Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 32

Też w kwestii przypomnienia – poradnik z którego korzysta Naruto nie jest autorstwa Saia. On kupił go Sasuke na urodziny kilka miesięcy przed tym, zanim wydał swój.

*

Gaara, który miał w końcu chwilę wolnego, chciał w końcu pobyć sam. Dzisiejszy dzień nie należał do najłatwiejszych, zwłaszcza mentalnie, więc wybrał się na spacer.

Szedł powoli w stronę skały, na której zawsze chował się jako dziecko przed nienawiścią innych. Nie wiedział wtedy, dlaczego tak jest, nie rozumiał, więc po prostu uciekał tu i płakał.

Kiedy dotarł na górę, i spojrzał przed siebie, początkowo miał wrażenie deja vu. Dokładnie w tym samym miejscu, w tej samej pozycji, podkulając kolana i obejmując je rękami, siedziała inna osoba. I też płakała.

– Sakura? – zbliżył się, a po chwili, uzyskawszy w odpowiedzi jedynie urywany szloch, usiadł obok. – Co się stało?

Sakura uniosła głowę i zobaczył jej twarz, czerwone od płaczu oczy i mokre policzki.

– Kazekage – powiedziała, jakby dopiero teraz zdając sobie sprawę z jego obecności.

– Daj spokój, nie jesteśmy w gabinecie. Mów mi po imieniu, w końcu poniekąd znamy się jeszcze z czasów, gdy byliśmy dziećmi.

– Więc, Gaara... – skinęła głową. – Nie spodziewałam się tutaj nikogo.

– Zawsze przychodzę w to miejsce, gdy chce pobyć sam. – Gaara uśmiechnął się lekko. – A teraz ty zajęłaś moją skałę.

– Przepraszam, pójdę już.

Chciała wstać, ale Gaara ją powstrzymał.

– Co się stało – powtórzył. – Miałaś jakieś przykrości w szpitalu? Ktoś z naszej wioski cię skrzywdził?

Sakura, słysząc to ostatnie, rozpłakała się jeszcze bardziej.

– Posłuchaj, Sakura, wolałbym wiedzieć, co się tutaj dzieje. – Gaara zastanowił się. – Cokolwiek to jest, na pewno jakoś ci pomogę.

Sakura znów uniosła głowę i spojrzała na niego. Zauważył, że jej wzrok był przerażająco smutny i pełen bólu. Nawet bardziej niż wtedy, gdy zjawiła się tu u nich prawie dwa lata temu.

– A umiesz cofnąć czas? – zapytała, łamiącym się głosem. – Nie? To mi nie pomożesz.

Gaara spojrzał na nią uważnie, a po chwili dostrzegł też butelkę sake stojącą obok. Była jeszcze nietknięta, ale już otwarta. Coś naprawdę musiał się stać. Sakura wyglądała na załamaną.

– Napijemy się? – zaproponował, wskazując palcem sake.

Miał nadzieję, że to ją nieco rozluźni i skłoni do mówienia.

– Nie, nie chcę, ale ty się częstuj – mruknęła Sakura i znów objęła kolana, kierując zamazany wzrok na panoramę Suny.

– Nie lubię pić sam. A tobie może pomóc.

Sakura przez dłuższą chwilę się nie odzywała, ale w końcu chwyciła butelkę i wzięła łyk. Przyjemne ciepło rozlało się w jej wnętrzu.

Podała sake Garze, a ten, gdy tylko się napił, oddał ją jej z powrotem. Sakura upiła kolejny łyk. A potem jeszcze jeden. Nie trwało długo, jak razem opróżnili pół butelki.

– Czy ze mną jest coś nie tak? – odezwała się w końcu, czując już lekkie zawirowania w głowie. – Czy ja naprawdę jestem tak beznadziejna, że każdy facet, którego kocham, woli Naruto?

– O czym ty mówisz? – Gaara spojrzał na nią zdziwiony. – Myślałem, że Hideakim ci się układa.

– Układało się. Dopóki nie wyjechaliśmy do Konohy, a on nie poznał Naruto. – Sakura upiła jeszcze łyk. – Na początku się nie znosili, ale potem zaczęli dogadywać się aż za bardzo.

– Co masz na myśli?

– Naruto, kiedy pokłócił się z Sasuke, zamieszkał u nas. A ja, idiotka, widząc jak patrzy na Hideakiego, szukając w nim chyba pocieszenia, nic nie zrobiłam. – Sakura pokręciła głową. – Kiedy w końcu zareagowałam, było za późno. Obaj byli już sobą zauroczeni.

– To minie – stwierdził Gaara. – Naruto ma w sobie coś takiego, co strasznie przyciąga. Wiem, bo sam przez to przeszedłem – wyznał, biorąc duży łyk sake.

Zastanowił się. To dlatego Hideaki, gdy usłyszał, że Naruto się zaręczył, tak dziwnie zareagował. I to dlatego wrócili z Konohy...

Trochę rozumiał Hideakiego. Jego samego, mimo że wyleczył się z tego zauroczenia i zaczął go traktować Naruto tylko jak przyjaciela, też coś zakłuło, gdy usłyszał o tych zaręczynach. Jednak między nimi była jedna istotna różnica. On poczuł coś więcej do Naruto w momencie, gdy był samotny, a Hideaki miał przecież dziewczynę, z którą naprawdę wiele go łączyło.

– Ty też? – Sakura rozszerzyła oczy ze zdumienia. – Ale jak... Często bywałeś u nas i nigdy nic nie dałeś po sobie poznać.

– Nie chciałem mieszać mu w głowie, widziałem, jakiego ma bzika na punkcie Sasuke.

– Naruto wie?

– Raczej nie i niech tak zostanie.

Położył jej niepewnie rękę na ramieniu. Nigdy wcześniej nikogo nie pocieszał, nie miał pojęcia, jak to się robi.

– Tobie też na pewno wszystko się ułoży.

Sakura, czując dłoń Gaary, spojrzała na niego i wzięła ostatni łyk sake. Oboje byli już trochę pijani.

– Nie ułoży się. Hideaki chyba naprawdę zakochał się w Naruto. A ja nie zamierzam być tą drugą.

– Nie powinnaś być tą drugą. – Gaara pokręcił głową. – Spójrz na siebie., Jesteś utalentowaną kunoichi. Masz wszystko. Siłę, wiedzę, moc. A twoje włosy... W Sunie ze względu na klimat nie ma drzew wiśni, dlatego chyba każdy, kto odwiedzi wiosną Konohę, wraca zachwycony tymi kwiatami i ich kolorem. I dlatego wiem, że wielu shinobi się za tobą ogląda.

– Hideaki też tak mówił. – Sakura uśmiechnęła się smutno. – I co?

– Rozstaliście się?

– Tak. Pewnie teraz się pakuje, a jutro przyjdzie do Siedziby Głównej prosić o pozwolenie na wyjazd do Konohy.

Sakura podniosła się lekko.

– Gaara, jesteś Kazekage, nie pozwól mu na to. Zrobi sobie tylko krzywdę.

– Obawiam się, Sakura, że nie mogę. Kiedy wyjeżdżaliście ostatnio, dałem mu pozwolenie na trzyletni pobyt w Wiosce Liścia.

– Cofnij, to, cokolwiek...

– Sakura, to jego wybór. Nie możesz decydować za niego. – Gaara pokręcił głową.

– Sasuke go zabije, gdy tylko zbliży się do Naruto. – Sakura spojrzała mu w oczy. – A jestem pewna, że gdy tylko go zobaczy, będzie próbował.

– Nie martw się o niego, skup się teraz na sobie – Gaara, choc nie bardzo wiedział co robi i dlaczego to robi, delikatnie przejechał palcem po jej policzku, na którym jeszcze widniały ślady łez. – Wszyscy cenimy tu ciebie i twoje umiejętności. Nie definiuj się przez faceta.

– Naprawdę tak sądzisz? – Sakura uniosła lekko kąciki warg. – Kiedyś byłam słabeuszem i wiecznie chowałam się za plecami innych.

– No a teraz jesteś jedną z najsilniejszych kunoichi.

Gaara, może pod wpływem alkoholu, dotknął jej włosów, które już prawie sięgały pasa.

– Ciemno już, a tu na pustyni, noce bywają chłodne.

– Nie chcę wracać do mieszkania – mruknęła Sakura i spojrzała na niego przerażająco smutnymi oczami. – Nie mam siły na konfrontację z Hideakim.

– Ja też nie chcę, żebyś tam wracała...

*

Kiedy Sakura wróciła do domu następnego dnia rano, miała mętlik w głowie. Chciała teraz tylko położyć się spać i nie wychodzić z łóżka do jutra. To, co się stało...

Miała nadzieję, że nie zastanie już Hideakiego, ale niestety, gdy tylko zamknęła za sobą drzwi, zobaczyła go. A raczej tę jego część, której nie przysłaniał ogromny bukiet kwiatów.

– Sakura, możemy porozmawiać? – zapytał, patrząc na nią znad białych lilii.

Sakura westchnęła, ale wzięła kwiaty i po chwili włożyła je do wazonu. Usiedli naprzeciwko siebie przy stoliku, a po chwili milczenia Hideaki chwycił jej rękę i splótł palce.

– Przepraszam – powiedział. – Nie wiem jak to się stało.

– Przepraszasz... Ty przepraszasz, a ja myślę, że dobrze wiesz. Ja też wiem. – Sakura spojrzała na niego i pokręciła głową w zrezygnowaniu. – To w nim się tak naprawdę zakochałeś, nie we mnie.

– Proszę cię...

– Przespałam się z Gaarą.

Sakura powiedziała to tak po prostu. Nie była z tego dumna, ale zamierzała też nic przed nim ukrywać. Jak to się stało? Trochę wypili, ona była zraniona, on bardzo samotny. Stało się.

– Co?

Hideaki rozplótł ich palce, a jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia. To zabolało. Bardzo. Fakt, już wczoraj, gdy widział twarz Sakury, której łzy mieszały się z wodą i która kazała mu się wynosić, domyślał się, że mu nie wybaczy, że to koniec. Jednak nie spodziewał się czegoś takiego.

– Spakowałeś się – stwierdziła, widząc dwie torby na środku pokoju.

– Tego chciałaś. Tylko...

Hideaki wlepił wzrok w kwiaty. Ten mętlik w głowie, który miał od wczoraj, jeszcze bardziej się nasilił.

– Czyli to naprawdę koniec? – zapytał.

– Tak.

Sakura spojrzała na niego. Miała ochotę zatrzasnąć drzwi, iść do sypialni i się rozpłakać, ale musiała mu jeszcze coś powiedzieć. W końcu nadal go kochała.

– Hideaki, proszę cię, nie wyjeżdżaj do Konohy. Zrób sobie wakacje gdziekolwiek, odpocznij, przemyśl wszystko, ale Konohę omijaj z daleka.

– Sakura...

– Hideaki, ja znam Naruto bardzo dobrze. Znam też jego relację z Sasuke. Oni tyle lat na siebie czekali. Choć nie wiadomo jak byś się starał, Naruto nigdy w życiu nie zostawi Sasuke dla ciebie.

– Tego nie wiesz.

– Wiem. I wiem też, że jeżeli tam wrócisz, będziesz codziennie patrzył na nich, na ich związek i zadręczał się do tego stopnia, że w końcu zniszczysz sam siebie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro