Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ch. 36

Do kogo zadzwonić? Kogo poprosić o pomoc, jednocześnie nie narażając go? Inoue tylko dzięki swojemu sprytowi i darowi przeżyła niespodziewane starcie. Nie była bohaterką, podstawy samoobrony, które podpatrzyła w internecie to wszystko, co posiadała. Zresztą nie lubiła walki. Wolała rozwiązania nie polegające na sile. Minęła cztery przecznice, aż w końcu zdecydowała się odsapnąć gdzieś między śmieciami w jednej z uliczek. Jak dobrze, że w każdym mieście na całym świecie te uliczki zawsze były zapuszczane przez co stawały się dobrą kryjówką dla zbirów lub ofiar uciekających przed napastnikiem. 

Inoue nie była astmatykiem, często biegała, ale teraz miała serdecznie dość, czując jak serce próbuje wyrwać się na wolność. Może i na to by sobie pozwoliła, ale nie teraz. Najważniejszym było wrócić do domu, ale jak? Od dłuższego czasu czuła na sobie czujne spojrzenie, towarzyszące nawet teraz, gdy wychyliła się z obskurnej uliczki. Ktokolwiek ją obserwował, dobrze się maskował i nie rzucał w oczy. Inoue sięgnęła po aparat, bez którego oczywiście nie wychodziła po zmroku z domu i włączyła czujnik na podczerwień. Takie bajery posiadała jako fotografka i dobra dilerka informacji. Jeżeli ktoś był niewidzialny - zobaczy go. 

- Oi! Czy to nie moja przyjaciółka?! - Inoue odwróciła się w stronę Reny, idącej z jakimś pudłem. - Co ty tu robisz?

- Mogłabym zapytać o to samo.

Rena pokręciła głową.

- Dopiero mnie z firmy wypuścili.

Studentka zerknęła na godzinę w telefonie, zastanawiając się, jaki okrutny szef trzyma pracownika do dwudziestej trzeciej? Jednak Rena już kiedyś mówiła, że jej praca wygląda inaczej niż pozostałych, ponieważ ona przyjechała z innej części Japonii tylko, by zrealizować konkretne zadania. Inoue spojrzała ukradkiem na pudełko, które musiało zapewne być jakimś strojem, nad którym pracowała.

- Mieszkam niedaleko... wpadniesz? - spytała z nadzieją. Tym razem Inoue przyjęła zaproszenie z ochotą. Głównie dlatego, że ktoś ją śledził. - Powinnam mieć w domu jeszcze kawałek ciasta i najlepszą herbatę. - Obie dziewczyny ruszyły ulicą oświetloną pomarańczowymi światłami lamp ulicznych. - Oh, nie powiedziałaś mi wciąż, co ty robiłaś o tej porze na zewnątrz.

- Studia - odparła, pokazując aparat. - Moja praca nosi tytuł ,,Ciemna strona świata'', a nie uwiecznię jej lepiej niż po zmroku.

Rena pokiwała głową, nie zadając więcej pytań, za co Kamiya była jej bardzo wdzięczna. Ona sama również o więcej nie pytała, zwłaszcza o Hawksa. Rozumiała, że dla Shihoin był to ciężki temat, bo prawie w ogóle się nie widywali przez mieszkanie w innych miastach, a także przez zawód mężczyzny. 

Niedługo dotarły do nowoczesnych bloków ze szklanymi balkonami i Rena skręciła, by wejść do tego oznaczonego numerem ,,3''. Inoue nie komentowała tego, chociaż spodziewała się, że Rena mieszka w znacznie lepszej dzielnicy niż ona. Nie wyobrażała sobie jednak, że w tak eleganckim miejscu.

Windą, której brakowało w bloku Inoue, dojechały na czwarte piętro, a potem stanęły przed drzwiami do mieszkania Shihoin. Wnętrze prezentowało się jeszcze lepiej niż w myślach studentki. Wszędzie panował niesamowity porządek, co tylko podkreślało, jak rzadko przebywała tu właścicielka. Wszystkie meble były bardzo nowoczesne i z pewnością jeszcze bardziej drogie. Rena odrzuciła kurtkę, torbę i pudełko na skórzaną kanapę, by przejść do kuchni. Inoue po zdjęciu butów, usiadła sztywno na niewłączonym fotelu do masażu, obserwując krzątaninę czarnowłosej. Na szafce postawiono dwa duże kubki oraz talerz z ciastem czekoladowym. Rena postawiła deser na stoliku do kawy i wstawiła wodę na herbatę.

- Jesteś pierwszą osobą, nie licząc Keigo, która mnie tu odwiedza - zaczęła Rena, siadając naprzeciwko dziewczyny na drugim, ale zwyczajnym fotelu. - Trochę to zawstydzające... jakoś tutaj ciężej zdobywać mi przyjaciół. Może to przez przekonanie, że kiedyś będę musiała wrócić na Kiusiu? - Odchrząknęła, wpatrując się w gościa. - Ale nie o mnie teraz... powiedz, jak to w końcu jest z tym chłopakiem? Jesteście oficjalnie parą? Zrobiliście to? Daj mi jakieś hot szczegóły!

Inoue była wdzięczna, że nic teraz nie jadła i nie piła, bo zaraz by wszystko wypluła. Dawno nie słyszała takich bzdur. Ona i Dabi parą? Zrobili... co? On tylko ją odstresował. Zresztą miał teraz nowe towarzystwo, przez co nie mogła liczyć na jego wsparcie podczas śledztwa. Gdyby nie rozbita ramka mogła już nie żyć. W sumie jej to jakoś nie przeszkadzało, ale to byłaby głupia śmierć, niczego nie wnosząca. A wolała, by był z tego chociaż pożytek.

- Daj spokój - westchnęła brązowowłosa, zaplatając luźnego warkocza. - Do niczego nie doszło i cóż, nie dojdzie. Mamy odmienne gusta. 

Zaczynając od tego, że Dabi był złoczyńcą - najbardziej poszukiwanym w Japonii - a ona córką bohatera. Złoczyńcy zabili jej matkę, gdy była małą dziewczynką... I do tego mężczyzna raczej miałby problem ze zrozumieniem słowa ,,wierność''. Teraz nie mogła go o nic oskarżać. Nie byli razem, nie byli parą, ciężko ich było nazwać nawet przyjaciółmi. Owszem, zdarzały się dwuznaczne zaczepki i sytuacje, także jedna przyjemność, ale nic z tego nie miało znaczenia. On tylko się z nią droczył, drwił z niej. Sama też nie wiedziała, co o nim myślała do tej pory, ale teraz na samą myśl zasapanego po niezłej zabawie Dabim, robiło jej się niedobrze. 

- W morzu jest pełno ryb... - Machnęła ręką Rena. - Jak nie ten to inny. Też długo szukałam, zanim poznałam Keigo. Rozumiesz, że brałam udział w randkach w ciemno albo tych z randomami z internetu? - Zaczerwieniła się na te wspomnienia. - Jakie to żenujące...

Inoue parsknęła śmiechem. W tym momencie elektryczny czajnik kliknął, informując o zagotowaniu wody. Shihoin wstała z gracją z fotela, by przejść do kuchni i zalać wodą herbaty. Po osłodzeniu przyniosła je do salonu. 

- Czy to będzie problem jak zostanę na noc? - spytała Kamiya, sięgając po herbatę. - Nie chcę się narzucać.

- Żartujesz?! - pisnęła szczęśliwa Rena, nie zwracając uwagi na wciąż poważną twarz dziewczyny. - Z przyjemnością cię przekimam! Samotne siedzenie w tak dużym mieszkaniu bywa przygnębiające, a tak zrobimy sobie babski wieczór! Ale bez alkoholu... - dodała po namyśle. - Zrobimy sobie maseczki, obejrzymy jakiś film!

- Shihoin... zaczekaj - przerwała jej fotografka. - Ja... nie bardzo orientuję się w tych sprawach, bo... - odchrząknęła dwukrotnie, lekko się rumieniąc - nie miałam do tej pory żadnej przyjaciółki...

- Och! Nie gadaj! - Inoue pokręciła głową. - Nie miałaś pidżama party? Nie plotkowałaś o chłopach, którzy ci się podobają? Nie zarywałaś nocek na ploteczki i seriale?

- Nie.

- Co to za życie! Inoś!

To nie było życie. I Kamiya to wiedziała, ale nie żałowała, że tak a nie inaczej przeżyła swoje życie. Nie miała zbytniego wyboru. Przez krzywdę psychiczną, jaką wyrządził jej ojciec, a także śmierć Touyi, Inoue zaczęła odstraszać od siebie ludzi. Przestała się uśmiechać czy reagować jak normalne dziecko, a później nastolatka. Zupełnie jak lalka - bez wyrazu i emocji. Nie siliła się nawet na fałszywe uśmiechy. Wszyscy trzymali się od niej z daleka. Z początku to bolało, kolejne lata to była już kwestia przyzwyczajenia. Pierwszą osobą, która wyciągnęła do niej dłoń, pomimo niemiłego usposobienia, był właśnie Hawks. A teraz także i Rena Shihoin. 

Pomarańczowe oczy gospodyni zaświeciły, kiedy złapała Inoue za dłonie.

- Zrobimy sobie najlepsze pidżama party w twoim życiu! Nadgonimy te wszystkie lata!

- To nie będzie konieczne, Shihoin.

- Mów mi Rena! Jesteśmy przyjaciółkami! - krzyczała, zaciskając palce na dłoniach Inoue.

Z jakiegoś powodu zrobiło jej się miło, że ktoś chciał się dla niej tak postarać. W kieszeni jej spodni zadzwonił telefon. Ojciec pewnie wróciłby około trzeciej, więc to nie mógł być on. Dziewczyny popatrzyły po sobie niepewnie. Kiedy Inoue spojrzała na wyświetlacz, poczuła jak znów robi jej się niedobrze. Zawahała się przed odebraniem. Niech sobie dzwoni, dupek jeden. Potrzebowała z nim porozmawiać, powiedzieć, co odkryła, a on zamiast poczekać do rozwiązania sprawy, która, fakt, dłużyła się, już teraz zabawiał się z innymi kobietami. Dla niej to było obrzydliwe. Wolała już pracować sama, ewentualnie dogadać się z Shigarakim lub Giranem o przydzielenie innego partnera. Człowiek w kominiarce wyglądał w miarę wiarygodnie, o ile złoczyńcę można było tym mianem określić.

Odebrała, gdy telefon nie przestawał dzwonić. Przyłożyła słuchawkę do ucha i nie pozwoliła nic mu powiedzieć, od razu mówiąc:

- Nie dzwoń do mnie więcej.

I rozłączyła się, uprzednio blokując numer Dabiego. Ona potrafiła zachować profesjonalizm. Nie pozwalała, by coś ją odrywało od zlecenia. Wizja ucieczki od ojca stawała się coraz bardziej realna do spełnienia. Tak niewiele brakowało. Rena siedziała z kubkiem herbaty, wpatrując się w przyjaciółkę z wyczekiwaniem. Sama chciała coś powiedzieć, choć nie znała całej sytuacji i relacji, jaka była między Inoue a tym chłopakiem.

Ha, chłopakiem... może i tak kiedyś można było nazwać Dabiego, ale obecnie chłopcem z pewnością nie był. Ten głęboki, wibrujący głos, ostre spojrzenie i ciało... wszystko to należało do dorosłego mężczyzny. I męskiej dziwki, dodała sobie w myślach Inoue. Nim Rena się odezwała, zadzwonił jej telefon. Szeroki uśmiech i błysk w oczach od razu zdradzały, kim był rozmówca. Kamiya zajęła się piciem herbaty, udając, że nie słyszy ich rozmowy.

- Keigo! - przywitała go dziewczyna. - Tak bardzo się cieszę, że dzwonisz. Tak... jestem w domu. Tak, wiem, że późno mnie wypuścili. Nic mi nie jest - odpowiadała z coraz większym rumieńcem. - Sam też już skończyłeś? Mógłbyś wpaść? - ekscytowała się Rena, ale uspokoiła się, kiedy spojrzała na zamyśloną przyjaciółkę. Cała jej radość zniknęła, jednak nie przestawała się łagodnie uśmiechać. - Bardzo bym chciała się z tobą zobaczyć, ale... nie jestem sama. Inoue u mnie nocuje. Tak. Tak... Problemy sercowe, nie chcę jej zostawiać z tym samej - wyjawiła, ściszając głos. - Następnym razem, na pewno. Dobrej nocy, Keigo.

- Dlaczego? - zapytała zielonooka. - Myślałam, że tęsknisz za nim.

- Bo tak jest... - szepnęła na tyle głośno, że studentka ją usłyszała. - Z Keigo zobaczę się jeszcze nie raz, ale ty potrzebujesz pocieszenia po rozstaniu właśnie teraz. Nie chcę cię zostawiać z tym samej. Jak mogłabym cieszyć się, że Keigo jest u mnie, kiedy będę wiedzieć, że ty cierpisz? Jesteśmy przyjaciółkami, prawda?

Te słowa zaskoczyły Inoue. Po raz kolejny ktoś sprawił, że lód w jej sercu zaczął topnieć. Złapała się za materiał ciemnego swetra, przygryzając wargę. Rena zrezygnowała ze spotkania z ukochanym, z którym chciała stworzyć związek, bo ona jej potrzebowała. Inoue nie miała przyjaciółek, a o takim zachowaniu czytała tylko w książkach i widziała czasem w serialach. Duża łza spłynęła po policzku, którą od razu starła. 

- Tak... - przyznała z uśmiechem. - Jesteśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro