Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6~Pomimo sił

Beatrice przeskakiwała kolejny dach. Dzięki swemu wyostrzonemu węchowi doskonale czuła obecność mutanta i człowieka. Jednak znalazła ich dopiero po piętnastu minutach.

Siedzieli na jednym z budynków rozmawiając. Podbiegła do nich zachłannie łapiąc powietrze.

-Kurcze, ale się zmachałam- wydyszała.

-Tris, co się stało?- spytała April gwałtownie wstając.-Mroczne anioły, wilkołaki?

-Nie, nic z tych rzeczy- odparła.

-To dlaczego tu tak goniłaś?- dociekał Donatello także się podnosząc.-Wszystko gra?

-Nie do końca, ale nie ze mną- wyjaśnia.-Z powodu zdrady Zewu Krwi powoli kondycja wampira wysiada. Ale ja nie w tej sprawie. April, możesz pozwolić na chwilę?

Pociągnęła dziewczynę za rękę nim ta odpowiedziała. Odeszły kawałek od Donniego. Odwróciły się do niego tyłem.

-Powiedziałaś mu?- spytała Natasha.

-O czym?- dociekała rudowłosa.

-O śmiertelności.

-Nie i nie zamierzam.

-To ja to załatwię.

Odkręciła się w stronę żółwia.

-Donnie, jest coś, co powinieneś wiedzieć- rzekła.

-Tris, nie mów mu!- zawołała nastolatka.

-O czym?- spytał mutant.

-Beatrice, nie!- krzyknęła rudowłosa.

-April chce walczyć bez żadnej osłony!- wyjaśniła wampirzyca.

Szesnastolatka już nic nie mogła zrobić. Wydało się. Donnie patrzył na nią w szoku. Nie potrafił wydusić z siebie żadnego słowa ani poukładać myśli w głowie. O'Neil także nie znalazła odpowiednich wyrazów.

-Chcę jej dać nieśmiertelność-tłumaczyła Nat.

-Zamienić w wampira, pić krew?- odrzekła April.-A co jeśli nie powstrzymam się przed głodem?

-Nauczę cię jak go kontrolować- wyjaśniła.

-April...-przerwał im w końcu Donatello.-Powiedziałaś mi, że nie chcesz mnie stracić. A pomyślałaś, czy ja chcę stracić ciebie?

-Donnie, ja...-zająkała się.

-Nie tak miało być, April- wtrąciła Natasha.-Umowa była, że zabiorę cię w szeregi Nocnych Łowców, ale nie odbiorę cię Donatello.

Dziewczyna odeszła kawałek stając na krawędzi dachu. Patrzyła na puste ulice. Żółw kierował ukradkiem wzrok na wampirzycę, ale jednocześnie cały czas wyczekiwał aż April wyjaśni mu o co tak naprawdę jej chodzi.

-Złożyłaś mi dość niepewną propozycję- rzekła rudowłosa powoli odwracając. Ręce miała skrzyżowane na piersi.-Tris, moja zgoda wydawała się wam niezbędna, ale nie ze względu na mnie tylko na moje umiejętności. A ty, Nat, masz w tym swój interes.

Natasha rozszerzyła oczy zaskoczona.

-Jestem dla ciebie przeszkodą. Dobrze wiesz w czym. Śmiertelność to moja strategia. Przecież wampiry głupieją od ludzkiego zapachu. Będę tylko jedna na dziesięciotysięczną armię krwiopijców. Wiadomo, że chcąc mnie złapać zaczną kłócić się miedzy sobą. Nasza przewaga wzrośnie.

Nat spojrzała na Donatello, a on na nią. Zaskoczenie odebrało im mowę. Nagle ktoś popchnął April z taką siłą, że upadła na beton. W blasku księżyca stanęła ciemna postać. Donnie pomógł podnieść się nastolatce, a Tris wyciągnęła miecz przygotowując się do ataku.

-Istotnie, wampirom trudniej jest opanować pragnienie, gdy w walce bierze udział człowiek- rzekł dość grubym głosem tajemniczy mężczyzna.-Dlatego należy go wyeliminować zanim do bitwy dojdzie.

Podszedł do nich bliżej. Jego oczy iskrzyły czerwienią. Twarz była biała jak śnieg, a włosy czarne. Ubrany w bordowy T-shirt, ciemną, skórzaną kurtkę oraz podziurawione dżinsy i brązowe glany.

-Traian- parsknęła April wyciągając broń.

-Kto?- zdziwił się Donnie przygotowując kij.

-Jeden z dowódców wampirów- wyjaśniła Nat.

Rudowłosa jako pierwsza ruszyła na istotę z wymierzonym w niego ostrzem. Traian złapał za niego odpychając dziewczynę do przyjaciół po czym rzucił jej miecz pod nogi. Natasha kucnęła przy niej szepcząc na ucho:

-Razem.

April kiwnęła głową wstając i biorąc ostrze do ręki.

-Musicie się bardziej postarać-parsknął Traian.

-Serio?-  zdziwiła się ironicznie Tris.-Na przykład... Tak?!

Podbiegła do niego swym wampirzym tempem zamachując mieczem. Wampir odskoczył w bok a wtedy April skradając się podcięła mu nogi. Donnie wyskoczył ni stąd, ni zowąd wymierzając w niego naginatę. Traian przeturlał się. Rudowłosa telepatycznie cisnęła w niego anteną. Wampir stracił orientację, a wtedy Beatrice naskoczyła na niego z kołkiem. Traian w porę kopnął ją nogą w brzuch. Dziewczyna uderzyła o komin. Donatello starał się zranić wampira, jednak on chwycił za drąg odrzucając go razem z nim na drugi koniec dachu. April widząc, że została sama, zaatakowała Traiana z mieczem. Wróg odsunął się nieco w tył, następnie złapał ją za rękę i wykręcić tak, że sama znalazła się z ostrzem pod szyją.

-Zostaw ją!- zawołał Donnie wstając.

-Zabieram tą waszą śmiertelniczkę do siedziby - oznajmił Traian.-Jeżeli zależy wam na jej życiu, przyjdziecie po nią.

-Ty cholerny sukinsynu!- krzyknęła Natasha.-Taki z ciebie tchórz, że zasłaniasz się człowiekiem?! Co z ciebie za wampir?!

-Ja nie zdradzam Zewu Krwi- odparł.-Tak wiec... do zobaczenia.

Cofnął się razem z rudowłosą po czym razem z nią pogrzał swym szybkim tempem w dal. Donatello szykował się do pogoni, ale Tris szybko go zatrzymała łapiąc za ramię.

-Donnie, stój!- zawołała.

-Ona mnie potrzebuje!- odparł.

-Traianowi właśnie o to chodzi, byśmy za nim poszli- wyjaśniła.-Chce nas zwabić w pułapkę. April tak łatwo się nie da.

-To co robimy?

-Przede wszystkim nie traćmy głowy. Wróćmy do kryjówki i powiadommy resztę.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro