٠•●Rozdział 17●•٠
Yoongi w ciszy obserwował poczynania przyjaciół, którzy krążyli od kuchni do jadalni, przynosząc zamówione jedzenie na ładnych, kolorowych talerzykach. Mieli dziś zjeść kolację z Taehą, która na nowo pojawiła się w życiu jego znajomych, a także z Gayą.
Cieszył się z ich szczęścia. Przede wszystkim Jungkook uśmiechał się tak, jakby w końcu odzyskał swoją lepszą połowę, a przecież jeszcze nie widział się z dziewczyną. W dodatku nie potrafił ukryć zdenerwowania i co chwilę atakował Jimina absurdalnymi pytaniami, choć ten zapewniał go, że Taeha poznała prawdę i o nic ich już nie obwiniała.
Yoongi nie potrafił jednak wyrzucić Eunhy z myśli i był pewien, że Gaya również od razu nie zapomni o przyjaciółce. Chociaż ta dziewczyna zrobiła coś złego, dla nich zawsze była w porządku, a fakt, iż nie znali Taehy, utrudniał im zerwanie z nią kontaktu. Dlatego też ukradkiem wymieniał z dziewczyną wiadomości, zamierzając się z nią spotkać, gdy ten cały cyrk, zwany kolacją, się rozpocznie.
Nie dane mu było jednak poczekać na Taehę, ponieważ Eunha powiadomiła go, że jest w drodze na lotnisko. Zamierzała wrócić do Maeju.
Nie wyjaśnił przyjaciołom powodu, dla którego wyszedł. Wiedział, że nie byliby zadowoleni, gdyby poznali prawdę, a nie zamierzał się z nimi kłócić. Nigdy jednak nie działał wbrew sobie, dlatego też musiał pożegnać się z dziewczyną, którą naprawdę polubił. Uwielbiał z nią flirtować i chociaż wiedział, że nigdy nie byłoby z tego żadnego związku, czuł szczery smutek na myśl, iż mogli się już więcej nie spotkać.
Wsiadł do vana z przyciemnianymi szybami i ruszył z piskiem opon, chcąc zdążyć.
Czas płynął nieubłaganie, a Taeha wciąż się nie pojawiała. Jimin kazał Kookowi cierpliwie czekać, choć Yoongi już dawno się ulotnił, a Taehyung pojechał do Gayi, która powiadomiła go, że nie da rady przyjechać. Wszyscy wiedzieli, że wyrzuciła ze swojego mieszkania Eunhę, a że Gaya była wrażliwą osobą, bez wątpienia źle to zniosła. Dziewczyny, choć znały się krótko, bardzo się do siebie zbliżyły i to zupełnie normalne, iż Gaya ciężko zniosła utratę przyjaciółki.
Jungkook tupał nerwowo nogą, przygryzając skórki od paznokci. Widział po minie Jimina, że coś przed nim ukrywał, ale za nic w świecie nie chciał niczego wyjawić. A przecież byli przyjaciółmi! Nie powinni mieć przed sobą żadnych tajemnic! Nawet takich, jak spędzenie nocy z Taehą, co naprawdę go wkurzyło, ale nie zamierzał odstawiać scen zazdrości. Obecnie nie łączyła go z tą dziewczyną żadna relacja, a to, jak będzie dalej, zależało tylko od nich samych.
– Dobra, idziemy do niej. Za długo to trwa. – Jimin w końcu podniósł się ze skórzanej kanapy i bez wahania ruszył w stronę drzwi.
Miał nadzieję, że w apartamencie nie zastanie niczego złego. Chociaż widział, że towarzysz Taehy był wyprowadzony z równowagi i najchętniej rozwaliłby mu głowę, chciał wierzyć, iż nigdy nie podniósłby ręki na jego przyjaciółkę.
Nacisnął na dzwonek.
Raz, drugi, trzeci, dziesiąty.
– Jesteś pewien, że jest w środku? – spytał Kookie, niepewnie patrząc na zamknięte drzwi.
– Woojin miał mnie powiadomić, gdyby widział, że wyszła. – Jimin sięgnął po komórkę. Odnalazłszy odpowiednią wiadomość, wpisał odpowiedni kod do drzwi, wywołując tym samym szok na twarzy kolegi. – Warto być biasem jego córki. Wystarczyło kilka zdjęć, dedykacja, płyta z autografem i zdobyłem kod.
Jungkook niepewnie wszedł do środka, kręcąc z niedowierzaniem głową.
– Jak ktoś się o tym dowie, Woojin stracie robotę.
– Dlatego nikt się o tym nie dowie.
Jungkook wywrócił oczami. Zaczęli przeszukiwać apartament. Najwyraźniej wszystkie mieszkania zostały zrobione na jedno kopyto, a jedyne co je wyróżniało to urządzone wnętrze, stwierdził w myślach Kookie.
Po sprawdzeniu jadalni, pokoju gościnnego, a także łazienki, ruszyli w stronę zamkniętej sypialni. Może i nie powinni włamywać się do mieszkania Taehy, ale mieli prawo się martwić, skoro spóźniała się już godzinę i nie uraczyła Jimina żadnym SMS-em, a przecież wymienili się numerami.
Przekroczyli próg i od razu ujrzeli śpiącą Taehę, zakopaną pod ciepłą kołdrą. W nogach leżała butelka soju, a także jakieś opakowanie tabletek, co bardzo im się nie spodobało. Jimin szybko chwycił pudełko. Dostrzegając w nim sporo tabletek, odetchnął z ulgą.
Jungkook chciał usiąść na łóżku i wybudzić śpiącą dziewczynę, ale bał się, że jego widok może nie być tym, co chciałaby ujrzeć, dlatego poprosił Jimina, by zrobił to za niego.
Gdy przyjaciel próbował dobudzić Taehę, ujrzał walające się na podłodze liczne fotografie. Serce momentalnie cisnęło mu się do gardła, gdy ujrzał uśmiechającą się dziewczynę u boku wytatuowanego blondyna. Musiał być dla niej bardzo ważny, skoro mieli tak wiele wspólnych zdjęć.
– Coś się stało? – Taeha podniosła się na łokcie, wpatrując się w Jimina zaspanym wzrokiem. Nie miała pojęcia, jakim cudem zasnęła ani jak chłopak znalazł się w środku.
Czuła się rozbita, a świadomość, iż straciła Junsu, ponownie ją zaatakowała, przez co omal się nie rozpłakała. Na szczęście zdołała skupić myśli na przyjacielu, który czule gładził ją po policzku.
– Zaspałaś, księżniczko. Byliśmy umówieni na kolację, pamiętasz?
– Kurwa! – przeklęła, wywołując u chłopaka jeszcze szerszy uśmiech. Nie wiedząc czemu, Jimin lubił, jak Taeha przeklinała. – Naprawdę bardzo cię przepraszam! Straciłam poczucie czasu, po prostu... Trochę życie mi się posypało i... tak jakoś wyszło – starała się tłumaczyć, czując ogromne wyrzuty sumienia. Nie po to pogodziła się z Jiminem i zaproponowała spotkanie w starym gronie, by go wystawić. – Już się ubieram i za moment będę na miejscu. Daj mi dziesięć minut!
Pospiesznie wygramoliła się spod kołdry i już miała pobiec w stronę garderoby, gdy ujrzała przed sobą Jungkooka. Stał odwrócony do niej plecami, ale już po chwili się odwrócił, ściskając w palcach jedno ze zdjęć, które musiała zostawić na podłodze, gdy przy butelce z soju, wspominała wspólny czas spędzony z Junsu.
Myślała, że była przygotowana na ponownie spotkanie z Kookiem, choć ostatnio nieźle mu nagadała, a teraz, gdy tak stał naprzeciwko z nieodgadnionym wyrazem twarzy, nie miała pojęcia, co zrobić. Czuła się rozbita. Jedna część niej cierpiała z powodu Junsu, a druga była cholernie szczęśliwa, ponieważ odzyskała starych przyjaciół. Nie była jednak pewna, czy mogła pozwolić sobie na uśmiech, skoro Junsu gdzieś tam był i bez wątpienia cierpiał z powodu złamanego serca. W to, że ten chłopak ją kochał, nigdy nie byłaby w stanie zwątpić.
Jungkook również nie miał pojęcia, jak się zachować, a fakt, iż dziewczyna stała jak wryta, wpatrując się w niego z mieszanką uczuć wymalowaną na bladej twarzy, niczego nie ułatwiało. Dlatego odłożył zdjęcie na łóżko i nie zwracając uwagi na milczącego Jimina, rozpostarł szeroko ramiona, mówiąc:
– Znów będziesz na mnie krzyczeć, czy tym razem po prostu się przytulisz? – Wymusił na ustach uśmiech, ledwo panując nad drżeniem rąk. Serce biło mu jak oszalałe, a wątpliwości napływały do jego umysłu jak szalone.
Jungkook wciąż był zabójczo przystojny i jak nikt działał na jej serce. Długo się nie wahała, bowiem już po chwili tkwiła w jego ramionach, przepraszając za ostatnią rozmowę i swoje zachowanie.
Pachniał cudownie, a jego dotyk działał na nią kojąco. W tym momencie czuła, że w końcu znalazła się w odpowiednim miejscu i nie musiała dłużej nikogo udawać. Żałowała, że Junsu nie będzie dłużej jej towarzyszył, ale nie żałowała swojej decyzji.
Tęskniła za Jungkookiem i tak naprawdę nigdy o nim nie zapomniała.
Tęskniła również za Jiminem, który dołączył się do przytulania, przez co wszyscy wybuchli szczerym śmiechem.
Tęskniła również za Taehyungiem, nawet jeśli nie był teraz obecny.
Chociaż coś w jej życiu się kończyło, wierzyła, iż teraz wszystko zacznie się od nowa i tym razem będzie szczęśliwa. Chciała spróbować podążać ścieżką, która najwyraźniej z jakiegoś powodu znów połączyła jej drogę z tymi chłopakami.
– Strasznie za wami tęskniłam – wyznała, a po jej policzkach spłynęły łzy, choć nie przestawała się uśmiechać. Patrzyła na znajomych z taką miną, jakby nie dowierzała, że to nie był jedynie wspaniały sen.
Jungkook otarł koniuszkiem palca jej łzy.
– Ja też za tobą tęskniłem.
Jimin uniósł brwi, patrząc w sufit.
– Wciąż tu jestem, więc się uspokójcie – oznajmił żartobliwie, a policzki Taehy spłonęły soczystym rumieńcem. – Będziesz mógł ją zaprosić na randkę, ale teraz pozwól jej się przebrać i zapraszam do nas. Jedzenie już dawno wystygło, ale mogę je podgrzać.
Taeha spuściła zawstydzona wzrok. Nawet przez myśl jej nie przeszło, by pójść z Jungkookiem na randkę! Co za bzdury ten Jimin opowiadał?!
– Jestem tylko ja i Jimin – Jungkook wyrwał ją z rozmyślań. Uśmiechał się tak pięknie, że momentalnie zapomniała o całym świecie. – Wydaje mi się, że przy nas możesz czuć się swobodnie i spokojnie możesz pójść w tym pomarańczowym dresie.
– A co z Taehyungiem? – zdziwiła się.
– Musiał jechać do swojej dziewczyny, która przechodzi przez załamanie nerwowe – wyjaśnił Jimin, opierając się o framugę drzwi. – Jeszcze będziesz miała okazję się z nim widzieć. Teraz zakładaj te swoje śmieszne kapcie w psy i chodź z nami. – Wskazał na wielkie kapcie, nie dowierzając, że lubiła takie rzeczy.
Taeha zmarszczyła gniewnie brwi, ale posłusznie założyła ulubione kapcie, które przez bardzo długi czas leżały schowane w szafie. Tak samo, jak dres. Junsu swojego czasu wyrzucił z jej szafy rzeczy, jakich absolutnie nie mogła przy nim ubierać, przez co te wylądowały na półce, zupełnie zapomniane, choć je uwielbiała.
Przeglądając wspólne zdjęcia z utraconym przyjacielem, doszła do wniosku, że teraz będzie żyła tak, jak chciała i będzie nosiła to, co jej się podobało.
– Coś ci nie pasuje, Barbie? – spytała, krzyżując dłonie na klatce piersiowej.
– Barbie?! – Jimin odwrócił się w jej stronę z oburzeniem wymalowanym na twarzy.
– Masz różowe włosy, przyjacielu. Ksywka idealnie do ciebie pasuje.
– Dopiero co nad nimi wzdychałaś! – Znów się oburzył, niebezpiecznie zbliżając się w jej stronę. – Musiałem cię ostrzec, żebyś się we mnie nie zakochała, inaczej już byś była zgubiona!
– Następnym razem nie komentuj moich kapci, wtedy ja nie będę komentowała twojej różowej fryzury. – Wystawiła mu język.
– Pożałujesz tego!
Jimin rzucił się w jej stronę, a w pomieszczeniu momentalnie rozległ się damski śmiech oraz pisk, gdy schowała się za Jungkookiem, błagając go o pomoc.
Nie mogła uwierzyć, że nie potrzebowali poważniejszej rozmowy, by dogadywać się jak za starych, dobrych czasów. To było cudowne i sprawiało, że nie potrafiła przestać się uśmiechać.
Kookie niespodziewanie pochwycił ją w ramiona i zaczął iść w kierunku wyjścia, czując burczenie w brzuchu.
– Pozabijacie się innym razem. Teraz jestem okropnie głodny – oznajmił.
Udawał, że nie widzi dwuznacznego uśmieszku przyjaciela i skupił uwagę na przezabawnych kapciach dziewczyny. Z trudem udało mu się wyrzucić z głowy zdjęcia, jakie ujrzał, ale obiecał sobie, że nie będzie do tego wracał. Czas pokaże, kim dla Taehy był ten wytatuowany chłopak. Obecnie chciał cieszyć się jej obecnością i miał ogromną nadzieję, że los nigdy więcej tak brutalnie ich nie rozłączy.
Jimin pobiegł pospiesznie w stronę apartamentu i wstukał odpowiedni kod do drzwi. Nim jednak wpuścił przyjaciela do środka, posłał szatynce szeroki uśmiech.
– Jeszcze z tobą nie skończyłem! – zapewnił, a Taeha schowała twarz w zagłębieniu szyi Kookiego, nieświadomie wywołując ciarki na jego ciele.
Jimin parsknął śmiechem na ten widok i nie mówiąc nic więcej, wszedł do środka, podtrzymując chłopakowi drzwi.
To niesamowite, jak Taeha na niego działała. Żadna inna dziewczyna nie była w stanie go zawstydzić, a jej się to udawało.
Jimin dopiero teraz zrozumiał, że Jungkook dobrze zrobił, porzucając Lisę. Przy niej nigdy nie świeciły mu się oczy w taki sposób. Może i nie przeżył z Taehą zbyt wielu romantycznych chwil, ale najwyraźniej serce wiedziało swoje i samo wybrało, kogo chciało kochać.
I nikomu nic do tego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro