Dust x Blueberry "Dlaczego ty?!"
P.O.V Dust'a:
Wiedziałem, że dzieciak zaraz przyjdzie. To była tylko kwestia kilku, może kilkunastu minut. Wziąłem głęboki oddech. To nie był pierwszy raz, kiedy próbuję go zabić. Prawdę mówiąc, przestałem już liczyć moje i jego śmierci. Nagle usłyszałem odgłos otwieranego się portalu za moimi plecami.
Szybko odwróciem się, myśląc, że to kolejna sztuczka tego bachora, jednak byłem w błędzie. Z portalu wypadło coś, co wyglądało jak ja, tylko ubrane w inne ciuchy. Szybko pobiegłem w jego kierunku, zupełnie zapominając o tym, że lada chwila może przyjść tamten dzieciak.
Drugi ja wyglądał na totalnie skonfundowanego.
-Hej, wszystko w porządku??- zapytałem ostrożnie.
-U...Udało mi się...- zaśmiał się, po czym spojrzał na mnie ze łzami szczęścia w oczach.- K... Kim jesteś?!- powiedział, szybko zmieniając wyraz twarzy ze szczęścia na przerażenie. Wyczułem w jego głosie panikę, zresztą, cały się trząsł, najwyraźniej ze strachu. Nagle usłyszałem kroki za nami. Spojrzałem do tyłu. Dzieciak był już blisko. Szybko chwyciłem tego drugiego za rękę i pobiegłem w stronę mojego domu. Nie wiedziałem kim jest ten drugi ja, ale wiedziałem, że nie mogę go wmieszać w moje porachunki z Chara'ą.
P.O.V Blue:
Nie wiedziałem co się dzieje. Ledwo udało mi się uciec, a już ktoś mnie porywa. Próbowałem się wyszarpać temu drugiemu, ale był za silny.
Nagle dobiegliśmy do domu, który wyglądał prawie tak samo, jak dom mój i Papyrus'a. Kiedy wbiegliśmy do środka, ten który mnie tu zabrał zablokował drzwi.
-Siadaj.- powiedział, po czym usiadł na kanapie. Niepewnie usiadłem obok niego i zacząłem się mu przyglądać. Wyglądał jak ja, tyle że był ubrany w inne ciuchy, całe pokryte prochami potworów, ponadto jedno z jego oczu cały czas się świeciło. Zrozumiałem, że mam do czynienia z kolejnym psychopatą, Sans'em z Dusttale.
-Mam na imię Sans, a ty?- zapytał się mnie po chwili.
-J...Ja???- zastanawiałem się, jak wytłumaczyć mu to, kim jestem i skąd przybyłem.- No więc... Nie wiem czy zrozumiesz...- spojrzałem na niego. Wyglądał na zdziwionego.
-Też mam na imię Sans. Jestem tobą, ale z alternatywnego uniwersum o nazwie Underswap. Ty też pochodzisz z AU, tylko, że twoje uniwersum nazywa się Dusttale.- powiedziałem po długim namyśle. Znowu spojrzałem na niego. Wyglądał tak, że gdyby miał oczy, pewnie wyleciałyby mu z orbit.
-Więęc...- zaczął niepewnie- jak mam do ciebie mówić bo Sans byłoby dla mnie trochę dziwne.
-Wszyscy mówią mi Blue.- odpowiedziałem.
-Blue? Według mnie bardziej ci pasuje Blueberry.- Słysząc to, uśmiechnąłem się niepewnie. Zauważyłem, że się zarumienił.
-Dzięki.- zacząłem niepewnie.- Ja tobie będę mówił Dust, ok?
-Nie ma sprawy. A tak w ogóle, jak się tu dostałeś?- zapytał.
-Zostałem porwany przez takiego jednego, ale uciekłem reszta jest nieistotna.- odpowiedziałem wymijająco. Wyglądało na to, że Dust chciał mi zadać kolejne pytanie, ale na szczęście uratowała mnie osoba która zapisała do drzwi.
-Pójdę otworzyć. Poczekaj, ok?- powiedział. Kiedy tylko uchylił drzwi, od razu do domu wpadła jakaś postać. Nagle uderzyła Dust'a w twarz i podbiegła do mnie po czym zaczęła ze mną walkę.
P.O.V Dust'a:
Cholera. Jakim cudem dzieciak znalazł nas tak szybko? Akurat teraz nie był najlepszy moment na próbę zabicia mnie. Spojrzałem na Blue. Widać było, że nie miał wprawy w walce. Raz za razem odnosił coraz więcej obrażeń. Musiałem mu pomóc. Dlatego też odepchnąłem Chara'ę, która próbowała go zabić i chwyciłem go za rękę. Chciałem nas przeteleportować, ale on otworzył pod nami portal. Wpadliśmy do środka.
********
Kiedy otworzyłem oczy, wpadłem w panikę. Znowu byliśmy w Snowdin!
Leżeliśmy w śniegu, tuż przed budką strażniczą.
-Blue, wstawaj. Blue??? Gdzie my do cholery jesteśmy??!!- zacząłem pytać, ale on nie odpowiadał. Wyglądało na to, że zemdlał z powodu ran jakie odniósł. Nagle ktoś złapał mnie za kaptur i odrzucił w bok.
-Co zrobiłeś mojemu bratu??!!!!!!- zapytał Papyrus. Ale... on nie wyglądał jak mój brat...
-Chyba zapytałem wyraźnie?!- w ręku trzymał kość, a na domiar złego, wyglądało na to, że zamierza mnie zaatakować.
-Spokojnie! Nie zrobiłem mu krzywdy, przysięgam!
-Udowodnij.
-Sam się go zapytaj.
Papyrus posłał mi spojrzenie pełne gniewu, ale było widać że nic mi już nie zrobi. Przynajmniej na razie. Wziął Blue na ręce i poszedł w stronę miejsca, w którym powinien stać mój (a właściwie jego) dom. Nie mając nic lepszego do roboty, podążyłem za nim. Szliśmy przez całe Snowdin, a ja raz po raz uświadamiałem sobie, ile jest różnicy między światem moim, a Blue. Nie chodziło mi tylko o to, że każdy miał pozmieniane swoje role, po prostu, całe miasto wydawało się... Żywe. Chwilę później staliśmy już przed... Moim domem?!?!
Kiedy weszliśmy do domu Papyrus burknął do mnie wskazując na kanapę:
- Siadaj, A jeśli spróbujesz się ruszyć, obiecuję, że będziesz musiał zbierać własne kości z podłogi. - po czym zniknął w, jak się domyślałem, pokoju Blue. Kiedy wrócił, usiadł obok mnie.
- A teraz, tłumacz co się stało mojemu bratu. Lepiej żebyś mówił prawdę, dobrze radzę.
- Papyrus, uwierz mi, to nie ja! Jestem twoim bratem, tylko, że z alternatywnego świata w którym...
Oko Papyrusa zaświeciło na pomarańczowo.
- A więc znasz tego który go porwał?!
- C... Co? Nie rozumiem o co...
- NIE ZGRYWAJ GŁUPIEGO.
Papyrus użył swojej magii aby przygwoździć mnie do ściany.
- MÓJ BRAT ZOSTAŁ PORWANY NA PÓŁ ROKU PRZEZ INNĄ WERSJĘ SAMEGO SIEBIE, PO CZYM TERAZ WRACA Z JESZCZE JEDNĄ WERSJĄ. MUSISZ MIEĆ Z TYM COŚ WSPÓLNEGO, A JA WYDUSZĘ TĄ INFORMACJĘ Z CIEBIE, CHOĆBYM MIAŁ GROZIĆ CI ŚMIERCIĄ.
Nie odezwałem się. Co niby miałem powiedzieć? Nie wiedziałem nic o sytuacji Blue, a udawanie głupiego najwyraźniej nie wchodziło w grę.
Uratowało mnie to, że niespodziewanie Blue zawołał Papyrusa, a on pobiegł do jego pokoju jak oparzony rzucając mi na szybko:
- Rusz się stąd, a pożałujesz.
Siedział u niego coś koło 5 minut, a kiedy wyszedł powiedział do mnie:
- Sans chce żebyś przyszedł.
Powoli i ostrożnie wstałem z kanapy i wszedłem po schodach na piętro, cały czas czując na sobie wzrok Papyrusa. Kiedy otworzyłem drzwi, zobaczyłem Blue który siedział opatulony w koc, spoglądając w moim kierunku. Szybko podbiegłem i go przytuliłem.
- Ja... Ja przepraszam Blue... Nie wiedziałem... Nie chciałam ciebie w to mieszać...
Kiedy spojrzałem na jego zabandażowane rany, poczułem, że nie mogę powstrzymać łez. Poczułem jak on odwzajemnia mój uścisk.
- Nie powinieneś tam być... Dlaczego ty?!
Chciałem mu powiedzieć jeszcze tak wiele, przeprosić za wszystko, ale... Nie zdążyłem. Bo on mnie uciszył...
POCAŁUNKIEM?!!
P.O.V Blue:
W tamtym momencie spanikowałem. Chciałem go jakoś uciszyć, a w tamtym momencie, tylko to wydawało mi się na miejscu. Nasz pocałunek trwał kilka sekund, po czym oboje spojrzeliśmy na siebie zawstydzeni.
- Ja... Po raz ostatni przepraszam.- wymamrotał Dust, po czym odwrócił się z zamiarem wyjścia, lecz ja chwyciłem go za rękę.
- Słuchaj... Myślę, że jestem ci winny wyjaśnienia skąd wziąłem się w twoim uniwersum. - on usiadł - Około pół roku temu zostałem porwany przez naszą alternatywną wersję, Error Sansa. Byłem przez niego więziony w miejscu zwanym Anti-Void, który jest pustą przestrzenią pomiędzy wymiarami. Dopiero teraz udało mi się uciec. To ja powinienem przeprosić ciebie za kłopot.
On jednak mi nie odpowiedział, tylko znowu mnie przytulił.
- Wiesz... Wydaje mi się, że muszę już wracać do siebie. - powiedział i ruszył w kierunku drzwi. Kiedy już dotykał klamki krzyknąłem:
- Stój!
- Huh?
- Nie chciałbyś tutaj... Zostać? Twój świat wydaje się trochę niebezpieczny, więc...
Może znalazłoby się dla ciebie miejsce na kanapie czy coś?
- Rozumiem, że to zaproszenie, tak?
- Ch... Chyba?- odpowiedziałem, a on pocałował mnie jeszcze raz.
- W takim razie zostaję. - powiedział, uśmiechając się do mnie.
--------------------------------------------------------------1203 słowa!!! Przepraszam za wolne update'y, postaram się pisać szybciej :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro