Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Lysiek Pysiek~

Lysiek Pysiek szedł sobie do szkoły. Gdy tak szedł to zorientował się, że nie ma notatnika.

,,O cie pierdziele! Gdzie moja kinder kanapka?! Kurwa jakiś żul zapierdolił!" – Pomyślał i poszedł na lekcje. 

Wbił do klasy jak zwykle spóźniony.

-Siema padalce czego się tan uczycie?- zapytał.

-Szlag! Lysandrze Jebanakinderkanapkatoja czemu się znowu spóźniłeś?!- zapytał pan Farazowski.

- A czego mam ci się spowiadać? Wapniakiem jesteś i tak nie zrozumiesz- odparł.

– Masz rację... Siadaj 6 – powiedział zakłopotany Farazowski.

Lysander zadowolony klapnął sobie na swoje miejsce. Słuchał jak Faraz zwany przez auto garażem wykładał lub wkładał, co kto woli, o jakiś w mega nudnych rzeczach, gdy  nagle zauważył, że Su czyta jego notatnik chowając go w książce od histy.

Spanikowany Lysander wstał jak oparzony.

– O ty suko! To ty zakosiłaś mi kinder kanapkę! Zginiesz marnie! –mówiąc to rzucił jej zeszytem od historii w twarz.

– Ała! – krzyknęła przerażona Su – Za co to kurwa?!

– To za moją kinder kanapkę! – Odrzekł białowłosy

– Ty mendo! Jaką kinder kanapkę?! – zapytała Su trzymając się za czoło po którym spływała krew (bo kartki ją poraniły no B) i twarda okładka)

-No kurwa moją!- odrzekł wskazując na notatnik który był schowany pod książką Su.

– Lol jaką twoją?! To mój zeszyt od gegry... – Powiedziała zirytowana dziewczyna – Zadanie domowe robię!

– Ou... A to przepraszam... Za tą sukę, bo za rzucenie w ciebie książką nie... Zawsze chciałem to zrobić.

– Idiota – Su wzięła swoją torbę i wyszła z klasy do Pielęgniarki/WFisty-Pana Borysa.

Lysander mając w dupie jej słowa usiadł sobie jakby nigdy nic na swoje miejsce i słuchał jak Farazowski gada o czymś o czym i tak chłopak za dwie minuty zapomni.

Po bardzo długich 45 minutach w końcu zadzwonił dzwonek na przerwę.

– O cholera... Jak mnie dupa rozbolała od tych twardych krzeseł – powiedział oświadczając wszystkim ludziom na dziedzińcu jak bardzo boli go dupa.

– E! A Kisiela w szkole nie ma?– Zapytał Pysiek, Armina.

– Nie znowu zwiał,;bo boi się dyrki – odrzekł Arek.

– Nie sądzę, żeby to był jedyny powód...– odparł Lysiek, który na widok Su z bandarzem owiniętym na pół mordy parsknął śmiechem – O luju! Trzymajta mnie, bo zaraz umrę ze śmiechu przez to co widzę!

Zirytowana Su postanowiła, że się zemści na chłopaku i też czymś w niego rzucić, więc nic nie odpowiadając poszła na bazar.

Gdy Lysander przestał się wić razem z Arminem  ze śmiechu poszli do klubu ogrodniczego bo czemu nie. Nagle Lysander usłyszał głos Su.

– Lyyyyysieeek... Chodź... Uh! No... Tutaj! Uh! Mam... Dla ciebie... Prezent... Uh!!!

Lysandrowi nic więcej nie trzeba było mówić... Wystarczy tylko ,,Lysander'' i ,,Prezent''.

Chłopak wbił szybko na dziedziniec i widząc Su i jej prezent, głośno przeklnął, bo mu się skończyły PA na ucieczkę.

– Eee...Su... Co ty chcesz zrobić z tym... – nie dokończył bo Su rzuciła w niego samochodem

– hahhahahhjsjdhdjqkkajdhg! Zemsta jest słodka... – zachihotała i poszła na lekcje bo zadzwonił dzwonek


:') tylko tyle powiem :')

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro