Itachi
Pobiegłam w las i waliłam pięścią w drzewo.
-Dlaczego wszystko jest takie trudne i głupie?!- krzyknęłam że łzami w oczach- Dlaczego jestem debilką?!
Wyczułam czyjąś czakrę, ale zignorowałam to.
-Dlaczego płaczesz?- nieznajomy głos przerwał moje rozmyślenia- Przez Sasuke? Może jak ci coś zrobię będzie się martwił?
Zdębiałam. Kim był nieznajomy? Niby skądś kojarzyłam ten głos. No, ale skąd?
-Nie chowaj się! Wyjdź!- krzyknęłam przerażona
Nieznajomy wyszedł ze swojej kryjówki. Od razu go poznałam.
-Itachi!- krzyknęłam roztrzęsiona
-Cicho.. Sasuke nie jest gotowy by że mną walczyć..- zasłonił mi usta ręką
Próbowałam mu się wyrwać lecz był zbyt silny. Popchnął mnie na ziemię.
-Katon: Gōkakyū no Jutsu- powiedział
To były ostatnie słowa jakie słyszałam. Poczułam piekący ból i zemdlałam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro