Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SasuNaru Hiden - Kroniki Konohy - rozdział 48

Poprzedni rozdział został odrobinę zmieniony, bo zapomniałam, że oni przecież byli poobijani, więc Kakashim jak i Gaara by to zauważyli.

Miłego czytania.

*

Temari zapukała do drzwi, a po chwili słysząc: „proszę" nacisnęła klamkę i weszła do środka. Zobaczyła Sakurę, która stała przy koszyku na pranie i składała rzeczy. Z tego, co zauważyła, same damskie. Hideaki faktycznie się wyprowadził.

– Temari? – Spojrzała na nią zaskoczona. Myślała, że to Gaara. – Nie spodziewałam się ciebie. Napijesz się czegoś?

Odłożyła ubrania i podeszła do niej.

– Może być herbatka jaśminowa.

Temari usiadła i rozejrzała się po mieszkaniu. Było małe, ale ładne. Choć teraz pewnie bardzo puste. Dlatego musiała tu przyjść. Nie przyjaźniły się aż tak bardzo, jak na przykład Sakura z Ino, ale uznała, że i tak powinny porozmawiać.

– Wiesz, że Shikamaru stwierdziłby, że to za ciężkie zadanie dla kobiety w ciąży i zacząłby to robić za mnie? – zaczęła, widząc jak Sakura niesie dwa kubki z herbatą i stawia je na stole. – Jest w tej kwestii strasznie irytujący.

– To chyba dobrze, że tak o ciebie dba. Choć – Sakura usiadła naprzeciwko i zastanowiła się, przypominjący sobie wesele Ino i to, że Shikamaru nawet nie chciał pozwolić Temari tańczyć – masz rację, czasami lekko przesadzał.

– Sakura, co się tak naprawdę stało? – zapytała po dłuższej chwili Temari. – Dlaczego rozstaliście się z Hideakim? Dlaczego mój brat jest ojcem twojego dziecka?

Sakura spuściła głowę i odetchnęła ciężko, zaraz jednak ją podniosła. Tak, spodziewała się, że gdy przyjaciele się dowiedzą, takie pytania padną i będzie musiał na nie odpowiedzieć.

– Hideaki po prostu... wolał kogoś innego.

– Zdradził cię?! Kto to był? Ta nowa medyczka ze szpitala? Wyglądała mi na flirciarę, już sobie z nią porozmawiam!

– Nie, Temari. To nie tak...

– Masz rację. – Temari kiwnęła głową, marszcząc brwi. – Inaczej Hideaki by nie wrócił do Konohy. To musi być ktoś stamtąd! A myślałam, że tak dobrze wam się układa.

Sakura zastanawiała się, co powiedzieć. Nie mogła przecież przyznać, że mimo iż Hideaki najpierw poprosił, żeby spróbowali od nowa i się nawet oświadczył, to chwilę później, podczas seksu pod prysznicem, nazwał ją Naruto. Że to w nim się tak naprawdę zakochał. To byłoby zbyt upokarzające.

– Nie chcę rozmawiać już więcej o Hideakim. To skończone. Nie udało się nam.

Temari początkowo chciała ciągnąć ten temat i dowiedzieć się wszystkiego, ale w końcu, widząc minę Sakury, odpuściła. To musiało być coś przykrego.

– A Gaara? Jak to się stało?

– Po prostu – westchnęła Sakura. – Za dużo alkoholu i tak jakoś wyszło.

Temari patrzyła na nią i analizowała sytuację. Czyli wpadka. A teraz konsekwencje. Nigdy nie spodziewałaby się, że jej brat mógłby związać się z taką dziewczyną jak Sakura. Ona była bardzo żywiołowa, on raczej zamkniętym w sobie milczkiem. Nie miała pojęcia, co z tego wyjdzie.

– Lubisz go chociaż? – zapytała wprost. To musiała wiedzieć.

Sakura nie odpowiedziała od razu. Zaczęła sobie przypominać wszystkie momenty z ostatnich dni. Te wspólne spacery, rozmowy, to, że Gaara starał się ją na swój sposób pocieszyć. To że powiedział, że chce się nimi zaopiekować i dać od siebie wszystko. Uśmiechnęła się lekko.

– Tak, myślę, że go lubię. Na pewno będzie dobrym ojcem.

Temari kiwnęła głową.

– Ja wiem, że nie będzie łatwo się do niego przekonać. On przez to, jak traktowano go w dzieciństwie, przez to, że zdradziła go najbliższa mu osoba, próbując go zabić, jest zdystansowany do ludzi. Mało komu tak naprawdę ufa. Tak do końca, to chyba tylko mi i Kankuro. A, no i Naruto, który uratował mu życie i jest dla niego nieocenionym przyjacielem.

– Naruto... No tak.

– Gaara jest ostrożny, ale jednoczesnie stały w uczuciach. A widzę po nim, bo przede mną nie da się nic ukryć, że bardzo cieszy się z tego dziecka. Myślę, że chciałby, żebyście byli rodziną.

– To nie jest takie proste – stwierdziła Sakura.

– Nie jest – zgodziła się Temari. – Ale myślę, że nie będziesz żałować. Daj mu szansę.

Sakura uniosła kąciki ust. Tak, zdecydowała już, że da mu szansę. Coś jej się przypomniało.

– Kto by kiedyś pomyślał, przy naszym pierwszym spotkaniu przed egzaminem na chunina, że ja będę mieszkać w Sunie, a ty w Konoha.

– Wiesz, racja, choć wtedy na pierwszy rzut oka spodobał mi się Sasuke – powiedziała Temari, przypominając sobie, jak się zaczerwieniła na jego widok i skoncentrowała się na tym, jak bardzo jest przystojny. – Kto by pomyślał, że wyjdę za tego lenia Shikamaru.

– Was zawsze ciągnęło do siebie – zauważyła Sakura. – Po wojnie robiliśmy nawet zakłady, kiedy zostaniecie parą. Nie „czy", tylko właśnie „kiedy", bo to było od poczatku przesądzone.

– I kto wygrał? – zainteresowała się Temari.

– Ja. Pamiętam, że to było wtedy, gdy przed misją ratowania Shikamaru wparowałaś jak burza do gabinetu Hokage, żądając, żeby cię do niej dołączyć. Już wtedy przewidziałam, że któreś z was się przełamie.

– Tak... – Temari oblała się lekkim rumieńcem. – Był wtedy taki nieporadny. Powiedział, że powinnam wstrzymywać trochę rękę, gdy okładam nią ludzi po twarzy, a ja, że będę go prała ile chcę, gdy znowu odleci. Myślałam, że mruknie coś po swojemu i pójdzie, ale on mi podziękował. I w zaprosił na randkę.

– Tak właściwie Ino i Sai też się wtedy zeszli. Tyle że z tego, co mówił Chouji, to po tym wszystkim Ino zaprosiła Saia, a nie odwrotnie. Wiem też, że to ona pierwsza go pocałowała.

Sakura uśmiechnęła się. Wspominanie tych dawnych czasów nieco poprawiło jej humor. Choć z drugiej strony, dlaczego wszyscy mogli być w szczęśliwych związkach, tylko ona nie? Oczywiście życzyła im jak najlepiej, ale sama też tego chciała.

– Nie martw się. Gaara cię nie skrzywdzi. I będzie dbał o wasze dziecko.

– O to się akurat nie martwię.

– To w takim razie idziemy na zakupy! – zadecydowała Temari. – Widziałam na wystawach kilka ślicznych rzeczy dla kobiet w ciąży.

*

Kiedy Naruto wrócił do domu, wciąż nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Był tak rozkojarzony, że omal nie rozdeptał Kuramka, który wyszedł mu na powitanie i machał ogonem.

– Ej, no nie chciałem. Chodź, zaraz dam ci coś dobrego, bo ty jako jedyny tak cieszysz się na mój widok – powiedział, widząc że Sasuke, który siedział na kanapie, nawet nie zareagował, tylko przeglądał jakieś papiery.

Dał Kuramkowi kilka przysmaków i poszedł do łazienki, umyć ręce. Gdy spojrzał w lustro, nadal widział siniaki, choć one pewnie niedługo znikną. Nie te co Sasuke.

Po chwili namysłu wyjął z szafki maść od Hinaty i podszedł do niego.

– Odwróć głowę – powiedział, odkręcając pudełeczko.

Sasuke spojrzał na niego i na to, co trzyma w rękach, po czym prychnął. Znów Hinata przyniosła mu jakieś maści lecznicze?

– Nie potrzeba – stwierdził i wrócił do czytania.

– Właśnie że potrzeba!

Naruto chwycił go i odwrócił z powrotem w swoją stronę.

– Przestań być tak uparty – mruknął.

Zanurzył palce w maści, a potem zaczął ją rozprowadzać po twarzy Sasuke. Siniaków było dużo i były dość barwne.

– Wyglądasz jak kolorowanka dla dzieci – uśmiechnął się, ciągle palcami wmasowując maść. – Trochę czerwonego, fioletowego, nawet niebieskiego. Później będzie trochę żółtego...

– Idiota – znów prychnął Sasuke. – Gdzie ty znowu byłeś?

– Musiałem porozmawiać z Gaarą.

Nie zrażony tym tonem Naruto nabrał więcej maści i zaczął wsmarowywać ją w okolice warg i podbródka. Znów zaczął zastanawiać się, nad tym co usłyszał i przez przypadek wsadził Sasuke palce do ust.

Ten skrzywił się i wypluł ziołową, nieprzyjemną w smaku, kleistą maź. Odsunął rękę Naruto.

– O czym? Wybiegłeś, jakby się paliło.

– Ty to byś chciał od razu wszystko wiedzieć – mruknął Naruto i chciał na powrót przyłożyć palce z maścią, ale został złapany za nadgarstek.

– Owszem, chcę. No chyba, że masz coś do ukrycia? – Spojrzał na niego przenikliwie.

– Nie, nie mam – westchnął Naruto. – Chciałem się dowiedzieć, co postanowił w twojej sprawie.

– Naruto, jestem dorosły, sam sobie poradzę – zirytował się Sasuke.

– No właśnie widzę, jak sobie radzisz, ciągle ściągasz na siebie kłopoty! – Naruto zdenerwował się. – Ty się nigdy niczym nie przejmujesz! Wszyscy nasi znajomi dorastają do odpowiedzialności, zakładają rodziny, dowiedziałem się, że nawet Gaara zostanie ojcem, a ty...

– A ja co? – zapytał Sasuke, mrużąc oczy w szparki.

– Nic, to znaczy... – Naruto poczuł się strasznie głupio. To, co powiedział, zabrzmiało okropnie w odniesieniu do faktu, że Sasuke chciał odbudować klan, a oni przecież nie mogli mieć dzieci. – Chodziło mi o to, że mógłbyś czasem po prostu zachowywać się bardziej odpowiedzialnie.

Przez chwilę siedzieli w milczeniu. I nie takim miłym, relaksującym, jak zwykle na werandzie, ale niezręcznym, ciążącym.

– Co tam masz? – zapytał w końcu Naruto, patrząc na papiery, które trzymał w ręce Sasuke. Chciał zmienić temat i jakoś to przerwać.

– Dzisiaj rano przysłali. Zdecydowałem się w końcu sprzedać mieszkanie temu dziwnemu klientowi i przy okazji spłaciłem kredyt za nasz dom.

No teraz Naruto poczuł się jeszcze bardziej głupio. Sasuke naprawdę się dla nich starał. Kupił im dom z ogrodem i werandą, którą po prostu uwielbiał, kupił Kuramka, robił tak naprawdę wszystko, o co go poprosił. Fakt, zawsze na swój własny sposób, ale jednak. Gdyby nie sprawa z Hideakim, Korzeniem i widmem więzienia, byliby chyba teraz najszczęśliwszą parą w Konoha.

– Sasuke... – Naruto objął go, a po chwili usiadł mu na biodrach i przytulił jeszcze mocniej. – Nikomu nie pozwolę cię zabrać, zapamiętaj to. Uzumaki Naruto nie rzuca słów na wiatr!

– Tak, tylko gada często od rzeczy.

– Ej, nie gadam od rzeczy – zaprotestował Naruto. – I daj mi dokończyć. Wiem, że chcesz odbudować klan. Wpadłem na pomysł, żeby zapytać Shikamaru. To on jest wioskowym geniuszem, może coś wymysli.

Sasuke patrzył chwilę na Naruto, aż w końcu uśmiechnął się lekko. To była ta chwila, ten moment, kiedy w końcu powinni porozmawiać o tym na poważnie. O odbudowie klanu i propozycji Tsunade. Sam nie był jeszcze przekonany, ale Naruto powinien wiedzieć i pomóc mu podjąć decyzję.

– Pojawiła się pewna możliwość i chcę wiedzieć, co o tym sądzisz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro