Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Lekcja 9

Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem i do środka weszła spora grupa uczniów, na końcu której dostrzegłem dwóch zawodowych bohaterów, pewnie ich wychowawców.

- Usiądźcie, proszę - odezwałem się, siląc na uśmiech.

Tyle par oczu wpatrywało się we mnie z różnymi uczuciami, że czułem się niewielki pod tymi spojrzeniami.

Dzieci posłusznie zajęły miejsce na podłodze i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jest ich blisko czterdziestka. W ostatnim czasie występy publiczne sprawiały mi więcej kłopotu niż zawsze, toteż powoli wziąłem następny wdech i postarałem się wyłapać jakieś znajome twarze.

Shoto patrzył na mnie bez wyrazu, ale kiedy dostrzegł, że na niego spoglądam, skinął głową. I albo tylko mi się wydawało, albo na sekundę uniósł kąciki ust, jakby chciał dodać mi otuchy. To dziwne, byłem pewien, że ma mi za złe śmierć ojca.

- Będę z wami szczery - zacząłem, rozluźniając barki. - Praca bohatera to niezła harówka, chociaż to już pewnie wiecie. Przygotowują was do tej roli na poziomie fizycznym od pierwszego dnia w tej szkole, a może nawet wcześniej. Jesteście świadomi, że bycie zawodowym bohaterem jest trudne, przepełnione ciężką pracą nad sobą, nieustającymi treningami, ciągłym doskonaleniem swojego daru i wymaga wielu poświęceń, włączając w to swoje zdrowie, a nawet życie. Nie jestem w stanie nauczyć was niczego nowego w tym temacie. Ale czy ktoś kiedyś powiedział wam, jak ciężki dla psychiki jest to zawód? Czy myśleliście o tym pod tym kątem? Pod kątem nieprzespanych nocy, ciągłego martwienia się o kogoś, znoszenia krytyki i słów ludzi, którzy myślą, że wiedzą cokolwiek, bo oglądali wieczorne wiadomości? Jesteście poddani ciągłej obserwacji i narażacie się na opinie, nie zawsze pochlebne. W szkołach nie uczą, jak sobie z tym radzić. Wiecie czego jeszcze nikt wam tutaj nie powie? Że musicie wiedzieć, kiedy postawić siebie na pierwszym miejscu.

Wśród uczniów wzniosły się szepty, które przeczekałem w milczeniu. Wiedziałem, że lada moment ktoś podważy moje słowa. Czekałem na ten moment.

- Przepraszam najmocniej, panie Hawks, ale czy rolą bohatera nie jest stawianie potrzeb innych ponad swoje własne? - zapytała grzecznie dziewczyna o ogniście rudych włosach, upiętych w kucyka. Miała taką miłą twarz, że aż zrobiło mi się jej szkoda na myśl o tym, co życie dla niej szykuje.

- Posłuchaj...um, przepraszam, jak się nazywasz?

- Itsuka Kendo.

- Posłuchaj, Itsuka, jeśli za każdym razem będziesz patrzeć na to, czego chcą od ciebie inni ludzie, nie pożyjesz za długo. Tak wygląda brutalna prawda. Nikt nie jest w stanie zadowolić każdego, a co dopiero mówić o ratunku. Musimy znać swoje granice i wiedzieć, kiedy można je przekraczać, a kiedy należy się wycofać. Nieraz na swojej drodze będziesz postawiona przed trudnym wyborem. Wszyscy będziecie. Nie zawsze będziesz mogła wybrać między dobrem i złem, a kiedy musisz wybierać między złem i złem, zawsze staraj się wybrać to mniej inwazyjne.

- Prawdziwy bohater ratuje wszystkich, inaczej zabiją go wyrzuty sumienia! - zawołał jakiś blondwłosy nastolatek, który samym swoim wyglądem i postawą ciała działał mi na nerwy.

Kendo, siedząca przy nim, delikatnie (a przynajmniej miałem nadzieję, że delikatnie) uderzyła go w głowę.

- Grzeczniej, Neito - upomniała go.

- Wyrzuty sumienia, tak? - Potarłem brodę, zastanawiając się, jak wiele mogę powiedzieć. - Cóż, ten temat jest mi doskonale znany. Możecie wiedzieć lub nie, ale jakiś czas przed śmiercią Endeavora nasze agencje nawiązały współpracę. W noc, kiedy został zabity, miałem pojawić się w jego biurze, jednak zatrzymał mnie incydent w centrum miasta, przez który nie dotarłem na miejsce. Nie mogłem się rozdwoić, poza tym nie sądziłem, że coś może mu grozić, później długo miałem wyrzuty sumienia, właściwie dręczą mnie one po dziś, ale musiałem nauczyć się z nimi żyć. Żyć ze świadomością, że gdybym zignorował jakiegoś niszowego złoczyńcę, mój przyjaciel dzisiaj mógłby być tu z nami. Chociaż nie mam stuprocentowej pewności. Życie to zawsze trochę przewidywania, trochę przypuszczania, trochę nadziei i tylko niewielka ilość wiedzy oraz pewności.

Odrobinę zadziwiły mnie moje własne słowa. Brzmiały sensownie, prawdziwie, a nawet mądrze. Widziałem, że te dzieciaki słuchają mnie uważnie i z zainteresowaniem, jeden chłopak w pierwszym rzędzie nawet robił notatki. Przez chwilę poczułem, że naprawdę mogę podołać roli, jaka na mnie spadła.

- Czy to znaczy, że mamy obojętnie przechodzić obok cudzego cierpienia, jeśli nie czujemy się na siłach albo coś z tych rzeczy? To znaczy, nie żebym kiedyś zostawił jakąś słodką dziewczynę w opałach, ale...

- Nie - przerwałem niskiemu chłopakowi o bardzo dziwnej fryzurze. - Nie zrozumiałeś. Nigdy nie można zostawiać ludzi w potrzebie, ale nie zawsze trzeba zajmować się nimi osobiście. Na świecie jest pełno bohaterów, gotowych do pomocy. Nieraz trzeba zaufać innym, uwierzyć w znajomych z branży. Moja przyjaciółka mnie tego nauczyła.

- Dziewczyna? - zapiszczała blondynka z rogami. - Ma pan dziewczynę?

- Nie - odpowiedziałem, zanim zdążyłem zrozumieć pytanie. Zamrugałem z dezorientacją, po czym posłałem nastolatce uśmiech, jeden z najlepszych, jakie miałem. - Ale jeśli jesteś zainteresowana, musisz poczekać przynajmniej sześć lat - zażartowałem.

I przede wszystkim zmienić płeć - dodałem w myślach.

Śmiech uczniów wypełnił sale, co odrobinę odciążyło moje niespokojne serce.

- Czy ktoś z was chciałby o coś zapytać? - odezwałem się znowu, kiedy chichoty ucichły. - Tak? - zwróciłem się do zielonowłosego chłopaka, który przedtem robił notatki.

Izuku Midoriya, pamiętałem go z Olimpiady. Chyba wszyscy widzieli, jak walczył do połamania sobie kości. Byłem ciekawy, co chce o mnie wiedzieć. Posłałem mu uśmiech, żeby zachęcić do mówienia. Wyglądał na zdeterminowanego chłopca, ale coś mówiło mi, że jeszcze wielu rzeczy musi się nauczyć.

Chociaż kto nie musiał? Ja sam miałem przed sobą jeszcze nie jedną lekcję życia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro