Na językach
Synonimem grudnia powinny być święta. No bo hej! To już ten miesiąc, w którym można bezkarnie puszczać „All I want for christmas is you" i nikt nie będzie pytał, czy dobrze się czujesz! To czas okropnych sweterków w Mikołaje, wieszania lampek i innych ozdób, ubierania choinki i pisania listów do Mikołaja. Gdyby istniał, to zapewne potrzebowałby psychologa, bo gdy go proszę o jednorożca, to mówi, że prezent powinien być realny. A jak zamieniam jednorożca na drugą połówkę, która wytrzyma ze mną do śmierci, to on jednak wzdycha i pyta, czy jednorożec ma być różowy, czy niebieski.
W swoich opowiadaniach temat Bożego Narodzenia traktuję jak naprawdę ważne święto. Sama mam bardzo malutką rodzinę i cała magia zniknęła już kilka lat temu. Za to w pracach mogę popłynąć i robić kolację na kilkanaście osób i mieć dwumetrową choinkę oraz górę prezentów. Dzieci piszą list do Mikołaja, babcia zazwyczaj piecze ciasteczka i mają miejsce wszystkie pozostałe niuanse znane z amerykańskich filmów. Mam nadzieję, że za kilka lat będę brać to wszystko z autopsji, gdy i u mnie pojawią się dzieci, druga połówka w okropnym sweterku, który pewnie sama kupię, teściowie, brat z rodziną i pozostałe osoby, których powiązań nigdy nie mogę zapamiętać.
Ten temat poruszyłam na konfie, początkowo pisarskiej, a teraz tworzącej Gruchaczową rodzinkę. Pierwsze odpowiedzi jakie padły były krótkie – „Nienawidzę świąt". Dopiero po chwili temat rozwinął się na tyle, bym mogła wspomnieć o tym tutaj. Aleksandra, dumnie nazywana przez nas Bułą, przyznała, że silnie zaznacza w swoich pracach temat Świąt, bo to pozwala na stworzenie wielu ciekawych sytuacji, które dużo mówią o bohaterach – o ich relacjach z rodziną, dawaniu prezentów.
Podczas wymiany wiadomości o Świętach zauważyłam jedną zależność – jak jest w domu, tak często jest w opowiadaniu. Oczywiście jestem wyjątkiem, który przekoloryzowuje temat, robiąc ogromną wigilijną kolację z przyjaciółmi i rodziną, a później poranne otwieranie prezentów. Choro przyznała, że najlepiej opisuje się jej święta z punktu widzenia dziewczyny z problemami rodzinnymi. Może wtedy wczuć się w postać i opisać odczucia spędzania magicznych chwil w samotności.
„Gorzej sobie radzę z sytuacjami w których święta spędzane są z rodziną" – pisze. – „Wtedy umieszczam małą liczbę osób, które przeważnie są w rozjazdach. Rzadko kiedy zdarza się, że cała rodzina z obu stron spędza ten czas wspólnie."
Wraz z wiekiem zmniejsza się magia i miłość do świąt. Jako dziecko na hasło „święta" widzieliśmy prezenty, śnieg, zabawę. Teraz to obowiązki, gotowanie, przygotowywanie, strojenie i więcej zmęczenia niż radości.
Wiarę odzyskałam na drugiej konfie z redaktorkami WuW. To tam było jedno wielkie „?!" jak wspomniałam, że młodzież niezbyt chętnie podchodzi do tematu Bożego Narodzenia. Dopiero tutaj wzbudził się we mnie zachwyt, gdy zaczęły się opowieści o choinkach, daniach czy rodzinach. Dziewczyny wspominały, że ten czas jest najlepszym okresem w roku, zaraz po wakacjach. Spotykamy się z rodzinami, odpoczywamy od obowiązków, pracy, szkoły i cieszymy się obecnością bliskich.
Dzisiaj za jedną z misji obrałam sobie przedstawienie Bożego Narodzenia, ale nie mogłabym tego zrobić dobrze bez wskazania kilku różnic. Mam nadzieję, że to pomoże Wam w tworzeniu świątecznych opowiadań, a jeśli znacie coś cudownego, coś, co odmieni moje życie i wręcz muszę to przeczytać, to proszę wysyłać na priv DreamerEmma, bo kocham świąteczne opowiadania!
Proszę zapiąć pasy i zaczynamy!
1. Okres świąteczny.
W UK szał przedświąteczny zaczyna się już z końcem listopada i kończy się dość prędko, bo tuż po Sylwestrze. W Polsce jest on raczej mocno widoczny na początku grudnia, po pierwszym tygodniu tego miesiąca i trwa średnio aż do lutego, gdy to jeszcze ksiądz chodzi po kolędzie. Choinkę ubieramy zazwyczaj w Wigilię, a Anglicy już od początku miesiąca mają wszędzie ozdoby i ubrane drzewko.
2. Wigilia? A co to takiego?
W Anglii najważniejszym dniem świąt jest dwudziesty piąty grudnia. Kiedy my od wielu tygodni przygotowujemy się na dwudziestego czwartego, dla nich jest to normalny dzień. No okej, mogą spotkać się ze znajomymi na jakimś świątecznym drinku, ale nie zasiadają do wspólnego stołu z rodziną jak my.
Fun fact: Wigilię za to obchodzi Królowa brytyjska wraz z najbliższymi i to właśnie wtedy otwierają prezenty. Zabawne, nieprawdaż?
3. Prezenty w skarpetach.
W Anglii prezentów nie szuka się pod choinką, a w skarpetach, które wiszą na kominku. Zazwyczaj są duże, kolorowe i podpisane. Bo przecież Mikołaj musi dopasować paczkę do właściciela, prawda? Oczywiście ja wymarzonego jednorożca znalazłabym pod drzewkiem wraz z innymi dużymi prezentami, ale te mniejsze upychane są we własnoręcznie wykonane skarpety.
4. Ochy i Achy.
Otwieranie prezentów może trwać nawet cały wieczór, bo ważne jest, aby trochę się nimi pozachwycać. Kiedy u nas jest to najczęściej zwykłe: „Dziękuję", tam zachwyt musi usłyszeć (i wydać) każdy. W Polsce zazwyczaj prezenty otwierane są w jednej chwili i nie ma przy tym sztucznej radości (o ile to nie jest kolejna para skarpet albo poradnik o szydełkowaniu), a na wyspach są przerwy na herbatkę, by później wrócić do kolejnym mniejszych i większych pakunków.
5. Typowe dania.
Kilka dni przed Wigilią w sklepach jest jeden z największych dramatów dla obrońców zwierząt, jaki może być. Karpie w torebkach, w których zwyczajnie się duszą oraz pływające w ogromnych plastikowych pojemnikach. W mojej rodzinie już od dawna karp nie gości na stole, ale serce i tak kraja się za każdym razem na widok ryby łapiącej ostatnie oddechy w reklamówce. W Anglii natomiast na stół wjeżdża indyk, który pieczony jest przez kilka godzin. Kolejną różnicą jest opłatek, a raczej jego brak. Anglicy dzielą się „krakersami", a dokładniej długimi „cukierkami", w których środku są drobne upominki, jak na przykład papierowa korona na głowę. I nie dzieli się nimi tak jak u nas, ale „dzielenie się" jest równoznaczne ze wspólnym rozrywaniem papieru. Akurat tego im zazdroszczę, bo nigdy nie byłam fanką opłatków. Święta w Wielkiej Brytanii charakteryzują się również przesłodzonym deserem, który zgodnie z tradycją powinno się przygotowywać już na początku adwentu. To danie z suszonymi owocami i monetą w środku, która ma za zadanie zapewnić szczęście na następny rok.
6. Kolędnicy.
O ile w mniejszych miejscowościach, czy na wsiach można spotkać się z grupą osób śpiewających kolędy, tak w większych miastach jest to już zapomniane. Kolędy najczęściej śpiewane są przy rodzinnym stole. Inaczej jest w Anglii, gdzie na każdym kroku można spotkać grupę kolędników.
Różnic jest naprawdę sporo i opisywanie ich tutaj zajęłoby dużo miejsca, a i tak z pewnością połowa z Was nie dotarła do tego zdania, przechodząc do kolejnego działu gazetki ze znudzeniem. Chciałam jednak pomóc niektórym twórcom w researchu i uświadomić, że prowadzenie bohaterów w Anglii na pasterkę w Wigilię trochę mija się z realizmem ;)
Na Boże Narodzenie każdy reaguje inaczej, a ja wszystkim pragnę życzyć spokojnych i wesołych świąt, spędzonych w rodzinnym gronie bez kłótni, pytań pokroju „A dżentelmen jakiś się wokół ciebie nie kręci?", bez sporów, ale za to z dużą ilością serniczka! Góry prezentów, a w przyszłym roku samych sukcesów, spełnienia, radości, miłości i dużo, bardzo dużo weny.
A na koniec żarcik, bo ja uwielbiam żarciki!
– Puk, puk!
– Kto tam?
– Merry.
– Jaka Merry?
– Merry Christmas!
Ściskam cieplutko, Emma xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro