w niej nie podoba? - spytał z uśmiechem, ciut zdumiony - Wszyscy na nią lecą...
- Za chuda. Ja wolę więcej ciała...
- Jaka to różnica? Nie ma znaczenia wygląd, jeśli jest dobra w tych sprawach...
- Mówisz tak, jakby każda z automatu pchała ci się do łóżka... - prychnął w lekceważącym uśmiechu, spoglądając na przyjaciela.
- Mam większe powodzenie niż ty - posłał mu zuchwały uśmiech.
- Laski lubią pajaców - przyznał pewnie, po czym dodał - Ale niektóre lecą na takich, których nie mogą zdobyć. Jak myślisz, którym typem jesteś ty, Satoru?
- Phi! - spojrzał na niego z wyrzutem - Po prostu mi zazdrościsz! - zaraz jednak zmienił wyraz twarzy na podstępny uśmiech - Z którym z nas by się przespała nasza mała piękność... Jak myślisz, Suguru?
- Myślę, że ze mną - stwierdził bez namysłu.
- Niby czemu? - zaśmiał się.
- Ona już zaliczyła wielu takich jak ty. Znudzona, prawdopodobnie szuka czegoś nowego i ciekawszego...
- Jeśli wybierze ciebie, muszę się przebrać za babę, a jeśli mnie, ty musisz to zrobić! - nagle palnął.
- Co? - spojrzał na niego, jakby nie do końca rozumiejąc.
Ale wysoki chłopak już ruszył stronę szatynowej koleżanki, która właśnie stanęła, widząc idącego w jej stronę białowłosego. Geto patrzył na to wszystko z pewnej odległości, kręcąc głową z politowaniem i lekkim uśmiechem. Tak naprawdę preferencje dziewczyny wcale go nie obchodziły ani ona sama, bo tak jak mówił wcześniej przyjacielowi, nie była w jego typie. Najwyraźniej jednak ta kwestia interesowała Satoru, ponieważ ten już prowadził miłą rozmowę z niższą i chociaż brunet nie słyszał, o czym dwójka gada, był pewny, że bladoskóry właśnie bajeruje przedstawicielkę płci pięknej, co robił niemal z przyzwyczajenia. Rzadko kiedy flirt brał na poważnie, a najczęściej mylił to ze zwykłą, uprzejmą wymianą zdań, stąd też miał czas, aby się w tym wyrobić. Geto nie odradzał tego wyższemu ani nie krytykował sposobu bycia przyjaciela, a przynajmniej nie ta tyle, aby go zniechęcić. Zresztą ten myślał trochę egocentrycznie i nawet, gdyby usłyszał od najlepszego kumpla, że jest idiotyczny w tym, co robi, on by przyjął do wiadomości i dalej robił po swojemu. Cały Gojo był typem stale poszukującym zabawy i rozrywki, nie zważając na okoliczności, a czasem nawet na uczucia innych. Co nie znaczy, że miał je gdzieś całkowicie... Nie bawił się innymi, ale czasem przesadzał w stosunku do niektórych, przez co łatwo innych irytował. Ale chyba nie teraz, bo, jak to oceniał Suguru, dziewczyna nie przestawała się przyjaźnie uśmiechać w stronę Gojo, a przy tym wciąż kiwała głową, uważnie słuchając tego, co ten ma do powiedzenia.
Za jakiś czas Satoru odszedł od szatynki i szybko wrócił do przyjaciela, chowając ręce w kieszenie, za to jego mina nie wyrażała niczego specjalnego. Wciąż szedł z tym swoim niewinnym uśmiechem, po którym nikt by nie poznał, co faktycznie może mu siedzieć w głowie, bo wyglądał na dosyć ułożonego i dojrzałego z nutą chłopięcego uroku. Gdy stanął przy Geto, rzekł spokojnie, opierając się o szafkę, gdy w drugiej brunet akurat grzebał:
- W jakiej sali Shoko dzisiaj zaczyna i o której?
- Skąd mam wiedzieć... - westchnął niższy - Po co ci ona?
- Musimy ją poprosić o pomoc w znalezieniu ci jakiejś sukienki i pomalowaniu cię - wytłumaczył spokojnie, a po krótkiej chwili wybuchnął śmiechem, widząc skołowanie na twarzy przyjaciela.
- Jaja sobie robisz? - spytał, patrząc poważnie na wyższego.
- Wybrała mnie - odpowiedział ze zdecydowanym uśmiechem.
- Co za łatwa laska... - syknął, patrząc w bok z niezadowoleniem - Zbyt wysoko ją oceniłem...
- Przyzwyczajaj się do obcasów, Suguru... - zachichotał niczym dziecko.
- Chyba nie sądzisz, że się będę przebierał za babę? - spojrzał na niego z powątpiewającym uśmiechem.
- Co? Nie masz psychy? - podpuszczał go z podstępnym uśmiechem.
- Ja nie mam psychy? - zmrużył oczy, dając się złapać w pułapkę, a do tego ułożył usta zadziornie i rzekł z zaskakująco przyjemnym tonem - Oczywiście, że mam.
- Więc postanowione - uznał z uśmiechem - Po lekcjach idziemy do Shoko zrobić z ciebie babę!
- Tylko uważaj, bo jeszcze się pomylisz i zaczniesz do mnie zarywać... - zaśmiał się złośliwie - Szczególnie po paru kieliszkach...
- W kwestii picia powinieneś siebie pilnować, Suguru - odwzajemnił śmiech, chociaż jego był niewinny.
Chwilę potem dwójka poszła już na lekcje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro