Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Szybko wstałam i ubrałam się w ciuchy, które naszykowałam wczoraj. Była to bordowa bluzka na ramiączkach ze średnim dekoltem, czarne krótkie szorty i opuszczonymi szelkami tego samego koloru i standardowo moje czarne trampki (uwielbiam te buty).

Znowu wyszłam z domu biorąc tylko jogurt. Najwyżej jak zgłodnieje to wezmę drugie śniadanie bliźniaków. Wzruszyłam ramionami. Oni zawsze mi tak robili, więc czemu ja nie mogę.

Kiedy weszłam do szkoły, skierowałam się w stronę mojej szafki, ale pech chciał, że znowu na kogoś wpadłam ( no weźcie! ile można, co?). Mój cudowny tyłeczek ponownie spotkała się z podłogą na korytarzu (chyba się z nią normalnie zaprzyjaźnię :)). Spojrzałam na mego oprawcę, który zmartwiony się nade mną nachylał. No bez jaj! To był szatyn o zielonych oczach. Ubrany był w czarną bluzkę, na którą zarzucił białą koszulę, spodnie moro i wysokie wojskowe buty. Na szyi zawieszone miał kilka nieśmiertelników. 

- Kentin? - wyrwało mi się, kiedy wstawałam. - Co ty tu robisz? Przecież byłeś na obozie wojskowym. - spytałam, bo to właśnie tam go poznałam.

- Sky? - przyjrzał mi się z bliska. - To serio ty! - stwierdził, a ja wywróciłam oczami. - Mój ojciec stwierdził, że jestem już wystarczająco męski, żeby wrócić do liceum. - odpowiedział na moje pytanie. - A ciebie co sprowadza do naszej budy, co? Twoja mama nadal szuka inspiracji?

- Pudło! - uśmiechnęłam się do niego. - Przeprowadziłyśmy się tutaj na stałe, a od wczoraj się tutaj uczę.
Dowiedziałam się, że chłopak jest w klasie razem z Arminem i Natanielem. Pożegnałam się z nim, bo ja miałam pierwszą lekcję na parterze, a on na pierwszym piętrze.

Przed rozpoczęciem zajęć postanowiłam jeszcze pójść do łazienki. I do był mój błąd. Zastałam tam trzy dziewczyny. Blondynkę, szatynkę i azjatkę. Każda z nich miała tonę tapety na twarzy (dop. aut. fuj. fuj. ble. ohyda)

- A to kto? - spytała się blondi.

- A co cię to obchodzi? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie i wyszłam.

Pierwsza lekcja. Fizyka. Nie było tak źle. Siedziałam razem z Alexym i cały czas chichotaliśmy pod nosem. Pan Albrechto, nauczyciel miał już nas chyba dość.

- Zabawnie było. - zwróciłam się do chłopaka, gdy wychodziliśmy z sali. Spojrzałam na plan. - Teraz angielski. Są trzy grupy międzyklasowe, nie? - chciałam się upewnić.

- No. Początkująca i dwie zaawansowane. W której jesteś? - zabrał mi plan. - Co? To niesprawiedliwe. - zrobił minę zbitego szczeniaczka. - Jesteś w grupie A, a ja w grupie B. - znowu te smutne oczka. Zaczęłam się śmiać i poczochrałam te jego niebieskie kudły (co było nie lada wyzwaniem, bo musiałam stanąć na palcach, żeby w ogóle do nich dosięgnąć).

- No już! Nie smutaj mi tu! Wytrzymasz jedną lekcję beze mnie! - wyszczerzyłam się do niego.

- Jakoś dam radę. - stwierdził po czym się szybko rozpromienił. - Przynajmniej będę mógł usiąść z Kentinkiem! - zapiszczał jak nastolatka.

- Biedny Kentin. - westchnęłam.

- Znasz go? - zdziwił się.

- Poznałam go, gdy podróżowałam z moją mamą. - wytłumaczyłam.

- Aha... - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek.

Jako pierwsza weszłam do klasy i zaczęłam się przyglądać wchodzącym uczniom. Zauważyłam te trzy dziewczyny, które widziałam w łazience (blondyna usiadła sama, a jej dwie przyjaciółki razem), był też Nataniel, który usiadł z jakąś brunetką, ale wchodząc posłał mi uśmiech, była Kim, która usiadła z Vilottą, oraz dwóch chłopaków, których jeszcze nie poznałam.

Dwa miejsca były wolne. Obok mnie i obok blondi.

Nauczyciel rozpoczął wykład. 

Lekcja trwała już od dobrych dziesięciu minut, kiedy drzwi otworzyły się i stanął w nich czerwonowłosy chłopak.

- Znowu się spóźniłeś. - westchnął nauczyciel. - Zajmij wolne miejsce. - machnął ręką w kierunku klasy.

Chłopak rozejrzał się po sali. Jego wzrok spoczął na blondynce, która uśmiechała się do niego zalotnie, a jego twarz się skrzywiła. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się cwanie. Nie, nie i jeszcze raz nie! On tego nie zrobi, prawda? Prawda?!

Krzesło obok mnie zostało odsunięte i ktoś na nim usiadł.

I kolejny rozdzialik za nami? Może być?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro