Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4prawda wychodzi na jaw cz 2

MARINETTE
-napewno nic jej nie będzie ciociu nie martw się- próbuję pocieszyć moją ciocię
-nie jestem pewna mari. A jak coś jej się stało?
Naglę rozlega się huk klóry oznacza tylko jedno - władca ciem znowu wypuścił akumę na łowy, która jak widać znalazła ofiarę. Patrzę na alyę, ona patrzy na mnie z miną mówiącą coś w stylu ,,co robimy biedra?''.
-biedronka i ruda kitka wkraczają do akcji - odpowiadam jej - tikki kropkuj!!!!
ALYA
-trixx do ataku- idę w ślady mojej przyjaciółki i też się przemienam. Jej mama i ciocia patrzą na nas jak na idiotki. Wychodzimy i biegniemy w stronę zaakumanizowanej

POTEM OCZAMI MARINETTE
Czarny kot się odmienił, Alya jest ranna a ja leżę ze związanymy rękami i nogami na ziemi.  związała mnie bandażem jak mumię przez co nie mogę nic zrobić nawet mówić ani widzieć bo mam też bandaże na tważy i ledwie mogę oddychać. Alya ratuj mnie
ALYA
Muszę uwolnić marinette to jedyny sposób. Podchodzę do niej i zaczynam zdejmować bandaże z jej tważy.
MARINETTE
Ktoś mnie uwalnia. To Alya!
- Alya... -  zaczynam ale nie dane mi skończyć bo akuma przygrzmociła alyi w głowę i zaczęła oplatać ją bandażem jak mnie. Kiedy skończyła zawiązała mi z powrotem bandaż na ustach. Świetnie...ale przynajmniej coś widzę...
ALYA
Budzę się i czuję że jestem związana. Mari leży koło mnie i się na mnie patrzy
-mari przepraszam - mówię ale mari się nie oddzywa. Dopiero po chwili zauważyłam że ma bandaże na tważy. Prubuję je zdiąc i w końcu mi się udaje. Przytulam się do niej na tyle ile mogę
- alya przepraszam że kazałam ci tu przyjść... -mówi fiołkowooka
-nie martw się biedra nic się nie stało
-napewno? - martwi się... Czuję to
-tak na pewno- położyłam głowę na jej klatce piersiowej żeby ją uspokoić.
MARINETTE
jak się uwolnić? Wiem
-odkropkuj - mam nadzieje że go mam.
-bug a boo,  rena!!! Nic wam nie jest,?
-zniszcz Jej naszyjnik kocie tylko nie daj sie walnąć bo skończysz jak my!
-jasne kotaklizm- zniszczył naszyjnik ale bazdaże nie znikają. Zaczynam się szarpać, nie zwracając uwagi na alyę która leży na mnie. Nic z tego nie uwolnię się i do tego się poraniłam ale przynajmniej bandaże krępujące alyę zniknęły. Podniosła mnie i zwiała
W DRODZIE DO DOMU
jestem osłabiona, Alya też straciła sporo krwi, ledwie idzie. Wyrwałam się żeby się nie męczyła ale po chwili znów mnie podniosła
-alya jesteś ranna, straciłaś dużo krwi musisz iść do szpitala
-ale co z tobą? 
-dam radę nie martw się
-jesteś związana nie możesz się ruszać
-to zabiesz mnie ze sobą do szpitala opatrzą nas obie
-jesteś ranna?
-poraniłam się kiedy próbowałam się uwolnić
W SZPITALU
wyjaśniłam wszystko lekarzowi który się nami zajmował. Zajął się narpierw alyą bo mu kazałam chociaż ona nalegała żeby narpierw mnie rozwązać. Kiedy alya była już opatrzona a lekarz zaczął mnie rozwiązywać wpadła moja mama z mamą alyi. Lekarz kazał im wyjść. Powiedział że potrzebujemy spokoju ale mama się upierała że chce zostać. Rozumiem że się o mnie martwi ale jestem superbohaterką i umiem o siebie zadbać.
-mari?  Śpisz?
-nie
-zostaniecie tu kilka tygodni bo macie rozległe obrażenia- co?
-ale co ze szkołą?
-wasze mamy powiedzą prawdę albo coś wymyślą
TYMCZASEM W TOKIO NARRACJA 3 OSOBOWA






























CDN

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro