3. Kiedy broni cię przed niegrzecznymi uczniami
Shu Sakamaki
Przechadzałaś się wolnym krokiem po korytarzu. Jest teraz długa przerwa, więc masz sporo czasu na odpoczynek.
Nagle usłyszałaś jakieś wrzaski, dobiegające z jakiejś klasy. Postanowiłaś sprawdzić, co się tam dzieję. Na korytarzach nie było praktycznie żadnego ucznia.
Uchyliłaś lekko drzwi, a potem ujrzałaś dwóch uczniów, którzy mieli na twarzy założone maski, a metr przed nimi chłopaka z zakrwawionym nosem. Nie mogłaś uwierzyć w to, co widzisz. Postanowiłaś zareagować na ten wybryk.
Otworzyłaś szerzej drzwi i patrzyłaś na nich. Nie zwracałaś uwagi na twoje dygoczące od lekkiego strachu nogi. Myślałaś tylko o tym, aby tego kogoś uratować.
- Laska, co ty tu robisz? - Odezwał się jeden z nich.
- Zostawcie tego chłopaka w spokoju! - Rozkazałaś lekko drżącym głosem.
- Rozkazujesz nam? - Zaśmiał się drwiąco.
Spojrzałaś na poszkodowanego. Ruchem ręki pokazał ci abyś uciekała, lecz go nie posłuchałaś. Wzięłaś głęboki wdech i wróciłaś wzrokiem na tych chuliganów.
- Teraz będziesz miała przerąbane. - Powiedział drugi strzykając palcami. - Nie chcieliśmy mieć świadków, więc wybraliśmy to miejsce, lecz pojawiłaś się ty i wszystko zepsułaś. Mamy obawy, że wszystko powiesz nauczycielom.
Zaczął się do ciebie zbliżać, więc jak najszybciej cofałaś się do tyłu. Chciałaś już uciekać, lecz pierwszy zamknął przed tobą drzwi. Stałaś przerażona i zaczęłaś rozglądać się za ucieczką.
Chłopak złapał cię za koszulę i przyciągnął ku swojej twarzy. Zamknęłaś oczy, a w myślach modliłaś się, aby mocno nie oberwać.
- Oi, nie uczyli cię, że kobiet się nie bije? - Usłyszałaś nagle znajomy głos. Otworzyłaś oczy, a w rogu sali zobaczyłaś leżącego Shu. Uczniowie natychmiast spojrzeli w tamtą stronę oraz puścili twoje ubranie.
- Skąd się tu wziąłeś?! - Odezwali się. - Nie było cię tu!
- Ciszej... - Mruknął. - Zadałem pierwszy pytanie...
- Tch! Nie wtrącaj się!
Nadal przerażona patrzyłaś na tą zaistniałą sytuację.
- Pobijesz mnie? - Uśmiechnął się pod nosem Shu.
- Ha, ha, jeśli tego chcesz to bardzo proszę. Nie wiemy co to znaczy litość.
- Tak się składa, że ja też. - Odpowiedział.
- A co? Robimy dwa na jednego?
Shu wstał z podłogi i się przyciągnął. Zauważyłaś lekkie zdziwienie niegrzecznych uczniów. Blond włosy chłopak był chyba z 25 centymetrów wyższy od nich. Po ich minach można stwierdzić, iż chcą się wycofać.
- No. Możecie zacząć. - Ziewnął Shu.
- Ej, stary. Spadajmy. Woźna idzie. - Odezwał się drugi.
Szybko wybiegli z klasy, na co od razu wychyliłaś głowę zza drzwi. Tak naprawdę żadna woźna nie szła.
- Upierdliwi... - Westchnął.
- Dziękuję Shu... - Powiedziałaś.
- Hm. Co ci przyszło do głowy, żeby do nich podchodzić. - Dotknął palcem twojego czoła, a następnie skierował się w stronę drzwi. - Przynajmniej zajmij się poszkodowanym... - Powiedział i wyszedł.
Reiji Sakamaki
Opierałaś się o ścianę odpoczywając po męczącej lekcji zwaną też chemią, gdy nagle podszedł do ciebie chłopak, który był ze starszego rocznika. Posiadał czarne włosy i oczy.
- Wyjmuj pieniądze. - Powiedział na co otworzyłaś szerzej oczy.
- Słucham...? Z jakiej racji?
- Powiedziałem wyjmuj pieniądze! - Krzyknął.
Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę z tego, że jest to szkolny łobuz, który uwielbia dokuczać młodszym od siebie.
- Nie mam. - Powiedziałaś drżącym głosem.
- A ładnie to tak kłamać? - Jego dłoń znalazła się teraz na twoim policzku, przez co dostałaś lekkich dreszczy.
- Z-zostaw mnie! Mówię prawdę!
Chłopak pociągnął cię za bluzkę na co pisnęłaś cichutko. Na korytarzu nikogo nie było. Tylko ty i on. Byłaś bezradna.
- Nie słyszałeś co powiedziała? Zostaw ją. - Usłyszałaś po chwili. Zobaczyłaś Reiji'ego stojącego obok was. Ucieszyłaś się na jego widok.
- Spadaj okularniku. - Warknął.
- No cóż... stwierdzam, iż powinieneś udać się do laryngologa, ponieważ ja usłyszałem jej głos z daleka.
Czarnowłosy puścił cię, na co ty trochę się uspokoiłaś.
- Podskakujesz, co? Za kogo ty się uważasz? - Powiedział drwiąco.
- Za ucznia, który wie co to znaczy szacunek do kobiet. - Poprawił swoje okulary.
- Tch... szkoda na ciebie czasu. A ty laska... nie myśl sobie, że ci tak łatwo odpuszczę. - Powiedział i odszedł chowając ręce w kieszeń.
Położyłaś dłoń na swojej klatce piersiowej i uśmiechnęłaś się z poczucia ulgi.
- Dziękuję Reiji-San.
- Nie ma za co. Mam nadzieję, że nic ci poważnego nie zrobił.
Pokiwałaś przecząco głową.
- To świetnie. Wybacz, muszę już iść. - Po tych słowach ruszył przed siebie.
Laito Sakamaki
Od jakiegoś czasu jeden z niegrzecznych uczniów bardzo się ciebie uczepił. Ciągle ci dokucza i poniża. Nie sprzeciwiasz mu się, ponieważ wiesz, że może ci coś zrobić o wiele gorszego niż teraz.
Właśnie wracałaś z łazienki. Kiedy doszłaś do swojego plecaka zauważyłaś, że jest on wywinięty na drugą stronę. Westchnęłaś smutna, ukucnęłaś i zaczęłaś poprawiać plecak. Usłyszałaś śmiech chłopaka, który zrobił właśnie tego psikusa. Nie ukrywajmy, przez chwilę w oku pojawiła ci się łza. Naprawdę masz już go dosyć.
- Ohayõ [T/I]-chan! - Obok ciebie stanął Laito Sakamaki. Widząc twoją przygnębioną minę ukucnął obok ciebie. - Co się stało?
- N-nic takiego. - Odpowiedziałaś powstrzymując się od uronienia łez.
W tym samym czasie znowu usłyszałaś śmiech szkolnego łobuza, na co spojrzałaś na niego kątem oka. Rudowłosy również spojrzał w tamtą stronę, a następnie przybrał dość poważną minę.
- To on ci wywinął plecak? - Spytał się wskazując lekko ruchem głowy na ucznia.
Nie wiedziałaś, czy powiedzieć mu prawdę, czy może skłamać, lecz nie mogłaś już dłużej trzymać emocji w sobie. Kiwnęłaś twierdząco głową i poprawiłaś kosmyk włosów.
- Ja się tym zajmę... - Powiedział prostując się, na co ty od razu podniosłaś głowę do góry i złapałaś go za rękaw koszuli.
- Nie idź... jeszcze tobie coś zrobi.
- Nie pozwolę, aby naśmiewał się z takiej biednej i bezbronnej dziewczyny jak ty. - Powiedział i zmierzył w stronę chuligana.
Podszedł do niego i przywalił mu pięścią w twarz. Ze zdziwienia otworzyłaś szerzej oczy i zakryłaś usta dłonią.
Niegrzeczny uczeń upadł na podłogę, przeklnął i złapał się za bolące miejsce.
- Pojebało cię?! - Krzyknął w stronę rudowłosego. - Jesteś jakiś nienormalny?!
- Ja nienormalny? - Zaśmiał się. - Uważam, że to właśnie ty jesteś tu nienormalny.
Uczeń warknął i rzucił się na Laito. W tym samym momencie przyszedł dyrektor i oddzielił ich od siebie.
- Ej ej! Spokój! - Wykrzyczał dyrektor. - Wy dwaj, marsz do mojego gabinetu!
Chłopcy posłuchali się i zmierzali w stronę wspomnianego wcześniej pokoju. Laito spojrzał na ciebie z miną typu: "Wszystko będzie dobrze".
Byłaś mu naprawdę wdzięczna.
Kanato Sakamaki
Właśnie wyszłaś na plac szkoły, aby się przewietrzyć. W szkole było naprawdę gorąco.
Szłaś już pare minut, gdy nagle zauważyłaś uczennice, która właśnie kończyła palić papierosa. Od razu wiedziałaś, kto to jest. Chciałaś się już wycofać, gdy nagle usłyszałaś jej głos:
- Ej ty. Stój.
Zatrzymałaś się, przez co po twoim czole spłynęła kropla potu. Odwróciłaś się do niej i zauważyłaś, że dziewczyna zaczęła do ciebie podchodzić.
- Widziałaś to? - Spytała poważnym głosem.
- To, to znaczy co?
- No, że paliłam.
Nie chciałaś jej okłamywać, więc bez chwili namysłu odpowiedziałaś:
- Widziałam...
- Cholera... - Szepnęła i podeszła bliżej ciebie. Dzieliły was tylko dwa metry. - Jesteś w samorządzie szkolnym, mam rację?
- Um... tak...
Podeszła bliżej i złapała cię za koszule.
- Mam nadzieję, że nie powiesz tego nauczycielom. - Syknęła. Czułaś od niej ostry zapach dymu po fajkach. Nie mogłaś wytrzymać i kaszlnęłaś.
- Oi, zostaw [T/I]. - Usłyszałaś dobrze znany ci głos. Był to Kanato.
- He? - Odwróciła się do niego oraz puściła twoje ciuchy. - Czego tu szukasz?
- Odczep się od niej. - Powiedział poważnym tonem.
- A co, jeśli tego nie zrobię? - Odpowiedziała z szyderczym uśmiechem.
Spojrzałaś na fioletowłosego, który zrobił teraz sadystyczną minę. Z jego worami pod oczami wyglądało to naprawdę creepy.
- Z wielką chęcią zrobię z ciebie lalkę, którą umieszczę w swojej kolekcji.
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy i wycofała się.
- Cholera... nie ma co dalej ciągnąc tego... - Powiedziała do siebie, a następnie zwróciła się do ciebie. - Jeśli powiesz o tym nauczycielom, pożałujesz tego. - I odeszła.
Odetchnęłaś i zwróciłaś się do Kanato:
- Bardzi ci dziękuję, gdyby nie ty...
- Nie ma za co. - Powiedział i odszedł. Co za tajemniczy chłopak...
Ayato Sakamaki
Siedziałaś spokojnie na ławce i odpoczywałaś. Nagle podszedł do ciebie chłopak, który umieścił swoją rękę obok twojej głowy. Spojrzałaś na niego zdziwiona a ten odezwał się:
- Hej laluniu. Chodzą ploty, że sprzedajesz swoje nagie zdjęcia.
- Co?! Nie sprzedaję żadnych nagich fotek!
Zdałaś sobie sprawę z tego, że chłopak, który stoi właśnie przed tobą, jest to najgorszy uczeń w szkole. Nie dość, że dokucza, przezywa to jeszcze wymyśla przeróżne kłamstwa. Praktycznie nikt go nie lubi w szkole, bo wiedzą jakim jest dupkiem. Rozejrzałaś się chwilowo po korytarzu. Był pusty...
- Zamknij się. Nie chcemy chyba, żeby ktoś to usłyszał hmm? - Uśmiechnął się przebiegle i położył palec na twoich ustach.
- N-nie dotykaj mnie! - Strąciłaś jego rękę i wstałaś z ławki. Chciałaś już uciekać, lecz ten złapał cię za włosy i przyciągnął do siebie.
- No nieźle. Nawet nie wiesz, jak mnie podniecasz. - Zaśmiał ci się w ucho, na co ty lekko się wzdrygnęłaś. - Na jutro, grzecznie przyniesiesz mi te fotki, jasne? Bo jak nie, to gorzko tego pożałujesz.
- Oi. - Usłyszałaś nagle. Centralnie przed tobą stał Ayato. Niegrzeczny uczeń spojrzał gwałtownie na niego i przeklnął pod nosem. - Puść ją.
- Nie wtrącaj się. - Warknął uczeń.
- Powiedziałem, puść ją. Czegoś nie zrozumiałeś? Może mam ci to wyryć na czole? Czy może od razu strzelić ci w ryj?
Puścił cię tym samym rzucając cię na ścianę.
- Kozaczysz, co? - Zaśmiał się pod nosem. - Chyba nie wiesz kim jestem.
- To chyba ty nie wiesz kim JA jestem. - Powiedział czerwonowłosy strzykając palcami.
Chuligan podbiegł do Ayato i zaczął wymachwiać pięściami. Czerwonowłosy unikał zwinnie niebezpiecznych ruchów, a następnie bez żadnego wysiłku wykręcił mu rękę. Uczeń przeklnął głośno i upadł na podłogę trzymając się za obolałe miejsce.
Ayato szybko podbiegł do ciebie, złapał za rękę i zaczął z tobą uciekać. Byłaś w totalnym szoku. Chłopak, który przywalił ci piłką, właśnie cię uratował.
Biegliście tak przez dwie minuty, kiedy wreszcie zatrzymaliście się przy sali chemicznej. Chłopak puścił twoją rękę i odetchnął.
- Dziękuję... - Powiedziałaś zdyszana. - Dziękuję, że mnie uratowałeś.
- Nie ma za co. Po prostu uważaj na następny raz. - Odpowiedział i odszedł.
Przez tą całą sytuację, zmieniłaś o nim zdanie... jednak potrafi być miły.
Subaru Sakamaki
Szłaś zamyślona przed siebie. Nie zdajesz sobie nawet sprawy kiedy odpływasz tak myślami, lecz wiesz przynajmniej, że zdarza się to dość często.
Nagle wpadłaś na jakąś osobę. Znowu nie patrzyłaś przed siebie...
- B-bardzo przepraszam! - Powiedziałaś i spojrzałaś na osobę. Był to jeden ze szkolnych łobuzów.
- Nie potrafisz patrzeć przed siebie?! - Warknął.
- Naprawdę przepraszam. Obiecuję, że to się już nigdy nie powtórzy...
- Hmm... - Zastanowił się chwilę. -Wybaczę ci, lecz nie za darmo. - Uśmiechnął się zadziornie i złapał twój podbródek.
- Hej, odsuń się od niej. - Obok was stanął Subaru.
- Subaru... - Warknął uczeń puszczając cię.
- Hm, cieszę się, że użyłeś mojego imienia, naprawdę... ale teraz daj jej spokój.
- Bo co mi zrobisz?
Na twarzy Subaru zauważyłaś większą irytację. Nie wytrzymał i po prostu mu przywalił w twarz. Poszkodowany złapał się za obolałe miejsce i syknął z bólu.
- Mam nadzieję, że zabolało, bo miałem nabić ci coś do tego rozumu.
Tamten przeklnął tylko i szybko się wycofał. Spojrzałaś na niego i odetchnęłaś z ulgą.
- Dziękuję...
- [T/I] mówiłem ci, abyś patrzyła na to, co się dookoła dzieję. Ostrzegałem cię przed niegrzecznymi uczniami.
- Wiem... przepraszam za to.
- Mhh, w porządku. Ale za to, stawiasz mi Pepsi.
- Hai! - Uśmiechnęłaś się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro