Rozdział 3. Ciąża.
(Perspektywa Aresa)
Mój ojciec poszedł załatwić sprawę kolejnego złodzieja. Moja matka poszła odpocząć. Mocno się zdenerwowała kiedy dowiedziała się, że Y'Gythgba zemdlała i spadła ze schodów. Na szczęście skończyło się na lekkim wstrząsie mózgu oraz kilku siniakach. Y'Gythgba jeszcze się nie obudziła, a ja czekałem na dokładne wyniki siostry. W pewnej chwili do komnaty wszedł lekarz mojej siostry. Spojrzałem na niego.
-Książę Aresie mam wyniki księżniczki.- Powiedział podchodząc do mnie.
-Mów.- Odpowiedziałem kiedy lekarz pokazał mi... Zdjęcie USG?! Zdziwiony wziąłem zdjęcie z którego wychodziło, że moja siostra będzie matką. Od razu pomyślałem, że chodzi o Rapha.
-Księżniczka Y'Gythgba będzie miała potomka lub potomkinie.- Powiedział lekarz kiedy wstałem.- Jednak jest też są obawy.- Odparł.
-Jakie obawy?- Spytałem się patrząc na niego.
-Są obawy, że księżniczka może po porodzie może nas opuścić.- Byłem przerażony na słowa lekarza ale nie pokazywałem tego. Jednak wiedziałem, że będę musiał jakoś powiadomić o tym Rapha.
-Sam powiem rodzicom. Lepiej by Y'Gythgba odpoczęła.- Powiedziałem i opuściłem komnatę siostry. Poszedłem do sypialni moich rodziców. Moja matka stała na balkonie. Podszedłem do niej.- Matko.- Powiedziałem i podałem jej do ręki fotografię USG Y'Gythgby. Ale nie powiem rodzicom i wujowi, że Y'Gythgba może umrzeć po porodzie. Ojciec od razu pewnie będzie kazał Y'Gythgbie usunąć dziecko które moja siostra nosi pod sercem i które nic złego nie zrobiło.
(Perspektywa Mony)
Kiedy się obudziłam leżałam w swoim pokoju. Słyszałam rozmowę wuja i ojca za drzwiami, a obok mnie była matka. Powoli usiadłam z pomocą matki. Nagle do mojego pokoju wszedł mój ojciec ze złością na twarzy. Bałam się przyznaję.
-Thomas uspokój się.- Powiedział mój wuj Lajlahel idąc za moim ojcem.
-Lajlahel nie wtrącaj się.- Warknął mój ojciec po czym spojrzał na mnie.- Y'Gythgba zostajesz w pałacu aż do rozwiązania problemu.- Powiedział wściekły i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Shiva idź za nim. Ja posiedzę przy Y'Gythgbie.- Powiedział mój wuj. Mama pocałowała mnie w czoło po czym wyszła. Wuj usiadł obok mnie.
-Wujku o co chodziło mojemu ojcu?- Spytałam się nadal nie rozumiejąc o co chodziło mojemu ojcu. Wuj Lajlahel westchnął.
-Twój ojciec jest wściekły, że będziesz miała potomstwo z tym Raphaelem.- Powiedział, a na słowo "potomstwo" byłam w szoku. Ja... Jestem w ciąży? Z tych emocji dotknęłam mojego brzucha.- Ale jest też zła wiadomość.- Spojrzałam na wuja zmartwiona.- Nie będziesz miała jak powiadomić ukochanego o dziecku oraz... Nie wiem o co chodzi ale Ares tą wiadomość chciał sam ci powiedzieć.- Powiedział mój wuj.
-Pójdziesz po niego?- Spytałam, a on skinął głową i wyszedł z komnaty. Po kilku minutach przyszedł Ares.- Hej.- Powiedziałam, a Ares usiadł obok mnie.
-Nastraszyłaś mnie siostra.- Powiedział i z lekkim uśmiechem.
-Wiem przepraszam.- Powiedziałam i spojrzałam na brzuch.
-Będę wujkiem.- Powiedział śmiejąc się pod nosem.
-Wiem ale... O czym chciałeś mi powiedzieć?- Na moje słowa Ares posmutniał.- Ares.- Powiedziałam gdy on spojrzał na mnie.
-Lekarz ma obawy, że po porodzie możesz umrzeć.- Na jego słowa łza mi popłynęła. Nie chciałam i nie mogłam tego zrobić. Spojrzałam na Aresa.
-Obiecaj, że jeśli ja nie daj boże odejdę zabierzesz małą i dasz pod opiekę Rapha.- Powiedziałam głaszcząc mój brzuch, a jednocześnie łapiąc rękę brata.
-Ale...- Przerwałam bratu.
-Obiecaj.- Powiedziałam z nadzieją w głosie.
-Obiecuje siostro.- Odpowiedział smutnym głosem Ares.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro