SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 32
Też w kwestii przypomnienia – poradnik z którego korzysta Naruto nie jest autorstwa Saia. On kupił go Sasuke na urodziny kilka miesięcy przed tym, zanim wydał swój.
*
Gaara, który miał w końcu chwilę wolnego, chciał w końcu pobyć sam. Dzisiejszy dzień nie należał do najłatwiejszych, zwłaszcza mentalnie, więc wybrał się na spacer.
Szedł powoli w stronę skały, na której zawsze chował się jako dziecko przed nienawiścią innych. Nie wiedział wtedy, dlaczego tak jest, nie rozumiał, więc po prostu uciekał tu i płakał.
Kiedy dotarł na górę, i spojrzał przed siebie, początkowo miał wrażenie deja vu. Dokładnie w tym samym miejscu, w tej samej pozycji, podkulając kolana i obejmując je rękami, siedziała inna osoba. I też płakała.
– Sakura? – zbliżył się, a po chwili, uzyskawszy w odpowiedzi jedynie urywany szloch, usiadł obok. – Co się stało?
Sakura uniosła głowę i zobaczył jej twarz, czerwone od płaczu oczy i mokre policzki.
– Kazekage – powiedziała, jakby dopiero teraz zdając sobie sprawę z jego obecności.
– Daj spokój, nie jesteśmy w gabinecie. Mów mi po imieniu, w końcu poniekąd znamy się jeszcze z czasów, gdy byliśmy dziećmi.
– Więc, Gaara... – skinęła głową. – Nie spodziewałam się tutaj nikogo.
– Zawsze przychodzę w to miejsce, gdy chce pobyć sam. – Gaara uśmiechnął się lekko. – A teraz ty zajęłaś moją skałę.
– Przepraszam, pójdę już.
Chciała wstać, ale Gaara ją powstrzymał.
– Co się stało – powtórzył. – Miałaś jakieś przykrości w szpitalu? Ktoś z naszej wioski cię skrzywdził?
Sakura, słysząc to ostatnie, rozpłakała się jeszcze bardziej.
– Posłuchaj, Sakura, wolałbym wiedzieć, co się tutaj dzieje. – Gaara zastanowił się. – Cokolwiek to jest, na pewno jakoś ci pomogę.
Sakura znów uniosła głowę i spojrzała na niego. Zauważył, że jej wzrok był przerażająco smutny i pełen bólu. Nawet bardziej niż wtedy, gdy zjawiła się tu u nich prawie dwa lata temu.
– A umiesz cofnąć czas? – zapytała, łamiącym się głosem. – Nie? To mi nie pomożesz.
Gaara spojrzał na nią uważnie, a po chwili dostrzegł też butelkę sake stojącą obok. Była jeszcze nietknięta, ale już otwarta. Coś naprawdę musiał się stać. Sakura wyglądała na załamaną.
– Napijemy się? – zaproponował, wskazując palcem sake.
Miał nadzieję, że to ją nieco rozluźni i skłoni do mówienia.
– Nie, nie chcę, ale ty się częstuj – mruknęła Sakura i znów objęła kolana, kierując zamazany wzrok na panoramę Suny.
– Nie lubię pić sam. A tobie może pomóc.
Sakura przez dłuższą chwilę się nie odzywała, ale w końcu chwyciła butelkę i wzięła łyk. Przyjemne ciepło rozlało się w jej wnętrzu.
Podała sake Garze, a ten, gdy tylko się napił, oddał ją jej z powrotem. Sakura upiła kolejny łyk. A potem jeszcze jeden. Nie trwało długo, jak razem opróżnili pół butelki.
– Czy ze mną jest coś nie tak? – odezwała się w końcu, czując już lekkie zawirowania w głowie. – Czy ja naprawdę jestem tak beznadziejna, że każdy facet, którego kocham, woli Naruto?
– O czym ty mówisz? – Gaara spojrzał na nią zdziwiony. – Myślałem, że Hideakim ci się układa.
– Układało się. Dopóki nie wyjechaliśmy do Konohy, a on nie poznał Naruto. – Sakura upiła jeszcze łyk. – Na początku się nie znosili, ale potem zaczęli dogadywać się aż za bardzo.
– Co masz na myśli?
– Naruto, kiedy pokłócił się z Sasuke, zamieszkał u nas. A ja, idiotka, widząc jak patrzy na Hideakiego, szukając w nim chyba pocieszenia, nic nie zrobiłam. – Sakura pokręciła głową. – Kiedy w końcu zareagowałam, było za późno. Obaj byli już sobą zauroczeni.
– To minie – stwierdził Gaara. – Naruto ma w sobie coś takiego, co strasznie przyciąga. Wiem, bo sam przez to przeszedłem – wyznał, biorąc duży łyk sake.
Zastanowił się. To dlatego Hideaki, gdy usłyszał, że Naruto się zaręczył, tak dziwnie zareagował. I to dlatego wrócili z Konohy...
Trochę rozumiał Hideakiego. Jego samego, mimo że wyleczył się z tego zauroczenia i zaczął go traktować Naruto tylko jak przyjaciela, też coś zakłuło, gdy usłyszał o tych zaręczynach. Jednak między nimi była jedna istotna różnica. On poczuł coś więcej do Naruto w momencie, gdy był samotny, a Hideaki miał przecież dziewczynę, z którą naprawdę wiele go łączyło.
– Ty też? – Sakura rozszerzyła oczy ze zdumienia. – Ale jak... Często bywałeś u nas i nigdy nic nie dałeś po sobie poznać.
– Nie chciałem mieszać mu w głowie, widziałem, jakiego ma bzika na punkcie Sasuke.
– Naruto wie?
– Raczej nie i niech tak zostanie.
Położył jej niepewnie rękę na ramieniu. Nigdy wcześniej nikogo nie pocieszał, nie miał pojęcia, jak to się robi.
– Tobie też na pewno wszystko się ułoży.
Sakura, czując dłoń Gaary, spojrzała na niego i wzięła ostatni łyk sake. Oboje byli już trochę pijani.
– Nie ułoży się. Hideaki chyba naprawdę zakochał się w Naruto. A ja nie zamierzam być tą drugą.
– Nie powinnaś być tą drugą. – Gaara pokręcił głową. – Spójrz na siebie., Jesteś utalentowaną kunoichi. Masz wszystko. Siłę, wiedzę, moc. A twoje włosy... W Sunie ze względu na klimat nie ma drzew wiśni, dlatego chyba każdy, kto odwiedzi wiosną Konohę, wraca zachwycony tymi kwiatami i ich kolorem. I dlatego wiem, że wielu shinobi się za tobą ogląda.
– Hideaki też tak mówił. – Sakura uśmiechnęła się smutno. – I co?
– Rozstaliście się?
– Tak. Pewnie teraz się pakuje, a jutro przyjdzie do Siedziby Głównej prosić o pozwolenie na wyjazd do Konohy.
Sakura podniosła się lekko.
– Gaara, jesteś Kazekage, nie pozwól mu na to. Zrobi sobie tylko krzywdę.
– Obawiam się, Sakura, że nie mogę. Kiedy wyjeżdżaliście ostatnio, dałem mu pozwolenie na trzyletni pobyt w Wiosce Liścia.
– Cofnij, to, cokolwiek...
– Sakura, to jego wybór. Nie możesz decydować za niego. – Gaara pokręcił głową.
– Sasuke go zabije, gdy tylko zbliży się do Naruto. – Sakura spojrzała mu w oczy. – A jestem pewna, że gdy tylko go zobaczy, będzie próbował.
– Nie martw się o niego, skup się teraz na sobie – Gaara, choc nie bardzo wiedział co robi i dlaczego to robi, delikatnie przejechał palcem po jej policzku, na którym jeszcze widniały ślady łez. – Wszyscy cenimy tu ciebie i twoje umiejętności. Nie definiuj się przez faceta.
– Naprawdę tak sądzisz? – Sakura uniosła lekko kąciki warg. – Kiedyś byłam słabeuszem i wiecznie chowałam się za plecami innych.
– No a teraz jesteś jedną z najsilniejszych kunoichi.
Gaara, może pod wpływem alkoholu, dotknął jej włosów, które już prawie sięgały pasa.
– Ciemno już, a tu na pustyni, noce bywają chłodne.
– Nie chcę wracać do mieszkania – mruknęła Sakura i spojrzała na niego przerażająco smutnymi oczami. – Nie mam siły na konfrontację z Hideakim.
– Ja też nie chcę, żebyś tam wracała...
*
Kiedy Sakura wróciła do domu następnego dnia rano, miała mętlik w głowie. Chciała teraz tylko położyć się spać i nie wychodzić z łóżka do jutra. To, co się stało...
Miała nadzieję, że nie zastanie już Hideakiego, ale niestety, gdy tylko zamknęła za sobą drzwi, zobaczyła go. A raczej tę jego część, której nie przysłaniał ogromny bukiet kwiatów.
– Sakura, możemy porozmawiać? – zapytał, patrząc na nią znad białych lilii.
Sakura westchnęła, ale wzięła kwiaty i po chwili włożyła je do wazonu. Usiedli naprzeciwko siebie przy stoliku, a po chwili milczenia Hideaki chwycił jej rękę i splótł palce.
– Przepraszam – powiedział. – Nie wiem jak to się stało.
– Przepraszasz... Ty przepraszasz, a ja myślę, że dobrze wiesz. Ja też wiem. – Sakura spojrzała na niego i pokręciła głową w zrezygnowaniu. – To w nim się tak naprawdę zakochałeś, nie we mnie.
– Proszę cię...
– Przespałam się z Gaarą.
Sakura powiedziała to tak po prostu. Nie była z tego dumna, ale zamierzała też nic przed nim ukrywać. Jak to się stało? Trochę wypili, ona była zraniona, on bardzo samotny. Stało się.
– Co?
Hideaki rozplótł ich palce, a jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia. To zabolało. Bardzo. Fakt, już wczoraj, gdy widział twarz Sakury, której łzy mieszały się z wodą i która kazała mu się wynosić, domyślał się, że mu nie wybaczy, że to koniec. Jednak nie spodziewał się czegoś takiego.
– Spakowałeś się – stwierdziła, widząc dwie torby na środku pokoju.
– Tego chciałaś. Tylko...
Hideaki wlepił wzrok w kwiaty. Ten mętlik w głowie, który miał od wczoraj, jeszcze bardziej się nasilił.
– Czyli to naprawdę koniec? – zapytał.
– Tak.
Sakura spojrzała na niego. Miała ochotę zatrzasnąć drzwi, iść do sypialni i się rozpłakać, ale musiała mu jeszcze coś powiedzieć. W końcu nadal go kochała.
– Hideaki, proszę cię, nie wyjeżdżaj do Konohy. Zrób sobie wakacje gdziekolwiek, odpocznij, przemyśl wszystko, ale Konohę omijaj z daleka.
– Sakura...
– Hideaki, ja znam Naruto bardzo dobrze. Znam też jego relację z Sasuke. Oni tyle lat na siebie czekali. Choć nie wiadomo jak byś się starał, Naruto nigdy w życiu nie zostawi Sasuke dla ciebie.
– Tego nie wiesz.
– Wiem. I wiem też, że jeżeli tam wrócisz, będziesz codziennie patrzył na nich, na ich związek i zadręczał się do tego stopnia, że w końcu zniszczysz sam siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro