Rozdział 15 i 16
,,Wilcze wycie,,
Obudziło mnie poranne słońce. Leżałam przez chwilę, po czym wstałam, ziewnęłam i się przeciągnęłam. Napiłam się ze strumyka, przepływającego przez las. Byłam głodna. Nie wiedziałam co zjeść. W domu zawsze Ola dawała mi jedzenie i nie musiałam się martwić głodem, jednak tutaj... Tutaj wszystko było inne. Obok mnie przebiegła jaszczurka. Szybko się odwróciłam, prawie tracąc równowagę i pobiegłam za nią. Goniłam ja i goniłam. Skończyło się na tym, że uderzyłam głową w drzewo, a jaszczurka schowała się między jego korzeniami. Próbowałam ją wydostać, drapiąc korzenie, ale tylko zdarłam sobie pazury. Nad moją głową przeleciała mucha. Złapałam ją, ale zaraz po tym jak poczułam w pysku jej brzęczenie- wyplułam ją. Zaczęłam wątpić w to, że dzisiaj coś zjem. Nagle poczułam zapach krwi. I jelenia. Szłam w jego stronę, a po chwili słyszałam wesołe piski i wycie. Usiadłam w cieniu na skraju lasu. Niedaleko zobaczyłam stado wilków. Nie były to mieszanki, gdyż zachowywały się zupełnie inaczej. Jadły spokojnie, nie walczyły miedzy sobą. Gdy odeszły kawałek dalej, żeby odpocząć po jedzeniu, ja miałam szansę cos zjeść. Cicho podeszłam i, chowając się za jeleniem, zaczęłam jeść. W pewnej chwili przywódca watahy, czarny samiec wstał i patrzył w moją stronę. Po chwili zaczął biec w moją stronę. Cofnęłam się, ale nie uciekałam. Chciałam dołączyć do watahy. Reszta wilków leniwie przyglądała się. Bałam się wielkiego samca, ale próbowałam tego nie pokazywać. Był silny i większy ode mnie. Podkuliłam ogon i spuściłam głowę. Samiec stanął naprzeciw mnie. Wdychał w nozdrza mój zapach, sprawdzając, czy można mi zaufać. Okrążył mnie potem kilka razy. Wreszcie stanął z boku. Oparł się o mój lewy bok przednimi łapami. Pisnęłam i odsunęłam się, gdyż ten bok miałam obolały. Wtedy kilka wilków wstało i podbiegło do nas, chcąc pomóc samcowi alfa. Jednak ten dał znak, że nic się nie dzieje. W tym czasie reszta wilków do nas podeszła. Przez pewien czas wilk stał naprzeciwko mnie i wpatrywał się we mnie błyszczącymi, czarnymi ślepiami. Reszta wilków ustawiła się w kole wokół nas. Samiec zawył, machnął puszystym ogonem i odbiegł. Wilki zaczęły biegać wokół mnie, tworząc coś w rodzaju kręgu. Potem jeden zaczął biec za przywódcą. Jeden za drugim wilki odchodziły z koła i biegły za czarnym samcem. Było to jak zaproszenie do wspólnego odejścia stąd. Nie czekałam. Nie chciałam stracić swojej szansy i pobiegłam z nimi.
*** *** ***
Rozdział 16
,,Życie wśród swoich,,
Byłam szczęśliwa. Wilki dbały o mnie, jak najbliższa rodzina. Byłam przez pewien czas osłabiona po ataku mieszanek, dlatego nie polowałam. Zresztą- nawet nie potrafiłam. W dodatku byłam zbyt młoda na polowania, ale czas pierwszej lekcji się zbliżał. Dnie spędzałam na zabawie lub spaniu. Wataha karmiła mnie i drugiego młodego wilka. Ujrzałam także resztę terytorium stada. Wspaniale było poczuć się znów jak wilk, ale wiedziałam, że nie mogę zostać na zawsze. Tęskniłam za Olą i wiedziałam, że czas mojego odejścia z watahy nieuchronnie się zbliża i nadejdzie prędzej czy później.
*** *** ***
Chodziłam z Maksem po wzgórzach. Wołałam Sarę. Wiedziałam, że gdzieś tu musi być. W Austrii. Nie wiedziałam tylko, gdzie dokładnie. Moja nadzieja na odnalezienie jej malała z każdą chwilą. Maks chyba też zwątpił. Szedł z opuszczoną głową. Usiadłam z nim na wzgórzu. Naokoło rozciągał się widok na pola. A także na las i urwisko obok niego. Wśród drzew coś mignęło, lecz pomyślałam, że mi się wydawało. Ale po chwili z lasu zaczęły wybiegać wilki. Biegły w stronę przeciwległych wzgórz. Wtedy, na samym końcu z lasu wybiegł wilk biały jak śnieg. Był wolniejszy i mniejszy od reszty. Wiedziałam, że to Sara. Nie wołałam jej. Miałam nadzieję, że jeszcze ja kiedyś zobaczę. Teraz była szczęśliwa. O tym, że ją widziałam postanowiłam nie wspominać rodzicom.
*** *** ***
Minął czas pobytu rodziny Oli w Austrii. Mieli w planach powrót w to miejsce za rok.
-Gdybyśmy znaleźli Sarę, poinformujemy was. Jestem pewien, że dołączy do jakiejś watahy.- mówił Jonar- Tu jest nasz numer telefonu- podał kartkę z numerem ojcu Oli, który już siedział w busie.
-Dziękujemy za wszystko. Pewnie się jeszcze zobaczymy. Do widzenia!
-Miłej podróży!
Ola wiedziała, że podróż bez Sary nie będzie miła. Brakowało jej dyszenia Sary nad głową. Cieszyła się tylko z tego, że Sara żyje i jest wśród wilków. Miała poczucie, że straciła przyjaciela. Jednocześnie czuła, że nie mówiąc nikomu o tym, że widziała Sarę- postępuje słusznie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro