Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXII.

-Bill!

-Krzyknęłam z wielką radością i rzuciłam się demonowi na szyję, nie zważając na to, że płomienie jeszcze całkiem nie znikły.

-Mabel...- Bill z uśmiechem ulgi objął mnie ramionami i wtulił twarz w moje włosy -Tak się martwiłem... Mieliśmy strasznego pecha, byłem w takim szoku, kiedy te lemury nas zaatakowały, że całkiem straciłem głowę i nie zauważyłem, że gdzieś odbiegłaś, a potem nigdzie nie mogłem cię znaleźć, przeszukałem cały wymiar i...- mówił na jednym tchu.

-Bill, oddychaj, bo mi się tu udusisz!

Wypuścił powietrze i kontynuował, już trochę spokojniej.

-Biegnąc musiałaś trafić na zabłąkany portal. Takie zjawisko zdarza się bardzo rzadko, ale jednak się zdarza. Czasami jakiś demon lub inna istota magiczna otworzy portal i zwyczajnie o nim zapomni. Wtedy taki portal rozpoczyna wędrówkę między wymiarami, co chwila przenosząc się w inne miejsce. Niektóre istoty z nich korzystają, ale jest to wielkie ryzyko, bo nigdy nie wiadomo, gdzie taki portal cię przeniesie.

-Dobrze powiedziane, braciszku- poczułam, jak wszystkie mięśnie Billa spinają się na dźwięk głosu czerwonowłosego demona.

-Kill- powiedział z jadem w głosie blondyn.

-A i owszem, ja.- kontynuował z uśmiechem Kill - Swoją drogą, gołąbeczki, mam takie jedno szybkie pytanko. Jak daleko to zaszło? Bo wiecie, chciałbym wiedzieć, czy mogę się już spodziewać bratanków.

Oboje poczerwienieliśmy, z tą różnicą, że Bill ze złości a ja ze wstydu. Bałam się, że zaraz wybuchnie, więc n

-Kill, wiele zniosę, ale nienawidzę wtrącania się w moje życie.

-Oooooch, to pewnie ucieszy cię jedna mała informacja...- zrobił pauzę, podczas której aż wstrzymałam oddech z napięcia. Jeśli powie to, o czym myślę... -Bo wiesz, ja i twoja nowa dziewczyna zabawiliśmy się trochę pod twoją nieobecność...

Bill spojrzał na mnie z szokiem w oczach. Przełknęłam ślinę. Już po mnie.

-Bbill, to nie tak jak myślisz!- wyjąkałam -Nigdy bym cię nie zdradziła! Zaufaj mi!

Demon przez chwilę patrzył mi w oczy. W końcu westchnął i wyszeptał:

-Ufam ci. Ale nie ufam temu dupkowi!- krzyknął.

-Ej, ej, spokojnie! Ja sobie tylko trochę pomacałem...- rzucił Kill z przewrotnym uśmiechem.

Bill wyglądał, jakby właśnie uderzył w niego piorun.

-Mabell, czy on ci coś zrobił?!- krzyknął przerażony i wściekły jednocześnie.

-Nie! To znaczy, tak, prawie...- Nie wiedziałam, jak dobrać słowa. W końcu westchnęłam i odparłam -Obmacywał mnie. Ale udało mi się wyrwać, więc do niczego większego nie doszło.

Bill wypuścił powietrze i puścił moją rękę. Ruszył w kierunku swojego brata i powiedział:

-Kill, wiesz, że jest tylko kilka rzeczy, za które mógłbym zabić- Z przerażeniem patrzyłam na rozwój wydarzeń. Oooj, to nie wygląda dobrze!- I wiesz, że jedną z nich jest dotykanie mojej własności. A w tym momencie uznaję tą dziewczynę za swoją.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro