Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 40

Dzisiaj inna perspektywa:)

*

Gaara, gdy następnego dni spotkał się ponownie z Temari i otrzymał od niej listę wytycznych, zastanawiał się, czy to był dobry pomysł prosić akurat ją o radę. Jego siostra była naprawdę spontaniczna, czego dała wyraz, każąc mu...

Wziął do ręki kartkę, na której były zapisane punkty i jeszcze raz z niedowierzaniem spojrzał na nią.

Punkt pierwszy: zabrać Sakurę na randkę.

Punkt drugi: oświadczyć się.

I to był koniec.

– I to według ciebie powinno zadziałać? Nie jest trochę za... proste? I za szybkie? – zapytał, mając bardzo duże wątpliwości.

– W moim przypadku zadziałało – powiedziała pewnym siebie tonem Temari.

– A kobiety, nie wiem... nie potrzebują jakichś kwiatków, komplementów, czy czegoś w tym stylu? – Gaara nadal nie był przekonany.

– Mój drogi bracie, gdybym ja miała czekać na jakieś kwiatki czy komplementy od Shikamaru, nigdy byśmy nie wzięli ślubu.

Gaara pokręcił głową w zastanowieniu. Nadal nie otrzymał od Sakury odpowiedzi, więc jak miałby jej się oświadczyć? To nie byłoby na miejscu i w ogóle. Mieli być rodzicami, ale nie kochali się przecież. Musiał wymyślić coś innego, postąpić w sposób przemyślany, zrównoważony. Nie chciał wystraszyć Sakury, będąc zbyt nachalnym.

– Wiesz, mam wrażenie, że Sakura chciałaby jednak czegoś innego. Ona jest dość... wymagająca? – zauważył Gaara.

– Czyli twierdzisz, że ja nie jestem? – warknęła Temari, gdy odrzucił jej radę. – Wymagam od mojego męża, żeby zawsze zjadł to, co ugotowałam, mówił mi o wszystkim i zawsze niezależnie od pory dnia czy nocy mnie słuchał!

– To jesteś raczej despotyczna – mruknął Gaara, ale zaraz tego pożałował, bo dostał po głowie złożonym wachlarzem.

Zastanawiał się, jak to jest, że rodzeństwo, które swego czasu czuło przed nim strach, teraz tak bardzo weszło mu na głowę. Temari się rządziła, jakby była przynajmniej księżniczką cesarstwa, a Kankuro z niego żartował, wytykając, że jest Kazekage, a do tej pory nie znalazł sobie dziewczyny. Czasami miał ich dość. Oczywiście nie, żeby chciał wracać do dawnych relacji, no ale jednak...

– Dobra, opowiedz mi jeszcze raz, jak to się w ogóle stało. Sakura miała świetnego chłopaka, aż nie wierzyłam w to, jak bardzo Hideaki się dla niej zmienił. A ty... No cóż... Masz co prawda tytuł Kazekage, ale poza tym jesteś beznadziejny, jeżeli chodzi o relacje z kobietami.

– Mówiłem ci już, że się rozstali.

Temari spojrzała na niego sceptycznie. Coś jej tu nie pasowało. Myślała nad tym wszystkim pół nocy. Wczoraj nie zdążyli dokończyć rozmowy, bo Gaara miał jeszcze jakieś późne zebranie, a on była zmęczona po podróży. Im jednak więcej się nad tym zastanawiała, tym bardziej dochodziła do wniosku, że to jakiś jeden wielki absurd.

– Ale dlaczego? Bo w życiu nie uwierzę, że przez ciebie.

– Temari, daj już spokój.

Gaara zaczynał czuć się osaczony. Temari była za bardzo dociekliwa, a kilku rzeczy nie mógł jej powiedzieć. To były prywatne sprawy innych ludzi, a ona od razu rozgadałaby każdemu. Jeżeli Sakura będzie chciała, sama jej powie.

Teamri chciała jeszcze coś powiedzieć, ale w tym momencie drzwi do gabinetu otworzyły się i stanął w nich shinobi Wioski Piasku.

– Kazekage–sama, panien... znaczy, ekhm, pani Temari. – Skłonił się lekko.

Podszedł do biurka i zostawił na nim zwinięty kawałek papieru.

– Ta wiadomość została dostarczona z Konohy chwilę temu.

Gaara skinął głową i gdy shinobi wyszedł, rozwinął ten miniaturowy zwój. Przebiegł po nim wzrokiem i pokręcił głową w niedowierzaniu. Dopiero po chwili, wciąż patrząc na papier, uzmysłowił sobie własny, poważny błąd. Sakura miała rację, prosząc, by zatrzymał w Sunie Hideakiego. I tak naprawdę mógł wydać taki rozkaz, ale wtedy nie chciał wpływać na czyjeś decyzje. A w tym przypadku powinien. 

– Coś się stało? – zapytała Temari, widząc jego minę.

Gaara chwilę zastanawiał się, czy jej o tym mówić, ale uznał, że przecież prędzej czy później i tak by się dowiedziała.

– Hideaki jest w śpiączce po walce z Sasuke. Pytają, czy ma jakąś rodzinę.

– Z tego co wiem, jego matka zmarła trzy lata temu, a ojciec... no to sam wiesz.

– Tak, wiem.

Gaara spojrzał na parapet na którym stało kilka kaktusów. Odkąd pamiętał, zawsze je hodował. Były jak on. Na zewnątrz kłujące, odstraszające wszystkich, wewnątrz zupełnie inne. Lubił je, dlatego po bitwie z Naruto, po tym, jak z wrogów stali się przyjaciółmi, podarował mu jednego. Chciał w ten sposób wyrazić wdzięczność za to, co dla niego zrobił, a słowami nie potrafił. Naruto chyba spodobał się ten kaktus, bo gdy go ostatnio odwiedził, miał w kawalerce już nie jednego, a kilka.

Jeszcze raz spojrzał na liścik. Nie było w nim zawartych żadnych szczegółów, ale domyślał się, co się stało. Hideaki był uparty, pragnął mieć Naruto dla siebie, dlatego nie myślał logicznie, porywając się na coś, co od razu było skazane na porażkę.

Gaara był świadomy, jak potężną mocą dysponuje Sasuke Uchiha. Wiedział też, że nie odda mu Naruto. Wtedy, gdy ci dwaj byli tu na misji dotyczącej tablic, widział jego zachowanie. Widział, jak go traktuje. Tak, ciągle się z nim kłócił i dogryzał mu, ale w tym wszystkim było coś więcej, coś przez co Gaara zrozumiał, że powinien się jak najszybciej wyleczyć ze swojego zauroczenia. Naruto i Sasuke, mimo tak odmiennych stanowisk i charakterów, byli po prostu ze sobą szczęśliwi.

Hideaki postąpił głupio, próbując wejść między nich. To przecież nie mogło się skończyć dobrze.

W wiadomości było coś jeszcze. Coś czego Gaara nie przekazał Temari, bo to była poufna informacja. Hokage chciał się z nim spotkać jutro na telekonferencji. No tak, obaj zdawali sobie sprawę, że to, co się stało, powodowało pewien konflikt między wioskami. Pomyśli o tym, teraz musiał zrobić coś innego.

– Temari, muszę powiadomić Sakurę. Odpocznij, spotkamy się na kolacji.

*

Sakura, kiedy otworzyła drzwi i zobaczyła Gaare, była nieco zdziwiona. Umówili się, że da jej czas do namysłu, nie spodziewała się go.

– Masz ochotę na spacer? – zapytał. – Chciałbym porozmawiać.

– Coś się stało? – zapytała, widząc jego wyraz twarzy.

– Tak. Weź tylko, proszę, jakieś okrycie. Nie chcę żebyś zmarzła.

Znów przez jakiś czas szli w milczeniu, jak zawsze do tej pory. Sakura wiedziała, gdzie zmierzają. Na tę pamiętną skałę. To tam powstało to, co rosło teraz w jej brzuchu. Z jednej strony czuła się nieswojo, z drugiej się bała, jak to dalej będzie, z trzeciej zaczynała w niej rosnąc jakaś taka ekscytacja związana z tym, że zostanie matką. Nie tak to sobie co prawda wyobrażała, ale...

To co powiedział w ostatniej rozmowie Gaara, ruszyło ją. Nie, nie kochała go, nie wiedziała w ogóle, jak określić ich relację, jednak miało to w sobie coś takiego, obok czego nie mogła przejść obojętnie. Do tej pory kochała dwóch chłopaków. Sasuke, który jednak zupełnie nie odwzajemniał jej uczuć i Hideakiego, który co prawda je odwzajemniał, ale to przez cały czas był taki związek bez żadnych deklaracji. Gaara chciał jej i dziecku oddać wszystko.

– Musze ci coś powiedzieć – usłyszała, gdy usiedli na skale, patrząc na panoramę Suny. – Dostałem dzisiaj wiadomość z Konohy. Hideaki jest w szpitalu, w śpiączce. Wysłano mi tę informację, żeby powiadomić jego rodzinę. Jednak jak wiesz on nie ma rodziny, więc uznałem, że ty powinnaś wiedzieć.

Sakura spojrzała na niego przerażona, a serce stanęło jej na moment. Jak to w śpiączce? Co się stało? Czy... Nie, to nie mogła być prawda! Poczuła mdłości i mocny ścisk w żołądku. Dopiero po chwili nieco się uspokoiła.

– To Sasuke, tak? – szepnęła cicho.

Gaara kiwnął głową, potwierdzając jej przypuszczenia..

Sakura zacisnęła ręce na kamieniach. Chciało jej się płakać, ale zarazem czuła też bezsilną złość. Co za głupek z tego Hideakiego! Ostrzegała go, mówiła, jakie będą konsekwencje! Czy on naprawdę aż tak się zakochał w Naruto, że to zignorował? Postawił się Sasuke, który był jedną z dwóch najpotężniejszych osób? Zaryzykował życie dla czegoś, co i tak nigdy nie miałoby miejsca?

Z wściekłości uderzyła o skałę z taką mocą, że pojawiły się na niej pęknięcia. Dlaczego, no dlaczego on postąpił tak lekkomyślnie.

– Posłuchaj, jak chcesz go zobaczyć, to... Wiem, że...

– Nie – przerwała mu.

Wciąż mając zaciśnięte pięści, wpatrywała się w krajobraz. Odetchnęła kilka razy głęboko, uspokajając się nieco.

– On sam wybrał. To nie mnie chciałby widzieć, gdy się obudzi.

To było trudne, ale w końcu coś zrozumiała. Po tym, gdy rozstała się z Hideakim, ciągle miała nadzieję, że to nadal jakieś głupie zauroczenie. Ale jednak nie. Teraz była już pewna, że on się naprawdę zakochał w Naruto. No bo kto myślący zdroworozsądkowo próbowałby odbić miłość życia Sasuke?

– Wiesz, kiedyś byłam naprawdę głupia. Myślałam, że jak się w kimś zakocham, to on to odwzajemni. Dlatego dzień po dniu tyle lat marzyłam o tym, że Sasuke-kun mnie pokocha. Mimo że nigdy nie zainteresował się mną, to zawsze się łudziłam. Z mizernym skutkiem, bo on cały czas wolał Naruto.

Zamilkła na chwilę, zbierając myśli.

– Z Hideakim mogło mi wyjść, bo chyba, tak myślę, mu na mnie zależało. Było nam razem dobrze, gdy byliśmy tutaj. Jednak wystarczyło wyjechać do Konohy, żeby on po prostu zakochał się w Naruto. Znowu Naruto.

– Sakura...

– Daj mi dokończyć – odetchnęła ciężko. – Ty też kochałeś Naruto. Powiedz mi, jaką mogę mieć pewność, że znów nie powtórzy się to samo?

Gaara patrzył przez chwilę na Sakurę. Teraz, siedząc tak i obejmując kolana, wydawała mu się być taka bezbronna. A przecież tak naprawdę była silną kobietą. Potrafiłaby rozwalić pół dzielnicy jednym uderzeniem. Była w pewnym sensie taka sama jak on. Silna na zewnątrz, a wrażliwa wewnątrz.

– Chodź – wyciągnął rękę. – Zimno się robi.

Sakura chwyciła ją i wstała. Spojrzał na Gaarę, na jego twarz. Był bardzo powściągliwy, rzadko okazywał uczucia. Ale zawsze też był bardzo szczery. Dlatego musiała zapytać.

– Jeżeli się zgodzę zostać z dzieckiem i z tobą, to co wtedy? Jak to w ogóle widzisz? Ja jeszcze nie jestem goto...

– Nie martw się – przerwał jej Gaara. – Nie skorzystam z rad Temari i nie oświadczę ci się jutro, stawiając cię pod tak trudnym wyborem. Po prostu... Chciałbym cię lepiej poznać. I chciałbym też, żebyś ty poznała mnie.

Sakura patrząc na niego, uśmiechnęła się lekko.

- Dobrze, spróbujmy – powiedziała. – Ale mam swoje warunki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro