Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*Pracoholizm*

Jestem bliska przywalenia głową o blat dębowego biurka zawalonego papierami kiedy słyszę dźwięk przychodzącego smsa. Przez chwile rozglądam się po biurze zdezorientowana w poszukiwaniu mojej komórki i dopiero po chwili sobie przypominam że przecież mam ją w kieszeni bluzy którą mam na sobie. Cholera nie wiedziałam że mając 28 lat można zacząć mieć alzheimera, wzdycham cicho i wyjmuje telefon z zawalonej jakimiś paragonami i gumami do żucia kieszeni, uśmiecham się delikatnie na widok mojej tapety którą jest zdjęcie moje i Alexa, odblokowuje telefon i wchodzę w nową wiadomość.

Od: John Laurens

Idziemy na kawę jak skończę wykłady?

Do: John Laurens

Chciałabym ale pralka dał mi sprawę zaginięcia małego dziecka sprzed tygodnia, muszę się tym zająć teraz aby był chociaż 1% szansy na to że ją znajdziemy.

Od: John Laurens

Czyli przez te cztery lata wciąż zostałaś pracoholiczką?

Do: John Laurens

Hej to było niemiłe!

Nie jestem pracoholiczką tylko jako jedna z niewielu z tego biura wariatów faktycznie zajmuje się pracą.

Od: John Laurens

Tak sobie wmawiaj.

I tak wpadnę wieczorem.

Musimy jakoś nadrobić te stracone lata.

Ta krótka wymiana wiadomości sprawia że nudny, zwykły i rutynowy dzień w życiu nabiera chociaż trochę barw. Minął prawie miesiąc od ślubu Opheli na którym po ponad 4 latach zobaczyłam się z Johnem, na weselu myślałam że spędzimy tą noc razem a później rozejdziemy się w swoje strony jednak ku niezadowoleniu mojej przyjaciółki tak się nie stało a Laurens na nowo stał się częstym bywalcem w moim mieszkaniu. Odkładam telefon na biurko i próbuje się uporać z wszędzie walającymi się papierami wypełnionymi informacjami o zaginięciu 13-letniej Louise Cruz. W pomieszczeniu rozlega się pukanie do drzwi które po chwili się otwierają a do mojego biura wchodzi szef tego wariatkowa.

-I jak ci idzie nowa sprawa?- Pyta siadając na krześle które stoi na przeciwko tego mojego.

-Dość marnie, wysłałam grupę Lee na prześledzenie trasy którą wracała ze szkoły i grupę Aarona na przeszukanie jej mieszkania ale wątpię że coś znajdą, zaginęła tydzień temu więc nawet jeśli zostawiła po sobie jakieś ślady to wczorajsza ulewa musiała wszystko zmyć- Odpowiadam i tłumaczę swój punkt widzenia a pralka kiwa głową.

-Rodzice składali już zeznania?- Pytam szefa a ten ponownie kiwa głową na tak.

-Hamilton powinien ci je wysłać na maila. Raczej nie wiele z tego wyciągniesz przez ten tydzień nie było ich w mieście.- Odpowiada mi a ja marszczę brwi zdziwiona.

-Zostawili 13-letnią dziewczynkę samą sobie na tydzień? Przecież to chore.- Warczę pod nosem a George wzdycha, zakłada ramiona na piersi.

-Podobno często tak robili od kiedy ich córka skończyła 10 lat, mówią że jest zaradna i zawsze sobie radziła.- Mówi a ja wchodzę na swojego e-maila i otwieram plik ze zeznaniami Otisa Cruza i Luny Cruz, przelatuje przez tekst szybko wzrokiem i nawet nie wysilając się bardziej na dokładniejsze przeczytanie słów jestem w stanie stwierdzić że rodzice nie interesowali się swoim dzieckiem a jedynie firmą produkującą drzwi i okna antywłamaniowe która znajduje się na Florydzie, setki kilometrów od Waszyngtonu.

- Zlecisz Thomasowi przeszukanie komputera młodej? Mam przeczucie że przez bycie samotną i czucie się niekochaną zaczęła uciekać w Internet. Wiesz jakie są teraz dzieciaki, nie wiadomo co tam robią i kogo poznają, one same tego nie wiedzą.- Pytam a George wstaje z krzesła i podchodzi do drwi.

-Pewnie, powodzenia Mit.- Uśmiecha się w moją stronę co odwzajemniam delikatnie, wracam wzrokiem do ekranu komputera kiedy drzwi się zamykają.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro