*Pracoholizm*
Jestem bliska przywalenia głową o blat dębowego biurka zawalonego papierami kiedy słyszę dźwięk przychodzącego smsa. Przez chwile rozglądam się po biurze zdezorientowana w poszukiwaniu mojej komórki i dopiero po chwili sobie przypominam że przecież mam ją w kieszeni bluzy którą mam na sobie. Cholera nie wiedziałam że mając 28 lat można zacząć mieć alzheimera, wzdycham cicho i wyjmuje telefon z zawalonej jakimiś paragonami i gumami do żucia kieszeni, uśmiecham się delikatnie na widok mojej tapety którą jest zdjęcie moje i Alexa, odblokowuje telefon i wchodzę w nową wiadomość.
Od: John Laurens
Idziemy na kawę jak skończę wykłady?
Do: John Laurens
Chciałabym ale pralka dał mi sprawę zaginięcia małego dziecka sprzed tygodnia, muszę się tym zająć teraz aby był chociaż 1% szansy na to że ją znajdziemy.
Od: John Laurens
Czyli przez te cztery lata wciąż zostałaś pracoholiczką?
Do: John Laurens
Hej to było niemiłe!
Nie jestem pracoholiczką tylko jako jedna z niewielu z tego biura wariatów faktycznie zajmuje się pracą.
Od: John Laurens
Tak sobie wmawiaj.
I tak wpadnę wieczorem.
Musimy jakoś nadrobić te stracone lata.
Ta krótka wymiana wiadomości sprawia że nudny, zwykły i rutynowy dzień w życiu nabiera chociaż trochę barw. Minął prawie miesiąc od ślubu Opheli na którym po ponad 4 latach zobaczyłam się z Johnem, na weselu myślałam że spędzimy tą noc razem a później rozejdziemy się w swoje strony jednak ku niezadowoleniu mojej przyjaciółki tak się nie stało a Laurens na nowo stał się częstym bywalcem w moim mieszkaniu. Odkładam telefon na biurko i próbuje się uporać z wszędzie walającymi się papierami wypełnionymi informacjami o zaginięciu 13-letniej Louise Cruz. W pomieszczeniu rozlega się pukanie do drzwi które po chwili się otwierają a do mojego biura wchodzi szef tego wariatkowa.
-I jak ci idzie nowa sprawa?- Pyta siadając na krześle które stoi na przeciwko tego mojego.
-Dość marnie, wysłałam grupę Lee na prześledzenie trasy którą wracała ze szkoły i grupę Aarona na przeszukanie jej mieszkania ale wątpię że coś znajdą, zaginęła tydzień temu więc nawet jeśli zostawiła po sobie jakieś ślady to wczorajsza ulewa musiała wszystko zmyć- Odpowiadam i tłumaczę swój punkt widzenia a pralka kiwa głową.
-Rodzice składali już zeznania?- Pytam szefa a ten ponownie kiwa głową na tak.
-Hamilton powinien ci je wysłać na maila. Raczej nie wiele z tego wyciągniesz przez ten tydzień nie było ich w mieście.- Odpowiada mi a ja marszczę brwi zdziwiona.
-Zostawili 13-letnią dziewczynkę samą sobie na tydzień? Przecież to chore.- Warczę pod nosem a George wzdycha, zakłada ramiona na piersi.
-Podobno często tak robili od kiedy ich córka skończyła 10 lat, mówią że jest zaradna i zawsze sobie radziła.- Mówi a ja wchodzę na swojego e-maila i otwieram plik ze zeznaniami Otisa Cruza i Luny Cruz, przelatuje przez tekst szybko wzrokiem i nawet nie wysilając się bardziej na dokładniejsze przeczytanie słów jestem w stanie stwierdzić że rodzice nie interesowali się swoim dzieckiem a jedynie firmą produkującą drzwi i okna antywłamaniowe która znajduje się na Florydzie, setki kilometrów od Waszyngtonu.
- Zlecisz Thomasowi przeszukanie komputera młodej? Mam przeczucie że przez bycie samotną i czucie się niekochaną zaczęła uciekać w Internet. Wiesz jakie są teraz dzieciaki, nie wiadomo co tam robią i kogo poznają, one same tego nie wiedzą.- Pytam a George wstaje z krzesła i podchodzi do drwi.
-Pewnie, powodzenia Mit.- Uśmiecha się w moją stronę co odwzajemniam delikatnie, wracam wzrokiem do ekranu komputera kiedy drzwi się zamykają.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro