Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

~*~

*Natsume*

Czytając książkę siedziałam w swojej szkolnej ławce czekając aż zadzwoni dzwonek lekcyjny oznajmiający, że przerwa się zakończyła i czas rozpocząć zajęcia. Miałam już przewracać kartkę na następną stronę jednakże w jednej chwili moja ulubiona książka wylądowała na podłodze w drugim końcu sali. Nie lubiłam jak ktoś mi przeszkadzał w czytaniu, a co dopiero miotał moimi książkami. Spojrzałam najpierw na moją własność, a dopiero potem obojętnym wzrokiem na sprawcę tego całego zamieszania. Westchnęłam cierpięczo gdy ujrzałam przed sobą oblicza trzech tępych blondynek, które uważały się za najlepsze, najpiękniejsze, czyli standardowe gwiazdeczki klasowe. 

- Masz moje zadanie z matmy?- Zadała pytanie nawet na mnie nie patrząc, a uważnie przyglądając się swoim różowym paznokciom. 

Nie miałam ochoty z nią rozmawiać, ale wolałam nie komplikować sobie już z nią stosunków. Najlepiej by było gdyby już nigdy w życiu się do mnie nie odezwała, jednak wiem, że żądam za dużo.  

- Nie.- Mruknęłam w jej stronę, a następnie wstałam ze swojego miejsca z zamiarem podniesienia mojego skarbu. Ponownie przeszkodziła mi w tym pewna blondynka, która ścisnęła mnie za ramię i nie pozwalała mi się oddalić.

- Co?!- Pisnęła, a następnie szarpnęłam mnie za chwycone wcześniej ramię i obróciła w swoją stronę. 

- To co usłyszałaś.- Odpowiedziałam obojętnym głosem i chciałam się wyszarpać, ale ta wzmocniła uścisk na mojej kończynie tym samym wbijając w nią swoje różowe pazury. Nie miałam pojęcia, że ta blondi ma tyle siły. Nigdy nie stosowała przemocy.

- Oż ty...!- Krzyknęła i się zamachnęła wolną ręką. Jej dłoń boleśnie zderzyła się z moim policzkiem. 

Zatoczyłam się lekko do tyłu, gdy mnie puściła zaraz po tym jak zamachnęła się na moją osobę. Nie chciałam robić scen, więc podniosłam moją własność z ziemi, a następnie wyszłam z sali. Swoje kroki skierowałam w stronę damskiej toalety na pierwszym piętrze. Na korytarzu było co raz to mniej osób, ponieważ zaraz rozpoczynały się lekcje. Mimo małej ilości uczniów krępowały mnie ich spojrzenia rzucane w moją stronę.

Weszłam do już pustej toalety i od razu podeszłam do umywalki. Książkę odłożyłam na blat przy zlewie. Sama oparłam się rękami o brzeg tej płyty. Nie podniosłam wzroku na lustro, a miałam go wbity w odpływ zlewu. Mój policzek piekł mnie bardzo mocno, przeczuwałam, że wyglądam koszmarnie i nie chciałam za bardo oglądać tego widoku. Mimo tego musiałam spojrzeć by sprawdzić jak to wygląda. Nie pewnie podniosłam wzrok. W lustrze ujrzałam nie uśmiechniętą dziewczynę, z brązowymi smutnymi oczami, a na policzku miałam odcisk dłoni i lekkie zadrapania od długich paznokci. Westchnęłam i odkręciłam kurek z zimną wodą. Włożyłam dłonie pod strumień i odruchowo się wzdrygnęłam gdy moja rozgrzana skóra dłoni zetknęła się z lodowatą cieczą. Obmyłam twarz wodą i syknęłam gdy dotknęła ona mojego nadal piekącego policzka. Ponownie podniosłam wzrok na lustro by zobaczyć czy moje działania przyniosły jakieś skutki. Niestety zimna woda nie pomogła, a ja nadal wyglądałam źle. 

Z moich brązowych oczu popłynęły łzy smutku, frustracji, bezsilności, których nie miałam już siły hamować, nawet już nie chciałam tego robić. Wszystkie moje emocja jakie powstrzymywałam w końcu we mnie wybuchły. Miałam już dość tej cholernej blondynki. Nie ważne co zrobiłam, powiedziałam, zawsze się do czegoś przyczepiła. 

W szkole nie byłam jakoś specjalnie lubiana. To nie było dlatego, że byłam jakaś dziwna czy inna. Choć może była troszeczkę inna od reszty. Powód był taki, że ja po prostu wszystkich od siebie odtrącałam. Uważam iż ludzie potrafią tylko ranić. Przejechałam się na tym w dzieciństwie i już nigdy tego nie zrobię. 

Usiadłam pod jedną ze ścian w łazience, a po mojej twarzy co raz to więcej łez spływało. Zaczęłam dygotać, czułam jakby całe pomieszczenie drżało razem ze mną. Po chwili usłyszałam charakterystyczne dźwięki dla pęknięć. Z lekkim przerażeniem oraz ze łzami w oczach zaczęłam rozglądać się dookoła siebie, po całej łazience. Cały pokój w którym się znajdowałam, był popękany. Jedynym całym kawałkiem był kawałek podłogi, na którym siedziałam oraz ściana za mną. 

Przerażona zaistniałą sytuacją od razu podniosłam się z podłogi. Znów usłyszałam dźwięki pęknięć, a sekundę później całe pomieszczenie zleciało piętro niżej.

~*~

Ohayoooo!!!!

No i mamy już pierwszy rozdział!!!! Jest bardzo podobny do poprzedniego, ale bardziej rozwinięty. Nie jestem do końca pewna, ale chyba jutro pojawi się rozdział drugi i będzie raczej inny niż ten poprzedni. To ten... Mam nadzieję, że wam się podoba. Pisałam go tak długo, ponieważ dziś jestem ledwo żywa. Ledwo utrzymuję oczy otwarte. Myślę nad tym by iść spać i posiedzieć w nocy, ale raczej nie. Moja mama pewnie wyłączy na noc internet, a ja nie będę miała co robić. W dodatku pewnie z samego rana ponownie będę nieżywa. Ja tam uciekam, bo znalazłam całkiem fajne anime C: Plus muszę zrobić nową okładkę, bo ta jest taka trochę  niezgodna z prawdą XD 

Bayoooo!!!!

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Piosenka:

Nightcore - Little Do You Know  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro