Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12~"Tym cię przewyższyłem"


Rudowłosa biegła najszybciej jak tylko mogła. Bała się już najgorszego. Dotarła na drugą stronę zamku i znalazła Donatello na tarasie.

-Donnie!-zawołała rzucając mu się w ramiona.

-April-odparł zdziwiony.- Co się stało? Gdzie jest Natasha?

-Donnie, ona...-Rudowłosa się krztusiła.

-Ona nie żyje-odezwał się głos trzeci.

Dwójka popatrzyła w stronę balkonu. Na balustradzie stał Otar z rękami złożonymi na piersi ze złośliwym uśmiechem.

-Jesteś potworem!-krzyknęła nastolatka.- Zabiłeś własną siostrę!

-Zdrajczynię-poprawił ją.

Donatello stał jak wryty słysząc te słowa. Zaczęła w nim buzować złość i dzika siła. Wyciągnął kij marszcząc czoło.

-Zapłacisz mi za to-warknął.- Odebrałeś mi ją!

Ruszył na wampira wymierzając w niego drąg. On podskoczył, wylądował za nim i kopnął na balustradę. Żółw zawarczał i znowu przymierzył się do ataku. Otar złapał obiema rękami za kij po czym rzucił go na szklane drzwi tarasowe. Donnie starał się podnieść.

-Chcesz ją pomścić, ale masz w sobie za mało gniewu-zarechotał Król Wampirów.

-Ale nie jest sam!-zawołała April.

Nieoczekiwanie pojawiła się i zafundowała mu technikę Smoczego Ogona w... Tam gdzie faceta najbardziej boli. Otar skulił się łapiąc za to miejsce po czym jęknął. Rudowłosa wyciągnęła Tantō i Tessen ruszając do ataku. Wampir zablokował oba ostrza a następnie podciął jej nogi. Przeturlała się gdy wróg uderzył w ziemię pięścią. Miał nadzwyczajną siłę bo po walnięciu, ręka odbiła się na marmurowej podłodze. Dziewczyna uderzyła go noga w nos i szybko odskoczyła w tył. Wyciągnęła kołek umorusany jeszcze krwią Beatrice. Schowała wachlarz a potem ponownie zaatakowała. Chodziło o to by Otar zablokował Tantō. Zrobił to a April modląc się by jej ręka wytrzymała podniosła kołek do góry. Wampir nie dał się jednak podejść. Uderzył ją pięścią w twarz a potem rzucił o rzeźbione podpory balustrady. Kołek potoczył się do Donatello Żółw popatrzył na niego a potem odnalazł wzrokiem kunoichi. Otar szedł w jej stronę.

-Nie-wyszeptał.

Złapał za kołek, wziął kij i błyskawicznie wstał.

-Zabrałeś mi już jedną- zaczął.- Chcesz odebrać mi i drugą?

Wampir odwrócił się w jego stronę. Postawił stopę na boku dziewczyny i uderzył z całej siły. April krzyknęła wijąc z bólu. Donnie ruszył na przeciwnika. Owszem, pałał jeszcze gniewem, ale miał w sobie też determinację płynącą z serca. Zamachnął kijem a Otar szybko odskoczył do tyłu. Żółw ponownie się zamierzył, ale wampir go odkopnął. Donatello padł na ziemię. Potrząsnął głową. Spojrzał n kołek za swoim pasem i kij w ręku. Podniósł się biorąc kołek w dłoń i wyciągając naginatę.

-Naprawdę chcesz jeszcze się w to bawić?-zarechotał wróg.

Donnie podbiegł do niego wymierzając ostrze. Otar jednak złapał kij zanim czubek przeszył jego brzuch.

-Błagam, myślałeś, że tak mnie zniszczysz?-ponownie zaśmiał się.

-Nie, myślę, że zniszczę cię tak!-krzyknął.

Trzymając nadal drąg prawą ręką przekręcił się wzdłuż niej po czym lewą dłonią wbił w niego kołek. Z piersi wampira trysnęła krew. Donatello odsunął się. Otar padł na podłogę. Kołek wbił się jeszcze głębiej. Wróg drgnął patrząc na swego zabójcę.

-Nie doceniasz mnie, Otar-rzekł.- Zabrałeś mi Beatrice, ale April nie pozwolę ci tknąć. Nie musze kierować się gniewem by z tobą wygrać. Ja walczę pozytywnymi uczuciami. I tym cię przewyższyłem.

Wampir opuścił drżącą głowę Chwilę potem wyzioną ducha i po prostu wyparował. Donnie podbiegł do rudowłosej.

-April?-spytał klękając.- April! Nic ci nie jest?

Przekręcił ją twarzą do siebie potem podłożył rękę pod głowę. Dziewczyna chwyciła się jego ramienia i skorupy próbując się podnieść.

-Nie, chyba nie-odparła.

-Przepraszam cię. Wciągnąłem cię w tą chorą wampirzą spiralę. Nie powinienem pozwalać ci iść ze mną.

-Podobno celowo byłeś taki agresywny wobec mnie.

Żółw wiedział o czym mówi.

-Ale trochę mnie poniosło-stwierdził.- Ty dla mnie nigdy nie umarłaś. A ja jestem... zwykłym debilem. Wybacz mi.

-Zamknij się wreszcie!-krzyknęła.

Ścisnęła go mocniej za ramię z marszu całując. Donnie w pierwszej chwili był oszołomiony, ale potem dał się ponieść emocjom i odwzajemnił pocałunek. Przyciągnął ją do siebie. Mimo, że dziewczynę bolał jeszcze bok to nawet nie drgnęła. Właściwie przestała odczuwać ten ból. Oboje byli poobijani, posiniaczeni i podrapani, ale co z tego gdy byli w sobie na zabój zakochani. Znajdowali się na tarasie, w pałacu, pod rozgwieżdżonym niebem, w oknach powiewały białe firany. Tej nocy Donatello stracił Natashę a raczej Beatrice, którą naprawdę kochał, ale teraz był najszczęśliwszym żółwiem na świecie. Dziewczyna, od której to wszystko się zaczęło nareszcie była razem z nim. Tak jak tego zawsze chciał. Wiedział, że Tris chciałaby tego. Chciałaby jego szczecią. I żadna inna dziewczyna oprócz April mu tego szczęścia nie mogłaby dać. Bo stara miłość nie rdzewieje.

THE END <3

...................................................................................................

Dziękuję bardzo wszystkim, którzy czytali i komentowali to opo. Naprawdę mnie motywowaliście do wstawiania kolejnego rozdziału. I uwaga! To jest saga a więc to jeszcze nie koniec. Już wkrótce kolejna potwora znajdzie swego amatora :) Pozdrawiam.

LoveKunoichi

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro