Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12: Wszystko w normie?

Hinata Shouyou

Wstałem z łóżka trochę wcześniej. Widziałem kręcącego się Kageyamę. Podeszłem do niego po policzkach zlatywały mu co chwilę nowe łzy. Odskoczyłem lekko wystraszony. Czy powinienem go obudzić?

- Kageyama - wstrząsłem lekko chłopakiem.

- Kageyama wstajemy! - znowu nim wstrząsłem tylko trochę mocniej.

Nic na niego nie działo, więc postanowiłem go zrzucić z łóżka. Chyba to jedyne wyjście. Mam nadzieję, że nie obudziłem jeszcze Yamaguchiego i Tsukishimy.

- Ał. To był sen? Może trafiłem do nieba? - o czym on bredzi? To brzmi trochę niepokojąco.

- Kageyama? - popatrzył na mnie jakby zobaczył ducha.

- Hinata? Nic ci nie jest? - podszedł do mnie i zaczął mnie obmacywać z każdej strony.

- N-nie czemu tak się dziwnie zachowujesz, napewno nic ci nie jest?- nic nie odpowiadając wbił się w moje usta.

Odwzajemniłem pocałunek. Co to ma być? Jednak tak jak ja miałem koszmar to może on też miał? Kageyama odsunął się i po chwili mnie przytulił.

- Nie zostawiaj mnie nigdy, dobrze? - szepnął jeszcze mocniej mnie przytulając

- Dobrze.

Chłopak mnie puścił a spojrzałem na zagarek, który wskazywał godzinę piątą pięćdziesiąt.

- Kageyama chcesz się gdzieś przejść?- spytałem cicho.

Chłopak kiwnął twierdzącą głową. Przebraliśmy się i wyszliśmy z pokoju. Udaliśmy się na plażę. Słońce było już nad horyzontem. Postanowiliśmy się przejść do latarni morskiej skoro mamy dużo czasu do ósmej. Podczas drogi zauważyłem w morzu małą kulkę, postanowił ją wyłowić. Podszedłem do brzegu morza i kucnąłem. Po chwili wyłowiłem szklaną kulkę i pokazałem ją Kageyamie.

- Śliczna, co nie? - powiedziałem patrząc na błyszczącą się w słońcu kulkę.

- Zwykła kulka - odpowiedział patrząc się na dłoń w której trzymałem dany przedmiot.

- Ej! - zrobiłem naburmuszoną minę.

Kageyama na mnie popatrzył i uśmiechnął się pod nosem. Po niecałych piętnastu minutach doszliśmy pod latarnie.

- Wiesz co jest śliczniejsze od tej kulki?

- Nie wiem? Znasz śliczniejszą rzecz?

Kageyama złapał mnie za policzek i pocałował.

- Ty jesteś śliczny - powiedział

Momentalnie się zaczerwieniłem. Co mu przyszło na prawienie kompletów. Jednak jego słowa wprowadziły moje serce o szybsze bicie. Chłopak odwrócił głowę w drugą stronę także zarumieniony. Zrobiłem to co chciałem. Ochlapałem wodą wyższego.

- Ej co jest? Hinata!? - spojrzał na mnie i postanowił się odwdzięczyć.

Nie wiem ile się tak chlapaliśmy ale na pewno kilka dobrych minut. Niewiedząc nawet kiedy potchnąłem się. Złapałem się kuszulki Kageyamy jednak zamiast utrzymać równowagę obaj wpadliśmy do wody.  Wybuchnęliśmy nagle śmiechem. Kageyama pocałował mnie jeszcze i pomógł wstać. Postanowiliśmy wrócić do hotelu zmienić ciuchy. Dotarliśmy na miejsce kilka minut przed siódmą. Weszliśmy do pokoju widząc nadzych współlokatorów już na nogach. Po chwili zobaczyliśmy jak Yamaguchi, który chciał nas przywitać oberwał poduszką.

- Co tu się dzieje? - powiedziałem w tym samym momencie co Kageyama.

Po minucie widzieliśmy biegającego libero z poduszką w ręku po pokoju, goniącego Tanaką-senpai'a

- O już jesteście? Gdzie byliście i czemu jesteście cali mokrzy? - spytał Nishinoya-senpai.

- Byliśmy na plaży i wpadliśmy do wody podczas bitwy na chlapanie dlatego wróciliśmy się prze... - nie dokączyłem zdania, ponieważ drzwi za nami się otworzyły i usłyszałem groźny głos kapitana.

- Co tu się dzieje?! - wszyscy ucichli gdy usłyszeli zdenerwowany głos Daichiego.

- Ktoś mi to wy... - kapitan nie dokończył bo dostał poduszką w twarz.

Po chwili libero wybuchł śmiechem a za nim Tanaką-senpai. Mnie, Kageyamę, Yamaguchiego i Tsukishimę w tym  momencie przeszły dreszcze. Wiedzieliśmy już, że to nie skończy się dla nas przyjemnnie. Kapitan kazał nam zrobić dwadzieścia rund w tą i z powrotem do morza. Czemu nam się również oberwało? Wszyscy pierwszoklasiści popatrzyli groźnym wzrokiem na naszego libero i skrzydłowego.

- No co? - spytał zdziwiony Noya-senpai.

Kiedy zdyszani zrobiliśmy dwadzieścia rund w tą i z powrotem udaliśmy się na śniadanie.

Kageyama Tobio

Wszystko to, to był tylko zły sen ale był tak realistyczny, że byłem pewny, że to co się wydarzyło było prawdą. Po zjedzeniu czekał nas trening z dziewczynami. Czuję się jakbym cofnął się w czasie. Były one na miejscu kiedy my przyszliśmy.

- Kageyama wymieńmy się numerami? - spytała Erin

Popatrzyłem kątem oka na Hinatę przyglądał nam się ze smutnym wzrokiem dlatego więc postanowiłem odmówić.

- Wybacz nie zabrałem ze sobą telefonu, może następnym razem Erin.

Zaczęliśmy mecz. Podczas gry Hinacie jak wtedy zaczęła lecieć krew z nosa. Tym razem to ja postanowiłem, że pójdę z nim do łazienki a nie Tsukishima. Wyrzalił on się wtedy temu okularnikowi zamiast powiedzieć mi o co biega.

- Hinata wszystko z tobą dobrze? - spytałem troskliwym głosem.

- Tak nie martw się - powiedział.

Pomogłem mu zatrzymać krwotok. Chwilę odpoczęliśmi i wróciliśmy na mecz. Jednak chłopak nie powiedział mi co go martwi. Po skończoniej grze trener dał nam wolny czas do wieczora. Postanowiliśmy udać się z Tsukishimą i Yamaguchim do pobliskiego miasteczka. Dzieje się tak jak we śnie jednak trochę inaczej. W miasteczku było pełno sklepów z pamiątkami. Podczas drogi Yamaguchi zaciągnął nas do budki do robienia zdjęć. Na początku z Tsukishimą nie chcieliśmy się zgodzić ale chłopaki nas jakoś przekonali. Weszliśmy do budki i zrobiliśmy wspólne zdjęcia.

Po tym postanowiliśmy pójść wszyscy na lody. Weszliśmy do pobliskiej kawiarni i zamówiliśmy wszyscy lody bananowo-truskawkowe z orzechową posypką. Były takie jak w tym głupim śnie. Siedzieliśmy przy oknie. Patrzyłem się w okno i zauważyłem Erin z jej koleżanką. Postanowiłem pójść z nią porozmawiać. Trzeba to zakończyć zanim się to źle skończy. Nikt nie umrze.

- Zaraz wrócę zobaczyłem coś interesującego - szybko wstałem od stolika i wyszedłem z lokalu zostawiając zdziwionych chłopaków.

Podbiegłem do jednego ze stoisk gdzie stała Erin.

- Musimy porozmawiać.

- W końcu odczepiłeś od tego rudzielca, to może gdzieś pójdziemy?- złapała mnie pod ramię ale szybko się odsunęłem.

- Posłuchaj mnie. Może kiedyś się przyjaźniliśmy ale zerwaliśmy nasze releacje, więc jeżeli liczyłaś na coś z mojej strony to się pomyliłaś. - po chwili dostałem w policzek.

- Nie rozumiem co ty w nim widzisz!  - mówiła z łzami w oczach przez co ludzie mam wrażenie, że na nas spoglądali.

- Zobaczysz jeszcze tego pożałujesz - powiedziała i poszła a za nią ruszyła jej rudowłosa koleżanka.

Po bardzo ciekawej rozmowie postanowiłem wrócić do chłopaków w kawiarni. Wszedłem do środka i podeszłem do stolika przy którym jeszcze siedzieli koledzy z drużyny.

- Już jestem - powiedziałem siadając przy stoliku.

- Gdzieś tak wyleciał? - spytał

- A zobaczyłem kogoś przypominającego mojego kuzyna ale się pomyliłem - powiedziałem bez entuzjazmu.

- Nie wierzę ,,Król" się pomylił - powiedział z kpiną Tsukishima.

- Coś powiedział?!

- No patrzcie nasz ,,Król" ogłuchł.

Hinata Shouyou

Kageyama z Tsukishimą zaczęli się nawzajem przezywać gdy natomiast ja z Yamaguchim siedzieliśmy cicho. Po chwili postanowiliśmy ich obu uspokoić ale zanim się obejrzeliśmy zostaliśmy wyrzuceni z lokalu.

- I co żeście narobili? - powiedzieliśmy w tym samym momencie z Yamaguchim będąc trochę zdenerwowanymi.

Obaj się nie odezwali.

- Dobra bo za niedługo będziemy musieli wracać, więc może zróbmy coś fajnego na koniec dnia.

- Hinata ma rację - poparł mnie Yamaguchi.

- No dobra ale co co chcecie jeszcze zrobić? - spytał Tsukishima.

Chwile się zastanawiałem ale nie mogłem nic wymyślić.

- A może pójdziemy do salonu z grami, który na początku omijaliśmy? - zaproponował piegowaty.

- Co wy na to?

- Może być.- odrzekł Tsukishima.

Do salonu z grami doszliśmy po jedenastu minutach ale okazało się, że salon był już zamknięty.

- No trudno, wracajmy - powiedział Kageyama.

- A chciałam sobie pograć - westchnąłem i dołączyłem do chłopaków z przodu.

Podczas drogi wiał chłodny wiatr i zrobiło mi się trochę zimno. Kageyama miał na sobie bluzę ale mu zazdroszcze. Papatrzyłem się na Kageyamę i w tym momencie nasze wzroki się spotkały a mnie przeszedł chłód wiatru i zacząłem się trzęść trochę z zimna. Po chwili poczułem na sobie coś ciepłego.

- Jeszcze mi się przeziębisz - powiedział Kageyama.

- Dzięki - odpowiedziałem uśmiechając się.

Kageyama złapał mnie jeszcze za rękę a mi zrobiło się od razu cieplej. Po około piętnastu minutach doszliśmy do hotelu. Każdy poszedł się umyć i położyliśmy się spać. Kiedy wszyscy już zasnęli to ja nednak cały czas nie mogłem zmrużyć oka. Postanowiłem położyć się koło Kageyamy. Podszesłem cicho do jego łóżka i po cichu wlazłem mu pod pierzynę. Poczułem jak ręce chłopaka oplatają mnie w pasie.

- Nieładnie się tak do kogoś zakradać - szepnął mi do ucha.

Obróciłem się w jego stronę a on pocałował mnie w czoło.

- Kocham cię Shouyou.

- Ja ciebie też Tobio.

Niedługo potem oboje zasnęliśmy.

Przepraszam, że nie było tak dawno rozdziału ale w końcu udało mi się go napisać. Ale ciekawe czemu kontynuowałam tę książkę? Na początku miała się skończyć śmiercią któregoś z naszych bohaterów ale pomyślałam pewnego dnia, że chyba dalej będę pisała tę książkę i tak właśnie jej nie zakończyłam.

Pozdrowienia KatiryChan

PS. Zmieniłam trochę treść opowiadania oraz poprawiłam błędy na tyle ile mogłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro