Ch. 18
Słowa Dabiego wywarły na Inoue większe wrażenie niż z początku zakładała. Kto normalny mówi tak do samotnie mieszkającej na ten moment dziewczyny?! Po co miałby przyłazić do niej wieczorem? Nie wolałby dobrego jedzonka z dowolnej restauracji? Czy on miał nieczyste myśli i intencje?
Przez to wszystko czerwień nie schodziła z jej twarzy przez pół dnia, co przy jej obojętnym wyrazie twarzy wyglądało jak gorączka. Trzy razy wykładowca zapytał, czy dobrze się czuje i nie potrzebuje iść do domu. Oczywiście, że nie. Gdyby wróciła do mieszkania, jej umysł wysadziłby się od środka. Samo wspomnienie jego sprawdzania, gdzie i co ją boli... jego dłonie i palce błądzące po jej ciele, lekko zahaczające o guzik od spodni. W każdy miejscu, gdzie ją dotknął czuła niesamowity gorąc, a dreszcz spływał po plecach. Może rzeczywiście miała gorączkę? Nikt nie reaguje tak na czyjś dotyk.
Prawda?
Tylko rozmowa z Hawksem pozwoliła jej odtrącić upierdliwe myśli. Tylko dlatego odpisała mu, kiedy pierwszy do niej napisał. Jego poczucie humoru sprawiało, że Inoue zastanawiała się nad przyszłością tej znajomości, ale nie narzekała. Z nikim nigdy nie pisała, kto nie miał do niej interesu w celu pozyskania informacji. Dlatego zaraz po skończeniu zajęć dziewczyna wróciła do domu i spędziła wolny czas na kanapie, nie zwracając uwagi na dziwne seriale w telewizji. W domu czuła się tak swobodnie, że na ciemną koszulkę narzuciła błękitny w białe serduszka szlafrok i do tego założyła krótkie spodenki. Całkowicie zapomniała, że ktoś zapowiedział wizytę wieczorem.
Do: Seksowny Ptaszek
Dlaczego mnie to nie dziwi? Wiesz, to wygląda już jak pracoholizm? Leczysz się?
Dźwięk przychodzącej wiadomości sprawił, że nie zauważyła czyjegoś cienia po drugiej stronie okna.
Od: Seksowny Ptaszek
Hahaha! Nie przesadzaj! Czy to źle, że dbam o bezpieczeństwo miasta i Twoje? Powinnaś być mi wdzięczna :D
Inoue wywróciła oczami na ten przejaw pewności siebie nowego przyjaciela, a potem zerknęła z uniesionymi brwiami na Dabiego, wchodzącego do jej mieszkania przez okno. Serce zabiło mocniej, ale na twarzy nie pojawiła się żadna większa emocja poza znudzeniem. Mężczyzna zamknął za sobą okno.
- Tam są drzwi - mruknęła, przyciągając bliżej siebie nogę.
- Jakoś polubiłem wchodzenie do ciebie oknem.
- Czyli powinnam je zamykać.
Dabi uśmiechnął się kpiąco na tę uwagę, po czym skupił na niej swoją uwagę. Wyglądała tak inaczej niż do tej pory ją widział. Dziewczęcy szlafroczek z pewnością pasował do starej Inoue, ale ta wyglądała w nim... kusząco. Poczuł dziwny ucisk w żołądku na widok jej odsłoniętych nóg z lekko zarysowanymi mięśniami. Upomniał się w myślach, że nie przyszedł się na nią bezmózgo gapić. Postąpił krok w stronę właścicielki mieszkania, ale ta nagle drgnęła.
Kiedy usiadł obok niej na kanapie, rozsadzając się wygodnie jakby był u siebie, zbladła. Popatrzył na nią z dziwnym błyskiem w oku.
- Przyszedłem po swoje wynagrodzenie - powiedział.
Na twarz dziewczyny wypłynął rumieniec, który dziś jej za bardzo nie opuszczał. Zignorowała dźwięk przychodzącej wiadomości, spoglądając spode łba na znacznie wyższego mężczyznę. Jeśli rzuciłby się na nią, miała małe szanse, że zdoła mu umknąć. Podkurczyła palce u stóp, a ramionami otoczyła kolana przysunięte do klatki piersiowej. Dabi przyglądał jej się z cichym rozbawieniem. Jej zakłopotanie było takie urocze, że aż zabawne.
- Ja... - zaczęła nieśmiało - nie jestem... gotowa - mówiła coraz szybciej. - Nie...
- Nie szkodzi, poczekam - mruknął, nie spuszczając z niej oka. Poderwała głowę, by na niego spojrzeć. - No co? Chciałaś postawić mi obiad, ale wolałbym spróbować coś, co sama zrobiłaś.
Niewidzialna ręka uderzyła Inoue w czoło. Jak mogła być taka głupia? Cały dzień sądziła, że jedyną rzeczą, o której myśli ten dziwny złoczyńca było jej młode i niewinne ciało. Podczas gdy mu chodziło wyłącznie o jej kuchnię. Poczuła się jak jakiś zboczeniec albo napalona nastolatka. Dziwny skurcz w żołądku zniknął, pozostawiając tylko uczucie ulgi. Dabi zdawał się widzieć uchodzące z dziewczyny napięcie, bo uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Coś nie tak? Pomyślałaś o czymś innym, prawda, zboczuszku? - Nachylił się ku niej tak blisko, że nie zdołała się odsunąć. - Jakie to nieczyste myśli miałaś? - Nie odpowiedziała. Zbliżył się do niej na tyle, by musnąć nosem skórę na szyi dziewczyny.
Ta pisnęła nagle, prędko staczając się z kanapy na podłogę. Dabi roześmiał się, narzucając na oparcie kanapy rękę. Inoue od razu pobiegła do kuchni, by coś ugotować. Cały czas czuła na sobie spojrzenie turkusowych oczu. Mężczyzna spuścił na chwilę z niej wzrok, by popatrzeć na własną rękę. Czy te blizny ją brzydziły? Przerażały? Dzisiaj musnęła palcem jego chropowatą skórę na policzku i nie wydawała się być tym zrażona. Może nie zwróciła uwagi zbytnio skupiając się na tym, by go naprawdę nie pocałować i odtraszyć tamtego chłystka?
Kto wiedział...
Dziewczyna stanęła przed nim z założonymi na piersiach rękoma. Otaksował ją od kolorowych skarpetek po czubek głowy. Na dłuższą chwilę zatrzymał wzrok na jej nogach. Te nogi... wyglądały tak dobrze. Ogólnie uważał, że Kamiya miała niezłe ciało. Może nie można było jej nazwać modelką lub figurą idealną, ale... człowiek mógł stracić głowę. Nic dziwnego, że tamten student tak się jej uczepił. Touya miał farta, że ze wszystkich ludzi na świecie Inoue widziała tylko jego.
A kogo widziała teraz, kiedy Touyi nie było? Nikogo. W tych sprawach była ślepcem.
- Muszę na chwilę pójść do sklepu, bo skończył się makaron - rzekła. - Sklep jest niedaleko. Czuj się jak u siebie, nie wiem... pooglądaj telewizję, weź prysznic, cokolwiek. - Wzruszyła ramionami.
Przeszła przez salon, by zdjąć szlafrok i rzucić go na oparcie fotela. Zamiast tego założyła swoją skórzaną kurtkę i buty. Nim wyszła, dobiegł ją głos Dabiego.
- Zamierzasz tak wyjść?
- Co masz na myśli?
- Pizga - odparł, jakby to było oczywiste. - A ty leziesz w krótkich spodenkach? Nie przeszkadza mi, że łazisz tak przy mnie, ale raczej to niekorzystnie odbije się to na twoim zdrowiu, nie?
Inoue wywróciła oczami.
- Cóż za troska... Nie sądziłam, że złoczyńcy potrafią być tacy opiekuńczy.
- Jeśli się rozchorujesz nie będzie z ciebie żadnego użytku, a czekam na swoje żarcie.
Rzuciła w jego kierunku kilka obelg, po czym wyszła. W krótkich spodenkach. Na ten widok pokręcił głową. Czy ona naprawdę musiała tak wszystko komplikować i stawiać na swoim? Co za uparta baba. Cóż... został sam w jej mieszkaniu. To, co leciało w telewizji zupełnie go nie interesowało. Zdjął swój płaszcz i narzucił go na szlafrok dziewczyny. Starał się nie zwracać uwagi na zdjęcie Hanah i udał się do łazienki. Jak proponowała prysznic, nie odmówi. Chociaż samotna kąpiel nie była tak zabawna jak we dwoje. A przecież tak uwielbiał budzić zakłopotanie i zawstydzenie u Kamiyi. Problem polegał na tym, że... coraz częściej myślał o jej ciele. Czasem o pozbawionej wyrazu twarzy.
Pojawiała się w jego myślach częściej niż sobie tego życzył. Kiedy wrócił do Japonii był przekonany, że tylko cudem mogliby się jeszcze kiedyś spotkać. Zapomniał o niej na wiele lat - aż do tamtego wieczoru, gdy zobaczył ją z aparatem. Będąc złoczyńcę, starał się sprawić, by więcej do niego nie podeszła, bała się, brzydziła, a skończyło się na tym, że stał teraz nagi w jej łazience, biorąc prysznic, podczas gdy ona była w sklepie, by zrobić zakupy na wspólny posiłek. Uśmiechnął się pod nosem na myśl, że wygląda to, jakby mieszkali razem i rzeczywiście byli parą. Irracjonalna i niemożliwa do spełnienia przyszłość. Kiedyś, gdy był Touyą może i tak wyglądałoby jego życie, ale teraz...?
Dlaczego mimo wszystko wciąż ją nachodził? Z początku to ona go szukała dla durnego zdjęcia, a potem wszystko się popaprało przez Girana, Dzieci Amaterasu, że widzieli się niemal codziennie, a on tego chciał.
- Kurwa...
Jego ciało spięło się, kiedy przekręcił kurek w prysznicu na lodowatą wodę. Zdecydowanie powinien ogarnąć swoje myśli. Ale samo wspomnienie dziewczyny pod nim, to jej spojrzenie, wahanie... Czy ona była świadoma, co robiła? Jeszcze jej mina, kiedy się zjawił. Inoue była przekonana, że ją dotknie i zrobi o wiele więcej. Może i by chciał, ale w jego życiu pożądanie nie odgrywało już tak istotnej roli jak zemsta.
Wyszedł spod prysznica, owinął się ręcznikiem w pasie i wyszedł z łazienki. Przeszedł po pokoju, zastanawiając się, jak zareagowałaby, gdyby wróciła do domu i zastała go w samym ręczniku? Wplótł palce w mokre włosy. Całe szczęście farba nie zeszła i wciąż były czarne. Gdzieś usłyszał powiadomienie nowej wiadomości. Ale to nie był jego telefon, o czym uświadomił sobie, gdy wziął go do ręki.
- Kto do ciebie tak wypisuje, outsiderko? - mruknął do siebie, odczytując wiadomość. - Nawet nie blokujesz telefonu... Hm? Seksowny Ptaszek? Imię jak dla dziwki.
Od: Seksowny Ptaszek
To jak? Śpisz już? Kiedy nasz kolejny wspólny lot? Mam zamiar przywrócić ci radość życia, żebyś częściej się śmiała. Tak jak podczas naszych lotów. Obiecuję!
Dabi zmarszczył czoło, pozwalając sobie na przejrzenie wcześniejszych rozmów. Nie był głupi, jedyną osobą, z którą dziewczyna mogła pisać w ten sposób był ten pro hero Hawks. Bez jaj... Spotykali się? Śmiała się przy nim?
Drzwi skrzypnęły i do środka mieszkania weszła Inoue z siatką zakupów.
- Ale fart, była promocja na jagodowe lody. Jeśli nie lubisz, nie szkodzi, więcej dla mnie i... - zamarła, spoglądając na niego. - Dlaczego jesteś w samym ręczniku? I to z moim telefonem?
Nie zwrócił na nią uwagi.
- Proponowałam ci prysznic, ale nie wiedziałam, że serio z tego skorzystasz. Czy mogę odzyskać swój telefon? - Podeszła bliżej, wyciągając ku niemu dłoń. - Dabi?
To była zaledwie chwila. Zacisnął palce na je wyciągniętym nadgarstku i przyciągnął do siebie tak gwałtownie, że zderzyła się z jego klatką piersiową. Drugą dłoń oparła na jego torsie. Nie odważyła się podnieść głowy, by spojrzeć na jego twarz, zamiast tego przyglądała się sękatej, pomarszczonej, fioletowej skórze ciągnącej się nie tylko od szczęki i początku klatki piersiowej czy też na ramionach. Teraz, gdy stał w samym ręczniku mogła zobaczyć podobne ślady poparzeń na jego nogach i brzuchu.
- Coś się stało? - spytała spokojnie, kiedy nadal nic nie mówił. On też rzadko okazywał emocje, zupełnie jak ona. Jedynie czasem pokazywał swoją złośliwą stronę, wciąż z niej szydząc lub kłopocząc dwuznacznymi tekstami. - Czy to boli...? - Musnęła palcami wolnej ręki fioletową skórę na brzuchu.
- Nie tak bardzo - odpowiedział, patrząc na nią z góry. Pokiwała głową. - Brzydzą cię?
- Są paskudne - odparła, wciąż dotykając jego sękatej, fioletowej skóry. - Ale nie brzydzą mnie. Zawsze lubiłam brzydkie rzeczy. Czy ktoś... cię skrzywdził?
- Powiedzmy - mruknął.
- Czy możesz się... - przełknęła ślinę - ubrać?
- Czy możesz się zamknąć i postać tak chwilę? - warknął, obejmując ją.
Przez to, że był od niej wyższy nie mógł zobaczyć jej twarzy. Łagodny uśmiech i drobne rumieńce sprawiły, że żeby lepiej je ukryć, wtuliła się w niego. Nie przeszkadzały jej te blizny, w sumie to dzięki nim zainteresowała się jego osobą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro