Rozdział 1. Nasze szczęście.
Ja i Raphael jesteśmy szczęśliwi ze sobą. Postanowiliśmy oboje postarać się o dziecko. Wiedziałam, że od razu może się nie udać ale zobaczymy. Jednak boje reakcji ojca. Cieszyłam się każdą chwilę spędzoną z nim. Obecnie siedziałam z Raphaelem w jego pokoju na łóżku.
-Ciekawe kiedy zostanę tatą?- Spytał się Raph patrząc na mnie kładąc rękę na mój brzuch. Zaśmiałam się cicho.
-Poczekamy zobaczymy.- Powiedziałam śmiejąc się cicho. Wstałam biorąc torbę.
-Mówiłaś ostatnio, że masz zamiar pojechać do rodziców na tydzień.- Powiedział Raph dając dłoń na moje ramie.
-Owszem. Wiesz. Musze utrzymywać kontakt z rodzicami.- Powiedziałam i pocałowałam go.- Wrócę za tydzień skarbie.- Powiedziałam i wyszłam z kryjówki. Poszłam na jeden z dachów gdzie czekał już Ares. Oboje polecieliśmy na planetę Salamandrian, a potem poszliśmy do naszego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro