Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

٠•●Rozdział 13●•٠

Pendrive rzeczywiście zawierał w sobie filmik, którym mogłaby pogrążyć Taeila. Miała dowód na to, że ją pobił. Jaemin obiecał, iż zezna w roli świadka, jednak ona wciąż nie potrafiła podjąć żadnej decyzji. W dalszym ciągu nie mogła uwierzyć, że Taeil pobił ją na oczach innych i nikt nie zareagował. W tym przeklętym Maeju nie było ani jednej osoby, która nie życzyłaby jej źle i nie patrzyła na nią, jak na jakąś zarazę. Czuła się przez to okropnie. Była wściekła, rozczarowana i cholernie nieszczęśliwa. W dodatku tęskniła za rodzicami oraz swoim utraconym życiem, jakie wiodła w Londynie. Tam miała mnóstwo przyjaciół i spore powodzenie u chłopaków. Nigdy nie zakładała spódniczek ani sukienek, lubując się w spodniach, czy też krótkich spodenkach, ale to nie ujmowało jej urokowi. Była ładna i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. W Maeju niestety to nie wystarczyło.

Przed oczami co chwilę pojawiała jej się twarz Jungkooka. Jego lśniące, zmartwione oczy, małe usta wykrzywione w delikatnym uśmiechu, niewielki nos. Nie miała pojęcia, w jakim momencie stała się dla niego ważna, ale była z tego powodu szczęśliwa. Moment, gdy trzymał dłonie na jej ramionach i zapewniał, że była coś warta, utkwił w jej głowie i zamierzał pozostać w niej do końca życia. Chciał jej pomóc, choć nie miała pojęcia, w jaki sposób zdołałby odmienić jej parszywy los.

Zastanawiało ją, dlaczego Jungkook odskoczył, gdy Taehyung wszedł do pokoju. Może rzeczywiście chciał ją pocałować?

Może to wcale nie były jej omamy?

– Dlaczego mi nie powiedziałaś!? – Eunha weszła do pokoju z hukiem, wyrywając kuzynkę z rozmyślań.

Taeha pospiesznie wypięła pendrive'a z laptopa, patrząc na kuzynkę spod zmarszczonych brwi.

– O czym znowu ci nie powiedziałam? – spytała znudzona Taeha, próbując wyrzucić z głowy obraz Jungkooka.

– A może o tym, że okłamałaś chłopaków!? – Blondynka skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej z grobową miną. – Wiesz, jaką Jimin zrobił minę, gdy mu powiedziałam, że nie ma możliwości, byś ich nie skojarzyła, bo zasypywałam cię ich zdjęciami niemalże codziennie!? Dlaczego to zrobiłaś!?

Taeha przetarła dłonią zmęczone oczy, omijając śliwę pod okiem, która wciąż trochę bolała.

– Głupio było mi powiedzieć, że ich kojarzę, ale nie robią na mnie żadnego wrażenia, przez co nawet nie znam ich imion – przyznała, spuszczając wzrok. – Wydawało mi się, że udawanie, że ich nie znam, jest lepsze od powiedzenia: „No okey, kojarzę was i przykro mi to powiedzieć, ale cholernie nie lubię waszej muzyki, a moja kuzynka słucha jej codziennie, przez co mam was po dziurki w nosie".

– Z pewnością woleliby usłyszeć coś takiego, niż tkwić przez tyle czasu w kłamstwie.

– Ale wtedy z pewnością nie chcieliby nawet ze mną rozmawiać! – zauważyła. – Uznaliby mnie za jakąś gburowatą idiotkę i trzymaliby się ode mnie z daleka, a tak zdobyłam przyjaciół. Kookiemu przyznałam się do tego kłamstwa. Żałuję, że Jimin i Tae dowiedzieli się o tym w taki sposób, ale wierzę, że mi wybaczą. W końcu to nic takiego.

Eunha usiadła na tapczanie i uważnie przyjrzała się kuzynce. Siniaki zaczynały powoli znikać z jej twarzy, ale paskudna śliwa pod okiem oraz złamany nos wciąż sprawiały, że nie prezentowała się zbyt atrakcyjnie. Ilekroć na nią patrzyła, zastanawiała się, dlaczego Taeil nie wykonał jeszcze żadnego ruchu w odwecie za swój samochód. Minęło kilka dni, a on przechadzał się po korytarzach uniwersytetu jak gdyby nigdy nic. Martwiła się, że ich wybryk znów odbije się na jej kuzynce i szczerze żałowała, że nie odwiodła Kiwona od tego pomysłu. Niestety było już za późno i jedyne co mogła zrobić, to wspierać Taehę w każdej sytuacji.

– Kiedy powiedziałaś o tym Kookiemu? – spytała.

– Chwilę temu. Siedział ze mną w pokoju i próbował mnie pocieszyć. On od samego początku wiedział, że kłamałam w tej jednej kwestii – odpowiedziała momentalnie, uśmiechając się na samo wspomnienie o chłopaku.

– Nie podoba mi się to, że Jungkook mówi, że idzie do toalety, a tak naprawdę siedzi z tobą w pokoju – oznajmiła stanowczo, nie spuszczając wzroku z kuzynki. – Widziałam te wasze ukradkowe spojrzenia przy stoliku. To nie prowadzi do niczego dobrego.

– O co ci chodzi?! – fuknęła Taeha, marszcząc groźnie brwi. – Tylko się przyjaźnimy. Taehyung i Jimin też są moimi przyjaciółmi. Naprawdę nie mogę być blisko z kimś, kto nie jest tobą, Kiwonem albo wujkiem?!

– Po prostu martwię się o to, że za bardzo się zaangażujesz, a potem będziesz cierpiała. Już robisz się smutna, gdy myślisz o nadchodzącym rozstaniu, a wszyscy doskonale wiemy, że nasza znajomość z tymi chłopakami nie ma szans przetrwać. To tylko ulotna chwila, którą zapamiętamy do końca życia. Nic więcej.

Taeha prychnęła pod nosem. Jej oczy lśniły od łez. Była wściekła i nie zamierzała tego ukrywać, choć zdawała sobie sprawę z tego, że Eunha miała rację.

– Dlaczego ta znajomość nie ma szansy przetrwać?! – spytała, zaciskając palce na kolanach z taką siłą, że zbielały jej knykcie. – Seul wcale nie jest tak daleko stąd! Możemy rozmawiać przez telefon, spotykać się od czasu do czasu...

– Taeha! – Eunha weszła jej w słowo. Nie chciała jej ranić, ale wiedziała, że kuzynka przekraczała barierę, której nie powinna i musiała temu zapobiec, by nie została zraniona. – To członkowie sławnego zespołu! Oni nie mają czasu na utrzymywanie kontaktu z kimś takim jak my. Mają pełno rzeczy na głowie, a Maeju miało jedynie pomóc Jungkookowi pozbierać się przed nadchodzącą trasą. Gdy wyjadą, może będą do nas dzwonić przez jakiś tydzień, dwa... miesiąc. A potem całkowicie nas oleją. Tak to będzie wyglądać i czym prędzej się z tym pogodzisz, tym będzie ci łatwiej.

– Nie wierzę w to. Oni tacy nie są.

Eunha podniosła się z kanapy i posłała kuzynce smutne, przepraszające spojrzenie.

– To tylko ludzie. Ludzie z masą obowiązków na głowie i chorobliwym brakiem czasu na życie prywatne. Uczucie pomiędzy tobą a którymś z tych chłopaków nigdy nie wypali, dlatego sobie odpuść.

– A czy ja powiedziałam, że któregoś z nich lubię w taki sposób?! – oburzyła się. – Tylko się przyjaźnimy!

Eunha zignorowała jej słowa i podeszła bliżej, by położyć dłonie na jej ramionach. Widziała, że kuzynka chciała ją odepchnąć, ale nie zrobiła tego. Zagryzała ze złości dolną wargę, uważnie patrząc jej w oczy.

– Gdyby fani się dowiedzieli, że spotykasz się z którymś z nich, byłabyś skończona. Ludzie z miasteczka stanowiliby wtedy twój najmniejszy problem, ponieważ cały świat by cię znienawidził. W chwili, gdy chłopcy dołączyli do BTS, stali się własnością psychicznych fanek, które z miłości do nich, zrobią wszystko. Poczytaj sobie na internecie, przez co przechodzą dziewczyny celebrytów, a zrozumiesz, o czym mówię.

Eunha opuściła pokój, pozostawiając Taehę sam na sam z przykrymi myślami.

Dziewczyna nie rozumiała, dlaczego kuzynka musiała zdecydować się na taką rozmowę. Doskonale wiedziała, że ją zrani, a mimo to nie odpuściła.

– Pieprzone życie! – krzyknęła, uderzając dłonią z całej siły w biurko.

Po chwili zaczęła płakać, chowając twarz w dłoniach.

Rozmowa z Taehyungiem nie należała do najprzyjemniejszych, ale Jungkook nie brał sobie do serca jego słów. Wiedział, że przyjaciel chciał dla niego dobrze, a w kontrakcie widniał punkt, oznajmiający, iż żaden z nich nie mógł być w oficjalnym związku. To dzięki fanom istnieli, a prawda prezentowała się w taki sposób, że w pewien sposób do nich należeli.

Widział, z jakimi przykrościami musiały zmagać się gwiazdy, gdy ich związek wychodził na jaw i nigdy nikomu nie życzył przechodzenia przez to piekło. Sam kilka razy zauroczył się w koleżankach po fachu i poszedł z nimi na kilka randek, jednak fascynacja drugą osobą szybko mijała, a brak czasu skutecznie zabijał rodzące się uczucie.

Dlatego wmawiał Taehyungowi, że nawet przez myśl mu nie przeszło, by rozkochać w sobie Taehę, a w międzyczasie układał w głowie plan. Wiedział, że Jiminowi również zależało na tej dziewczynie, dlatego musiał czym prędzej działać, by ten przypadkiem nie zdecydował się pójść o krok dalej. Cenił tego chłopaka, naprawdę, ale nie mógł pozwolić, by i tym razem przyjaźń stanęła ponad wszystkim.

Wierzył, że z Taehą będzie inaczej, choć nie był do końca przekonany, czy chciał zrzucać na nią nienawiść fanów. Może i mieszkała w maleńkim miasteczku nad morzem, gdzie ludzie nie rzucali mu się na szyję, a jedynie prosili grzecznie o zdjęcia i zamieniali kilka zdań, gdy się spotkali, ale świat był duży, a internet wiedział bardzo wiele.

Schował rzeczy do plecaka, a koc oraz czerwone wino wraz z kieliszkami wziął do rąk i ruszył do drzwi, gdy zatrzymał go głos Jimina.

– Dokąd się wybierasz?

– Idę na plażę. Muszę trochę pomyśleć.

Jimin zmarszczył brwi, dostrzegając dwa kieliszki oraz czerwone wino.

– Z tego, co wiem, Taehyung pojechał z Kiwonem po mięso na jutrzejszego grilla. Dla kogo jest ten drugi kieliszek? Na pewno nie dla mnie.

Jungkook wywrócił oczami. Miał dość tego wypytywania i oszukiwania Jimina, ale nie mógł powiedzieć mu prawdy. Nie chciał się z nim kłócić, ponieważ zostało im niewiele czasu, który mogli spędzić w miłej atmosferze na Maeju.

– Pewnie jakaś fanka do mnie zagada, a wtedy będę mógł ją poczęstować winem – skłamał, wzruszając obojętnie ramionami. – Menadżer będzie zadowolony, gdy przeczyta na internecie, w jak wspaniały sposób traktowałem tutejszych fanów. Może da mi jakieś fory? Kto wie.

Jimin zacisnął palce na nadgarstku chłopaka, powstrzymując go przed wyjściem.

Mierzyli się teraz na spojrzenia i żaden z nich nie zamierzał odpuścić, a ciężka atmosfera gęstniała w powietrzu z każdym kolejnych oddechem.

– Lubię Taehę, dlatego proszę cię, nie rób niczego za moimi plecami.

Na ustach Jungkooka mimowolnie zakradł się uśmiech.

– Nie zauważyłem, żeby między wami było coś więcej, dlaczego więc mam nie spróbować? Ona nie jest twoją własnością, Jimin.

– Za to ty jesteś moim przyjacielem, a tak się nie zachowuje przyjaciel.

– Zobaczymy, co z tego wszystkiego wyniknie – Poklepał chłopaka po ramieniu. – Jeśli wybierze ciebie, pogodzę się z tym. Nie zamierzam jednak się poddać i jestem w stanie ponieść wszystkie konsekwencje, jeśli Taeha zdecyduje się dać mi szansę.

– A co z kontraktem?! – Jimin odtrącił jego dłoń z furią wymalowaną na twarzy. – Co z tymi walniętymi fankami, które zniszczą jej życie?! Myślisz, że dlaczego wciąż nie poszedłem o krok dalej?! Dlaczego nie sprawiłem, że została moją dziewczyną, choć jest dla mnie cholernie ważna?!

– Czym jest życie Taehy teraz, jeśli nie piekłem? – odpowiedział pytaniem na pytanie, a Jimin zamilkł. – Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Nie mam nawet pojęcia, czy to, co czuję, jest prawdziwe, ale chcę dać temu szansę. Mam dość strachu i życia w samotności.

– A co z nią?! – Oczy Jimina lśniły z wściekłości. – Co z Taehą?! Zamierzasz ją wykorzystać, a potem rzucić, gdy stwierdzisz, że to jednak ulotne zauroczenie?! Nie pozwolę ci na to! Od początku jej nie lubiłeś, a teraz chcesz się do niej przystawiać!

Jungkook odepchnął od siebie Jimina, który próbował zacisnąć dłonie na jego koszuli. Kieliszki upadły na podłogę, roztrzaskując się na drobne kawałeczki. To samo stało się z winem, które zrobiło czerwoną plamę.

– Chcę spędzić z nią trochę czasu, do cholery! Tylko tyle! – krzyknął Jungkook, z furią patrząc na rozbite szkło. – Daj mi święty spokój! Po prostu się odwal!

Wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami. Był tak wściekły, że ledwie powstrzymał się od zawrócenia i zdzielenia Jimina po twarzy. Nie rozumiał, po co była ta rozmowa, skoro do niczego jeszcze nie doszło. Jimin ani razu nie sprawił, by Taeha poczuła się w jego obecności jak ktoś więcej, niż przyjaciółka. Bał się zrobić kolejny krok przez przeklęty regulamin i fanów, którzy zatruwali im życie.

On się nie bał. Choć jeszcze nie był pewien swoich uczuć, pragnął przekonać się, czy szybsze bicie serca na widok Taehy rzeczywiście coś znaczył. Próbował trzymać się od niej z dala i udawać, że była mu obojętna, ale z każdym dniem było to coraz trudniejsze. Spodobała mu się już podczas pierwszego spotkania, jednak był tak zrozpaczony śmiercią fanki, że nawet o tym nie myślał.

Wiele się jednak zmieniło od tamtego czasu, a on dostrzegł, że ma z Taehą naprawdę wiele wspólnego. Oboje ukrywali smutek pod maską radości i byli cholernie dobrzy w odgrywaniu swoich ról. Przy nim Taeha tę maskę porzucała i była po prostu sobą.

Samotną, smutną Taehą, która płakała mu w ramię.

A on był Jungkookiem, który pragnął być przy niej na dobre i na złe. Chciał już zawsze ścierać łzy z jej policzków i sprawiać, by w końcu w siebie uwierzyła.

Chciał, by zobaczyła to, co on widział za każdym razem, gdy na nią patrzył.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro