Rozdział 9. Spotkanie z rodzicami zmarłej ukochanej.
(Perspektywa Raphaela)
Już pół roku Angelina mieszka z nami. Moja córeczka zawsze była grzeczna. Ares czasem przyjeżdżał i dawał prezenty Angelinie. Obecnie trenowałem z braćmi kiedy Angelina leżała w nosidełku koło mistrza Splintera. Zawsze moi bracia, siostra i przyjaciele pomagali mi. Szczególne w pierwszych dniach. Nagle usłyszałem jakiś hałas niedaleko wejścia do kryjówki. Angelina zaczęła cicho płakać. Wziąłem córeczkę na ręce. Włożyłem jej do budzi skoczek który szybko ssała. Podałem Angelinę na ręce April. Chwyciłem swoje sztylety sai i powoli zacząłem wychodzić z dojo.
-Thomas do cholery uspokój się!- Usłyszałem głos... Matki Mony? Wyszedłem z kryjówki i spojrzałem na nich, a oni na mnie.
-Gdzie jest Zafrina?!- Krzyknął wściekły ojciec Mony. Od razu pomyślałem, że chodzi mu o moją córkę.
-Po prawda. Moja córka nazywa się Angelina. Po pierwsze wystraszyła się. Po dwa czego chcecie?- Spytałem się patrząc na nich.
-Thomas porozmawiaj z nim.- Powiedziała matka Mony patrząc na ojca Mony. Kobieta spojrzała na mnie.- Raphaelu czy mogę zobaczyć wnuczkę?- Spytała się kobieta z nadzieją w głowie.
-Dobrze ale niedługo. Angelina może być zmęczona.- Powiedziałem, a kobieta skinęła głową i poszła. Spojrzałem na ojca Mony.- Gdybym był przy Monie czyli przy Y'Gythgbie miałbym szanse się z nią pożegnać. Miałbym więcej czasu do patrzenia jaka jest szczęśliwa. Ale ty... Ale ty to utrudniłeś!- Krzyknąłem czując jak zaczynają mi się w oczach gromadzić łzy.
-Ale gdybyś się nią nie przespał ona by żyła!- Krzyknął wściekły ojciec Mony.
-Tego do końca nie wiesz. A poza tym... Pomyślałeś o mojej córce?! Pomyślałeś co Angelina poczuje gdy powiem jej, że jej własna matka nie żyje!?- Krzyknąłem ale ojciec Mony mocno się wściekł. Chciał mnie uderzyć ale mój ojciec w odpowiedniej chwili zareagował.
-Nie waż mi się. Bić mojego syna. Pan nie stracił żony. Mój syn był załamany śmiercią ukochanej. Więc jeśli pan chce spotykać się z Angeliną to tylko za zgodą Raphaela.- Powiedział mój ojciec kiedy poszedłem do córki. Zauważyłem, że Angelina zasnęła na rękach Donniego. Wziąłem ją na ręce i poszedłem do pokoju. Położyłem małą do kołyski. Patrzyłem na córkę. Wiedziałem, że ojciec Mony nie da spokoju. Ale nie dam skrzywdzić mojej córki. Wiedziałem jednak, że niektóre rozmowy będą trudne. Jednak dam radę. W końcu będę miał przy siebie braci, siostrę, ojca oraz przyjaciół.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro