Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5~Zewsząd pomoc

Mikey z Karen pałaszowali ciepłą pizzę z rozmarzonymi oczami wzdychając. Żółwiowi wydawało się, że właśnie znalazł idealną partnerkę do delektowania się tym jedzeniem. Na każdy kęs reagowała podobnie jak on.

-Kocham pizzę- wyznała.-Ale to jest dziwne. Jem ją praktycznie codziennie i nadal trzymam linię.

-Ja też- poparł ją Mikey klepiąc się po brzuchu.-Codziennie pizza a skorupa nadal dobra.

-A może twoja lodowa kotka też zechciałaby dołączy- zaproponowała Nocna Łowczyni.

-Miałem dokładnie to samo na myśli- zorientował się.-Łał! Nocni Łowcy potrafią czytać w myślach?

-Nie. Potrafią tylko zabijać potwory.

Żółw podszedł do lodówki wyjmując z zamrażalki Lodokicię. Postawił ją na stole siadają obok Karen.

-A jak to jest być Nocnym Łowcą?- spytał Mikey.

-Tak samo jak być Ninja- porównała.-Tylko my walczymy z nieco bardziej dziwacznymi stworzenia niż wy i innymi mieczami.

Wyciągnęła swe srebrne ostrze pokazując je Michelangelo. Mutant wziął je do ręki oglądając dokładnie.

-Jest ze srebra a z drugiej strony...-Karen odwróciła miecz rękojeścią do góry po czym nacisnęła ukryty przycisk.-... osikowy kołek. Coś dla wampira i coś dla wilkołaka.

-A Renet, April i Tris...Jak to się stało, że dołączyły do ciebie?

-Jestem w połowie feniksem. Tris przywróciłam do życia. To jest jedyna nadnaturalna zdolność, którą posiadam. Ale działa tylko na fantastyczne stwory. Renet to moja stara znajoma, a April poleciła mi Beatrice. Jesteśmy zwiadowcami. Patrzymy jak dużo naroiło się tu tych dziwadeł.

-Łał, to jak ich wiele?

-Wystarczająco by stworzyć armię i wciąż ich przybywa.

-A jak duże jest ryzyko, że... no wiesz...

-Umrzemy? Dla nas zerowe. Jedynie April jest zagrożona. Tris nadal próbuje ją namówić na nieśmiertelność, ale ona odmawia.

-A Renet?

-Będzie ją chronić specjalne pole siłowe.

-No to czemu...

-Renet to czaso-master zatem jakąś nadnaturalną istotą jest bo zdaje się czasem mogą władać tylko wyjątkowe osoby. April jest telepatką i ma telekinezę jednakże nawet jako półkosmitka nic to nie da. Chyba, że sama zdoła utrzymać własne pole siłowe.

-To po co ona do was?

-Telekineza to coś, czego nam brakuje. Nie miałyśmy wyboru.

Mikey spojrzał na Lodokicię głaskając ją po głowie.

-Renet to twoja dziewczyna?- dociekała Karen.

Żółw osłupiał rumieniąc się.

-Nie... Znaczy chyba nie- odparł.

-Chyba dużo zmienia. Ona też sporo o tobie mówi.

-Serio?

-Mhm. Spoko, ja nic jej nie powiem.

Puściła oko do niego z uśmiechem przełykając kolejny kawałek pizzy.

Tymczasem Raph siedział w swoim pokoju z laptopem na kolanach i Chompy'm obok siebie. Rozmawiał z Y'Gythgbą w sprawie wojny z Prawdziwą Rzeczywistością.

-Raphael, ale to jest praktycznie niewykonalne- tłumaczyła Salamandrianka.-Nie da się zmusić połowy wojska do tego, by przylecieli na Ziemię i walczyli z czymś, czego nawet na oczy nie widzieli.

-Posłuchają cię bo jesteś łączniczką tych dwóch światów- odrzekł.- Muszą to zrobić chociażby ze względu na ciebie. Mona, to naprawdę ważna sprawa. W grę wchodzą losy całej Ziemi. Proszę cię.

Dzieczyna oparła głowę o rękę po czym podrapała się w nią. Westchnęła ciężko patrząc znowu na niego.

-Zdajesz sobie sprawę, że rzucasz mnie na głęboką wodę?- spytała.

-Tak, ponieważ wierzę w twoje umiejętności dyplomatyczne.

-Nie praw mi tu komplementów. Zobaczę co da się zrobić.

-Kocham cię, wiesz?

-Tak, wiem. Muszę kończyć, ponieważ zapewne Slash zaraz zacznie na mnie krzyczeć, że zakłucam mu sen.

-Pa.

Lisa posłała mu uśmiech. Nagle do pokoju żółwia weszła Natasha. Raph zamykająca laptopa skierował wzrok na wampirzycę.

-Nie nauczono cię pukać?- warknął.

-Szukam Donniego- odparła.-Wiesz gdzie jest?

-Na powierzchni.

-Dzięki.

Odwróciła się w stronę drzwi gdy nagle Raphael jeszcze dodał:

-Hej, stój! Jedna chwilunia!

Dziewczyna stanęła. Żółw podniósł się sadzając Chompy'ego na swoim ramieniu.

-Słuchaj, nie psuj Donniemu i April tego, co mają. A najlepiej to się od nich odwal.

-Nie zamierzam im niczego psuć tylko ratować.

-Czyli?

-Jak April będzie dalej śmiertelna to zginie w tej wojnie. Wiec nie zatrzymuj mnie i pozwól w spokoju ratować to, co może się zawalić.

Wampirzyca wybiegła z jego pokoju kierując się do wyjścia.

Leo także szukał pomocy u Karai i Shinigami. Miały liczne wojska a Shreddera już nie było, tak wiec nic nie stało na przeszkodzie by udzieliły wsparcia.

-Nie ma nad czym debatować- powiedziała Miwa.-Mam wobec was ogromny dług za ocalenie mi życia. Co do potworów, czy wilkołaki także tak będą?

-Owszem, jednakże czy będzie tam ona... Tego nie jestem pewnien- rzucił Leo.-Poza tym to zamknięty temat.

-Kto oprócz nas będzie walczył?- dociekała Shini.

-Oczywiście cała reszta oraz Nocni Łowcy i Renet.

-A ta Renet to?

-Taka władczyni czasu.

-Okay, będzie ciekawie.

-Bądźcie gotowe. Wojna może zacząć się w każdej chwili.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro