Epilog
Minął od tamtego dnia dłuższy czas. Polska wrócił do szkoły, gdzie, można powiedzieć, stał się sławny ( i musiał ukrywać się za Litwą, bo podchodzili do niego ludzie, których nawet nie znał ). Jeżeli chodzi o przyjaźń jego i Litwy, to została odnowiona i to chyba na już zawsze. W dodatku Rosja stał się milszy i tak jak chciał, Feliks od nowa zaczął go lubić.
Swoim czynem okropnie zaimponował jednej dziewczynie, Węgry, która chyba się w nim zakochała, bo cały czas za nim chodziła i w razie czego proponowała pomoc i jej patelnię.
Pewnie pytacie, co na to wszystko Prusy? Ach, Gilbert... Taki był zdziwiony, kiedy zobaczył Polskę, że myślał, że zobaczył jego ducha, który przyszedł go nawiedzić. Kiedy wreszcie sobie to przyswoił i zrozumiał, że cudem Feliks odzyskał życie, nie zmienił swojego zachowania co do niego ( chociaż trudno mu przyznać, że się z tego cieszył ). Łukasiewicz nienawidził go jeszcze bardziej niż wcześniej.
A co z domem Polski? Ivan proponował mu mieszkanie u siebie, więc Łukasiewicz nawet nie myśląc, zgodził się na to, dostając bardzo ładny pokój w rosyjskim domu. Co prawda, miał jeszcze domek nad rzeką, ale nie chciał mieszkać sam, kiedy ma kochających kuzynów i przyjaciela.
Wspomnieć mogę tu jeszcze o Czechach i Słowacji, którzy bardzo ucieszyli się, że ich kochany kuzynek wrócił cały i zdrowy. Nie wiedzieli oczywiście, że Feliks umarł, ale Polska nie chciał im tego powiedzieć, bo stwierdził, że to byłby zbyt duży wstrząs dla nich i niewiele by z tego zrozumieli. Łukasiewicz nigdy nie zapomni głosu Alice, mówiącego: Jak mogłeś nas tak przestraszyć? Nie rób tak już nigdy więcej! Na szczęście Jakub nie był taki, jak jego siostra i poklepał kuzyna po plecach mówiąc: Cały czas wierzyłem, że wrócisz. Nie zostawiłbyś przecież swojego ulubionego kuzyna na pastwę Alice, prawda?
Odejdźmy teraz do jednego z dni wakacyjnych, bardzo słonecznych i przyjemnych. Feliks wtedy spał jeszcze, bo była godzina dopiero dziesiąta. I spałby dalej, gdyby nie Litwa, który z wesołym powitaniem wpadł do jego pokoju.
— Wszystkiego najlepszego, Polsko, z okazji urodzin!
Polska przetarł wtedy oczy i z oburzeniem popatrzył na Taurysa. Widząc jednak w jego dłoniach pakunek, od razu poderwał się z łóżka, po czym wziął prezent w swoje ręce.
— A z jakiej to okazji? — zapytał, jakby zupełnie nie słyszał Litwy.
— No, jak to? — zdziwił się Laurinaitis — Masz dzisiaj urodziny! Dwudziesty drugi lipiec dzisiaj!
— Urodziny, Liciek... — Łukasiewicz położył się z powrotem — Urodziny to mam jedenastego listopada. Ale chętnie przyjmę prezenty. Masz jeszcze jakieś?
Tak oto doszliśmy do końca, moi drodzy.
Na początku tej notki, chciałabym Wam wszystkim totalnie podziękować. Za te miłe komentarze, za PATZ, za te tysiąc gwiazdek, które zaraz się wbije, sześć tysięcy wyświetleń. Że byliście! Gdyby nie Wy, prawdopodobnie nie pisałbym tego teraz.
Mam nadzieję, że podobała się Wam książka. Pamiętam, kiedy zaczynałam ją pisać w czerwcu. I tak oto skończyłam książkę w pół roku!
I pytanie do Was. Mam wiele scen, które miały pojawić się w książce, ale jednak na nie nie nadszedł czas. Chcielibyście taki jakby rozdział bonusowy, w którym je zawrę? Piszcie w komentarzach.
Cóż mam tu jeszcze pisać?
Do zobaczenia i Szczęśliwego Nowego Roku!
Ff. K. P. M. 31.12.2018
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro