BONUS 2
JESTEŚCIE TUTAJ JESZCZE? XD
OKEJ, TO PRZECHODZIMY DO NOTKI PRZED BONUSEM.
To chyba jeden z dziwniejszych pomysłów xD
Nie wnikajmy w niego głębiej, dobrze?
Można powiedzieć, że to także nie jest dopracowane, bo z tego pomysłu zrezygnowałam ( z tego też powodu znana jest Wam, moi drodzy, zupełnie inna wersja zerwania przyjaźni Polski i Litwy ).
Zapraszam zatem to czytania tego wariactwa!
— Te, Polsha!
Polska odwrócił głowę. A, no tak. To Rosja, wraz z Prusami, upomina się o zakład. W sumie zakład bardzo głupi, jego zdaniem, ale czego się nie robi dla honoru?
— No?
— Masz. — Beilschmidt wepchnął Feliksowi worek do rąk.
— Tylko przez przerwę? — upewnił się Łukasiewicz.
— Tylko, towarzyszu. — odparł Braginski.
Polska mruknął coś niezrozumiale pod nosem, po czym poszedł w stronę łazienki. Za nim Rosja i Prusy, ledwie utrzymujący się na nogach od powstrzymywanego śmiechu. Zatrzasnął się w kabinie, a po chwili z niej wyszedł. Wtedy Gilbert już nie mógł się powstrzymywać i wybuchnął śmiechem, lądując na ścianie. Widok Feliksa w spódniczce był zbyt śmieszny. Łukasiewicza to nie śmieszyło wcale. Wystawił im obu język i złożył ręce. Został wtedy wypchany z łazienki przez Ivana. Na korytarz. Pełen ludzi.
Uśmiechnął się głupio, po czym przeszedł przez korytarz z wysoko podniesioną głową, nie zważając na zebranych wokół uczniów.
— Generalnie kiedyś cię zabiję, Beilschmidt. Ciebie Rosjo zresztą też. — powiedział cicho.
Już czuł na sobie te spojrzenia, już słyszał te śmiechy. Pozostaje jedno pytanie... Gdzie się podziewa teraz Litwa? A może i lepiej, że tego wszystkiego nie widzi. Zdecydowanie lepiej.
Litwa jednak był. I to w pobliżu. Zauważywszy całą sytuację, złapał przyjaciela za ramię. Ten zaraz odwrócił ku niemu głowę.
— Co ty robisz? — zapytał Taurys.
— Nie tracę honoru. — odparł Feliks.
— Ale...
— Milcz, Liciek.
I sobie poszedł. Laurinaitis nie mógł patrzeć na to, jak Polska robi z siebie pajaca. Podbiegł do niego i znowu złapał go za ramię, po czym zaciągnął go do jednej z klas ( aktualnie nieużywanych ), trzaskając za sobą drzwiami. Nim Feliks zdążył się odezwać, zapytał:
— Co ty wyprawiasz? Nie widzisz, że robisz z siebie pośmiewisko? To pewnie Rosja i Prusy ci kazali, tak? I ty się zgadzasz na takie rzeczy?
— Stop, stop. Liciek, jestem człowiekiem z totalnym honorem i generalnie nie pozwolę sobie na to, żebym przez chociażby takiego Rosję go stracił. Nie, nie, nie. Może ty tak, ale ja nie. — odparł jasnowłosy, składając ręce.
— Czyli co? Wiecznie będziesz się słuchał tych dwóch palantów, bo stracisz honor? Oni będą wymyślać coraz gorsze rzeczy, a...
— Zastopuj, Liciek...
— Nie, nie zastopuję. Ja po prostu nie chcę, żebyś robił z siebie idiotę!
— Ale, Li..
— Albo oni, albo ja.
Polska zmarszczył brwi. On mu każe wybierać między honorem, a nim? Nie mówi chyba na poważnie! Milczał.
— Nie chcesz wybrać? Mam dokonać wyboru za ciebie?
Po jego głosie stwierdził, że jest zdenerwowany. A skoro jest zdenerwowany, to na pewno wybierze... Nie.
— Licia! — zawołał Łukasiewicz.
— Idź, no dalej. Biegnij do nich, bo jeszcze kolejne wyzwanie przegapisz. A na naszą przyjaźń już nie licz. — to powiedziawszy, Litwa wyszedł z klasy, równo z dzwonkiem.
Yaaaa... Dobrze, że to nie to jest oficjalnym rozdziałem, nie? BO TO NAWET NIE MA SENSU XD
~To jest strasznee, co ja miałam w łbiee...~
Będą jeszcze bonusy, jak mi się zechce ruszyć dupsko.
Ok, nieważne, spotkamy się chyba w następnym bonusie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro