Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

٠•●Rozdział 03●•٠

Widział, że nie miała ochoty rozmawiać na temat dziewczyny, która rzuciła się na nią z pięściami, dlatego nie drążył tematu. Skupił całą uwagę na drodze, od czasu do czasu zerkając na jej twarz. Wpatrywała się przed siebie wyraźnie zamyślona. Był pewien, że w jej oczach lśniły łzy, choć nie potrafił tego dostrzec.

Nienawidził, gdy ktoś sprawiał jej ból. Miał ochotę pozbyć się każdego, kto ją zranił, ale wiedział, że byłoby to zbyt proste.

Zatrzymał się w jednej z najbogatszych dzielnic Seulu, gdzie postawiono wysokie wieżowce z luksusowymi mieszkaniami. Żałował, iż nie zdołał kupić mieszkania w swojej dzielnicy, ale na szczęście mieszkał zaledwie cztery bloki dalej.

– Nie stać mnie na mieszkanie w tak drogiej dzielnicy! – krzyknęła Taeha, rzucając mu wściekłe spojrzenie. – Czyś ty oszalał?! Dlaczego karzesz mi mieszkać wśród gwiazd?! Nie pasuję tutaj!

Znów zachciało jej się płakać. Spotkanie z Eunhą wyprowadziło ją z równowagi, a zachowanie Junsu tylko pogarszało sprawę. Dlaczego nie mógł zrozumieć, że nie chciała jego pieniędzy? Dlaczego nie mógł zaakceptować tego, jaka była i pozwolić jej na decydowanie o swoim losie?

Dotyk jego dłoni sprawił, że się uspokoiła, choć w środku niej aż wrzało.

– To prezent. Apartament jest twój i nie musisz niczym się martwić – zapewnił, nie spuszczając wzroku z jej smutnych oczu. – Ciesz się swoim nowym życiem i przestań się nad sobą użalać. Zrób to dla mnie, proszę.

Patrzyła na jego przystojną twarz. Co chwilę zerkał na jej usta, przygryzając przy tym dolną wargę. Sprawiał, że stawała się uległa. Miała ochotę rzucić się na niego, wpić się w jego usta i pójść o krok dalej już nie jeden raz, ale udawało jej się przed tym powstrzymać. Nie miała pewności, czy Junsu widział w niej kogoś więcej, niż przyjaciółkę, a nie chciała robić sobie złudnych nadziei. Nie chciała go stracić przez swoje przywiązanie.

– Dlaczego to robisz? – Odwróciła od niego wzrok.

Blondyn odpiął pasy i wyszedł z samochodu. Po chwili otworzył drzwi po jej stronie i wyciągnął w jej stronę dłoń. Pochwyciła ją niepewnie, wychodząc na zewnątrz.

Dzielnica bogaczy wyglądała jeszcze piękniej jak na zdjęciach. Odkąd opuściła szpital psychiatryczny, marzyła o mieszkaniu na najwyższym piętrze wieżowca. Nie zgodziła się zamieszkać na stałe z Junsu, ostatecznie lądując w jednym z pokoi Kihyuna. Choć tyrała na dwa etaty i spłacała wujka, wiązała koniec z końcem, nigdy nie prosząc przyjaciela o choćby wona. Chciała być niezależna, a teraz pozwalała, by kupił jej apartament, choć nie dorobiła się żadnego majątku. Wydała dopiero jedną książkę. Chociaż na jej koncie widniała obecnie pokaźna suma, ukruszona o pieniądze, jakie oddała Minho, i tak nie byłoby jej stać na kupno mieszkania w tej dzielnicy.

– Chcę, żebyś była bezpieczna. Twoje życie jest dla mnie najważniejsze i nie ma takiej ceny, której bym nie zapłacił, by ochronić cię przed cierpieniem – powiedział, zwracając na siebie jej uwagę.

Nie rozumiała, dlaczego tak często mówił o jej bezpieczeństwie. Nie była kimś, za kim ludzie szaleli. Zyskała wielu czytelników, ale nie mogła porównać się do gwiazd, które nie miały życia prywatnego. Wciąż mogła wyjść do sklepu bez okularów przeciwsłonecznych i nie potrzebowała ochroniarza, który odgradzałby od niej natrętnych fanów.

Czuła, że Junsu tym razem nie odpuści, dlatego westchnęła cierpiętniczo i oznajmiła poważnym tonem:

– Spłacę cię. Tylko pod tym warunkiem zgodzę się na zamieszkanie w tym apartamencie.

– Musisz być taka uparta? – spytał, uśmiechając się w seksowny sposób.

Gdy dotknął jej policzków, nogi się pod nią ugięły. Patrzyła w jego oczy zaczarowana, a serce omal nie wyskoczyło jej z klatki piersiowej.

– Taka już jestem. – Wzruszyła ramionami, a wtedy wydarzyło się coś, czego się nie spodziewała.

Pocałował ją. Choć z początku ją sparaliżowało, po chwili odwzajemniła pocałunek, zaciskając palce na jego drogim garniturze. Pachniał cudownie. Sprawił, że znów odżyła w niej nadzieja.

Jak w dniu, w którym Jungkook przygotował piknik i również złożył na jej ustach pocałunek.

Zajęli miejsca w rogu kawiarni, z dala od okien i innych stolików.

Eunha przyniosła waniliowe shake'i, nie chcąc, by kelner przypadkiem rozpoznał Jimina. Chciała z nim na spokojnie porozmawiać, a doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że w Seulu fani nie daliby im spokoju i szybko podzieliłaby los kuzynki, która po aferze z Jungkookiem, została znienawidzona przez cały kraj.

Musiała przyznać, że Jimin wyglądał świetnie w różowych włosach, choć osobiście nie lubiła, gdy chłopcy eksperymentowali z kolorem włosów. Wiedziała jednak, że show-biznes rządził się swoimi prawami, dlatego przymknęła na to oko. Ponadto dostrzegła widoczny zarys mięśni na ramionach chłopaka, co pozwoliło jej sądzić, iż nieco przypakował. Trzy lata temu była zakochana w Jaeminie, przez co nie potrafiła ujrzeć w nim obiektu pożądania, choć była jego ogromną fanką. Dziś wiele się zmieniło. Ona się zmieniła.

– Słyszałeś całą moją rozmowę z Taehą, prawda? – spytała, gdy chłopak nie zamierzał przerwać ciszy.

Jimin skinął głową.

– Nie całą, ale doskonale słyszałem, jak krzyczałaś, że jej nienawidzisz i takie tam.

Wzruszyła ramionami.

– Nie potrafię zrozumieć, dlaczego odsunęła się ode mnie, mojego ojca i Kiwona. Sama dobrowolnie dała się zamknąć w psychiatryku...

– Taeha była w psychiatryku?! – wtrącił, zaciskając dłonie pod stołem. Widząc zdezorientowanie na twarzy towarzyszki, dodał spokojniejszym tonem: – Co się stało? To wszystko przez ten pożar? Jungkook mi o tym opowiedział.

Eunha spuściła wzrok i zaczęła bawić się słomką. Zapomniała, że przecież chłopcy z zespołu nie wiedzieli o tym, co stało się z jej kuzynką. Niepotrzebnie się wygadała. Teraz musiała wszystko wyjaśnić i przyznać się do czegoś, o czym tak bardzo chciała zapomnieć.

Upiła łyk słodkiego shake'a, poprawiła się wygodniej na drewnianym krzesełku i zaczęła mówić:

– Okłamałam was. – Przyznanie się do tego było cholernie ciężkie, ale nie chciała dłużej żyć w kłamstwie. Wiedziała, że gdyby trzy lata temu podjęła inną decyzję, Taeha nigdy by się od niej nie odsunęła. – Po pożarze ludzie z Maeju zaczęli zachowywać się wobec Taehy jeszcze gorzej. Potem doszła afera z Jungkookiem, gdzie internauci wyzywali ją i grozili, że zginie z ich rąk za rozkochanie w sobie ich idola. Taeha była wtedy zbyt przejęta śmiercią Sungjina, by chociażby zerknąć na telefon, ale to nie oznacza, że dobrowolnie się od was odsunęła.

Jimin patrzył na dziewczynę ze skupieniem. Z każdym kolejnym słowem czuł wzbierającą się w nim złość, a przecież sam nie był święty. To przez niego Taeha stała się wrogiem fanów, a Jungkook wpadł w poważne kłopoty.

– Wmówiłam wam wraz z ojcem i bratem, że nie chciała was widzieć, a jej powiedziałam, że wyjechaliście bez pożegnania, choć wciąż znajdowaliście się w Maeju. Tego samego wieczoru próbowała popełnić samobójstwo. Kiwon ją odnalazł i zdołano ją odratować.

– Chciała się zabić, ponieważ się z nią nie pożegnaliśmy?! – Uniósł głos, nachylając się nad stolikiem. – Jungkook codziennie próbował z nią porozmawiać! Ja również!

– Chcieliśmy ją chronić! – Broniła się. – Została zraniona przez mieszkańców Maeju, a potem znienawidzili ją jeszcze ludzie z całego kraju przez kilka zdjęć, które obiegły internet! W dodatku zginął Sungjin, jej warsztat został spalony, a Taeil...

– Uważasz, że znajomość z nami ją zniszczyła? – spytał bez ogródek, wtrącając się jej w słowo. Był wściekły.

Eunha zamilkła na moment, powstrzymując łzy od spłynięcia. Czuła się podle i szczerze wątpiła, by kiedykolwiek to uległo zmianie.

– Uważam, że znajomość z wami pozwoliła jej choć przez chwilę być szczęśliwą. Gdy myślała, że ją porzuciliście, straciła sens życia.

Jimin nerwowo rozejrzał się po kawiarni. Chociaż w środku było niewiele osób, które zdawały się nie zwracać na nich uwagi, musiał być czujny.

– Jej książka... Myślisz, że opisuje w niej swoje przeżycia z psychiatryka? – spytał, choć chyba wolałby nie znać odpowiedzi na to pytanie.

Przeczytał „Łzy nocy" zaledwie w jeden dzień i od tamtej pory towarzyszyły mu niepokojące myśli. Taeha opisała w niej śmierć swoich rodziców, życie w miasteczku oraz kilka tygodni, które spędziła u przyjaciół, którzy dali jej nadzieję tylko po to, by porzucić ją jak nic niewartego śmiecia. Chyba właśnie zrozumiał, dlaczego tak napisała.

– Jestem tego pewna. Cała ta książka opisuje jej życie. Pojawiam się w niej ja, Kiwon, Taeil, a nawet wy! – Wskazała na niego palcem. – Chociaż wszyscy mamy zmienione imiona, potrafimy siebie rozpoznać w bohaterach tej książki, prawda? Towarzyszący jej chłopak musi być przyjacielem ze szpitala, który ją ocalił.

– Kwon Junsu popadł w depresję, przez którą kilka razy przedawkował narkotyki. Nie wydaje mi się, by był dobrym towarzystwem dla Taehy, choć gwiazdy kochają jego linię ubrań, dzięki czemu jest cholernie bogaty. – Jimin zmarszczył gniewnie brwi. – Gdy opuścił szpital psychiatryczny, udzielił kilku wywiadów i stał się ofiarą. Niektórzy wciąż mają nadzieję, że wróci na scenę. Był raperem w Red Dragons, które rozpadło się po jego odejściu.

– Obawiam się, że nie mamy prawa wtrącać się do tego, z kim Taeha się zadaje – zauważyła smutno Eunha. – Na obecną chwilę to ja jestem osobą, z którą nie chce mieć do czynienia. Nie on.

Wyjął z kieszeni komórkę i uważnie odczytał wiadomość od Jungkooka.

– Taeha pokazała się publicznie, więc i Kookie dowiedział się o tym, że mieszka w Seulu. – Westchnął zrezygnowany, pocierając palcami o czoło. – Jak to możliwe, że twoja kuzynka z samochodów przerzuciła się na bestselery?

Eunha posłała mu sztuczny uśmiech.

– Nie mam pojęcia, ale wydaje mi się, że ten cały Junsu miał z tym coś wspólnego. Nawet jeśli Taeha pisała coś do szuflady, nigdy nie odważyłaby się podesłać swoich prac do wydawnictwa. Czytałam kilka jej historii na Wattpadzie, gdy jeszcze mieszkała w Londynie i chociaż były dobre, nie uważam, by zasługiwały na uznanie.

– „Łzy nocy" są genialne. Wątpię, by napisał je ktoś inny – oznajmił szorstko. – Może tylko ci się wydawało, że znasz swoją kuzynkę? Może wcale nie była taka beznadziejna, jak myślałaś?

– O co ci chodzi?! Przecież nic złego nie powiedziałam!

Podniósł się z krzesła i nachylił się nad stołem, mówiąc:

– Nie byłaś przypadkiem zazdrosna o to, że Taeha się z nami lepiej dogadywała? – Nie miał pojęcia, dlaczego wracał do wydarzeń sprzed trzech lat, ale odczuł nagłą potrzebę zranienia jej za kłamstwo, które skrzywdziło Taehę. – Byliśmy twoimi idolami. Miałaś nadzieję, że znajdziesz się w centrum uwagi, a to ona była na pierwszym miejscu. Jungkook i ja byliśmy w stanie się o nią pokłócić, a ciebie żaden z nas nie chciał. Musiało być to dla ciebie przykre, prawda?

Eunha patrzyła na oddalającego się chłopaka z niedowierzaniem. Łzy ciurkiem spływały po jej policzkach, a zaciskane dłonie aż zbielały. Nie mogła uwierzyć, że rozmowa z Jiminem potoczyła się w taki sposób. Dlaczego ją tak potraktował?

Dlaczego została uznana za wroga, skoro przyjechała do Seulu, by wszystko naprawić?

Starła łzy, nie chcąc robić z siebie widowiska i pospiesznie opuściła kawiarnię. Chciała czym prędzej znaleźć się w hotelu, by na spokojnie wszystko przemyśleć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro