Nowy Początek
Ziemia niegdyś piękną i pełna życia na której żyli ludzie, niestety straciła swoje piękno przez straszliwych i bezwzględnych Saiyan. Nawet największy wojownik Ziemi nie dał rady stawić czoła licznemu i potężnemu wrogowi, najsilniejszy ludzie którzy przeżyli atak zostali złapani i przewiezieni do kopalń złota. Saiyan'ie niżej zklasywowani byli traktowani jak zwykli niewolnicy lub nawet gorzej. Jedynie Saiyan'in wychowany na Ziemi i garstka wojowników nadal walczy przeciw tyranii Saiyan.
- Rusz się robaku - krzyknął jeden z strażników popychając jednego z niewolników.
- Muszę coś zrobić.
- Tylko niczego nie próbuj Goku.
- Muszę to zrobić Krillan - pobiegł do miejsca gdzie stał strażnik.
- Goku! Nie - Krillan próbował powstrzymać Goku ale on okazał się szybszy nawet bez Natychmiastowego Przeniesienia.
Stanął między strażnikiem a rannym mężczyzną, w jego oczach był duch walki. Strażnik chciał uderzyć Goku ale on szybko zablokował cios w jednej ręce. Strażnik wiedział że nie ma szans z Goku więc zawołał posiłki. Wszyscy rzucili się na niego, Saiyan był w potrzasku. Jeden z strażników trzymał w ręku pistolet z igłą, strzyknoł w ramię Goku dziwną substancję dzięki której on stał się słaby. Goku czuł się słaby, nie mógł się ruszyć. Próbował coś powiedzieć ale język odmawiał posłuszeństwa, strażnik uderzył go w głowę po tym zemdlał i zabrali go do działu szpitalnego.
Goku był w pół przytomny, leżał na łóżku szpitalnym. Czuł dwie energie w pomieszczeniu, jedna jednak była ogromna i niesamowita. Usłyszał końcówkę rozmowy dwóch osób.
- I kiedy będzie mógł wrócić do kopalni?
- Nie wiem, Wasza Wysokości.
- Postaraj się by jak najszybciej wrócił do sprawności - odparł głos osoby która miała ogromną energię Ki - Jak się obudzi to masz go wysłać do mojego pokoju.
- Dobrze Wasza Wysokości - odparł doktor, Goku powoli zaczął budzić się. Lekarz podszedł i pomógł mu wstać, Goku miał pół otwarte oczy. Spojrzał na osobę o większej mocy, była to niski mężczyzna o czarnych szczypiastych włosach. Nosił Saiyan'ską zbroję i czerwoną pelerynę. Jego spojrzenie było pełne pewności i wyższości nad wszystkim. Goku dopiero po chwili domyślił się że niska postaci to tak naprawdę książę, szybko klęknoł i pocałował jego rękę. Ubiór Goku był cały brudny, jednak księcia to nie zraziło.
- Jak masz na imię?
- Son Goku, ale moje Saiyan'skie imię to Kakarotto, Wasza Wysokości.
- Dobrze Kakarotto, więc chodzi za mną - odwrócił się a na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech...
Jest to narazie to pierwszy rozdział, mam nadzieję że się spodobał, jeśli chcecie więcej to komentujcie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro