Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

one-shot | drugoroczni

Drugoroczni to w tym przypadku Sawamura&friends. Jesteśmy na momencie, gdzie Miyuki został już kapitanem, a cała ekipa dostała się do następnej klasy.
Lubię tych idiotów.
///

Pewnego dnia, w hotelu, podczas rozgrywek baseballowych...

Wielkim błędem było wpakowanie piątki drugorocznych do jednego pokoju, jednak niestety Miyuki zbyt zajęty był swoimi kapitańskimi sprawami, by dwa razy przemyśleć decyzję, co do rozmieszczenia graczy w hotelowych pokojach. Po prostu powpisywał razem roczniki, a gdzie coś nie stykało, polecił Kuramochiemu nanieść poprawki.

I tyle. I to doprowadziło do katastrofy.

- Biorę górne łóżko – oznajmił prędko Kanemaru, rzucając się w szaleńczym tempie do drabinki.

- Ja biorę górne! – wykrzyknął zaraz po nim Sawamura, pchając go w bok ramieniem, by i on mógł wspiąć się do góry.

- Są dwa górne łóżka – oznajmił spokojnie Kominato, przekraczając próg i kryjąc złośliwy uśmieszek, zaczął wchodzić po drabince drugiego górnego łóżka. Niby od niechcenia, by ofiara doznała więcej cierpienia.

- Harucchi! – Brunet przestał przejmować się sprawą swojego sporu z Kanemaru na rzecz stanięcia z plecami wyprostowanymi jak struna i palcem ostentacyjnie wskazującym na siadającego już na materacu chłopaka. – Opętało cię widmo?! – aferował się, podbiegając bliżej – gdzie mój Harucchi! Gdzie mój przyjaciel z drużyny! Nie ma! Klątwa Kominato daje o sobie znać – przy ostatnim zdaniu zniżył konspiracyjnie głos – Lub może... może to trzeci brat Kominato i...

- Wystarczy – różowowłosy przewrócił oczami i oparł się wygodnie na barierce.

- Trzeba było myśleć – odezwał się czwarty głos należący do Toujou, który bez marudzenia usadowił się na dolnym łóżku.

- Właśnie! Myśl czasem tym pustym łbem, Wamura! – warknął na niego z góry Kanemaru, śmiejąc się po tym zwycięsko.

- Jak mam myśleć, jak jest pusty! – żachnął się, a wtedy usłyszeli zza ściany zirytowane „ciszej tam" i nawet zbulwersowany, drugoroczny miotacz postanowił zamilknąć.

--

- Nie kop mnie – zabrzmiał rozdrażniony szept wśród ciemności hotelowego pokoju.

- Sam mnie nie kop – odpowiedział mu inny.

- Nie kopię cię – głos zrobił się głośniejszy i było już wiadomo, że należy do Kanemaru.

- Shinji, zamknij japę – ktoś mruknął złowrogo z dolnego łóżka, ustawionego naprzeciwko kłócącej się dwójki.

- Kto to był? – wypalił Eijun całkowicie oszołomiony nową osobą biorącą udział w ich codziennych sprzeczkach.

- Chyba Toujou – rzekł Kominato – I ma świętą rację – dodał, a wtedy usłyszeli szelest pościeli i długie westchnienie.

- Toujou? – zdziwił się Kanemaru i wyjrzał zza barierki swojego łóżka. Sawamura też usiadł na swoim dolnym materacu, wypatrując w ciemności kolegi – Jak ty się odzywasz do starszego kolegi! W dzień mi tak nie pyskujesz! – oburzył się, gdy odzyskał rezon. Zaraz zeskoczył z łóżka i przeniósł się z głośnym dudnieniem stóp o podłogę, najpewniej w celu ukatrupienia przyjaciela.

- No już, Shinji. Nie ekscytuj się tak. Nawet nie jesteś starszy – odezwał się ponownie głos Toujou, wszyscy obecni usłyszeli jakąś szarpaninę i szelesty, a na końcu wszystko ucichło.

- Co wy tam robicie? – przeraził się Sawamura. Wstał na równe nogi i rozejrzał się uważnie, szukając wokół potworów, mających wyskoczyć na niego z ciemności.

- Chcę spać – powiedział Furuya. Kompletnie wypadło im z głowy, że ten chłopak też tu nocuje.

- Ja też – zgodził się Haruichi.

- Ale Kanemaru i Toujou coś kombinują! – poskarżył się Eijun, który zdążył już się uzbroić w pluszowego misia i koc.

- Pozbyłem się Shinjiego.

Po tych złowieszczych słowach zapadła ciężka, przerażająca cisza.

Głos niewątpliwie należał do Toujou, lecz przecież on nigdy nie mówił z taką powagą i groźbą. Był wesołym, odrobinę niepewnym młodzieńcem, jak mógłby...
Co w ogóle znaczyło „pozbycie się"?

Sawamura natychmiast wskoczył z powrotem do łóżka i nie ruszał się z niego do samego rana, nawet kiedy bardzo zachciało mu się do łazienki. Nie zmrużył tej nocy oka, myśląc o martwym ciele irytującego kolegi.
Ale żeby Toujou? Niesamowity zwrot akcji! Mordercą zawsze okazuje się osoba najmniej spodziewana, prawda? Tylko czemu młody miotacz został bez pytania wciągnięty w kryminał?

- Wstawaj, Eijun – przywitał go pogodny głos Haruichiego i lekkie potrząsanie ramieniem.

- Nie śpię! – wydarł się i usiadł prosto. Oczy przyozdobione miał czerwoną pajęczynką i wielkimi worami. – Jak mógłbym spać? – dodał z głośnym, sztucznym śmiechem.

Kominato od razu domyślił się, w czym rzecz i uśmiechnął się rozbawiony tępotą przyjaciela.

- Nikogo nie zabiłem – orzekł Toujou. Sawamura spojrzał w jego stronę i dostrzegł, że podnosi się z materaca, na którym dalej słodko drzemał Kanemaru – Łatwiej mu się zasypia z kimś – szepnął, niezwykle dumny z tego, że zna słabość blondwłosego.

- Zamknij się – warknął sam obgadywany, który przebudził już się ze snu. Pociągnął przyjaciela za kołnierz, zaplótł mu ręce na szyi i zastosował chwyt duszący, którego nauczył się od mistrza koleżeńskiej przemocy: Kuramochiego Youichiego.

I w ten sposób wszyscy razem, i każdy z osobna, dostali reprymendę od Miyukiego. Sawamura za odsypianie na treningu podczas biegu (tylko on sam wie, jak tego dokonał), Toujou za ślady duszenia na szyi, Kanemaru za spowodowanie tych śladów, Haruichi za nieupilnowanie nieodpowiedzialnych (kapitan użył słowa „głupich") kolegów, a Furuya, bo tak. Dla zasady. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro