Ch. 26
- Już jestem... - odezwał się Giran, wchodząc do środka i zamierając, kiedy minęła go Kamiya.
- Właśnie skończyliśmy - oznajmiła.
Tuż za nią szedł Dabi, który ponownie zawiązał jej oczy i wyprowadził z kryjówki Ligi. Zdjął szalik dopiero kilka przecznic dalej, mając pewność, że sama tam nigdy nie trafi. Dziewczyna nie wyglądała na kogoś, kto przed chwilą otarł się o śmierć i omal nie został zniszczony darem Tomury. Trochę mu ulżyło, że jednak przeżyła. Ale tylko trochę.
- Mam na dzisiaj dość - mruknęła, owijając swój szalik wokół szyi. Korciło ją, by zanurzyć nos i jeszcze raz poczuć ślad po drugiej osobie, która niedawno go nosiła. - Nie musisz mnie odprowadzać, trafię sama.
Nie protestował. Stał w miejscu, dopóki Inoue nie zniknęła za kolejnym zakrętem. Nie czuła się z tym źle, że w pewien sposób pomagała złoczyńcom. Nie szkodziła bohaterom, po prostu podzieliła się informacjami, za które ma otrzymać sowite wynagrodzenie od Girana. Zresztą myśl o utarciu nosa staruchowi nie wydawała się specjalnie okropna. Wręcz przeciwnie, to ona zdecydowała, by ostatecznie spotkać się z Ligą Złoczyńców.
Inoue myślała już tylko o ciepłym łóżku i kubku gorącej czekolady przed snem. Ostatnio ciężko jej się zasypiało, a jeszcze częściej w jej domu gościł poszukiwany w całym kraju złoczyńca. Gdyby jej ojciec się o tym dowiedział...cóż, wolała sobie tego nie wyobrażać. Skutki po prostu byłyby tragiczne.
- A pani dokąd się wybiera? - Inoue usłyszała męski głos. - Co masz w torebce?
- Wibrator. Chcesz sprawdzić?
Dzięki indywidualności dziewczyna mogła stopić się z otoczeniem i podejść bliżej małego zamieszania na sąsiedniej ulicy. Dwóch mężczyzn otoczyło samotną kobietę i najwidoczniej chciało ją okraść lub zrobić znacznie gorsze rzeczy. Gdyby tak się bliżej przyjrzeć, to kobieta była naprawdę piękna. Jej czarne włosy wyglądały, jakby zostały utkane z nocy a lśniły jak usypane gwiazdami. Z kolei dwa żółte kosmyki będące grzywką zaiskrzyły.
- Wara ode mnie. - Szturchnęła ramieniem najbliżej stojącego mężczyznę, ale ten urażony nie pozwolił jej odejść. - Jeszcze coś?
- T-ty suko!
Inoue powinna uciec i nie mieszać się, ale wtedy zawsze wracały do niej słowa Hawksa. Nie chciała być bohaterką, ale nie mogła zignorować, kiedy ktoś na jej oczach potrzebował pomocy. Zakradła się do drugiego mężczyzny. Chwyciła go za uniesioną w powietrzu rękę, a nogą kopnęła w zgięcie kolana, przez co ten stracił równowagę i upadł.
Jego nagły upadek zaskoczył drugiego mężczyznę, ale niedługo do niego dołączył, kiedy poraził go prąd w postaci elektrycznego węża. Kobieta prychnęła jak na widok zwykłego robactwa i zarzuciła kurtynę ciemnych włosów za plecy.
- Takie chojraki, a jak szybko padły - fuknęła zirytowana kobieta. - Dziękuję za pomoc, moja droga.
- To drobiazg - odparła zmieszana Inoue. - Nie lubię walczyć, ale znam parę sztuczek do samoobrony.
Kobieta zaśmiała się uroczo, pstrykając palcami.
- Doskonale! Kobieta musi sobie radzić w tym świecie zdominowanym przez mężczyzn, prawda? Twój dar to niewidzialność? - Kamiya pokręciła głową. - W każdym razie bardzo przydatny. Ja potrafię kopnąć trochę prądem. Och! - Zatkała czerwone usta dłonią. - Zapomniałabym! Rena Shihoin! A kimże jest kobieta, która mi pomogła?
- Inoue... Kamiya - wymamrotała, speszona otwartością nowo poznanej kobiety.
Nie mogła być od niej starsza, a jednak czuła wobec niej pewien respekt. Biła od niej elegancja, pewność siebie i dziwna siła, nie związana z jej elektrycznym quirkiem.
- Kamiya? - powtórzyła zaskoczona, uroczo przechylając na bok głowę. Po chwili jej pomarańczowe oczy błysnęły. - Och! Ja cię znam! Jesteś przyjaciółką Keigo! - Przyłożyła palec do policzka. - Cieszę się, że wreszcie mogę cię poznać, choć nie sądziłam, że dojdzie do tego w takich okolicznościach. - Spojrzała z nagłą pogardą na nieprzytomnych mężczyzn.
- Keigo? Masz na myśli... Hawksa?
- Po co tak oficjalnie! - parsknęła Rena, łapiąc Inoue pod ramię. - Może poznamy się lepiej? Niedaleko stąd jest uroczy bar. - Na myśl o alkoholu dziewczynie zrobiło się bardzo słabo, więc stanowczo odmówiła. - Nie przyjmuję odmowy!
Rena Shihoin poprowadziła Inoue w tylko sobie znanym kierunku. Przez całą drogę kobieta nawijała jak najęta, głównie narzekając na tamtych zbirów, którzy zaczepili ją, kiedy wracała z pracy. Kamiya była zaskoczona, że mimo niechęci poznała osobę, którą Hawks lubił od dłuższego czasu. I jej przeszkadzało, że był bohaterem? Sama tryskała takim optymizmem, radością, a i jej zdolność była całkiem niezła. Rena powinna spróbować sił jako bohaterka.
Weszły do baru, w którym znajdowało się tylko kilka osób. Trzech mężczyzn było zajętych partią bilarda, a dwóch piło piwo przy barze. Obie dziewczyny zajęły miejsce w mniej widocznym miejscu, by nie rzucać się w oczy. Rena zdjęła kurtkę, ukazując zwykłą bluzkę z logiem jakiegoś zespołu.
- Pójdę nam coś zamówić do picia. Na co masz ochotę?
- Na wodę.
- Nie gadaj! - burknęła Rena. - Zostaw to mnie.
Tego się właśnie obawiała. Kiedy Shihoin oddaliła się, by zamówić im coś do picia, Inoue zaczęła przeklinać swojego pecha. Z drugiej strony zaczynała rozumieć, czemu Takami ją lubił. Ciągle się uśmiechała i roztaczała wokół siebie taką atmosferę, że niektórzy mogli czuć się przy niej jak na haju. Studentka wyciągnęła komórkę.
Do: Seksowny Ptaszek
Czy wiesz jak to się stało, że jestem z Shihoin w barze i namawia mnie do picia?
Nie spodziewała się szybkiej odpowiedzi. No i jej nie otrzymała. Rena zbliżała się, kołysząc biodrami w rytm granej w barze skocznej muzyki. Szybko zajęła miejsce obok Inoue i przesunęła po stole w jej stronę szklankę z czerwonym płynem. Na sam widok koloru drinka zrobiło jej się niedobrze, przypominając sobie drink o nazwie Najlepsze Rżnięcie. Popatrzyła z obrzydzeniem na szklankę, a potem na Renę, która w dwóch łykach opróżniła zawartość.
- Bardzo cieszę się z tego zbiegu okoliczności - mruknęła czarnowłosa. - Keigo ostatnio mówił o tobie dość sporo. Ponoć zostałaś jego przyjaciółką. - Zakręciła w dłoni pustą szklanką. - Teraz już wiem, dlaczego.
- Ja i Hawks nie...
- Posłuchaj mnie, Kamiya - zaczęła poważnym tonem, przypominającym ten matczyny - Keigo powiedział, że jesteś jego przyjaciółką, a ja mu wierzę. Nie jest tego typu osobą, a jeśli chodzi o ciebie... - Inoue chciała wyjaśnić, wtrącić się, ale jej nie pozwolono. - Nie skończyłam. Wiem, że też nie postrzegasz Keigo w ten sposób.
- Huh?
- Nie ,,huh'' mi tutaj - parsknęła wesołym śmiechem. - Od zawsze mnie uczono, że oczy to odbicie duszy. W twoich widzę coś, co jest mi dobrze znane. Mój pierwszy ukochany zmarł na moich rękach. - Dziewczyna drgnęła na dźwięk tych słów. - Nie byłam wtedy w stanie go uratować. Obiecałam sobie, że następnym razem zrobię wszystko, co w mojej mocy. Też kogoś straciłaś, prawda?
Touya!
Przed oczami Kamiyi pojawił się białowłosy chłopiec. Oddalał się od niej i nie reagował, kiedy go wołała.
Niechętnie skinęła głową, choć nie zamierzała zdradzać nic więcej. To nadal było zbyt bolesne.
- Znam się na ludziach, Kamiya. W twoich oczach widzę tę stratę, ale i nadzieję. Pojawił się ktoś nowy, tak?
- Nie.
- I to nie jest Keigo, wiem. Wiesz? Lubię cię.
- Powiedziałaś, że wiesz, czemu Hawks chciał zostać moim przyjacielem - zaczęła, czując lekki wstyd, choć jej twarz nic nie zdradzała.
- Może i potrafisz nie okazywać emocji, ale zawsze znajdzie się luka. Ja ją znalazłam, Keigo z pewnością też. Nie mógł odwrócić się od kogoś, kto potrzebował pomocy. Nie mógł odejść od kogoś, kto patrzył tak jak on kiedyś. Jego dzieciństwo też nie było łatwe. Ale to nie ja powinnam o tym mówić, prawda? Napij się.
Inoue zerknęła na wciąż pełną szklankę. Dopiero co przeszedł jej kac po jednej popijawie. Jak to mówią, czym się strułeś, tym się lecz, a była pewna, że w towarzystwie Reny na trzeźwo się nie da. Chwyciła za alkohol i wypiła go jednym duszkiem. Rena zagwizdała z podziwu i zaraz poszła po dwa kolejne drinki. Tym razem siedziały bliżej siebie, że Shihoin zarzuciła ramię na oparcie fotela, nabawiając się rumieńców.
- Ach! Dawno nie miałam babskiego wieczoru! Myślę, Kamiya, że możemy zostać przyjaciółkami.
- Nie jestem zainteresowana.
Po części przytłaczająca osobowość Reny była nie do zniesienia. Zwłaszcza dla kogoś, kto przez większość czasu był na wszystko obojętny. Inoue udała, że nie widzi jak głowa drugiej dziewczyny kołysze się na boki, a ona sama nuci melodię. Wesołą i żwawą. Alkohol w jej szklance przechylał się niebezpiecznie na boki, omal się nie wylewając. Ostatnią rzeczą, jaką chciała Kamiya to zostać zalana tą trucizną.
- Mam ochotę na coś mocniejszego a ty?
Inoue od razu pokręciła głową. Wypiła jednego drinka, drugiego ledwo ruszyła, a już robiło jej się słabo. Najwidoczniej Rena miała znacznie mocniejszą głowę, bo ruszając do baru, wciąż szła po linii prostej. Do brązowowłosej przyszła wiadomość.
Od: Seksowny Ptaszek
Serio? To świetnie, że się poznałyście, ale nie pozwalaj jej za dużo pić... Właśnie lecę z Kiusiu do twojego miasta. Podaj mi adres baru, odbiorę was.
Od razu mu odpisała, mając nadzieję, że szybciej uwolni się od tego towarzystwa i będzie mogła pójść do domu spać. Rena przystanęła przy niej, trzymając w dłoni dwa kieliszki z przeźroczystym płynem.
- Sake? - spytała Inoue.
- Coś ty! Prawdziwa europejska wódka, kopie znacznie mocniej, że niejeden Japończyk odlatuje od samego wąchania. - Podała dziewczynie kieliszek. - No to do dna!
Czy to była kara za to, że ostatnio się upiła do nieprzytomności? A może za inne jej przewinienia? Z odrazą zerknęła na kieliszek. Uniosła go i przystawiła do nosa. Zemdliło ją od tego, ale napiła się, wiedząc, że i tak nie jest w stanie odmówić Renie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro