BONUS 1
Ostrzegam Was przed głupotą tego niby rozdziału xD
Nie jest on dopracowany ( myśl o tym rozdziale przeszła mi tylko przez głowę, ale ostatecznie jej nie zapisałam ).
Zapraszam do czytania.
Litwa wrócił do domu. Kiedy Polska mu powiedział, że będzie grzeczny i dom nie będzie stał na dachu, nie za bardzo w to uwierzył i martwił się, że Feliks mógł sobie coś zrobić, mimo że nie był już przecież dzieckiem. Odetchnął, po czym otworzył drzwi.
Wszystko wyglądało normalnie i stało na swoim miejscu.
— Polsko, wróciłem! — zawołał, po czym wszedł do domu, zamykając za sobą drzwi.
Nie dostał odpowiedzi. Zapewne Łukasiewicz siedzi w swoim pokoju, na górze. Poszedł więc ku niemu. Dopiero się zdziwił, kiedy otworzył drzwi jego pokoju. Wy także byście się zdziwili, gdybyście zobaczyli swojego przyjaciela siedzącego na łóżku z szarą kozą na kolanach.
— O, Liciek!
— Polsko... Czy to jest koza?... — zapytał Taurys.
— Dzikich kucyków nie ma w okolicy... Ale patrzaj, jaka ona totalnie urocza! — Polska wstał z łóżka, podstawiając zwierzę Litwie pod nos — Nazywa się Taurys! Przywitaj się z Licią.
Koza polizała Litwę w nos. Szatyn cofnął się, wycierając się rękawem.
— Wynieś ją stąd!
— Ale Licia!
— Wynieś ją stąd.
— Dlaczego? No, Licia...
— To ja ją wyniosę. — wziął zwierzę w ręce i poszedł ku wyjściu z domu.
— Nie! Zostaw, zostaw!
Laurinaitis wypuścił ja na pole, a ona od razu gdzieś pobiegła. Zaraz za nim zjawił się Feliks.
— Taurys! — zawołał Łukasiewicz.
— Żadnych kóz w domu. — powiedział Litwa — Ona i tak powinna żyć na wolności. I ciebie i tak nie lubiła.
Tak się prezentuje pierwszy rozdział bonusowy. Nie wiem, co to w ogóle miało znaczyć, ale dobrze...
Czekajcie na następny bonus! ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro