Ch. 25
Inoue straciła rachubę, ile była prowadzona z szalikiem zawiązanym na oczach. Nie potrafiła jednak oprzeć się wrażeniu, że mogłaby iść tak jeszcze długo, prowadzona za rękę przez Dabiego. W tak chłodny wieczór jego dłoń zapewniała jej mnóstwo ciepła. Nie dała po sobie poznać, jak wielki żal odczuła, kiedy ją puścił, a potem wprowadził do środka... czegoś. Dopiero, kiedy zeszli po schodach, pozwolił jej zdjąć szalik.
- Ugh... a w odświeżacz powietrza to nikt nie mógł was zaopatrzyć, co? - mruknęła, krzywiąc się. - Śmierdzi jak w trupielni. - Powoli zaczęła się przyzwyczajać do otaczającej ciemności. Przeszła parę kroków przed siebie, aż zauważyła postać siedzącą na czymś, co miało być kanapą. - Właśnie znalazłam trupa.
- Gówniara - warknęła siedząca osoba.
Inoue uniosła wysoko brwi.
- O cholera, to żyje.
- Dabi, kogo tu przyprowadziłeś? - Był to głos młodego chłopaka, ale bardzo ochrypły i nieprzyjemny dla ucha. - Chyba wyraźnie mówiłem, by tu nikogo więcej nie sprowadzać.
- To... - zaczął mężczyzna, ale dziewczyna mu przerwała.
- To tylko biznesy, ja też nie tryskam radością będąc tutaj wśród was.
Tomura Shigaraki zmrużył gniewnie oczy. Z miejsca, które zajmował doskonale widział postać studentki. Nie robiła na nim specjalnego wrażenia. Wyglądała jak pierwsza lepsza dziewucha zabrana przypadkiem z ulicy. Jedynie, co ją wyróżniało to postawa. Dobrze widział jej pozbawione wyrazu oczy. Nie bała się, znajdując się w kryjówce Ligi Złoczyńców - zorganizowanej grupy przestępczej poszukiwanej w całym kraju. Uznawanej za największe zagrożenie. Priorytetem bohaterów było natychmiastowe ich schwytanie.
Z tego, co mówił Giran, który jeszcze się nie zjawił, Inoue Kamiya była córką bohatera, więc czemu, u diabła, była tutaj? Czy sytuacja z Overhoulem niczego tu nikogo nie nauczyła? Za pierwszym razem nawalił Twice, ale zostało mu to wybaczone, ale Dabi? Takiej głupoty nie spodziewał się po nim.
- Jesteś bezczelna i niegrzeczna - powiedział Shigaraki.
Dziewczyna nie poczuła się urażona. Zamiast mu odpowiedzieć, popatrzyła wokół siebie, by ocenić otoczenie. Przytulnie to tu nie było, ale ktoś o ich reputacji nie mógł sobie pozwolić na luksusowy hotel. Czuła na sobie kilka par oczu, z czego jedno mordowało ją wzrokiem. Ponownie spojrzała na przywódcę, będącego młodym chłopakiem, niewiele starszym od niej, jeżeli nie młodszym. Jego twarz zakrywała dłoń pozbawiona dalszej części ciała. Nie wnikała w jego fetysze, bo ona śledziła typów spod ciemnej gwiazdy.
- Pozwolisz, że nie poczuję się dotknięta.
- Ty suko! - zawołała druga połówka Twice'a. - Znowu się widzimy, cześć! Zajebię cię za to, co zrobiłaś! Nie chowam urazy.
Na jednej ze skrzyń siedziała znajoma jej młoda dziewczyna z tym samym zadowolonym wyrazem twarzy. Tym razem w dłoniach trzymała nóż, którym bawiła się, jakby to było czymś normalnym. Cóż, w ich szeregach może i tak było.
- Witaj, siostrzyczko Inoś - mruknęła, rumieniąc się. - Czy mogę cię pociąć?
- Wolałabym nie być dotykana przez nikogo tutaj - przyznała, na chwilę zamykając oczy. - Gdzie jest Giran?
- Niedługo tu będzie - odpowiedział jej Tomura. I to miała być ta dilerka informacji, która zrobiła wrażenie na Giranie? Dla niego prezentowała się dość... przeciętnie. Nie obchodziły go babskie plotki, kto się z kim spotyka, kto kogo rzucił albo najnowsze trendy w modzie. - Możesz zacząć mówić albo spadać.
- I twierdzisz, że to ja jestem niegrzeczna? - Uśmiechnęła się gorzko. - Darujmy sobie wszelkie ceregiele, Shigaraki Tomura, mam to, czego chcesz: informacje, ale to zależy od wynagrodzenia.
- Słyszałem, że z ciebie materialistka - zakpił sobie.
- Tak naprawdę pieniądze nie mają dla mnie żadnej wartości - stwierdziła, krzyżując ręce na piersi. - Potrzebuję pieniędzy, by wyjechać z dala od wam podobnych i chujowego ojca, czy to cię satysfakcjonuje?
Dabi dyskretnie na nią zerknął. Dlatego tak była łasa na pieniądze. Chciała po prostu uciec i zacząć od nowa. Wiedziała, że żyjąc tu przeszłością, nie pójdzie dalej. Nie tutaj. Nie pod wspólnym dachem z kimś, kto psychicznie wywierał na nią presję, obarczając ją winą za coś, czego nie zrobiła. Wyjeżdżając, mogła mieć nowy start - tak jak on to zrobił. Upozorował swoją śmierć, zniknął i wrócił jako zupełnie nowa osoba, pragnąca tylko zemsty i zniszczenia Endeavora.
- Twoim problemem jest grupa zwana Dziećmi Amaterasu. - Twice zaklął pod nosem.
- Ej, ej! - wtrącił się nowy dla Inoue członek. Przypominał humanoidalną jaszczurkę. - Co ty możesz o nich wiedzieć? W ogóle kto to jest?
- To Inoue Kamiya, jak mniemam - odpowiedział mu drugi mężczyzna w czarnej kominiarce. - Z tego, co mówił Giran to zdolna dilerka informacji.
Inoue popatrzyła na nich z chłodną obojętnością, po czym ponownie skupiła wzrok na Shigarakim.
- Jedenaście lat temu dopiero zaczynali swoją działalność, ale zanim cokolwiek osiągnęli, musieli się ukryć - zaczęła mówić dziewczyna głosem wypranym z emocji. - Teraz powrócili. Nie wiem, co było ich pierwotnym celem, ale teraz jest on zupełnie inny.
- To znaczy? - Padło pytanie z ust Tomury, kiedy nachylił się w jej stronę, chociaż wciąż dzieliła ich spora odległość.
- Sami tego nie odkryliście? - prychnęła. - Chcą wygryźć Ligę.
- C-co?!
- Nie pierdol mi tutaj! T-to niemożliwe!
- Nie doszliście do tego...? Zacznijmy od tego, że kiedy powrócili to próbowali wejść na wasze miejsce. Liga Złoczyńców to najbardziej sławna grupa przestępców budząca grozę. Nic dziwnego, że pojawiają się inni, którzy nie zamierzają siedzieć w waszym cieniu i próbują się na was wybić. - Shigaraki zmrużył oczy. - Ale są idiotami.
- Odważne słowa, młoda damo - rzekł mężczyzna w kominiarce.
- Zacznijmy od towaru, który obiecał wam diler, ale ostatecznie go nie dostaliście. Wasz ,,człowiek'' - położyła nacisk na ostatnie słowo, biorąc pod uwagę, że od jakiegoś czasu był już martwy przez złoczyńcę za jej plecami - przekazał wasz towar innemu dilerowi. - Przekręciła torbę, by sięgnąć do środka, na co niektórzy członkowie Ligi nerwowo drgnęli, i wyciągnęła kilka fotografii. - Poszukiwany przez was pojazd, tablica rejestracyjna i drugi diler, będący reprezentantem Dzieci Amaterasu. - Pokonała dzielący dystans między nią i Tomurą, po czym podała mu zdjęcia. - Niestety podobnie jak wy dali się oszukać. Towar był fałszywy.
- Co? - wymsknęło się przywódcy.
- Towar był zwykłą podróbką substancji, którą Chisaki Kai, zwany Overhaulem, chciał rozprowadzać. Substancję niszczącą indywidualność. Niestety źródło, z czego czerpał główny składnik nie jest mi znane. W każdym razie nikomu nie udałoby się tego tak łatwo odtworzyć tak szybko i w takiej ilości. Wyliczyłam, że na stworzenie zaledwie kilku potrzeba minimum miesiąca. Na ilość produktów na pojeździe nie minęło nawet tyle czasu od zesłania Chisakiego do Tartarusa.
- Dużo wiesz... mówiłaś, że jak się nazywasz?
- Inoue Kamiya - powiedziała bez lęku i zawahania. - Jednak nie skończyłam. - Tomura mruknął coś pod nosem, a ona kontynuowała: - Ibiki Fugami - dodała, kiedy przywódca Ligi skoncentrował się na zdjęciu starszego mężczyzny - aktualne miejsce pobytu nie jest znane, ale z tego, co już wiem, uwielbia kasyna i ma słabość do hazardu, o ile to nie uzależnienie. Sama sprawa z substancją niszczącą indywidualności nie jest jedyną. Dokonali kilka aktów wandalizmu oraz morderstw, zawsze zostawiali swój symbol. Ich działania choć są przemyślane, to są kompletnie chaotyczne. Działają jak im wygodnie.
- Skąd takie przypuszczenie?
- Kiedy wy siedzicie w kryjówkach i opracowujecie jeden, ale porządny plan, który polega na zaatakuj tam, gdzie zaboli najbardziej, oni wciąż polegają nie na jakości zbrodni, ale ich ilości. Nie różnią się niczym od zwykłej bandy oprychów. Chcą by było o nich głośno.
Shigaraki podniósł na nią wzrok. Teraz, kiedy stała niemal na wyciągnięcie ręki, wstał i położył trzy palce na jej czole. Nawet nie drgnęła. Zdjął z twarzy ludzką dłoń, by studentka mogła zobaczyć jego ponury wyraz.
- Czy wiesz, co się z tobą stanie, kiedy dotknę cię całą dłonią? - sapnął, lecz nie odpowiedziała mu. - Umrzesz.
- Dostałeś najistotniejsze informacje, więc na co czekasz? - spytała bez przejęcia. - Czyż w twoich oczach nie jestem już niepotrzebna?
Czwarty palec dotknął jej twarzy. Nadal żadnej oznaki strachu. Ani jeden mięsień na jej twarzy nie drgnął. To było... nieludzkie.
- Wyglądasz jak żałosna lalka. Nie boisz się?
- Nie.
Boisz się?
Dabi w milczeniu przysłuchiwał się od samego początku ich wymianie zdań. Obserwując to jak Shigaraki zamierza pozbyć się Kamiyi, zaczynał odczuwać dziwny wyrzut, że ją tu przyprowadził. Z drugiej strony sama to na siebie sprowadziła. Mogła się nie zbliżać do Ligi, do niego samego. Jeżeli teraz zginie to tylko z własnej winy.
- Wiesz, czemu niektórzy udają, że nic nie czują? - zapytał młody przywódca. - Bo czują za dużo i to ich przeraża. W głębi wiesz, że sikasz ze strachu i za nic nie chcesz umierać. Kiedy położę piąty palec, zdasz sobie sprawę, że tylko sekundy dzielą cię od śmierci i wtedy zaczniesz desperacko walczyć o życie.
Inoue spojrzała hardo w czerwone oczy Tomury. Jego słowa nie wywarły na niej większego wrażenia. Próbował jej wmówić, że się boi? Dobre sobie.
,,Mnie zależy''.
Mrugnęła, a wtedy w jej oczach pojawiła się mała iskierka, która nie umknęła uwadze Tomury.
,,Nie duś w sobie niczego, jeśli będziesz mnie potrzebować, daj znać. Postaram się, okej?''
Iskra jak szybko się pojawiła, tak jeszcze szybciej zniknęła.
- Mówisz poważnie? - mruknęła lodowatym głosem. - Kto by chciał desperacko zachować tak beznadziejne życie? Może i nie chcę głupio umierać, ale nie zamierzam też błagać o coś tak mało istotnego, jak moje życie.
Shigaraki przyglądał jej się chwilę, a potem cofnął dłoń. Doprawdy... interesujące zjawisko.
- Nie zabiję cię, bo możesz się jeszcze przydać. Tylko... czemu jeszcze nic nie powiedziałaś bohaterom? Przychodzisz z tym do złoczyńców?
Wzruszyła ramionami.
- Wy mi za to zapłacicie. Bohaterowie, co jedynie, poklepią po plecach odwołując się do mojej moralności i brawurowej postawy. Na samych słowach pochwały nie wyjadę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro