Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ch. 10

,,Przydatna jesteś''.

- Ale nuda...

Inoue odłożyła na bok kolejną gazetę. Po akcji w uliczce, Dabi sam podjął się szukania pojazdu że wskazaną tablicą rejestracyjną. Nie potrzebował jej, więc wróciła do domu. Nie miała ochoty na bawienie się na festiwalu, a jeszcze gdyby przyszło jej spotkać Endou, nie wiedziałaby, co powinna powiedzieć. Nie przywykła do takich wyznań. A to chyba było wyznanie uczuć, co nie? Dochodziła dwudziesta druga, kiedy jej telefon zadzwonił. Czyżby to był Hawks? Nie odpisała na jego potwierdzenie przybycia i nie spotkała go na festynie. Minęli się?

Spogladając na przyciemniony wyświetlacz telefonu, zrozumiała, że to nie bohater. Ostatnimi czasy tylko jeden nieznany numer dzwonił do niej, jakby się gdzieś paliło. Niechętnie odebrała.

- Giran.

- Wiedziałaś jeszcze zanim się odezwałem. Jestem pod wrażeniem. - Nie znała jego wyglądu, ale mogła sobie wyobrazić jego mały uśmiech pod nosem. - Dzwonię, by powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Twoja informacja, którą podałaś Dabiemu okazała się jak najbardziej trafna.

- Oczywiście, że tak. - Wywróciła oczami. - Teraz czekam na zapłatę.

- Dabi słusznie powiedział, że jesteś materialistką. - Zaśmiał się. - Spokojnie. Zasłużyłaś na swoje wynagrodzenie. Pieniądze będą czekać jutro w twojej skrzynce pocztowej.

Oho, czyli wiedzieli, gdzie dziewczyna mieszka? Świetnie, będzie musiała być bardziej ostrożna, kiedy ktoś zapuka do drzwi. W ogóle kim był Giran? Dla kogo pracował? Powinna się tego dowiedzieć. Nie lubiła niewiedzy. To właśnie ona była na wagę złota. Kto miał informacje ten rządził i kontrolował sytuację.

- To ten... Miło się robi interesy.

Już się chciała rozłączyć, ale lekko podniesiony głos Girana powstrzymał ją.

- Po co na tym kończyć? Chciałbym złożyć ci ofertę pracy jako moja informatorka.

- Pan się wstrzyma - weszła mu w słowo. - Giran, czy tak? Nie lubię o zleceniach rozmawiać przez telefon. Jeżeli ma pan jakąś ofertę to tylko osobiście złożoną mogę rozważyć.

Cisza.

Wydawał się być ostrożnym człowiekiem. Rozważy jej słowa i poda odpowiedź bezpieczniejszą i bardziej opłacalną dla niego samego.

- Niech będzie. Jutro, szesnasta w twojej ulubionej kawariani?

Przeszedł ją dziwny deszcz. Jak wiele informacji o niej posiadał?

- Zaskoczona?

- Zaskoczenie to nic nowego w tym fachu, ale pan to chyba wie - odparła bez przejęcia. - Powiem panu jak stalkerka do stalkera... O siedemnastej zaczyna być rozdawane ciasto gratis do wielkiej kawy, przez co będzie tam dużo ludzi. Nie ma tam możliwości rezerwacji, a jednak jeden stolik będzie dla nas - mówiła jak do kolegi - Więcej ludzi, więcej świadków, by nic nie zaczął pan kombinować. W dodatku nie będziemy zwracać uwagi na siebie. Odpowiada to panu?

Nie mogła widzieć większego uśmiechu Girana. Sięgnął po paczkę papierosów. Przemyślałaś to, kiedy znalazłaś się pod ścianą, co? Nie mógł powiedzieć wprost, ale był pełen podziwu. On na prawdę rozmawiał ze studentką a nie kryminalistką albo szefową mafii?

Inoue rozłączyła się jako pierwsza. Sama myśl o pieniądzach, które mogła zarobić w niedalekiej przyszłości sprawiała, że czuła przyjemne ciepło na żołądku. Obejrzała się na zdjęcie mamy. Jeszcze trochę, powtarzała sobie.

* * *

Dabi wrócił do nowej kryjówki Ligi Złoczyńców, gdzie wszyscy siedzieli razem. Na kartce w kieszeni miał zapisany numer rejestracyjny od Inoue Kamiyi. Nie spodziewał się, że tak szybko przyjdzie im się ponownie spotkać, kiedy wrócił do Japonii, do miasta. Jego wygląd się zmienił, ale był przekonany, że jego rodzina, a już na pewno Kamiya, rozpozna go. Cóż, może to i lepiej. Przeszłość umarła. On zostawił ją za sobą już dawno, kierując się jedynie zemstą i pragnieniem zniszczenia Endeavora.

Przy ich pierwszym spotkaniu omal jej nie spopielił. Później dwukrotnie uratował w przeciągu pięciu minut. To, że wpadała w kłopoty nic się nie zmieniło. Przecież dziś ich spotkanie nie było planowane. Poszedł jako wysłaniec Shigarakiego, by sprawdzić towar, a tu na jego drodze pojawiła się Inoue. Przez myśl mu przeszło, by ją udusić. Standardowo wtrącała się w nieswoje sprawy. Nie było czasu, by ją pogonić. Spotkanie biznesowe poszło nie tak jak było planowane. Sądził, że pokazując swą okrutną naturę dziewczynie, ta się przerazi. Ale ona nie odczuwała już strachu. Czasem zastanawiał się, czy potrafi odczuwać cokolwiek? Nie uśmiechała się, reagowała jakby nie miała w sobie żadnej siły ani woli życia. To nie jego sprawa. Jeżeli Touya żywił względem niej jakieś głębsze uczucia, tak Dabi zabiłby ją, byle tylko nie przeszkodziła mu w osiągnięciu celu. A tu nagle... Ma informacje. Od kiedy Inoue Kamiya była dilerką informacji?

- Dabi, jak poszło? - spytał Shigaraki, siedząc naprzeciw niego.

- Tak jak mówił Twice. Spieprzyło się wszystko.

- Czyli to był daremny trud? - zdziwiła się Himiko Toga. Jedyna dziewczyna w towarzystwie. W jej dłoni znajdował się nóż. - Mogę go pociąć?

- Zająłem się tym - powiedział Dabi. - I mam kolejny trop. - Wyjął z kieszeni płaszcza kartkę. - Tablica rejestracyjna prawdziwego pojazdu z towarem.

- Skąd?

Do środka wszedł Giran z fajką w ustach, którą od razu ugasił. Popatrzył po zebranych z uśmiechem.

- Od dłuższego czasu śledziłem pewnego dilera informacją. Inoue Kamiya, córka bohatera... Potrafiła zebrać informacje szybciej niż moje kontakty. Jestem pod wrażeniem, że i tym razem nie zawiodła. Zająłem się wynagrodzeniem.

Każdy słuchał uważnie słów mężczyzny.

- Kilkakrotnie próbowałem złożyć jej propozycję współpracy, ale zawsze odmawiała. Niezależna informatorka. Spróbuję zorganizować spotkanie.

- Nie interesuje mnie ta dziewucha - oznajmił Shigaraki. - Dabi sprawdź prawdziwość jej słów.

*  *  *

Od: Seksowny Ptaszek
Hej, Ptaszyno, sorki nie dałem radę wczoraj wpaść. Urwanie głowy w agencji. Sama rozumiesz.

Czyli Hawks nie pojawił się wczoraj. Może to i dobrze. Zjawienie się bohatera nr 2 na studenckiej imprezie nie mogło przejść bez echa. Inoue nie odpisała mu, tylko poszła do łazienki zmienić opatrunek. Nie miała ręki do opatrywania i w ogóle do pierwszej pomocy, dlatego jej rana wcale nie wyglądała lepiej. Wręcz przeciwnie, bardziej się paprała niż powinna. Pójście do szpitala odpadało, bo jakby to wytłumaczyła? Ucieczka przed dilerami? Dobry żart. Zmieniła opatrunek a stary wrzuciła do kosza na śmieci obok zlewu. Dziś nie miała zajęć, więc resztę dnia postanowiła spędzić na fotografowaniu martwej natury. Nieco chłodniejszy wiatr zmusił ją, by założyć niebieski szalik - prezent na dziesiąte urodziny od mamy. Prezent, którego osobiście od niej już nie dostała. Kilka dni po incydencie ojciec znalazł tę paczkę na dnie szafy i dał ją córce.

- Do siedemnastej mam sporo czasu. Może uda mi się oskubać Girana na tyle hajsu, że jeszcze w tym roku odejdę od ojca.

Szare chmury przysłaniały niebo, zapowiadając silną ulewę. Inoue chciała zdążyć zrobić parę zdjęć, zanim spadnie deszcz. Poprawiła niebieski szalik, wtulając w niego zaczerwieniony nos. Dla prawdziwego fotografa żadna pogoda nie przeszkadzała w spełnianiu pasji. Ze wszystkiego można było wycisnąć prawdziwe piękno. Idąc ulicą jej uwagę przykuł samotny kwiat wyrastający między płytami betonowymi na poboczu. Nachyliła się, by uwiecznić to niecodzienne zjawisko.

- Co tu robisz, głupia?

- Zasłaniasz mi światło. Odsuń się - mruknęła, próbując się skupić, lecz osoba za nią jej to uniemożliwiała. - Robię zdjęcie, nie widzisz?

- Widzę.

- Moje życie to nie tylko typy spod ciemnej gwiazdy. - Pstryk. - Naturę też lubię fotografować.

- Spod ciemnej gwiazdy, mówisz? - parsknął. - Nie sądziłem, że możesz mieć takie fetysze.

- Jakie fetysze? - prychnęła, sprawdzając czy zdjęcie się udało.

Zauważyła, jak długa ręka pokryta fioletową, chropowatą skórą sięga po jej aparat. Czuła, jak jego klatka piersiowa napiera na jej plecy. Czy był świadom, jak jego obecność sprawiała, że jej serce rozpoczynało szalony bieg? Przyjrzał się chwilę zdjęciu, po czym oddał aparat. Dabi nie odsunął się, nadal był niebezpiecznie blisko. Jego oddech łaskotał ją w ucho.

- Że lubisz niegrzecznych chłopców.

Odsuń się. Odsuń się. Błagała w myślach, by znalazł się od niej najdalej jak to tylko możliwe. Żaden chłopak w życiu nie naruszał tak jej przestrzeni osobistej. Za wyjątkiem Touyi. Ale Dabi nie był Touyą. Był złoczyńcą. Logika podpowiadała, żeby trzymać się od niego z daleka. Dla bezpieczeństwa. Jednak ciekawość i chęć czegoś nowego w życiu szeptały zachęcające słowa. Kogo posłuchać? Wzięła głęboki oddech.

- To tylko biznes. Wasze zdjęcia lepiej sprzedaje się napalonym nastolatkom.

- Czyli po to były ci moje zdjęcia?

- Tajemnica zawodowa.

Dabi zrobił dziwną minę, krytycznie przyglądając się studentce. Sam wiedział jak wygląda. Inoue Kamiya miała zawsze pokręcony gust, pamiętał to, choć nie chciał. Ale czy nie wydawał jej się atrakcyjny? Otóż nie. Najseksowniejsi studenci jej uczelni w oczach dziewczyny byli nikim. Ale Dabi nie mógł wiedzieć, że od jedenastu lat było miejsce tylko dla jednej osoby w sercu fotografki. Mimo że go już nie było.

- Jak moja informacja? - znowu ten chłodny ton.

- Jeszcze żyjesz, więc sama sobie odpowiedz. - Odwróciła się w jego stronę, by zrobić zdjęcia. - Czy możesz przestać?

- Więcej seksapilu by cię nie zabolało.

- Owszem, zabolałoby. - Zmrużył oczy, na co Inoue nie zwróciła uwagi.

- Nie bardziej niż piercing. - Brak odzewu. - Nieważne, potrzebujesz czegoś ode mnie?

- Giran dał dupy. Nie wie, gdzie szukać towaru. A ty dałaś najlepszy trop.

- Aha. Czyli potrzebujesz mojej pomocy.

Co za kobieta. Mogłaby okazać więcej emocji. W tej sytuacji nie różniła się niczym od lalki. Nawet wyglądała jak taka zabawka. Duże, świecące oczy i długie proste włosy... Chyba dawno ich nie obcinała, kiedyś wolała krótsze fryzury. Inoue westchnęła, patrząc na niego. Mierzyli tak się spojrzeniami, aż dziewczyna zrobiła coś, czego Dabi zupełnie się nie spodziewał. Zdjęła swój niebieski szalik i owinęła go wokół jego odsłoniętej szyi.

Bez słowa śledził każdy jej ruch. Stał jak słup soli w niebieskim szaliku, czując zapach właścicielki. Dlaczego? Odpowiedź nadeszła szybko. Inoue zrobiła mu kolejne zdjęcie.

- Jest chłodno, a twoja koszulka ma większy dekolt niż jakiekolwiek moje ubranie - rzuciła, sprawdzając coś w aparacie. - Tylko mi go później oddaj.

Zrobiła parę kroków przed siebie. Kiedy zauważyła, że mężczyzna za nią nie idzie, odwróciła się w jego stronę wyczekująco.

- Idziesz? Chyba chciałeś pomocy w znalezieniu adresu, co nie?

Nie uśmiechnął się. Wzruszył ramionami i dogonił ją niemal od razu.

- Dlaczego dałaś mi ten paskudny szalik? - spytał, chowając dłonie do kieszeni spodni.

- Bo miałeś minę kogoś, kto tego potrzebował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro