Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy cię całuje

Książki były wielką skarbnicą wiedzy. Szczególnie dla Sai'a, bo to z nich uczył się o emocjach i różnych rzeczach, których nie rozumiał. Z każdym dniem stawał się coraz bardziej uczuciowy i nie próbował hamować swoich emocji, tak jak miał to w zwyczaju kiedyś robić. Nie był już tylko pustą ludzką skorupą. Choć były jeszcze takie momenty, w których nie wiedział jak się zachować. W każdym bądź razie, z każdym kolejnym dniem było coraz lepiej.

Pewnego dnia Sai przeczytał w swojej książce o pocałunkach i zrozumiał dlaczego ostatnio ciągle wpatrywałaś się w jego usta. Pomyślał, że byłaś zbyt nieśmiała by wykonać pierwszy krok i postanowił, że gdy tylko wrócisz z misji, na której byłaś razem z Naruto i Kakashim, który wrócił do zdrowia, od razu cię pocałuje. Nie mógł pójść na misję razem z wami, bo Danzō również chciał by Sai wykonał pewne zadanie.

Przez to prawie się pokłóciliście. Zaczęłaś robić mu wyrzuty, że ten morderca, jak to miałaś w zwyczaju nazywać przywódcę Korzenia, jest dla niego ważniejszy od ciebie. Zabolało to młodego shinobiego, gdyż okazywałaś mu tym samym brak zaufania.

Dlatego postanowił to zmienić i odejść z Korzenia. Był pełen obaw co do tej decyzji. Nie był pewny czy Shimura w ogóle mu na to pozwoli. Jednak kochał cię i zamierzał spróbować.

Niepewnym krokiem zszedł do podziemnej siedziby i uklęknął na środku pomieszczenia czekając aż zjawi się jego przywódca.

- Sai, co tu robisz? - długo nie musiał czekać - wykonałeś już swoje zadanie.

- Panie, chciałbym opuścić Korzeń.

Po tym zdaniu zapadła ciężka cisza. Czarnooki mentalnie przygotował się do walki. Jednak ta nie nastąpiła.

- I tak mi się już nie przydasz. Ta dziwka cię zmieniła, napełniła uczuciami, przez co nie jesteś już taki doskonały jak kiedyś. Powinienem kazać zabić ją razem z jej pieprzonym ojcem i matką - starzec prychnął - idź, na nic mi się już nie przydasz.

Po pomieszczeniu rozległo się stukanie laski oraz odgłos oddalających kroków. Sai jeszcze długo klęczał na zimnej posadzce. Gdyby wstał zanim opanowałby swoją wściekłość, skończyłby jako zabójca Danzō Shimury. Nie mógł bowiem znieść tego jak nazwał ciebie i twoich rodziców.

W końcu wstał i ruszył po metalowej drabinie do wyjścia. W jego wzroku panowała dzika furia, którą wykorzystał wyżywając się na pobliskim drzewie. Zmasakrował je swoim mieczem i wrócił do swojego domu zapadając w sen.

Następnego dnia wstał w dobrym humorze, gdyż miałaś dzisiaj wrócić do wioski. Postanowił, że poczeka na ciebie przy bramie wioski.

Gdy przybył już na miejsce, zastał Kotetsu i Izumo na straży.

- Hej Sai, co tu robisz? - zdziwił się Izumo.

- [T.I] juz wróciła z misji - dodał z uśmiechem Kotetsu.

- Dziękuję za informacje - nie chcąc tracić więcej czasu, pobiegł do twojego domu i wszedł do niego przez okno w twoim pokoju. Wyrobił sobie taki zwyczaj, więc zaczęłaś zostawiać je otwarte.

Zauważył cię śpiącą na łóżku. Nie wygladałaś na ranną, co go ucieszyło. Podszedł do ciebie cicho i okrakiem usiadł na twoich udach, co cię zbudziło. Posłałaś mu senny uśmiech.

- Sai, daj mi jeszcze trochę pospać, jestem zmęczona - mówiąc to złapałaś jego dłoń i zaczęłaś robić kółeczka swoim kciukiem na jej wierzchu.

- Dam ci tylko prezent, a później możesz pójść spać, obiecuję.

- Jaki pre... - chciałaś spytać, ale Sai zniżył się do ciebie kładąc ręce po obu bokach twojej głowy i zamknął ci usta swoim pocałunkiem. Poruszał zmysłowo swoimi wargami, tak jakby całował się już wiele razy, choć tak naprawdę był to jego pierwszy raz, gdy to robił.

Językiem wjechał pomiędzy twoje rozchylone usta, badając nim każdy zakamarek nowego terenu.

Oszołomiona oddałaś pocałunek. Złapałaś jego język pomiędzy swoje wargi i zaczęłaś go lekko ssać a następnie splatać się z nim w miłosnym tańcu.

W pewnym momencie zabrakło wam powietrza i odsunęliście się od siebie.

- To było niesamowite - czułaś na swoich policzkach rumieńce. Oboje głęboko dyszeliście, a pomiędzy waszymi ustami utworzyła się cienka stróżka śliny, którą przerwał palcami Sai.

- Odeszłem z Korzenia - powiedział patrząc ci w oczy i wyczekując twojej reakcji.

Jego oznajmienie zszokowało cię sto razy bardziej niż pocałunek sprzed chwili.

- Zrobiłeś to dla mnie? - widząc jak kiwnął głową, zarzuciłaś mu ręce za szyję i mocno go przytuliłaś - Dziękuję. Kocham cię - wyszeptałaś mu szczęśliwa do ucha.

- Ja ciebie też - uśmiechnął się i wstał przykrywając cię przy tym kocem - śpij dobrze.

Po tych słowach wyskoczył przez okno i poszedł na ramen, który przez ciebie polubił. W końcu obiecał ci przecież, że po tym jak da ci prezent, będziesz mogła spokojnie pójść spać.

~*~

Hej kochani, jak tam u was? Żyjecie czy tak nie bardzo?  Następny rozdział pojawi się w poniedziałek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro