Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

~*~

*Natsume*

  - Wybaczcie mi.- Odezwał się jakiś starszy głos. Spojrzałam w stronę skąd on dobiegał. W drzwiach stał niski siwowłosy staruszek.- Mirajane, mogłabyś nas zostawić na chwilę samych.- Zadał pytanie dziadek. 

Przeniosłam wzrok na osobę, która stała za starcem. Ujrzałam tam o połowę wyższą niebieskowłosą dziewczynkę z wcześniej. Białowłosa kobieta posłusznie pokiwała w odpowiedzi głową. Mirajane podeszła do drzwi, a następnie razem z dziewczynką opuściła pokój. Niepewnym wzrokiem spojrzałam na staruszka. Czułam od niego takie ciepło rodzinne, którego nie doświadczyłam odkąd moja siostra się wyprowadziła z domu, a teraz czułam to obok nieznajomego mi niskiego dziadka. 

- A więc...- Mruknął cicho starzec bardziej do siebie niż do mnie. 

Mężczyzna westchnął i ruszył w kierunku łóżka, na którym aktualnie się znajdowałam. Przystawił sobie taboret, który stał niedaleko mojego tymczasowego posłania, musiałam go wcześniej nie zauważyć. Następnie się na niego dosłownie wdrapał. Zrobił to dość niezdarnie, ale wdrapał się. W duszy śmiałam się, ale nie ośmieliłam się zaśmiać na głos. Byłoby to  mojej strony nie uprzejme. Szczególnie, że oni się mną zajęli. Gdy już usiadł i na mnie spojrzał, ja odwróciłam wzrok w stronę dwóch okien. To jedno zostało wcześniej zasłonięte przez Mirajane, ale to drugie było odsłonięte. Nie wiedziałam dlaczego tak zareagowałam. Prawdopodobnie nie chciałam z nim rozmawiać. To było bardzo możliwe. Nie znałam go, nawet nie kojarzyłam, do tego wszystkiego nie wiedziałam dlaczego nic mi nie jest, a wątpliwe jest, że z takiego wypadku wyszłabym bez szwanku. Żadnych zadrapań czy też siniaków na ciele ani jednego złamania. Za oknem zauważyłam jakieś dziwne, staromodne budynki. W ogóle nie przypominały domów bądź wieżowców w Tokio. To z pewnością nie było moje miasto. Nie uwierzę nawet iż jest to w ogóle Japonia. Natychmiastowo się poderwałam z łóżka co spowodowało zawroty głowy. Przez to przed moim oczami pojawiły się mroczki, a ja musiałam się podeprzeć o jakiś mebel. Po kilku sekundach wszystko wróciło do normy. Podbiegając do okna o mało się nie wywaliła, ale zdążyłam zachować równowagę. Przyjrzałam się jeszcze bardziej dokładniej widokowi za białego okna, ale żadnego z budynków nie rozpoznawałam. 

- Coś się stało?- Zapytał się lekko zmartwiony staruszek. Zdziwiło mnie to iż się o mnie martwił. W końcu nie znał mnie.

Nie odpowiedziałam, ale zacisnęłam usta w wąską kreskę. Przez dłuższą chwilę biłam się z myślami czy zapytać starca o to gdzie się konkretnie znajdujemy, ale nie byłam tego pewna. 

- Powie mi Pan...- Zaczęłam zdanie nadal patrząc w okno, ale zawahałam się przez chwilę.- Gdzie się znajdujemy?- Dokończyłam obracając się i patrząc prosto w czarne oczy starca.

- Znajdujemy się w Magnolii.- Odpowiedział nie odwracając wzroku, a ja słysząc odpowiedź zmarszczyłam brwi.

O ile się nie mylę to był jakiś kwiat.... Istniało jakieś miasto bądź kraj o takiej nazwie? Jeśli tak to gdzie ono jest? Staruszek na moja trochę dziwną reakcje przekrzywił głowę i spojrzał na mnie pytająco. To wszystko, ta cała sytuacja jest dziwna. Najpierw był ten wypadek, mimo to nie mam żadnych obrażeń, a teraz jeszcze okazało się, że nawet nie jestem w swoim państwie.

- Ale jak ja się tutaj w ogóle znalazłam?- Zapytałam lekko zdesperowanym głosem. Choć było to raczej pytanie do samej siebie niż do tego siwowłosego dziadka. 

- Członkini naszej gildii, Wendy znalazła cię nie przytomną na ulicy.- Udzielił mi odpowiedzi choć nawet nie oczekiwałam tego.  

Mimo tego, ta odpowiedź mi nie dała za dużo informacji. Przecież jeszcze nie tak dawno byłam w samochodzie mojej siostry. Siostra... Właśnie! Moja siostra!

- Przepraszam, ale czy przy mnie była jakaś krótkowłosa brunetka?- Przygryzłam wargę z nerwów. Jeszcze chwila, a zacznie mi krew z niej lecieć. 

Mężczyzna w odpowiedzi pokiwał przecząco głową. Westchnęłam. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć, czy też płakać. Nie wiedziałam gdzie ona jest i co się z nią dzieje. W końcu mogła być poważnie ranna, mogła nawet nie żyć! Natomiast mnie nawet w tej chwili przy niej nie ma! Ba! Mnie nawet nic nie jest! Moje oczy zrobiły się lekko szkliste, ale szybko zamrugałam by pozbyć się zbliżających niechcianych łez. Znając mnie jakbym się rozpłakała, trwałoby to co najmniej następne pół godziny za nim bym się uspokoiła. Jednak nagle mnie olśniło. Skoro mnie nic nie jest to być może jej też! Uśmiechnęłam się lekko pode nosem. 

- Rozumiem...- Ponownie obróciłam się w stronę widoku za oknem.

Grzało tam przyjemne słońce. Nie było mi za gorąco, ale też nie za zimno. Starzec przez dłuższy czas się nie odzywał, z resztą ja też się nie odzywałam. W końcu usłyszałam za sobą westchnięcie.

- Na początek powiedz mi proszę jak się nazywasz. Ja się nazywam Makarov Dreyar. Tutaj głównie na mnie mówią Mistrzu, jednakże ty nie należysz jak na razie do gildii, więc możesz mówić do mnie jak chcesz.- Wytłumaczył starzec, a ja się na  chwile zawahałam. W końcu jak miałam na niego mówić.

- Więc jeśli panu to nie przeszkadza, będę się do pana zwracała...- Zawahałam się chwilkę.- Staruszku.- Dokończyłam nie pewnie, a mężczyzna pokiwał głową z uśmiechem.- Ja się nazywam Natsume, w skrócie Natsu.- Przedstawiłam się. 

Starzec zareagował podobnie co Mira, tylko, że on głośniejszym śmiechem. Sama się uśmiechnęłam. Kolejna osoba wytłumaczyła mi dlaczego się zaśmiała, ale po chwili spoważniał. 

- Zechciałabyś mi powiedzieć co się stało za nim zemdlałaś?- Zaproponował staruszek. 

Pokiwałam przecząco głową, jednak postanowiłam się odezwać. Choć i tak nie chciałam mu nic o tym mówić. Wiem, pomogli mi, ale mogli mi po prostu nie uwierzyć. To wszystko było po prostu dziwne. Nie dało się w to uwierzyć. Szczególnie dlaczego ktoś ma mi w to uwierzyć, skoro ja sama nie jestem w stanie?

- Emm... Jest to dość ciężka sprawa i nie zbyt mam na to ochotę, a jeszcze nie wiem jak to wytłumaczyć... Jeślibym mogła to może kiedy indziej...- Zaproponowałam nadal patrząc przez okno.

- Dobrze.- Westchnął.- Połóż się jeszcze i odpocznij. Będziemy na dole. Jak co możesz krzyczeć.- Powiedział i skierował się w stronę drzwi. 

- A może...- Zaczęłam obracając się do niego przodem, a on na mnie ponownie spojrzał.- A może ja też mogłabym iść?- Zapytałam się niepewnie. 

W końcu musiałam się coś dowiedzieć o tym miejscu. Najlepszym w tej chwili rozwiązaniem byłoby poznanie jakichś ludzi stąd. Nie przepadałam za ludźmi, ale nie planowałam się z nimi zaprzyjaźniać. W końcu nie chciałam znów się na kimś zawieść. Tak samo jak na moich już byłych przyjaciołach. 

- Czujesz się na siłach?- Upewnił się. Przez chwile nawet chciałam się wycofać, ale pokiwałam potakująco głową.- To chodź!

Z obojętnym wyrazem twarzy, jednakże nie zimnym podeszłam do niego. Ten spojrzał na mnie tylko kątem oka, a następnie zeszliśmy na dół po schodach. Już opuszczając pomieszczenie słyszałam wyraźne krzyki. 

~*~

Ohayoooooo!!!!!

W końcu to napisałam!!!!!!! O godzinie dziewiątej zasiadłam do pisania, ale pierwsze słowa napisałam dopiero po 11 XD Jest to dosyć dziwne, ale non stop mnie coś rozpraszało. W ogóle mam mały pomysł na nowe opowiadanie. Nazywało by się ono "Misja kontynentalna | Naruto & Fairy Tail". Po prostu miejsca gdzie odbywa się na Naruto, a Fairy Tail były by po prostu na innych kontynentach. Czytalibyście takie coś? Jestem ciekawa, bo jeśli tak to pewnie zabiorę się za nie gdy skończę to opowiadanie C: Nie zbyt wiem co mam tutaj jeszcze napisać. Nie mam żadnych ważnych informacji, więc ja już uciekam ^^

Bayooooo!!!!

Kazenakii

PS. 

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ 

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Piosenka:

  K Project AMV - I Fooled You  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro