Rozdział 11: Po co ci numer jego telefonu?
Hinata Shouyou
- Pobudka! - usłyszałem głośny krzyk
trenera w naszym pokoju.
Wstałem leniwie jak inne osoby w tym pomieszczeniu. Kiedy już wszyscy się przebraliśmy i jeszcze zaliczyliśmy poranną toaletę udaliśmy się na śniadanie. Na śniadaniu było curry i onigiri oraz jakiś sok z owoców. Jak już wszyscy zjedliśmy poszliśmy na plażę pograć. I tak jak wczoraj mieliśmy grać z dziewczynami. Znowu muszę widzieć tą Erin, która znowu patrzyła się na mojego Kageymę. Zrobiliśmy rozgrzewkę. Nie umiałem się jednak na niej skupi dlatego postanowiłem wziąć się w garść i postarać się oczyścić mój mózg z niepotrzebnych myśli takich jak Erin. Jednak nie udało mi się pozbyć myśli o tej dziewczynie, ponieważ właśnie zauważyłem ją gadającą z Kageyamą, którym potem podajże wymienili się numerami. Głupi Tobio. Głupi! Po co dajesz jej swój numer telefonu? Widać, że na ciebie leci. Głupi, głupi, głupi Kageyamą. Walnąłem się głońmy w policzli żeby się ogarnąć i trochę ochłonąć. Zaczęliśmy mecz. Piłka leciała w moją stronę odebrać górą czy dołem? Zastanawiałam się bez potrzeby, ponieważ odbiłem tak czy siak twarzą i wywaliłem się na piasek. Szybko się podniosłem i dołączyłem z powrotem do gry. Poczułem jak coś mi cieknie po twarzy jednak był to pewnie pot, więc nie zwróciłem większej uwagi i dałem mu spływać dalej.
- Hinata - usłyszałem głos Tsukishimy
- Co jest?
- Krew ci leci...z nosa - powiedział.
Przetarłem ręką pod nosem. Po chwili znowu poczułem więcej cieknącej krwi. Trener kazał mi udać się do łazienki, więc tak zrobiłem. Pewnie to przez mój odbiór twarzą. Na moje miejsce w grze wszedł Ennoshita. Wziąłem z saszetki Tsukishimi klucze i truchtem pobiegłem do łazienki. Poszukałem jakiś ręczników papierowych, żeby zatrzymać krwawienie. Co się ze mną dzieje? Jak nie Erin próbuje poderwać Kageyamę to mi musi akurat krew z nosa lecieć. Usłyszałem za mną otwierające się drzwi odwróciłem głowę był to Tsukishima.
- Wszysko z tobą dobrze? - spytał lekko słyszalnym troskliwym głosem.
- Nie, wszystko jest dziwne! - powiedziałem
- Dziwne? Przecież odebrałeś piłkę twarzą, więc co się dziwisz?
- Nie to! Ona podrywa Kageyamę! Kiedyś nigdy mi nie leciała krew przy takim odbiorze to teraz leci! A ona ma szansę do niego zagadać!
- Grają mecz, więc wątpię, żeby...chcesz się mi wygadać?
Może dobrze mi to zrobi, wygadanie się komuś. Usiedliśmy na łóżku a ja dalej tamowałem krwotok. Powiedziałem Tsukishimie, że chodzę z Kageyamą jednak ten odpowiedział, że to wie czym mnie zaskoczył. Miałem wrażenie, że po swoich słowach trochę posmutniał ale może jedynie mi się zdawało. Opowiedziałem mu wszystko co myślę o tej dziewczynie Erin, moje obawy. Mam wrażenie, że zaprzyjaźniliśmy się z Tsukishimą ale nie wiem czy on też tak myśli.
- Dobra wracajmy już bo trener się wkurzy - powiadziałem podnosząc się z łóżka
- A krwotok?
- Już przestało.
Wyszliśmy z pokoju, zamykając go i udaliśmy się na plażę. Graliśmy drugiego seta kiedy byliśmy już na miejscu. Trener wykonał zmianę i mogłem znowu zacząć gra. Po skończonej grze dostaliśmy czas wolny do wieczora. Poszliśmy się przebrać i postanowiliśmy pójść do pobliskiego miasteczka. Po piętnastu minutach byliśmy już w drodze do naszego celu. Kiedy byliśmy już na miejscu widzieliśmy pełno sklepów, kawiarenek czy restauracji. Rozdzieliliśmy się. Tsukishima poszedł gdzieś z Yamaguchim dlatego, że ten go ciągle prosił a ja z Kageyamą postanowiliśmy pochodzić po sklepach porozglądać się za pamiątkami czy czymś podobnym. Chodziliśmy pomiędzy półkami w różnych sklepikach ale nic ciekawego nie wpadło nam w oko. Trochę zgłodnieliśmy, więc udaliśmy się do pobliskiej kawiarenki. Weszliśmy do środka. Wystrój wnętrza był całkiem przyjemny. Postanowiliśmy zamówić z Kageyamą po pucharku lodowym o smaku bananowo-truskawkowym z bitą śmietaną i posypką orzechową. Usiedliśmy przy oknie.
- Kageyama dlaczego...? - powiedziałem przypadkiem moje myśli na głos.
- Dlaczego co? - spytał zdziwiony.
- Dlaczego wziąłeś od Erin numer telefonu? - dokończyłem moją myśl.
- Wczoraj przypomniałem sobie, że Erin była moją dawną przyjaciółką z dzieciństwa. Mieszkaliśmy obok siebie a nasi rodzice często spędzali ze sobą czas. Nie byłem na początku pewny czy to ona jednak ona także nie była pewna. Chciała utrzymać nasz dawny kontakt, więc się zgodziłem, a co?
- A nic tak byłem ciekawy - ale i tak wiem, że ona się w nim zakochała jestem na sto procent tego pewny
- Czy ty jesteś zazdrosny o Erin? - a żebyś wiedział jak bardzo.
Po sekundzie złapał mnie za rękę i spojrzał swoimi granatowymi oczami prosto w moje oczy.
- Wiesz, że cię kocham prawda? I wiedz, że nic tego nie zmieni jesteś dla mnie wszystkim.
Po tych słowach przyszła kelnerka i podała nam nasze desery. Zaczęliśmy jeść. Według mnie były to najlepsze lody jakie jadłem. Po zjedzeniu wyszliśmy z lokalu.
- Hinata brudny jesteś - powiedział po czym kciukiem zebrał reszczkę bitej śmietany z kącika moich ust.
Trochę się zarumieniłem ale tę chwilę musiała zepsuć pewna osoba. Każdy już wie kto. To tak jak w głupich serialach gdzie wredna kobieta przeszkadza dwójce zakochanych osób i chcę mieć głównego bohatera jedynie dla siebie a rywalkę pokonać w walce o miłość.
- Kageyama! - krzyknęła Erin machając rękami.
Erin
Kiedy zauważyłam Kageyamę razem z tym karzełkiem aż krew mi się w żyłach zagotowała. Przyjaźnię się z Kageyamą od małego do podstawówki dlatego, że przeniósł się do innego gimnazjum i straciliśmy kontakt. Zawsze mógł na mnie liczyć a ja na niego. To proste, że się w nim zakochałam w końcu jest przystojny i miły. Nasi rodzice żartami mówili, że powinniśmy się ożenić. Dlatego muszę sprawić, że będzie mój nie ważne jak do tego dojdę nie mogę pozwolić by był z tym rudzielcem. Pomachałam do nich i podbiegłam w ich stronę.
- Cześć co robicie? - spytałam niewinnym głosem.
- Właśnie wracamy z kawiarni. - powiedział rudy kurdupel próbując być miły.
Zauważył, że podoba mi się Kageyama i zauważył, że ma rywalkę. Pewnie jest o mnie zazdrosny. Muszę sprawić, żeby pękło mu serce. Najprościej chyba by było jakby zobaczył, że Kageyama zdradza go ze mną. Tak pocałunek byłby najlepszy.
- Ej a co powiedzie na salon gier? - czekałam na ich odpowiedź.
- W sumie czemu nie co Hinata? - karzełek tylko kiwnął wesoło głową.
Co ma ten rudowłosy czego ja nie mam? Mam w miarę duży biust, zgrabną sylwetkę i ogólnie jestem ładna. Tobio powinnien być ze mną a nie z nim. Jestem dziewczyną, która powinna mieć chłopaka a nie coś co jest trochę inne z naturą. Już widzę nasze wspólne dzieci... Wzięłam Kageyamę pod pachę i pociągnęłam w stronę tego salonu z grami. Widziałam minę tego rudzielca był smutny i widziałam w jego oczach mord zabicia mnie. Uśmiechnęłam się do siebie. Wygrywam rudzielcu. Po chwili dotarliśmy na miejsce. Chodziłam pomiędzy automatami z grami ale nagle zauważyłam, że tej dwójki nie ma w salonie. Po dziesięciu minutach szukania znalazłam ich przy stoisku z bryloczkami.
- Nie uciekajcie tak nagle - obydwoje wyglądali tak jakby chcieli ode mnie uciec.
Pewnie karzełek powiedział swoje obawy w stosunku do mnie. Nie poddam się tak łatwo.
- Kageyama zaraz wrócę muszę do łazienki - powiedział rudzielec i udał się w stronę łazienki.
- Jasne, poczekam tutaj.
Lepszej okazji nie mogłeś mi załatwić, dzięki Hinata.
Hinata Shouyou
Poszedłem szybciutko się załatwić. Jak wróciłem zobaczyłem to co mi się śniło ostatnio w koszmarze. Momentalnie do moich oczu zebrały się łzy. Słone, gorzkie łzy.
- Kageyama jak mogłeś?! -
krzyknąłem i pobiegłem gdzie mnie nogi poniosły
Mówił jeszcze chwilę temu w kawiarence, że mnie kocha i nic tego nie zmieni. Chwila nieuwagi...czy tylko chciał mnie wykorzystać? W takim razie do czego?
- Hinata to nie tak!
Biegłem tak długo aż postanowiłem się zatrzymać. Nie wiem jak ale znalazłem się koło drzewa na którym razem z Kageyamą zapisaliśmy nasze inicjały. Czemu akurat tutaj mnie przywiało. Dotchnąłem wyrytych na drzewie symboli. To jeszcze bardziej bolało. Czułem ukłucie w moim sercu. Wspomnienie tego co się przed chwilą stało znowu przyprawiało mnie o kolejne potoki łez. Usiadłem pod drzewem i płakałem. Chciałbym umrzeć nie chcę czuć już tego bólu.
Kageyama Tobio
Szybko oderwałem się od niej w chwili kiedy zauważyłem zapłakaną twarz Hinaty. On pobiegł. Miałem już biec za nim ale Erina złapała mnie za rękę.
- Zostaw go.
- Nie mogę - odrzekłem.
- Co on ma takiego? Jest tylko niskim nic nie znaczącym karzełkiem.
- Ma wszystko to czego ty nie masz a dla mnie jest najbardziej znaczącą osobą w moim życiu - powiedziałem i szybkim krokiem postanowiłem go poszukać.
Z godzinę szukałem go w alejkach, w sklepach i innych zakamarkach. Może wrócił do pokoju. Szybko pobiegłem to sparwdzić. Po dwudziestu minutach byłem już na miejscu. Udałem się do naszego pokoju ale był on zamknięty. Sprawdziłem na plaży też ani śladu. Postanowiłem pójść w stronę klifu na który natchnęliśmy się podczas chodzenia po lesie. Zauważyłem Hinatę na końcu klifu. Szybko pobiegłem w jego kierunku.
- Hinata! - chłopak na te słowa odwrócił się w moją stronę.
Stałem koło niego.
- Daj mi rękę - kiedy miał podać mi dłoń jego noga zsuneła się z urwiska
Zdążyłem złapać jego rękę w czasie.
- Kocham cię Tobio ale nie chcę już czuć tego bólu - po tych słowach puścił się mojej ręki.
- Nie! Hinata! - krzyczałem.
Ostatnie co widziałem to jego uśmiech. Czemu to tak się stało? Do oczu napłynęły mi łzy, które lały się strumieniami.
Zbliżamy się ku końcowi jeszcze tylko został jeden rozdział. Nie wiem co jeszcze napisać więc się z wami pożegnam. No to do zakończenia.
Pozdrawiam KatiryChan ♥️
PS. Zmieniłam trochę treść opowiadania oraz poprawiłam błędy na tyle ile mogłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro